Translate

czwartek, 21 marca 2019

BIUROKRACJA



Odwiedziłam dziś lekarza
Z pierwszego kontaktu
Nie udawał że mnie poznał
Bo miał trochę taktu

Muszę przyznać się bez bicia
Rzadko tam bywałam
Bo opiekę specjalistom
Dawno przekazałam

Pierwszy kontakt miał humory
Druk nie taki dałam
Jakie leki w jakiej dawce
Dotąd pobierałam

Biurokracja trwa od wieków
Stwarza utrudnienia
Wkurza ludzi lecz w przyrodzie
Chyba nic nie zmienia.

Kiedyś mój kochany Ludwik
Miał też imię Jerzy
Przeżył straszny sen na wiosnę
Kto chce niech uwierzy
autor: Teresa Czajkowska


Dalej już oddam pole poecie , satyrykowi. Wspomniałam, że jest to Ludwik Jerzy Kern. Wiersz ten został zamieszczony w "Przekroju" 4  kwietnia 1954 roku. Wtedy też obficie "kwitła"  biurokracja.



STRASZNY SEN

Pół nocy mi się śniło przedwczoraj paskudnie,
żem poszedł na wycieczkę w majowe południe.
Szedłem...
szedłem...
i pilnie patrzyłem dokoła,
mijałem jakieś wioski,
osady 
i sioła,
mijałem jakieś pola,
lasy
i strumienie...
I coraz większe  we mnie wzrastało zdumienie,
bo nigdzie,
od fiołka począwszy do sosny,
nie mogłem najmniejszego śladu znaleźć wiosny.

Żeby chociaż kwiatuszek,
żeby jakiś listek,
żeby trawka lub inny  zielonkawy chłystek,
żeby pączek, pączuszek, pączeczek, pączyna,
żeby coś, co mniej więcej wiosnę przypomina...
A tu nic. O zieleni nawet nie ma mowy
i krajobraz dokoła prawie, że zimowy.

Coś mi się nie zgadzało, maj był przecież właśnie,
więc roślin zapytałem, żądając wyjaśnień.
Przylaszczka oświadczyła, jakby od niechcenia,
że nie kwitnie, bo dotąd nie ma zarządzenia.
Brzoza mi powiedziała, że względem tej sprawy
czeka, aż jej okólnik nadeślą  z Warszawy.

Fiołek do tej pory z kwitnieniem się lenił,
bo czekał na podkładkę z Wydziału Zieleni.
Z kolei do pożółkłej trawy się zwróciłem,
co powiedziała, nie wiem,
bo się przebudziłem.
I spostrzegłem przez okno, wśród pączków akacji
wiosnę, co się wymknęła biurokracji.

"Wiosna, wiosna, wiosna, ach, to ty - śpiewa Marek Grechuta




MAGNES W PIELUSZKACH


Jeśli nie jest Wam obojętny problem adopcji, to proponuję mój wiersz. Nieskromnie przyznam, że znam ten problem od podszewki. Już wcześniej pisałam w poście   "Adopcja serca" (24.01.2016), ale i ta prawdziwa adopcja malucha  z Domu Dziecka i problemy administracyjne, aby ją rozpocząć, nie są mi obce.

Nie będę  pisać o tych kłodach pod nogami, jakie system podrzuca, aby czasem nie zniechęcić przyszłych rodziców, którzy zechcieliby obdarzyć miłością te istotki, pozbawione  miłości rodzicielskiej już w pierwszych sekundach swojego życia.


MAGNES W PIELUSZKACH
autor: Teresa Czajkowska

animacja Irina Marinina/MIRA1/

Gdzie był GPS lub
Co w nim nawaliło
Bocian chyba zgłupiał
To nie tutaj było
Adres niewłaściwy
Chyba w tej dostawie
Przypomina sobie
Już jest pewien prawie

Zatem wylądował
W jakimś Domu Dziecka
Czyżby małe dziecko
Zrzucił tu  znienacka
Kiedy Go zostawiał
To po jego dziobie
Dwie krople płynęły
Z żalu z oczu obie

Jeszcze przed odlotem
Schował coś w pieluszkach
Taki mały magnes
Prezent dla maluszka
Może wynagrodzi
Sprawę podrzucenia
I złagodzi z czasem
Skutek odrzucenia

Takie małe dziecko
Mieszkaniec bidula
Nie może zrozumieć
Że nikt nie przytula
Że znikąd nie słychać
szmeru bicia serca
Czyżby miała to być
Lodowata twierdza

Boćku czy ty chciałeś
Dziecko tu podrzucić
Czy ci sąd tak kazał
Chciałbyś po nie wrócić
Wolałbyś skierować
Się do pewnej pary
Która nie ma dziecka
Lecz pełna jest wiary

Wierzą już lat kilka
Z wielkim utęsknieniem
Za malutkim dzieckiem
Za jego kwileniem
Wciąż się modlą razem
I nadzieję mają
Pójdą do bidula
Z sobą magnes mają.

Serce im podpowie
Które na nich czeka
licząc na empatię
Jakiegoś człowieka
Wnet się serca razem
Do siebie skłaniają
Dzięki swym magnesom
Które posiadają

Oprócz bicia serca
Ręce swe połączą
A te dwa magnesy
W rodzinę ich złączą
Ciekawe czy czujesz
Boćku empatyczny
Że cię wspominają
W sposób sympatyczny