Translate

środa, 9 lutego 2022

MOŻE NIE NAJWAŻNIEJSZE DETALE, ALE NIE MNIEJ ISTOTNE




W tym pędzącym na oślep "życiu" staramy się dotknąć konkretów, bo wydaje sie, że przez zatrzymanie się na chwilę nad drobnostką stracimy coś istotnego.
Czasem nie zwracamy uwagi na tło wydarzeń, a ono moze czasem  wyjasnić  przyczyny zdarzeń, zlagodzić ich ocenę, często usprawiedliwić czlowieka. 

Panta rei... nie zawsze da się cofnąć zdarzeń, czasu, powtórzyć tych emocji z danej chwili w konkretnej sytuacji.

Rzecz podobnie się ma i w sztuce, ale z tą różnicą, że tu czasem można powrócić, jeszcze raz się przyjrzeć i nawet zanalizować, a przeżycia mogą być głębsze.

Najczęściej zwracamy uwagę na "bohatera obrazu" i temu się przyglądamy, oceniamy kunszt artystycznego wykonania, a tło takiego obrazu może  być świetne.
 Obraz na ogół , nomen omen,  traktujemy "ogólnikowo" bez wpatrywania sie w szczegóły a już wcale nie analizujac sytuacji, historii, jaką malarz w nim opisać chciał.

Dla kogo?

Dla nas.

A czytanie tla jest czasem ekscytujące. Mistrzem umieszczania różnych treści był Marc Chagal. Jego obrazy to całe opowieści, ale tym razem zajmijmy się obrazem Lucasa Cranacha starszego (1472-1533) - " Madonna Pod Jodłami".

Nim przejde do opisu obrazu, a raczej opowieści o jego tle - troche informacji historycznych na temat autora obrazu i historii dzieła.

Lucas Cranach starszy (1472-1553) to niemiecki malarz i grafik epoki renesansu. Artysta jest autorem ponad 400 dzieł, głównie o tematyce religijnej. Cranach zyskał sławę jako autor obrazów: "Św. Hieronim" (1502), "Ukrzyżowanie" (1503), "Odpoczynek w czasie ucieczki do Egiptu" (1504). Po spotkaniu z Marcinem Lutrem przeszedł na luteranizm. Wykonał wiele portretów niemieckiego reformatora i tworzył ikonografię luterańską na podstawie Pisma Św. Po jego śmierci działalność Cranacha starszego kontynuował jego syn.

 A teraz obraz Cranacha, który wydawał się bardzo znany i powszechnie ogólnikowo odbierany:


Pochodzi on z Katedry Św. Jana we Wrocławiu, gdzie znajdował się od początku XVI wieku do 1943 roku. Wtedy to w obawie przed nalotami alianckimi, dzieło zostało ukryte przez Niemców w klasztorze cystersów w Henrykowie, a następnie w Kłodzku.

Oryginał wyjeżdża, kopia zostaje

W czasie drugiej wojny światowej Niemcy ukryli obraz celem zabezpieczenia go przed działaniami wojennymi, po ich zakończeniu obraz powrócił do katedry złamany na dwie części. Jego naprawę zlecono niemieckiemu duchownemu Zygfrydowi Zimmerowi. W latach 1946-1947 powstała kopia obrazu Cranacha pędzla Georga Kupke, wspólnika duchownego. Następnie falsyfikat podmieniono w katedrze, oryginał "Madonny pod jodłami" Zimmer wywiózł do Berlina.

Po zakończeniu działań wojennych obraz powrócił do Wrocławia.

Oryginalność dzieła znajdującego się we wrocławskiej katedrze podważyła w 1961 r. polska konserwatorka.

- Obraz odbył później bardzo długą i złożoną podróż z rąk do rąk obraz próbowano sprzedać za wielkie pieniądze, jednak z powodu znanej proweniencji nie mógł znaleźć nabywcy. Dzieło Cranacha trafiło w końcu do kolekcji w Szwajcarii, po śmierci kolekcjonera przekazano je diecezji w Sankt Gallen.

Obecnie oryginalny obraz, dzięki staraniom strony polskiej, powrócił do Katedry we Wrocławiu .

Kuratorka z Muzemu Narodowego w Warszawie, Aleksandra Janiszewska-Cardone radzi, na co zwrócić uwagę w przypadku „Madonny pod jodłami". Niestety, nie da się dołaczyć tego nagrania z FB, żeby nie załączać całej strony, a czytelnicy bloga specjalnie za odsyłaczami nie przepadają 😀więc "ze słuchu i odczytu" spróbowałam to zapisać. Oto wynik specjalnie dla Moich Gości:

Otóż "pewnie wydaje Wam się, , że jedynymi bohaterami tego obrazu jest Madonna z Dzieciątkiem, ale zaskoczę Was. W tym pejzażu, który sie za nimi roztacza, pomimo tego, że wydaje sie być on dziki, niedostępny, artysta rozmieścił wiele wiosek, warownych osad, a nawet wieżę kościoła. 

(pozwoliłam sobie zamieścić wycinek obrazu i zaznaczyć na czerwono szczegóły, o których mowa w wykładzie T.Cz.)



Ale naprawdę życiem tętni to, co znajduje po lewej stronie obrazu, poniewaz tam, ze szczytu warownego wzgórza zjeżdża rycerz, bo ma wielki pióropusz na głowie. 


Inną drogąbiegnie jakiś giermek, może posłaniec, trzymający długą pikę, a własnie minął się z mężczyzną, który prowadzi juczne zwierzęta. 




I to wszystko ukazane jest z niezwykłą precyzją w naprawdę bardzo małej przestrzeni.

Ale artysta daje nam znać o sobie dzięki sygnetowi, który nonszalancko leży na kamiennej płycie tuż obok Dzieciątka.



 Jednak ten sygnet to podpis artysty, ponieważ możemy zobaczyć tam godło, którym Cranach mógł posługiwać się do 1508 roku. Jest to taki uskrzydlony wąż z pierścieniem w pysku. Co wiecej, znajdują sie tam też inicjały artysty" L.C., jednak w lustrzanym odbiciu. I to pozwala nam sadzić, że taki sygnet był używany przez samego artystę do odciskania pieczęci ,w wosku i tym samym poświadczaniu, że jeston autorem dokumentu, przy którym taka pieczęć była używana"

Po tym wykładzie i ja zaczęłam zwracać szczególną uwagę na tło i szczegóły przemawiajace do odbiorcy obrazu. Teraz nawet nie dziwi mnie, kiedy w muzeum ktoś podchodzi z rozświetlającą lupą do jakiegoś arcydzieła.  Jak z tego wynika, nie każdy obraz należy ogladać z większej odległości, przynajmniej nie Cranacha czy wspomnianego Chagala.

Dziękuję serdecznie za wszystkie życzliwe komentarze pod ostatnim moim wpisem (Karolinie,  Basi, Gratianie, Ani, Morganie i Agatce), a także tym Gościom, którzy czytajac mój blog podczas przerwy, jaką sobie zrobilam, wspominali mnie.


 Ten obrazek to detal, ale nie wynika z niego w jakiej postawie jest ujęta postać.



Przyznać się jednak muszę, że rozmyślałam, czy tak "po angielsku" nie zniknąć z blogosfery... 
I tak okres ferii trwał i trwał, bo zajęć domowych i czasu spędzonego na komputerowej grafice mi nie brakowało, ale przecież z tego rozmyślania można byłoby najwyżej ... osiwieć...



i detal dla tego obrazu - dłonie, ukryte delikatne kartki czy chusteczka(?) między palcami... jakaś historia...



A więc jestem...


Przepraszam, ze już od tego posta wprowadziłam moderowanie komentarzy. Właściwie chodzi o komentatorów - roboty, które ostatnio mnie dręczą. To będzie prostsze, niż stosowanie captcha.




Tyle fotografii z różnymi zmiennymi zastosowanymi komputerowo detalami (fryzurami i bluzkami) zastosowałam w tych fotkach w czasie ferii, że można powiedzieć...
 naprawdę, jaka jesteś , nie wie nikt .., bo detal też jest ważny i zmienia odbiór obrazu.




Jej portret
Bogusław Mec


Tekst: Jonasz Kofta
Muzyka" Włodzimierz Nahorny

Bo tego nie wiesz nawet sama Ty
W tańczących wokół szarych lustrach dni
Rozbłyska Twój złoty śmiech
Przerwany w pół czuły gest
W pamięci składam wciąż
Pasjans z samych serc
Naprawde jaka jesteś, nie wie nikt
To prawda, niepotrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwe słów
Niedokończony, jasny portret Twój
Uniosę go, ocalę wszędzie
Czy będzięsz przy mnie, czy nie będzesz
Talizman mój, zamyśleń nagłych Twych i rzęs
Obdarowany Tobą miła
Gdy powiesz do mnie kiedys: "Wybacz"
Przez życie pójdę oglądając się wstecz
Uniosę go, ocalę wszędzie
Naprawde jaka jesteś, nie wie nikt
To prawda, niepotrzebna wcale mi
Gdy nie po drodze będzie razem iść
Uniosę Twój zapach snu
Rysunek ust, barwe słów

Niedokończony, jasny portret Twój