Translate

niedziela, 10 kwietnia 2016

SPODZIEWAJ SIĘ PRZECIWNOŚCI

 
   Nie, już drugi raz, Pani Ingeborgo, nie dam się ograć przez szanowny dziekanat. O , nie!
Tym razem nie wyślę swojego indeksu bez załącznika, aby dać Pani szansę na wbicie stempelka koloru czerwonego (nic nie mam do barwy, żeby była jasność, nawet mi w nim do twarzy) w rameczce o wymiarach 4x1cm, a w środeczku króciutki tekścik, wcale nie liryczny:

Nie zgłosił się
wynik niedostateczny

    Z liryką to tyle ma wspólnego, że płakać się chce z własnej głupoty.

    Czemu to takie lakoniczne stwierdzenie  ze strony uczelni? 
Nikt mnie nawet kulturalnie o zdrowie nie zapytał, ba, nawet, czy figuruję jeszcze na tym świecie. 

     Czy wszystko takie u Was oczywiste? 
Jeśli się nie zgłosił, to znaczy, że  mu się nie chciało? 
No tak, przecież naraził szanowne ciało profesorskie.  Nie dał mu szans usłyszeć danego dnia, o określonej godzinie, w świętej sali katedralnej, co dany żaczek przyswoił sobie z danej dziedziny naukowej.  

    A może żaczek miał problemy tego dnia na tyle poważne, że machnął na studia i obiecał sobie, że więcej jego noga w tej uczelni nie stanie? I jeszcze nie wie, czy tak śmiertelnie się na te studia obrazić, czy może podąsać tylko przez wakacje, a później, kto wie?
    Jest jeszcze jedna szansa. Może zmądrzeje i się zastanowi, czy na termin poprawkowy nie ruszyć.

    Przecież to nie są studia jego marzeń. Co z tego, że SGPiS? 
Co z tego, że znajomi namówili na studia ekonomiczne? 
Nie robi na nim takiego wrażenia, jak uczelnie artystyczne. Z ukończenia tamtych może na chleb nie zarobiłby, ale jaka radość studiowania!

   Z wystawaniem na Krupówkach ze swoimi obrazami już byłoby gorzej. Z "Mazowszem" też po świecie koncertować nie będę, szansę zaprzepaściłam, słuchając rodziców. 

    Chyba nie pozostaje mi nic innego, jak podejść do egzaminu poprawkowego, bo malować mogę sobie hobbystycznie, melodie ludowe, jakby mniej już mnie porywały, a rocka mogę sobie posłuchać z płyt.

    Tylko ten załącznik! 
Nie chcę posługiwać się kłamstwem.  Dość w dzieciństwie napiętnowałam się tym grzeszkiem (patrz post "Naucz się śmiać z samego siebie).

        Po przeanalizowaniu wszystkich "za" i "przeciw" udaję się do lekarza, przedstawiam sprawę swojego stanu emocjonalnego, jaki mnie ogarnął w dniu egzaminu. To jego sprawa, jak on to ujmie. U każdego układ psychosomatyczny inaczej działa.  

Z marszu dostaję pytanie:
 
- Czy ją bolał brzuch?
- Nie.
- Czy ona miała nudności? 
- Też nie.
- To, co, delikatnie zapytam, do jasnej Anielki, dolegało szanownej studentce, że zawraca mi głowę?
- Strach, panie doktorze, strach!

No i wyrzucił mnie za drzwi, nienormalny jakiś!

Czy już normalnych lekarzy nie ma?

   Są , tylko studenci są głupi i naiwni. 
   Czemu to nie może prawdomównego studenta na użytek zaświadczenia lekarskiego nie zaboleć brzuch, nawet doprowadzając do ... , co uniemożliwi mu podróż do uczelni, a tym bardziej na wystawanie pod katedrą w oczekiwaniu na ścięcie głowy przez profesora?

    Czy to tak trudno ułatwić lekarzowi wystawienie zwolnienia lekarskiego, jak on wykłada studentowi kawę na ławę? Jak on chce studia skończyć, jak on taki nie kumaty?

    A czy Pan doktor złamałby etykę, gdyby nie namawiając studenta do kłamstwa, uznał, że również emocje mogą być przyczyną stresu uniemożliwiającego udział w egzekucji egzaminacyjnej?

     No dobra, dobra, pokłóciłam się z własnym sumieniem, że nie pozwolił mi kłamać, ale udałam się mimo to do stacji pogotowia ratunkowego. Tu o dziwo, nikt mnie nie pytał, co mi wczoraj dokładnie dolegało, ze względu chyba na to, że nie muszą się nigdzie z karetką udawać i coś mi tam dyżurujący nabazgrał po łacinie.

       Ucieszyłam się niezmiernie. Po pierwsze - nie musiałam kłamać, po drugie - miałam świstek, który mogę przedstawić jutro w uczelni i przystąpić do egzaminu.
   Martwi mnie tylko jedno. Nie mam w domu słowniczka łacińskiego. Dlaczego wyrzuciłam go?  W liceum pedagogicznym przez 3 lata uczyłam się łaciny, zresztą terminów medycznych tam i tak nie było. Ale kto by tam rozszyfrował lekarza?

    Może tam napisał, że w najlepszym razie dolegał mi  "dolor abdominis", a w najgorszym "laxitas".

     Na samą myśl, że kwalifikujący mnie doktor do przystąpienia do egzaminu u szanownego profesora może znać łacinę, na prawdę gotowa jestem dostać laxitas.

   Już nie będę beztroska. Już nie będę opuszczać egzaminów. Nie będę szukać łatwych, ale nie prowadzących do celu, dróg. Przynajmniej nie zmusił mnie nikt do kłamstwa.

"...Spodziewaj się przeciwności, pamiętając, że żyjesz w głęboko zepsutym świecie. Przestań szukać dróg omijających przeszkody..."

"...Spodziewaj się, że staniesz w obliczu niemożliwego - sytuacji, z którymi nie będziesz umiał sobie poradzić. Świadomość własnej nieporadności nie jest czymś, czego powinieneś się wystrzegać. Właśnie tego od ciebie chcę - tam najpewniej Mnie spotkasz w Mojej Chwale i Mocy. Gdy czujesz napór  trosk, głośno Mnie zawołaj! Pozwól Mi walczyć za ciebie. Patrz, jak działam w twoim imieniu, podczas gdy ty odpoczywasz w Mojej  Obecności ..." .


Ap I,9I; Ps 9I,I (Biblia Warszawsko-Praska,wyd.cyt.)
Źródło: Sarah Young "Jezus mówi do ciebie.W miłości Jezusa odnaleźć pokój i szczęście
 <><><><><><>