Odwiedziłam dziś lekarza
Z pierwszego kontaktu
Nie udawał że mnie poznał
Bo miał trochę taktu
Muszę przyznać się bez bicia
Rzadko tam bywałam
Bo opiekę specjalistom
Dawno przekazałam
Pierwszy kontakt miał humory
Druk nie taki dałam
Jakie leki w jakiej dawce
Dotąd pobierałam
Biurokracja trwa od wieków
Stwarza utrudnienia
Wkurza ludzi lecz w przyrodzie
Chyba nic nie zmienia.
Kiedyś mój kochany Ludwik
Miał też imię Jerzy
Przeżył straszny sen na wiosnę
Kto chce niech uwierzy
autor: Teresa Czajkowska
Dalej już oddam pole poecie , satyrykowi. Wspomniałam, że jest to Ludwik Jerzy Kern. Wiersz ten został zamieszczony w "Przekroju" 4 kwietnia 1954 roku. Wtedy też obficie "kwitła" biurokracja.
STRASZNY SEN
Pół nocy mi się śniło przedwczoraj paskudnie,
żem poszedł na wycieczkę w majowe południe.
Szedłem...
szedłem...
i pilnie patrzyłem dokoła,
mijałem jakieś wioski,
osady
i sioła,
mijałem jakieś pola,
lasy
i strumienie...
I coraz większe we mnie wzrastało zdumienie,
bo nigdzie,
od fiołka począwszy do sosny,
nie mogłem najmniejszego śladu znaleźć wiosny.
Żeby chociaż kwiatuszek,
żeby jakiś listek,
żeby trawka lub inny zielonkawy chłystek,
żeby pączek, pączuszek, pączeczek, pączyna,
żeby coś, co mniej więcej wiosnę przypomina...
A tu nic. O zieleni nawet nie ma mowy
i krajobraz dokoła prawie, że zimowy.
Coś mi się nie zgadzało, maj był przecież właśnie,
więc roślin zapytałem, żądając wyjaśnień.
Przylaszczka oświadczyła, jakby od niechcenia,
że nie kwitnie, bo dotąd nie ma zarządzenia.
Brzoza mi powiedziała, że względem tej sprawy
czeka, aż jej okólnik nadeślą z Warszawy.
Fiołek do tej pory z kwitnieniem się lenił,
bo czekał na podkładkę z Wydziału Zieleni.
Z kolei do pożółkłej trawy się zwróciłem,
co powiedziała, nie wiem,
bo się przebudziłem.
I spostrzegłem przez okno, wśród pączków akacji
wiosnę, co się wymknęła biurokracji.
"Wiosna, wiosna, wiosna, ach, to ty - śpiewa Marek Grechuta
"Wiosna, wiosna, wiosna, ach, to ty - śpiewa Marek Grechuta