Translate

piątek, 9 marca 2018

CZY WYSTARCZY ODROBINA ?


      Dzień Mężczyzn niejednym feministkom wydaje się sztucznym świętem, w odwecie za Dzień Kobiet. Niech teraz słaba płeć poskacze wokół panów.

     Jednak to nie jest święto wywodzące się z tradycji  "komunistycznej", jak 8 marca. To wydarzenie - męczeństwo, wspomina 10 marca  kościół katolicki.  Święci męczennicy  czczeni są również przez  Kościół Ewangelicki, Koptyjski Kościół Ortodoksyjny, Apostolski Kościół Ormiański i Cerkiew prawosławną.
Znana jest legenda o 40 męczennikach z Sebasty. 

       Dlaczego czcimy 40 a nie 39 męczenników, skoro jeden z nich wyłamał się?

POLONIA CHRISTIANA podaje:
 "...Historię tych mężów poznajemy dzięki przekazom Bazylego Wielkiego, Grzegorza z Nyssy czy też Efrema Syryjczyka, a do rozszerzenia ich kultu przyczyniła się wydatnie cesarzowa św. Pulcheria. Wszyscy oni zostali wezwani przed sąd i zobligowani do wyrzeczenia się wiary w Chrystusa. Poganie byli bardzo przesądni, dlatego też Licyniusz wierzył, iż obecność czterdziestu innowierców w oddziale może sprowadzić klęskę na całą walczącą armię. Innego zdania byli święci żołnierze Chrystusowi, świadomi, iż jedynie błogosławieństwo Boga prawdziwego albo wyrok Jego Opatrzności jest przyczyną zwycięstwa lub klęski.

Nie chcieli porzucić Wiary, więc wydano ich na tortury, a kiedy katowanie nie przyniosło skutków, sięgnięto po bardziej przemyślny środek. Rozebrano do naga wszystkich oskarżonych i wypędzono w środku zimy na taflę zamarzniętego jeziora. Męka nabrała dodatkowo wymiaru symbolicznego, gdyż obok jeziora znajdowała się rozgrzana łaźnia, do której w każdej chwili mogli się schronić. 



       Mieli zatem wybór – albo życie wieczne poprzez śmierć na mrozie, albo zachowanie życia doczesnego poprzez ucieczkę do ciepłego miejsca i zaparcie się Syna Bożego.



Ów dylemat obrazują słowa samych Męczenników: „Zaprawdę nie z szat obnażamy się, lecz dawnego człowieka porzucamy. Srogi jest mróz, ale słodki raj, bolesny lód, wszakże słodka nagroda. Nie cofniemy się więc, o rycerze! Przecierpimy trochę, abyśmy wieńcami zwycięstwa uwieńczeni zostali przez Chrystusa Boga i Zbawiciela dusz naszych”. Święci modlili się zgodnym głosem, aby Pan Bóg zachował ich wszystkich od słabości w tej chwili ostatecznej próby: „Panie, oto czterdziestu nas wstąpiło na pole walki, racz nie dopuścić, żeby mniej niż czterdziestu osiągnęło wieniec zwycięstwa. Oby nie zabrakło nikogo z tej liczby, zawierającej w sobie szczególne dostojeństwo”.
Niestety, nie wszyscy dotrwali. Jeden z nich załamał się i pobiegł do łaźni. Nie zdążył jednak zhańbić się paleniem kadzidła na cześć bóstw, gdyż, jak głosi podanie, padł trupem przed samym wejściem. Dlaczego zatem czcimy czterdziestu męczenników, a nie trzydziestu dziewięciu? Otóż jeden ze strażników pilnujących wejścia do łaźni, widząc niezłomną i nadprzyrodzoną siłę, z jaką żołnierze znosili mękę, nawrócił się, zrzucił szaty i dobrowolnie udał się na taflę jeziora oddać życie za Jezusa z Nazaretu.

Rano wszyscy byli martwi (z wyjątkiem jednego, który wkrótce również umarł). Zamarznięte ciała wrzucono na wóz i przewieziono kawałek dalej, by spalić je na stosie. Następnie prochy wrzucono do rzeki, ale, wedle słów legendy, miały one wypłynąć przy brzegu i – zebrane przez wiernych – znaleźć spokój godnego pochówku w poświęconej ziemi."



 Myślę, że teraz z większą estymą panie podejdą do tego święta. 
Chociaż, nachodzi mnie myśl, gdzie ci panowie, gdzie ci mężczyźni. I nie myślę o tych 40, bo wiem, gdzie oni teraz przebywają w nagrodę za swoje zasługi. 

Raczej zadaję pytanie z Danutą Rinn.




Jednak przyznacie Panie, że odrobina mężczyzny nie zaszkodzi...