Translate

sobota, 11 września 2021

ŚWITANIE POD PSEM


Miejski poranek
Andrzej Waligórski

"Miejski poranek, pusty przystanek
Za chwilę zabrzmi tu gwar
Piąta na wieży, pachnie chleb świeży
Piekarz o drugiej wstał

Chłopcy od dziewcząt wracają pieszo
Także cieplutcy jak chleb
Senny włamywacz pracę przerywa
Ogołociwszy sklep

O takim czasie z psem gdy go ma się
Najlepiej w miasto iść
Przez skrzyżowania, bez skrępowania
O świcie władza śpi

Piąta dopiero, pierwszy papieros
Celny i ostry jak nóż
Koty się gonią, butelki dzwonią
Mleko przywieźli już

Za chwilę szpetnie ciszę rozetnie
Tramwajów łomot i trzask
Na razie mgiełka, watka, perełka
Puchaty, mieski brzask

O takim czasie z psem gdy go ma się...

Po miejskich drogach na sześciu nogach
Licząc w tym psa - gdy się ma
Bo gdy się nie ma - to trzeba dwiema
Więc miej koniecznie psa

O takim czasie z psem gdy go ma się...

Po miejskich drogach na sześciu nogach...
Po miejskich drogach na sześciu nogach..."

<><><><><>

Podmiejski poranek 

Występują: Mąż blogerki i piesek Toffi
(autor: T.Cz.)

O trzeciej w nocy, tak przy okazji, 
Kiedy pęcherzyk 
Napełnion jest, 
Pan wstaje z łóżka, grymas na twarzy, 
Doprowadzony 
Prawie do łez. 

Natura woła do toalety. 
Pan z niej korzysta, 
A Toffi, cóż... 
Z posłanka świstem już wywołana
Biegnie do wyjścia 
Gotowa już.

Ją pan wypuszcza w krzewinki irgi , 
Która przed domem 
Wsadzona jest. 
Tam Toffi krąży i szuka miejsca.
I znaleźć musi  
Takie the best

Zgadniesz, co będzie: kupa czy sik?


O trzeciej w nocy zgaduj zgadula...

Z ulicy mocno latarnia świeci...  
Latarkę szperacz 
 Też trzeba mieć ,
Już Toffi wracaj ,zrobiłaś swoje
Sama do domu 
Na razie leć.

Pan zaś z łopatką węszy wśród krzewów,
Szuka, gdzie miejsce 
Było the best.
Musi posprzątać, gdy zacznie świtać,
Taka zasada 
U niego jest.

Która godzina ?
Dawno po  trzeciej... 

Niebo gwieździste , precz poszedł sen. 
Można podreptać już na  spacerek 
Podmiejską drogą, 
Przed siebie... hen...

<><><><>

Zastanawiacie się, jak będzie wyglądać taki poranek chłodną jesienią, a nawet w mroźne deszczowe dni, mimo, że płaszczyk dla Toffi uszyłam z nieprzemakalnego tworzywa?
Zapewne pan marzyłby o takim wyszkoleniu Toffi, jak na poniżej zamieszczonym gifie.


Toffi potrafi przespać całą noc, nie wywoływana ze swojego posłania w środku nocy przez pana cichym świstem. Spałaby sobie przecież wygodnie na swoim posłaniu przy łóżku od strony, skąd mnie widzi. 



Dopóki ja mam oczy zamknięte, psinka nie wstaje, chyba, że potrzebuje siku na matę. Toffi, a nie ja 😀  Wówczas robi, co swoje i dalej wraca spać. Ja przesypiam noc całą spokojnie, dzięki Bogu, chyba, że mnie ta para : mąż i Toffi, przebudzą.
Nie wskazując palcem na męża, pies miałby w nocy święty spokój i chyba nad tym muszę popracować.

Może uszło Waszej uwadze to, że pewien Cypryjczyk znalazł nietypowy sposób wyprowadzania psa na spacer. (artykuł na o2.pl)
Vakis Demtriou, tak jak wielu ludzi na świecie, odbywał kwarantannę domową z powodu koronawirusa. Trudno jednak nie opuszczać domu, gdy ma się pod opieką zwierzę wymagające codziennych spacerów. Mężczyzna wpadł na pomysł, jak rozwiązać ten problem.

Do smyczy przymocowany został dron, z którym pies udał się na spacer. Mężczyzna umieścił w internecie nagranie, na którym jego pies spaceruje po okolicy.Właściciel psa zrobił furorę w internecie dzięki swojemu nietypowemu pomysłowi. Aby przestrzegać kwarantanny oraz zadbać o potrzeby swojego zwierzęcia, postanowił wyprowadzić je na spacer za pomocą drona. 


Internauci są podzieleni, co do pomysłu mężczyzny. Pytają, kto posprząta po pupilu oraz w jaki sposób powstało nagranie zamieszczone w sieci.

Jednak psa trzeba mieć na oku, a oczy wkoło głowy. W czasie, kiedy ja pisałam te poprzednie wersy w tym poście, Toffi zażywala swobody na zewnątrz. Właśnie mąż pół godziny wcześniej spłukiwał kurz z samochodu przed wyjazdem do stomatologa. Tak mu się spieszyło, że nie nawinął węża na kołowrotek, nie zakręcił kurka i pojechał. Zrobiło się podejrzanie cicho. Na wołanie Toffi, nie było reakcji, o dziwo, bo normalnie biegnie w podskokach. Wyjrzałam i oniemiałam...

Woda lała się strumieniem


 końcówka węża oderwana od całej reszty, a Toffi papla się w mokrym trawniku, aż jej się uszy trzęsą.





Oczywiście wszystko uwieczniłam komórką, nie... nie ... nie krzyczałam, a skądże... Ale smaczka żadnego tym razem po powrocie do domu nie dostała. Te fotki to przede wszystkim dla męża, jako dowód, żeby nie było...

A Toffi?

Niewiniątko wparowało do sypialni...


... i jak tu się na nią gniewać?