Zastanawiam się, czy temat małżeństwa potraktować lekko i z humorem, czy raczej poważniej, filozoficznie.
W końcu mam już jakieś doświadczenie. Jubileusz goni jubileusz, aż strach głośno przyznać się do liczebnika, żeby nie zapeszyć.
Ale chyba przemilczę, jakie mam własne metody na przetrwanie małżeństwa aż po grób. Lepiej zamieścić tekst piosenki Mariana Hemara "Filozofia małżeńska" do ludowej melodii meksykańskiej, powstałej w 1936 roku. Dawniej śpiewała ją Hanka Ordonówna.
Metody trochę się zestarzały, chociaż są kobiety bardzo przywiązane do tradycji. Zapewniam, że tej metody nie stosowałam.
Zaangażowałam do tej roli samą Marylin Monroe.
"Filozofia małżeńska
Żadnego cudu nie ma,.
Żadnego trudu nie ma.
Dam tylko znak oczyma, a on już wszystko wie.
Żadnych zaklinań nie ma
i wypominań nie ma.
Nic przecież go nie trzyma, chce, to dobrze,
a nie chce,
to nie, ale chce.
Żadnych humorów nie ma i żadnych sporów nie ma
i na nic się nie zżyma, tylko z ręki je.
I sam mi wszystko poda,
i zawsze w domu zgoda,
bo na to jest metoda:
moja mama przed ślubem
nauczyła jej mnie
Że -
pierwszego dnia po ślubie - od razu go w łeb,
że pierwszego dnia po ślubie, od razu go w łeb.
do ślubu on ważniejszy,
do ślubu wszystko umie,
do ślubu wszystko umie,
wszystko lepiej wie.
Do ślubu taki duży,
niech tylko brwi zachmurzy,
już się nie oprę dłużej
Do ślubu taki duży,
niech tylko brwi zachmurzy,
już się nie oprę dłużej
to nie - jak sam chce
Do ślubu ja malutka,
do ślubu ja cichutka
do ślubu łagodniutka, za nim choćby w grób.
Do ślubu wszystko znoszę,
co znoszę - to rozkosze.
Do ślubu grzecznie proszę,
oczki spuszczam, podnoszę.
A potem ten ślub
I pierwszego dnia po ślubie, od razu go w łeb.
I pierwszego dnia po ślubie, od razu go w łeb.
Nie drugiego dnia po ślubie - to za późno,
Ty go trzep.
I kocha mnie, szanuje mnie,
Do ślubu ja malutka,
do ślubu ja cichutka
do ślubu łagodniutka, za nim choćby w grób.
Do ślubu wszystko znoszę,
co znoszę - to rozkosze.
Do ślubu grzecznie proszę,
oczki spuszczam, podnoszę.
A potem ten ślub
I pierwszego dnia po ślubie, od razu go w łeb.
Nie drugiego dnia po ślubie - to za późno,
Ty go trzep.
Pierwszego dnia po ślubie,
póki świeży ten chleb.I kocha mnie, szanuje mnie,
całuje mnie za to, że
dostał w łeb ten pierwszy raz
we właściwy czas."
dostał w łeb ten pierwszy raz
we właściwy czas."
Posłuchajmy Hanny Banaszak - w jej wykonaniu: "Filozofia małżeńska"