Translate

czwartek, 9 kwietnia 2020

WYLECIAŁO MI Z GŁOWY

Pixabay.pl

Wspomnienia sprzed lat. No dobrze - sprzed wielu, wielu lat.
W biurze wreszcie remont. Zaczęto od działu zaopatrzenia w  nagrodę, że  zdobyli trudnodostępne materiały, wymieniając je za nasze trudnodostępne na rynku produkty. Handel wymienny. Lata 1970/80.
 Mariana ( imię zmienione), kierownika zaopatrzenia przygarnęłam na ten czas do swojego gabinetu. Urzędował przy ławie na fotelu. Ja , po staremu za swoim biurkiem. Wiele pracy nie miał, a podpisy swoim pracownikom mógł w takich warunkach składać. Jego pracownicy też gościnnie porozsadzano po różnych działach.
Przyszedł czas postu. Jako zapracowana żona i  matka dwóch córek w wieku przedszkolnym,   nie zawsze kontaktowałam, jaki dzień tygodnia, chyba że podpisywałam jakiś dokument, lub sama go tworzyłam. A tego dnia był jeden z tych postnych dni Wielkiego Tygodnia.
Kiedy przyszedł czas na śniadanie wyjęłam swoje kanapki z wędliną i zaczęłam wcinać. Jedną już spałaszowałam, wzięłam się za drugą, a  Marian (niewierzący) popatrzył, pokiwał sobie łepetynką, wyjął kanapkę z jajeczkiem i stwierdził od niechcenia:

- A moja Iwona dała mi dzisiaj postne śniadanie. 

Mnie moja kanapka uwięzła w gardle. Nie, Marian, zapewne nie wziął mnie za prowokatorkę. Moje kanapki z kiełbasą były przygotowywane dzisiaj odruchowo z podszeptem diablika. Mój światopogląd Marianowi, i nie tylko jemu, był wiadomy. Jestem katoliczką i tego nie ukrywam. 
Ale gafa! 
Takie same kanapki przygotowałam mężowi! 
Pracuje w innym przedsiębiorstwie. Na szczęście nie ma współlokatora w gabinecie. Ale niebawem mogę oczekiwać od niego telefonu.

Marian chętnie wymieniłby się ze mną na kanapki, ale za karę, że tak późno mi przypomniał dzień postny, to miał za swoje. Przecież ja ją już prawie całą spałaszowałam, a ogryzkami dzielić się nie wypadało.
Od razu przypomniałam sobie, że przecież Triduum się zaczyna. tutaj
Nie dla wszystkich ważne jest przestrzeganie postu. Każdy dokonuje własnego wyboru i to szanuję.

Podobnie posiłek w Wielki Piątek spożywany przez  niejakiego Rosołowskieg opisał   Andrzej Waligórski: 


WIELKI PIĄTEK
Andrzej Waligórski

Życie nam przysparza troski
I nie szczędzi perturbacji -
W Wielki Piątek, Rosołowski
Wrócił rankiem z delegacji,
Zmienił gatki i ubranko,
Przetarł szmatką środek glacy,
A tu żona już śniadanko
Niesie mu na srebrnej tacy.
Są jajeczka, jest baleron,
Są z masełkiem pyszne chałki...
Rosołowski jak perszeron
Zarżał, widząc te specjałki!
Już się rzucił na kiełbasę,
Już jej kawał niósł ku ustom,
A wtem jak ktoś chrząknie basem,
Choć w pokoju było pusto!
Biedak dostał skurczu w nogach
I pomyślał cały drżący:
- Ani chybi to przestroga,
chociaż jestem niewierzący....
Tu się zerwał przerażony,
Popił wody, jęknął głucho
I nerwowo rzekł do żony:
- Coś mnie dzisiaj boli brzucho!
I odstawił te specjały
(tak mu całkiem zmiękła rura)
I - kompletnie zramolały -
Pokuśtykał w stronę biura....
Wówczas żona, w stronę szafy
Rzekła z wniebowziętą miną:
- No, obyło się bez gafy!
Wyłaź, Feluś! Stary spłynął!


ŚWIĘTA JESZCZE W ZDROWEJ ERZE




Ten post pisałam w I wersjii w 2016 roku. To były inne święta. Zupełnie inne.  I daaawno, bo jeszcze w "erze przed koronawirusem". Nasze stoły świąteczne  uginały się pod ciężarem wszelakiego jadła. 
Dzisiaj obfitość stołu zależy od tego, czy zrobiliśmy w ogóle jakieś zapasy, ale i po co, skoro nie możemy do niego  zasiąść rodzinnie.
Na daczy wspólnie też się nie spotkamy, jak w poprzednich latach... jak izolacja, to tylko wspomnienia .


Animacja: Irina Marinina/MIRA1/

To może chociaż powspominamy, jak to onegdaj bywało.

A pisałam w tym 2016 roku tak:

Może tym razem pomyślmy o duchu, chociaż i nie zapominajmy o  ciele, tym bardziej, że może ono sprawić nam psikusa . 

 Proszę liczyć kalorie z rozwagą :-)

Zamiast zgubić 2 kilo w 3 dni, skutek może być odwrotny. I wcale to nie oznacza 3 kilo w 2 dni. Tu chodzi o zupełnie inny efekt.

Ludwik Jerzy Kern
2 kilo w 3 dni

Widzę wyraźnie,
Jak Wernyhora:
Oto znów TYCIA nadchodzi pora!
Przeciętny Polak w owe 3 dnie
Nic tylko je i je.
Potem go duszność męczy i kolka
Razem z nim jęczy
Przeciętna Polka.
Lecz nim tak jęczeć zaczną pospołu,
Siadają sobie ślicznie do stołu,
Inaugurując SMAKOWY RAJ
Konsumowaniem świątecznych jaj
Potem szyneczka,
Schabik,
Wędzonka,
Biała kiełbasa,
Tatar,
Golonka,
A gdy obrzydną im już zakąski,
Zaraz dostają kawałek gąski,
Frytki,
Czerwonej ciut-ciut kapusty
I barszcz na szynce pieprzny i tłusty,
Do tego chlebek
Masło,
I sól,
A w międzyczasie
Gul,
Gul,
Gul,
Gul.
Wreszcie makowiec,
Placek,
Mazurek,
Sernik,
Rolada,
Kilka ptifurek,
Dwie kawy, gorzkie
Kompotu łyk,
Do tego znowu
Cyk,
Cyk,
Cyk,
Cyk.
Trzy razy dziennie tak przez 3 dni
I...
Nikt nie pozna nas.
Hi, hi, hi