Translate

czwartek, 7 maja 2020

TWOJA ŻONA, MÓJ ŻON


W pierwszych słowach mego (listu)... wpisu donoszę, że... jestem zdrowa, którego to zdrowia  i Wam życzę.
Chyba... jestem zdrowa... Testów nie robiłam, to nie jest też takie pewne.
Teraz zdrowie cenione jest na wagę złota.
Ten wstęp w dawnych listach uspokajał adresata, że wszystko jest u niego, nadawcy, w porządku nawet, gdyby już dawno śladu życia nie dawał drogą korespondencyjną. 
Jeśli chodzi o mnie, tego powiedzieć nie można, bo ostatnio codziennie coś tam publikuję, w zależności od inspiracji. A życie daje ich cały wachlarz. Potrzeba też trochę wolnego czasu, takiego, jak ja teraz sobie wykrzesałam. 
Przed chwilą wnuk wpadł do salonu.
- Babciu, wiesz, że jedziemy z dziadziusiem do lasu, bierzemy lornetkę i będziemy obserwować ptaki?

Źródło: Pixabay.com

- Świetnie , Kuba! Może uwiecznicie jakiś ciekawy okaz komórką, na dowód, że wypad był owocny.
- Nie, nie możemy płoszyć ptaków, tam mają swoją ostoję, chyba że wyzwalaczem. 
Ukontentowany, że nie miałam nic przeciwko, chociaż przecież o zgodę mnie nie prosił, tylko informował, wybiegł na ogród do dziadka.
- Dziadziuś, twoja żona nawet wyraziła zgodę, pod warunkiem, że cykniemy kilka fotek.
Dlaczego tym razem taka oficjalna forma, ... twoja żona..., to już nie jestem kochaną babcią, mimo że mu przed  chwilą nasmażyłam na jego własne życzenie placków ziemniaczanych, a do tego posmarowałam dżemem (dżem - niedopuszczalne , powiedziałaby mama, Kuba dostanie o tej porze głupawki, za duża dawka energii na dzisiaj, już jadł słodkie na drugie śniadanie)?
Właściwie, czego się czepiam?
Od razu przypomniało mi się, jak córka, wówczas jeszcze przedszkolak, twierdziła, że będzie tworzyć małżeństwo ze swoim tatą. To będzie "mój żon " oświadczyła. Przecież bardziej idealnego mężczyzny, kandydata na męża nie znajdzie pod słońcem, co potwierdzam, po   49 latach mojego, wciąż z tym samym   mężem, współżycia.
Ma dziewczyna szczęście, bo jej żon też od ideału nie odbiega, więc nie musi mi zazdrościć.
A kiedy będziesz moją żoną - Krzysztof Krawczyk


 Po krótkiej przerwie pisania wpisu już moi turyści wrócili. 
Ptaków nie podejrzeli, posłuchali ich głosów i do tej pory toczą spory, co to były za ptaki. Mieli jednak trochę szczęścia bo napotkali 1 parę  sarenek.  Kuba podszedł na odległość 40 metrów od nich.
- Babciu, wybacz, nie mam fotek, bo tak musiałem się do nich ostrożnie skradać, a nawet zajrzałem tej mniejszej, podobno to samiczka, nawet w mordkę. Żaden z moich kolegów nie był tak blisko w naturze. Nie spłoszyłem ich, one po chwili same przeskoczyły przez bagna i uciekły.
- Szkoda, że nie udało ci się niczego sfilmować. Po waszym wyjeździe zaczęłam blogować. Miałam nadzieję, że dołączę jakieś fotki do tego wpisu. Cieszę się, że miałeś taką przygodę z sarenkami.
-Babciu, poszukaj w laptopie jakieś sarenki, na pewno coś znajdziesz. Pokopiemy i coś wykopiemy, pomogę ci, chcesz babciu?

Źródło:: Wykop.pl
- Babciu, właśnie tak wyglądały!

A teraz przedstawiam skrzydlatych sprzymierzeńców lasu, może dziadek z wnukiem pogodzą się, co do rozpoznania słyszanych głosów.


Leśne Studio Filmowe, Lasy Państwowe