Translate

piątek, 21 lutego 2020

NIEPROFESJONALNA PORADA

(art by William Oxer)
Czasem sięgam po książki psycholog Ewy Wojdyłło.
Tym razem na rynku ukazała się jej nowa książka "Żal po stracie. Lekcja akceptacji".

Dzięki Bogu nie przeżywam w ostatnich latach tego rodzaju żalu. Ostatnio  żegnałam 10 lat temu moją mamę. Nie oznacza to, że śmierć bliskich znajomych, czy osób znanych z mediów jest mi obojętna, jak chociaż ostatnia  - Romana Lipko.

Z odejściem bardzo bliskich osób trudno pogodzić się przez lata, z innymi trochę łatwiej. 
W młodości bywały inne żale, np. po odejściu przyjaciół, ale nie na wieczny spoczynek.  Zostali przeze mnie odstawieni na boczne tory, ponieważ sprzeniewierzyli moją przyjaźń. Powiedzmy, że to byli tylko znajomi, bo przyjaźń do czegoś zobowiązuje obie strony.

 Ewa Wojdyłło podjęła w swojej nowej książce : "Żal po stracie. Lekcje akceptacji" również temat zdrady. 


Książka ta pozwala odnaleźć się w nowej sytuacji oraz odzyskać spokój serca i umysłu nawet po zdradzie.

art by Lidia Wylangowska 
"No właśnie, skoro zdrady „nie da się zapomnieć”, skoro pozostawia ona „w sercu ranę na zawsze”, skoro zdradzona osoba czuje się „jak po śmierci kogoś bardzo kochanego”, to bez przesady można porównać towarzyszące jej odczucia do żałoby. Tych, co kochają, odkrycie zdrady pogrąża w najprawdziwszej żałobie — „jak po śmierci”. Chociaż przecież niby nikt nie umarł i można powiedzieć, że tak naprawdę nic się nie stało, a to, co się przeżywa, to „tylko” rozczarowanie, gniew, upokorzenie i utrata zaufania. A jednak… Może zdrada powoduje śmierć miłości? Albo przynajmniej śmierć złudzeń? Coś w każdym razie umiera, żałoba wydaje się zatem uzasadniona. Podobnie mówimy o śmierci marzeń albo nadziei."
(fragment książki)

Tyle o książce.

A gdyby tak zabawić się w psychoterapię ?
 Wydaje mi się, że możnaby się uporać z problemem, gdyby np. ... temat obśmiać.


art by George Tsui - Tutt'Art@ 
Nie gloryfikować tego, który odszedł, ale dać go na stratę. Zapomnieć tak, jakby odszedł ... na wieczny spoczynek.

Myślę, że Ildefons Konstanty Gałczyński , pisząc  wierszyk "Wesołe żale", który został zaaranżowany na satyryczną śpiewkę, miał mimo wszystko ... trupa... na myśli.
Co prawda bohatera piosenki porwał prąd rzeczny, ale skoro zdrajcę  sexapil innej bałamutki poraził prądem, to przecież można się tu doszukać jakiegoś podobieństwa.


art by Leonid Pronchenko
Po wysłuchaniu śpiewającej Krystyny Sienkiewicz, od razu żal po niewiernym odszedłby w siną dal, hopla, hopla...  chociaż... nie jestem tego w końcu taka pewna, skoro zakończenie wskazuje na nawrót, niestety, żalu. 

Chyba depresja dwubiegunowa! 
Oj, terapeutka ze mnie byle jaka!


Photo: Serge Lutens, Title Unknown

Konstanty Ildefons Gałczyński 
Żal po stracie

Wszędy ptaszków słodki świergot, 
Pachnie wonne kwiecie, 
A mojego najmilszego 
Nie ma już na świecie. 

Rzeki prąd go porwał szybki, 
Już go znają tylko rybki, 
Już go tylko woda głaszcze, 
Śmierć zamknęła swoją paszczę. 

Umarł ci on umarł, 
Zabity okrutnie, 
A ja nieszczęśliwa, a ja nieszczęśliwa… 
O nim śpiewam smutnie.
Gdyby tego dożył i gdyby to zoczył, 
To zaraz by ożył, do góry podskoczył, 
Cieszyłby się, że jest nieodżałowany, 
Ucałowałby mnie, poszlibyśmy w tany. 
Hopla, hopla…. 

Niech mi zaraz zrobią trumnę 
Z ciosanego drewna 
Bo ja umrę, bo ja umrę 
Jestem tego pewna. 
Skoro on się nie uchował, 
Nikt nie będzie mnie całował, 
Ani stary, ani młody, 
Niech mnie wrzucą też do wody… 
Hopla, hopla…


Jeśli ktoś sobie nie życzy pomocy, bo uważa, że na tyle ma siły w sobie, że sam sobie poradzi - to uszanujmy taką postawę.