Translate

piątek, 17 września 2021

PRZEKICHANA JESIEŃ

 Niechybnie nadciąga jesień z katarem i kichaniem. Tak zaczyna swój wpis pesymistka (realistka).


Nie piszę o złotych czy rudych kasztanach i pięknym dywanie z kolorowych liści pod stopami.  Przecież już pisałam w ubiegłych latach, a nie lubię się powtarzać. Natura , co prawda się powtarza, ja też prędzej naturalna niż sztuczna  jestem, ale realizm u mnie zawsze górą, romantyzm... od czasu do czasu.

A więc muszę pomyśleć o szczepieniu p/grypie  już teraz. W tym roku nie dam sie wykołowac przez terenowe urzędy, które takim, jak ja senior(it)om zapewniały darmowe szczepionki (o tym tez pisalam w ub.r, ale przypomnę tym, którzy nie czytali wówczas moich perypetii).

Ja przynajmniej nie doczekałam się tego "szczęścia", bo naiwnie czekałam, że do mnie zadzwonią, jak się zobowiązali zresztą z przychodni, że sami mnie "wciągną  na listę" chętnych na szczepienie. "Lista już się wyszczepiła" - taką odpowiedź dostałam, kiedy w końcu zniecierpliwiona dodzwoniłam się sama. "Lista" pewno przestała kichać, ale nie ja.

Muszę jednak zgłosić się najpierw do lekarza, aby na podstawie wykonanych badań lub wywiadu przeprowadzonego ze mną wydał skierowanie na szczepienie, z wystawieniem recepty. Ciekawa jestem, czy nie udałoby się telefonicznie i przez E-receptę. Sprawa załatwiona byłaby bez kontaktu osobistego z lekarzem.

Szczepionkę wykupię sobie sama na własną rękę, nie licząc na przychodnię lekarską, jeśli... będzie dostępna w aptece ( w ub. roku nie miałam takiego szczęścia, abym w którejkolwiek aptece mogła ją wykupić). Dlatego zaczynam starania już od najbliższego poniedziałku.

Wracając do badania lekarskiego, które ewentualnie mnie czeka przed uzyskaniem skierowania na szczepienie, to cieszę się mimo wszystko, że warunki trochę się zmieniły w porównaniu do tych z XVIII w.

 Gdyby  odbywały się w XVIII w. np. w Chinach to badanie lekarskie wyglądałoby tak, jak opisuje w Atlas Obscura Sabrina Imbler 27 marca 2019r.

"Chińskie kobiety musiały kiedyś wskazać swoje problemy medyczne na lalkach z kości słoniowej
Przez wieki miniaturowe kobiety z kości słoniowej pomagały prawdziwym kobietom szukać pomocy medycznej.


Jadeitowa lalka diagnostyczna spoczywa na maleńkiej haftowanej narzucie.
JAMIE REES/DZIĘKI UPRZEJMOŚCI CLENDENING BIBLIOTEKi I
MUZEUM HISTORII MEDYCYNY, UNIVERSITY OF KANSAS MEDICAL CENTER


CZĘSTO, GDY KOBIETA SPOTYKAŁA SIĘ z lekarzem w XVIII-wiecznych Chinach, nie pozwalano jej się z nim zobaczyć. Zamiast tego siedziała za zasłoną lub bambusowym parawanem, gdzie musiała zmapować swój ból na ciele, które nie było jej własnym. Jej ręka lub ręka bliskiej kobiety przebijała zasłony lub parawan i gestykulowała w kierunku nagiego ciała lalki z kości słoniowej. Jeśli pacjentka miała trudności z oddychaniem, mogła przesunąć palcem po zakrzywionej klatce piersiowej lalki. Na bóle menstruacyjne gładki brzuch. (...) Po przestudiowaniu tych tajemniczych komunikatów lekarz postawił diagnozę.

W ostatnich stuleciach chińskiej dynastii Qing te misternie rzeźbione lalki medyczne były jedyną opcją dla schorowanej kobiety, pisze historyk medycyny Howard Dittrick w swoim artykule z 1952 r. w Biuletynie Historii Medycyny „ Chińskie Lalki w  Medycynie ”. Od 1300 roku do końca XIX wieku chińskie dynastie Ming i Qing zapoczątkowały kult czystości, który uniemożliwiał lekarzowi fizyczne zbadanie pacjentki lub rozebranie się przed nim. A w tym czasie Chiny pozwalały tylko mężczyznom być lekarzami. W 1879 r. Szpital Misyjny Kantonu stał się pierwszą instytucją medyczną, która przyjmowała kobiety do swojej klasy medycznej, zgodnie z rozprawą na Uniwersytecie Columbia o chińskiej opiece medycznej nad kobietami na przełomie XIX i XX wieku, autorstwa Shing-ting Lin. Decyzja ta została podjęta nie z jakiegoś feministycznego ideału, ale raczej z reakcji na przekonanie, że lekarze-mężczyźni nie powinni dotykać pacjentek.

Lalka diagnostyczna spoczywa na miniaturowej kanapie. KOLEKCJA POWITALNA/CC BY 4.0


Chińskie lalki diagnostyczne przedstawiają leżącą kobietę, zwykle nagą, z wyjątkiem pary bransoletek na nadgarstkach i okazjonalnego wachlarza. Chociaż większość lalek wyrzeźbiono z kości słoniowej, można je było również wyrzeźbić z jadeitu, bursztynu, brązu, drewna, a nawet lapis lazuli. Dittrick zauważa, że ​​wszystkie lalki przybierają tę samą pozę: opierają się na lewym ramieniu, a druga na ciele. Rzeźbiarze odróżniali dorosłe kobiety, z włosami związanymi w kok, od dziewcząt z warkoczami lub bliźniaczymi kucykami. Wczesne rzeźby często przedstawiają również Chinki ze skurczonymi lotosowymi stopami, co jest ładnym określeniem bolesnej i erotycznej praktyki wiązania stóp. Aby zachować pewien stopień skromności, stopy lalek były zawsze obute w buty lub bandaże krępujące.

Kobiety z wyższych sfer mogły przynosić lekarzom własne piękne, spersonalizowane lalki, podczas gdy biedniejsze kobiety musiały zadowolić się własnym, bardziej szczątkowym modelem lekarza. Bardziej luksusowe lalki – takie jak misterna lalka z dynastii Ming pokazana powyżej na niebieskim kocu – spoczywały na miniaturowych kanapach, z których niektóre miały nawet jedwabne poduszki lub haftowane narzuty. Aby usunąć ostatnią warstwę kontaktu międzyludzkiego, bogatsze panie po prostu oznaczały dotknięte chorobą części lalki tuszem lub węglem, a następnie wysyłały lalkę do lekarza za pośrednictwem komunikatora.

Lekarze późnych cesarskich Chin nie widzieli problemu z diagnozowaniem i leczeniem pacjentów na podstawie samych wskazówek i słów (lub nawet mniej). W rzeczywistości było to zbliżone do podstawowej praktyki w tym czasie również dla pacjentów płci męskiej (chociaż mężczyźni nie mieli problemów z rozbieraniem się przed lekarzem), ponieważ uczeni lekarze stwierdzili, że kontakt fizyczny jest poniżej nich, pisze Shing-ting Lin. Nic dziwnego, że gładkie, wypolerowane powierzchnie lalki z kości słoniowej okazały się niewystarczające dla pewnych medycznych problemów kobiet. Położne i inne pracownice niższej klasy musiałyby zająć się wszystkim, co ginekologiczne lub położnicze, takie jak zarządzanie miesiączką lub poród."

Do posłuchania: