Translate

czwartek, 30 sierpnia 2018

KONIK NA BIEGUNACH


Kuba dzisiaj dłużej spał niż zwykle. Śnił mu się kosmos, a to za sprawą przyklejonych na suficie nad łóżkiem świecących w ciemności gwiazdek. Sam je przyklejał, a kiedy po zaciemnieniu pokoiku rozbłysły niby prawdziwe rozgwieżdżone niebo, zawołał „łaaaaał!!!!”

Ale już widno. Ranek . Dziś nie idzie do przedszkola. Z kuchni słyszy mamę. Śpiewa nieznaną dla niego piosenkę o jakimś koniku i to na biegunach. Wie, że są zimne bieguny z pingwinami, z igloo, a przede wszystkim biegun kojarzy mu się ze św. Mikołajem. Ale co ma konik do biegunów. No, żeby jeszcze renifery, no to by zrozumiał.

Wsłuchał się bardziej, kiedy wszedł do kuchni.

 Mama śpiewała karaoke. Wiedział, co to jest to karaoke, bo ma taką płytę, na której jest jego najulubieńsza na ten moment piosenka „Co wyczynia Bartek Koniczyna”. Ale on jeszcze się nie odważył śpiewać w ten sposób. Woli sobie sam śpiewać, kiedy ma ochotę. Kiedy jadą samochodem, to prosi mamę lub tatę, aby wciąż puszczali ją od nowa.

A ten konik, o którym mama śpiewa to zwykła zabawka, taka mała huśtawka. Podobno może rozkołysać i rozbawić. A jeszcze jedno, chyba najważniejsze – jest drewniany, a nie z plastiku, jak prawie wszystkie zabawki.

Takiego konika podobno ma babcia, mama Taty. To jeszcze zabawka cioci, kiedy była mała. On jest bardzo stary i trochę zniszczony. Nie ma ogona. Kuba koniecznie musi go dosiąść. On już wie, jak to się robi. Najpierw bawił się w dosiadanie konika na ściętym balu drewna. Nawet kask miał na głowie, skąd to wie, że głowę trzeba chronić? Widział  już kiedyś strój dżokeja.



Starsza kuzynka Marysia zabrała go kiedyś na swoją jazdę konną. Wsadzili Kubę nawet na siodło, trzymała go przed sobą Marysia. Nie mieli wyjścia, bo z takim żalem spoglądał na prawdziwe koniki z za ogrodzenia,  że nie może ich dosiąść, aż żal im się Kuby zrobiło i zmiękło serce panu od koników. 

art by Donald Zolan, animacja: Irina Marinina/Mira1/

Jak dorośnie, to chyba się zapisze do tego klubu i będzie z Marysią się ścigał. Tylko, czy nie rozśmieszy jej tym pytaniem?




Tylko czy wolno się ścigać? 
To jest pytanie, które zada Marysi przy najbliższym spotkaniu. Żeby tylko nie zapomniał. Chyba nie, bo jak do tej pory, to babcia pyta Kubę o coś, czego nie pamięta, a on jakoś wszystko wie. Taki „pamiętnik”. Niby nie słyszy, bo w tym czasie się bawi, ale sobie w pamięci zapisze i jak ktoś zapomni, to on wygrzebie szybciutko z tej swojej dziecięcej jeszcze głowinki.

W poprzednią niedzielę wybrał się na rowerach z rodzicami ( ma 4 i pół roku) i to  owłasnych siłach ( na swoim małym rowerku) dojechał 4 km do pałacu, gdzie przejeżdżał się karetą ciągnioną przez jednego konia. Chyba z tej radości, że taka go czeka rozrywka, nie narzekał w czasie podróży. O dziwo, również powrót był "gładki" i na następny dzień nie było "zakwasów". A przecież pokonał w sumie 8 km. Jak dotąd, jest to jego rekord życiowy. Chyba czas najwyższy aby sprawić mu większy rowerek.




You Tube:  Urszula - Konik na biegunach