Translate

poniedziałek, 20 kwietnia 2020

TO MÓJ SZCZERY DOM - BŁAZEN BEZ MASKI

(George RedHawk,  Źródło - Hi-Fructoze Magazine)

Mimo maski zakładanej w ostatnich dniach od czasu do czasu na swoją twarz, tej
złudnej nie wdziewam i czynić tak nadal będę. 
Wolę być szczera, nawet wówczas, gdyby "fajniejsze" było zaklajstrowanie fałszem rzeczywistości.
Nadszedł czas, kiedy mniej odważni lub obłudnicy ukryci pod "medyczną" czy skrojoną na swoją miarę maską, mają wreszcie "odwagę" wyrzucić z siebie to, czego za żadne pieniądze nie zdołaliby z siebie wykrztusić face-to-face bez maski. Incognito, występując przed kamerą i mikrofonem na ulicy,  uciekają przed odpowiedzialnością za słowo. Niektórym ukrycie się za maseczką pozwala wyrażenie swojej opinii, bez obawy o ostracyzm .
 Nie piszę na zamówienie, mam często humor, a bywa, że dopada mnie również melancholia. Nie oznacza to, że w każdej sekundzie mojego życia  realnego, ale i wirtualnego  można mnie przyłożyć na ranę, ale też nie zainfekowałabym, co najmniej , jak koronawirus. Może jednak wystąpić drobna wysypka, przecież można mieć na mnie i moje pisanie najzwyczajniej... uczulenie.
Wtedy jest na to remedium.
Proszę uznać, że mnie nie ma.

Jeżeli jednak jesteś i pozostaniesz nadal, Mój Drogi Czytelniku, odporny na uczulenia, to zapewniam, nic poza tym już chyba nie grozi nikomu z mojej strony.
Ten blog jest pewnego rodzaju pamiętnikiem i z tej chociaż racji zawiera odniesienia czasem do mniej przyjemnych tematów społecznych (nie politycznych),  które mnie nurtują. 
Na swoim poletku, mogę zawsze zmienić własne zasady i nie stronię od satyrycznych felietonów.
To wszystko piszę dlatego, że nauczyłam się od firm farmaceutycznych, jak uniknąć odpowiedzialności.
 Ale jestem odważniejsza od nich i nie stosuję maleńkiego druku.


Zaczęłam o maskach dosłownie, ale będzie też i w przenośni.
Odwołam się do utworu :


Jessie J - Who You Ar -YouTube




Wpatruję się w swoje odbicie w lustrze...
Dlaczego to sobie robię?
Tracę rozsądek przy najmniejszej usterce
Praktycznie odłożyłam prawdziwą siebie na półkę
'nie nie nie nie...'


Nie trać siebie w rozmazanych gwiazdach
Widzenie jest oszustwem, marzenie jest wiarą
W porządku jest nie być w porządku
Czasem ciężko podążać za swoim sercem
Lecz łzy nie znaczą ,że przegrywasz,
Każdy ma jakieś blizny
Po prostu bądź szczery w tym, kim jesteś!
Kim jesteś

Źródło- Graphic Art News 

Szczotkuję moje włosy czy wyglądam idealnie?
Zapomniałam co robić by podporządkować się trendom , yeah!
Im bardziej się staram, tym mniej mi wychodzi, hey!
Bo wszystko we mnie krzyczy 'nie nie nie nie'
Nie trać siebie w rozmazanych gwiazdach
Widzenie jest oszustwem, marzenie jest wiarą
W porządku jest nie być w porządku
Czasem ciężko podążać za swoim sercem
Lecz łzy nie znaczą, że przegrywasz, 
Każdy ma jakieś blizny 
Po prostu bądź szczery w tym, kim jesteś! 
Kim jesteś 
Tak, nie, 
Potem Ego, pokaz fałszu 
Coś jak 'wow', 
Wiesz co ? 
Po prostu odejdź i zostaw mnie samą!
Prawdziwa rozmowa, prawdziwe życie, dobra miłość, dobrano z uśmiechem
To mój dom!
To mój dom! 'tak tak tak tak'

Czy zatem na moim blogu będzie przewijał sie już tylko smutek?

Nie napisałam tego.

Błaznować nadal będę od czasu do czasu.

Przecież błazen to niekoniecznie głupiec. 
Zygmunt Stary kochał swojego błazna Stańczyka, chociaż ten niejednokrotnie mu nieźle dołożył.



 Jednak mogę podzielić losy innego błazna królewskiego Tribouleta (błazen na dworze królów Francji Ludwika XII i Franciszka I).
 Ten to był prawdziwy geniusz! 
Król pozwalał mu naciągać strunę, aż do naderwania, a mimo to uchodziło mu to płazem. 
Zapomniał jednak pewnego razu o różnicy między drwiną z króla a ośmieszeniem jego łoża. Za narażenie się faworycie został skazany na śmierć. Monarcha okazał się jednak nadzwyczaj łaskawy i pozwolił błaznowi wybrać rodzaj śmierci. Ten po zastanowieniu się, oznajmił:

- Wybieram śmierć ze starości.

 Ocalił tym życie, a król, zanim jeszcze przestał sie śmiać, pojął, iż niełatwo jest zabić błazna pełnej krwi.

Nie wiem, ile lat liczył sobie wówczas ten błazen, kiedy topór zawisł był mu nad głową, stąd nie wiadomo, czy do tej starości mu było daleko, czy może i tak stał już nad grobem. 


by Moonshield

Ja już młoda nie jestem... więc....

Błazen na europejskich dworach miał ważną misję do spełnienia. Nie tylko rozbawiał króla. Przede wszystkim przekazywał złe wiadomości i brał na siebie humory władcy. Ja władcy nie mam. Chyba że za takich uważają się Czytelnicy bloga.

"(...)Tylko  ćwierćkrwi królowie zabijali błaznów. Takim był  Fryderyk Wilhelm I, który na śmierć zadręczył swego błazna Jaoba Gundlinga: mianował go baronem i prezydentem Pruskiej Akademii Nauk, odział w cyrkowy strój i perukę z koziej sierści, po czym rozkazał mu całować identycznie ubraną małpę, którą zwał synem Gundlinga, na koniec zaś poprzypalał błaznowi pośladki rozpalonymi do czerwoności patelniami. Kiedy skatowany Gundling zmarł, król polecił wepchnąć zwłoki do beczki z winem i tak pochować. Nie bez przyczyny zwano go "królem-sierżantem". 

(Źródło: Waldemar Łysiak "Francuska ścieżka")


Gundling i Larray ( żródło Salon 24)


Gundling ze szklanką piwa i fajką oraz z małżonką w tle na satyrycznym malunku z rzeczoną małpą, którą król kazał mu całować jako swego syna oraz zającami - symbolami lęku i pierzchliwości - dowód na to, jak musiał być zastraszony. Zająca umieszczono także na jego płycie nagrobnej. "Angsthase" "strachliwy zając"- tak mówi się i dziś na człowieka, którego łatwo nastraszyć.


(źródło: Salon24.pl)