Translate

środa, 4 sierpnia 2021

PISZ NA BERDYCZÓW



Niby nie jestem zbyt ufną osobą, ale jednak i mnie udało się oszustom podejść. Trochę to było dziwne, że tyle lat prowadząc zakupy internetowo, co prawda, w znanych sobie firmach,  nie spotkał mnie wcześniej żaden zawód, co do solidności oferujących się firm.
Tym razem  w czerwcu zamówiłam w firmie, (trudno, oszusta ujawnię... https://cavali.store/)- basen dla dzieci - dmuchaniec z atrakcjami za ... jedyne 99 zł., wprawdzie nie majątek, ale  pieniądze piechotą nie chodzą. Niska cena... podejrzane, prawda?
 I tu powinna mi się zaświecić czerwona żaróweczka, ale chyba była przepalona... bo czym innym tu się tłumaczyć? Zresztą córka (niedaleko jabłko od jabłoni...) też niczego nie podejrzewała, choć nie przypominam sobie, abym gapami ją w niemowlęctwie  karmiła
Zachęcali mnie produktem takim, jak tutaj



Do tego taka w mailu informacja:
"Jeśli masz pytania, odpowiedz na ten e-mail lub skontaktuj się z nami, pisząc na adres info@deepie.pl"

Następnie tego samego dnia przysłano maila o treści potwierdzającej wysyłkę.


Czekałam kilka dni.... 
Przesyłka nie dotarła.
No i co... "pisałam na Berdyczów" maila bez pozytywnego efektu. Firmy nie da się namierzyć.

Mogę sobie sama tylko wierszykiem swoim odpowiedzieć:

Dałaś się nam oszukać
Chwała bądź menedżerom
Następnych naiwnych znajdziemy
Wpłacą oszustom leserom

Nie ma w kontaktach adresu
Nie będzie też żadnych linczów
Możesz więc maile wysyłać
Masz rację... pisz na Berdyczów  (T.Cz)

Oj, naiwna, naiwna , naiwna... zaśpiewali by kabareciarze... i mieliby rację 😀

Oj naiwny - Jan Kaczmarek (Kabaret Elita - YouTube)


Oj naiwny naiwny naiwny
Jak dziecko we mgle
Jak goliat na pchle
Mól w otchłani wód
Który liczy wciąż na cud

Oj naiwny naiwny naiwny
Dziecko w kwiecie sił
Choć w intencjach
To w zasadzie pozytywny

Jestem czuły jak waga na najmniejszy bałagan
Na przejawy niechlujstwa przeróżne
Weźmy lubię podróże no i nieraz się wkurzę
Odczekując gehenny opóźnień
Wtedy złość ma szlachetna eksploduje jak Etna
Że się nieraz w wyzwiskach poplączę
Do dyrekcji list piszę wściekły jak Bazyliszek
Mrucząc ja was kurcze wykończę

Oj naiwny naiwny naiwny
Naiwny jak ćma
Co w ogień się pcha
Jaki sens to ma
Gdy nie warta świeczki gra

Oj naiwny naiwny naiwny
Dziecko w kwiecie lat
Choć w intencjach
To w zasadzie pozytywny

Lubię co dzień troszeczkę podnieść sobie poprzeczkę
I oceniać swe dzieła krytycznie
Bój o cele wysokie to najmilszy mój poker
To ryzyko lecz zdrowe i śliczne
A gdy w chwilach bojowych czuję kryzys niezdrowy
Nie przerywam ataku z tych przyczyn
Bo na takie momenty kiedy jestem podcięty
Mam kolegów i na nich mogę liczyć

Oj naiwny naiwny naiwny
Jak dziecko we mgle
Jak goliat na pchle
Mól w otchłani wód
Który liczy wciąż na cud

Oj naiwny naiwny naiwny
Dziecko w kwiecie sił
Choć w intencjach
To w zasadzie pozytywny
Choć w intencjach
To w zasadzie pozytywny

A naiwnymi byli ludzie w każdej epoce ... dlatego wykorzystują te łatwowierność różni oszuści, np. taka  Caraboo... księżniczka Caraboo.
O tej postaci pisała prasa, napisano kilka książek, powstał komiks, wyprodukowano też film. Wybrałam jednak do opublikowania w całości cytat z artykułu z Atlas Obscura:

"Angielska służąca, która udawała egzotyczną księżniczkę wyspy

Mary Baker, lepiej znana jako księżniczka Caraboo, przekonała całe miasto, że jest ekscentryczną księżniczką.

Autor: SABRINA IMBLER, 9 maja 2019
"Wszyscy uwielbiają historię o dobrym szczęściu, od genialnego podstępu po nieunikniony upadek. W tym tygodniu rozpoczynamy wiosnę oszustwa, podkreślając historie największych oszustów w historii. 

W kwietniu  1817 roku,  w  małym angielskim miasteczku Almondsbury, skromny szewc kręcił się jak co dzień — bez wątpienia załatwiając jakąś pilną sprawę obuwniczą — kiedy zauważył na drodze ekscentrycznie ubraną kobietę. Miała na sobie czarny turban i czerwono-czarny szal i mówiła niezrozumiałym obcym językiem, zgodnie z relacją Caraboo Johna Mathewa Gutcha z 1817 roku . Życzliwi mieszkańcy umieścili ją na noc w miejscowej karczmie, gdzie zobaczyła na ścianie obraz ananasa, wykrzykując „Ananas!” i natychmiast próbowała zasnąć na podłodze.
W krótkiej prezentacji deus ex machina portugalski marynarz, który mówił „językiem” kobiety, akurat w tym czasie przejeżdżał przez Bristol i wkrótce przybył do miasta, jak donosi History Channel . Nazywał się Manuel Eynesso i nie, oczywiście nie miał nic przeciwko przetłumaczeniu historii tej damy ciekawskim mieszkańcom miasta. Według Eynesso ta wędrowniczka nie była przypadkową kobietą, ale w rzeczywistości księżniczką Caraboo z wyspy Javasu na Oceanie Indyjskim. Niestety, została porwana przez piratów, ale udało jej się uciec, skacząc ze statku do Kanału Bristolskiego, i tak wypłynęła w Almondsbury. Pochlebni mieszczanie zaczęli traktować ją jak przyjezdnego dygnitarza.

Z kolei dała niezły show. Używała łuku i strzał, nosiła na plecach gong, a we włosach nosiła kwiaty i pióra. Pokazała szermierkę, używając ostrza poplamionego na czubku roślinną trucizną. Nawet, dość skandalicznie, pływała nago w jeziorze. Każdej nocy przed pójściem spać modliła się do swojego boga, którego nazywała Allah-Tallah, często ze szczytu drzewa. Zabawiała publiczność obcokrajowców, językoznawców, malarzy, fizjonomistów, kraniologów i włóczęgów.

Może to zaskakujące, że trwało tak długo, ale podstęp wydał się w ciągu kilku miesięcy. W czerwcu księżniczka Caraboo znalazła się w  lokalnych gazetach i zwróciła uwagę pewnej pani Neale, która była właścicielką pensjonatu w Bristolu. Neale rozpoznała w księżniczce nikogo innego, jak Mary Baker, lokatorkę, która często tańczyła w czarnym turbanie i mówiła wymyślonym językiem. Baker nie pochodziła z Javasu — nie ma Javasu — lecz z miasta zwanego Witheridge i pracowała tam jako służąca. Gazety wykorzystały historię Baker po jej ujawnieniu, a nawet opublikowały poezję i ballady skomponowane na jej cześć. Ostatni wers jednej  takiej ody opublikowany w Bristol Mercury w 1817 r. brzmi:

 „Podziwiałem Cię, Caraboo.
Takie opanowanie na rozkaz,
Pożegnanie wielkie — wielkie złudzenie:
W rzeczywistości — było wszystko oprócz Prawdy”.

Pod koniec tego miesiąca miasto Almondsbury wysłało Baker przez Atlantyk, do Filadelfii, gdzie Amerykanie byli niezwykle szczęśliwi, widząc ją w roli fałszywej zagranicznej księżniczki. Baker wróciła do Anglii w 1824 roku, aby kontynuować karierę aktorską, z ponurymi wynikami. Ale ustatkowała się, wyszła za mąż, urodziła dziecko i spędziła większość swojego życia sprzedając pijawki do miejscowego szpitala – podobnie pasożytnicze dusze(...)"


By Nathan Cooper Branwhite, engraver - Caraboo

Caraboo wymyśliła swój fikcyjny język z wyimaginowanych i cygańskich słów i stworzyła egzotyczną postać i historię. Dziwne ślady na jej głowie były bliznami po prymitywnej operacji (a nie znaki przynależności do wschodniej religii) wykonanej w szpitalu dla ubogich w Londynie. Prasa brytyjska publikowała wówczas wiele oszustw, które odbywały się kosztem oszukanej wiejskiej klasy średniej. Pani Worrall zlitowała się nad nią i zorganizowała jej podróż do Filadelfii , w którą wyjechała 28 czerwca 1817 roku.

13 września 1817 roku w Bristol Journal został wydrukowany list , rzekomo od Sir Hudsona Lowe'a , urzędnika odpowiedzialnego za wygnanie cesarza Napoleona na St. Helena . Twierdzono, że po tym, jak statek płynący do Filadelfii z piękną Caraboo został zepchnięty w pobliże wyspy przez burzę, nieustraszona księżniczka impulsywnie oddaliła się w małej łodzi, wiosłując na brzeg i tak zafascynowała cesarza, że ​​zwrócił się do papieża o dyspensę, by ją poślubić. Ta historia jest niezweryfikowana.

W USA krótko kontynuowała swoją rolę, występując na scenie w Washington Hall w Filadelfii jako „Księżniczka Caraboo”, z niewielkim powodzeniem. Jej ostatni listowny kontakt z Worrallami miał miejsce   w listopadzie 1817, w którym skarżyła się na swoją sławę w Nowym Jorku.  Wydaje się, że wróciła na krótko do Filadelfii, dopóki nie opuściła Ameryki na stałe w 1824 roku,  następnie wracając do Anglii.

Tu, przez krótki czas przedstawiała  się na New Bond Street w Londynie jako księżniczka Caraboo, ale sukcesu tu żadnego nie odniosła. W swoim przebraniu mogła krótko podróżować do Francji i Hiszpanii, ale wkrótce znów wróciła do Anglii.

We wrześniu 1828 r. mieszkała jako wdowa w Bedminster pod nazwiskiem Mary Burgess (w rzeczywistości przybierając imię kuzynki). Nie poślubiła Richarda Baker,  urodziła córkę o imieniu Mary Ann następnego roku około 1829. W 1839 roku została sprzedawcą pijawek do ambulatorium szpitala Bristol . Zmarła  24 grudnia 1864 r. i została pochowana na cmentarzu przy Hebron Road w Bristolu. Jej córka kontynuowała jej działalność, mieszkając samotnie w Bedminster w domu pełnym kotów, aż do  śmierci w pożarze w lutym 1900 roku. (Wikipedia- Księżniczka  Caraboo)