Translate

środa, 11 listopada 2020

A NIECH TO GĘŚ KOPNIE!



Którędy na Poznań, gę...gę... a konkretnie,  na św. Marcina..?

Jaka gęś, a może która?
 Na pewno nie moja, bo ta ma nogi drętwe...zamrożone.
Kupiłam gąskę w Tesco. Będzie ich na początku listopada więcej w różnych marketach, bo przecież zbliża się Święto Niepodległości. Dla Wielkopolan, a konkretnie Poznaniaków - 
"Pieczona gęsina na święto Marcina"

I tutaj związek ten przybliża nam opowieść legendarna o świętym. 
Otóż, w dawnych wiekach opowiadano, by usankcjonować owe pieczone na ten dzień gęsi, że kiedy lud pobożny obrał sobie za biskupa w Tours ich przywódcę duchowego w osobie świątobliwego Marcina, ten w uniesieniu skromności nie chciał przyjąć tego zaszczytu. Schował się przed wiernymi w stodółce, w której znajdowały się również gęsi. By go oficjalnie wezwać do objęcia diecezji rozpoczęto jego poszukiwanie. Niewątpliwie zakończyłoby się ono fiaskiem, gdyby nie nagłe gęganie dochodzące ze stodółki. Skierowali się wszyscy ku budynkowi, by znaleźć przyczynę owego jazgotu. Kiedy otworzyli wrota, wewnątrz dostrzegli biskupa elekta i gęgające wokół niego gęsi. Zdradziły one kryjówkę duchownego, ten zaś nie znając wytłumaczenia odmowy wiernymi, przyjął godność pasterską głowy diecezji w Tours. Jakże musiał być zagniewany biskup Marcin na owe gęsi, które wyjawiły kryjówkę elekta, skoro przez całe 27 lat swego pasterzowania tępił te ptaszyska. Jego uprzedzenie do tych stworów było tak wielkie, że pod koniec swej ziemskiej pielgrzymki, będąc na łożu śmierci prosił, żeby wszystkie gęsi w Tours pozabijano. Zwyczaj ten wraz z chrześcijaństwem przeniósł się i do państwa Polan i trwa po dzień dzisiejszy, że 11 listopada bije się gęsi i podaje pieczone, jako wyśmienite jadło.
(Źródło: Podkarpacki Ośrodek Doradztwa Rolniczego z siedzibą w Boguchwale)

A ta obecnie zamrożona gąska to "przedbieg".  Już nie jest taka zimna, bo zaczynam ją rozmrażać na obiad tym razem, do podziału na części rosołowe. Znieważę to zdrowe mięsko do bazy na pomidorówkę. Takie zamówienie mam od rodzinki. Do gęsi nadziewanej, jaką tradycyjnie Polacy spożywają w doniosłym narodowym święcie, podobnie, jak Amerykanie indyka, jeszcze mam trochę czasu. 

Dobrze, się stało, że wyjęłam tę gąskę ze szczelnie owiniętej i nieprześwitującej folii, żeby nie było, jak 
tutaj 
Przy okazji  przekonałam się, że jest z podrobami, ale... niestety gęsich pipków z tej gęsi nie będzie.
Dlaczego?
Żołądek jest jeden!!!
A ile gęś normalna , do tego młodziutka, może mieć takich organów? 
Należało się przecież tego spodziewać!
No, dobrze... żartowałam... 
Ale dlaczego  nie ma nawet jednej długiej szyi?
Tego to chyba mogłabym się spodziewać!
Skąd u mnie taka małostkowość?
Jest przecież piękna młoda gąska z zapakowanymi oddzielnie podrobami (serce, wątróbka i żołądek).

Już spieszę donieść!
Chciałam wcześniej przygotować się do prac kulinarnych i żeby nie wyszło tak, jak z opisywaną wcześniej kaczką, sprawdzić kilka przepisów.
 Co po drodze znalazłam z "gęsimi" przepisami ?
Gęsie pipki.
Termin wcale mi nie obcy.
Jadałam już gęsie pipki w pewnej żydowskiej restauracji w Karpaczu, gdzie stołowaliśmy się tam z mężem przez tydzień w czasie naszego   pobytu w górach.

Gęsie pipki dla większości smakoszy to rarytas.

(...)Znane są dwie wersje tej potrawy - nadziewane gęsie szyjki oraz gęsie żołądki.
Szyjki nadziewa się się farszem z tartych ziemniaków z dodatkiem cebuli, rzadziej mięsem (koszerną wołowiną). Żołądki dusi się w oleju lub gęsim smalcu z cebulą i czosnkiem. (...) 
( Źródło:Wikipedia)

" (...) Gęsi pipek potrawa z nadziewanej skóry z gęsiej szyi. Farsz można przygotować z ziemniaków, gęsich podrobów, z mięsa wołowego, drobiowego lub cielęcego.
Gęsi pipek to również gulasz z gęsich żołądków.
Oba rodzaje potrawy wywodzą się z kuchni żydowskiej.

W dawnej Kongresówce gęsi pipek jest faszerowaną podrobami gęsią szyją, natomiast na terenach niegdysiejszej Galicji - jest to gulasz z gęsich żołądków.

W Jidysz słowo pipek, pochodzące od niemieckiego Pfeifen, oznacza rurkę - wskazywałoby, że gęsia szyja jest właściwym przepisem (....)" 
(Źródło: Blog o gotowaniu)

W jednym, jak i drugim przypadku potrzeba tych cząstek gęsich dużo więcej, niż ma  ich jedna sztuka drobiu.
Gdybym więc znalazła w zakupionej tuszce gęsi jedną szyjkę w całej okazałości, to i tak byłabym jak ten z przypowieści targujący się ( w Księdze Rodzaju Starego Testamentu)  Abraham  z Panem o uratowanie Sodomy i Gomory.  W tym przypadku ja w targu  z Tesco,  zaczęłabym od jednej szyjki i doszłabym do .... no nie będę zachłanna ...do szóstej. Myślę, że rodzinę bym nakarmiła już sześcioma gęsimi pipkami. Myślę o szyjkach, bo one mi bardziej smakują. 



Targ mogłabym przeprowadzić w formie i rodzajowej, i "malejącej", bo zaczęłabym, a jakże, od 
...szyjek gęsich... 
 Nie ma?
To może indycze się znajdą.... też nie?
A kaczych (spod lady)... to nie ma czasem... obrażam, przepraszam?
 Dobrze, rozumiem, na kurze już nie mogę liczyć ... :(((

 Czuję się, jak rozmarzony mleczarz Tewi, któremu by  kwakały  i gęgały   kaczki i gęsi, gdyby był bogaczem...

"(...)W podwórku to ja chcę  dorodny mieć drób,
Co krok "gul gul", "kwa kwa", "gę gę gę"
Taki koncert - ojojoj - jak ze snu,
Tu indyk, tam znów gęś, coś z kaczek i coś z kur
I już każdy wnet połapie się,
Że właśnie ja, milioner mieszkam tu (...)"
(Żródło: fragment musicalu "Skrzypek na dachu - Pieśń Mleczarza")

A to coś z kaczek, gęsi indyków i kur, to ja preferuję, na użytek gęsich pipków, SZYJKI!!!!

Ciekawe, co ubojnia gęsi robi z tymi szyjkami?
Może sprzedaje je żydowskim restauracjom? 
Może eksportuje do Izraela?
A co mnie to obchodzi.

Gdybym  te szyjki skądś zdobyła?
Ale wcześniej musiałabym przeprowadzić naradę dorosłych członków mojej wspólnoty rodzinnej, aby w czasie tej uczty, pod żadnym pretekstem  nie używali nazwy GĘSIE PIPKI podczas obecności Kuby.

Mógłby się nadmiernie rozbawić egzotyką określenia i... nie daj, Panie, użyć w  w walce słownej z przedszkolakami.
Mogłyby poczuć się urażone, jeśli nikt im wcześniej etymologii wyrażenia nie podał.
Chociaż nie wiem, czy "ciocie" z przedszkola wiedzą coś na temat gęsich pipków, bo przecież mogłoby skończyć się to wezwaniem rodziców na dywanik. Rodzice mogliby wtedy wysłać ... babcię ... z gęsimi pipkami jako przeproszenie za zamieszanie.
A te pipki z szyjek można poporcjować w talarki, plasterki. Starczyłoby dla całej grupy. Jednak znając dzieciaki, chyba nie skusiłyby się na taki wątpliwy dla nich "rarytas", wolałyby raczej (pipek)... rurkę z kremem... już bez porcjowania.


Skrzypek na dachu - Gdybym był bogaty - YouTube