Translate

wtorek, 31 marca 2020

DO 32. RAZY SZTUKA


(pixabay,pl)

Z piętra w podskokach przybiegł raniutko do nas wnusio. 
- Co tak wcześnie? 
- Nie, babciu, jeszcze nie na bajki (nie mają na górze tv). 
- Chciałem sie tylko już z wami przywitać. 
Pocałować go w policzek, czy nie? 
Siedzimy razem w tej chałupce juz przeszło 2 tygodnie, chyba nie byłby to pocałunek śmierci, ale strzeżonego ... 
Przecież i tak, co  jakiś czas ktoś wyskoczy, jak nie do apteki, to do sklepu. Pani, która wczesniej oferowała usługi dostarczania zakupów już nie wyrabia, obsługuje tylko tych z kwarantanny. Nie obciążamy zatem jej  więcej. Moje leki w aptece sie zawieruszyły i do tej pory nie mogą ich odszukać. Całe szczęście, że mam jeszcze jedno opakowanie na zapas. Ale mam nadzieje, ze się znajdą i mąż po nie będzie zmuszony pójść, z zachowaniem wszelkiej ostrożności.
Wnusio wrócił do siebie na śniadanie. Przez ten czas wejdę na śniadaniówkę w tv.
Omawiają temat odbierania niemowląt ze szpitali z zachowaniem w nowych warunkach.
Myślałam, że będą przekazywać zasady stosowane w szpitalach, bo może przyda się ta wiedza przy odbiorach dzieci z Ośrodków Preadopcyjnych. Właściwie to już sami taką wiedzę mamy, ale nigdy jej za wiele. W czwartek do naszego domu zawita własnie drugi wnusio, ale z tego tytułu pewnych uroczystości, ze względu na sytuację, jaką wszyscy znamy, na razie nie będzie.
Tak, nic nowego, czego byśmy nie wiedzieli. Ale przewinął się też jeden maleńki wątek poruszony przez przesympatyczną położną, gościa tego programu. Chodziło o ubolewanie nad tatusiami, bo nie asystują przy porodach, swoje dzieciątka mogą poznać ze zdjęć, a zobaczyć i przytulić dopiero poza szpitalem, przy odbiorze niemowlaka. Biorąca udział na żywo przesympatyczna położna zwróciła się z uśmiechem do tatusiów przed telewizorami: 
"Tatusiowie, niestety, pępkowe musicie sobie odpuścić"  (może cytat niedosłowny, ale w wielkim prawdopodobieństwie dokładności ).
I od razu : puk.. puk.. błysk...błysk...Coś zaświtało mi w łepetynce.
Przez ten koronawirus mogłam trzymać książki z biblioteki bezterminowo.
Stąd gruba, bo 574. stronicowa kniga, z której ostatnio czerpałam cytaty do tematu narciarstwa, wciąż jest w moim użyciu i krzepi mojego ducha. Dlaczego ma tylko mojego krzepić? Nie jestem egoistką. Podzielę się tym dobrodziejstwem z Wami. 
Aktorzy czytają bajki dzieciom, mimo, że nie są ich autorami, wobec tego ja, blogerka , zacytuję Wam, urywek z bloga, którego nie jestem autorem.
Co to za książka, nietypowego blogera? 
Pamiętacie... Bingo!
Artur Andrus "Blog osławiony między niewiastami".
Już ją dwukrotnie na swoim blogu polecałam. 
Przypomniałam sobie, że i o pępkowym w niej pisał autor , oczywiście w sposób satyryczny, bo cała zresztą książka to jedna wielka satyra. Lek na złe samopoczucie obecnie jak znalazł.
O dzięki Ci, Panie Arturze! Kocham Pana  za ten Pana humor - lek bez recepty elektronicznej, i to bez obawy, że sie zawieruszy i odebrać go nie mogę.

Gdzie to było o tym pępkowym...
Jest... Nawet łatwo odnaleźć, mimo tych  ponad 500 stron, po tytule rozdziału:
"O dziwacznych skrótach i o tym, jak mój kolega narodziny syna uczcił"
Nie rozśmieszę Was swoim tekstem, ale tekstem autora przytoczonym dosłownie ... na mur... beton...

"(...) 
Narodziny dziecka.
Narodziny potomka są jednym z najradośniejszych momentów w życiu człowieka. A ile wymagaja hartu, jak mogą  nadszarpnąć kondycję! Zwłaszcza ojca i jego kolegów. 
Niedawno mojemu przyjacielowi urodził się syn. Szczęśliwy tata natychmiast rozesłał esemesy zapraszające kilkunastu najbliższych (tylko mężczyzn) na tak zwane pępkowe. Nie mogłem pójść, bo pracowałem Poza tym trochę się bałem. Kolega mówi sam o sobie, że jest niepraktykującym abstynentem. Za życiowe motto przyjął zasłyszane gdzieś hasło: "Nie zna życia, kto nie zasnął w marynarce". 
To trzecie dziecko Roberta i wiem, jak się kończyło witanie każdego poprzedniego. Nie mam już tyle zdrowia, nie przysługuje  mi w tym roku aż tak dużo urlopu, ile potrzebowałbym, żeby dojść do siebie, nie zdążyłem złożyć  wniosku o sanatorium. 
Postanowiłem jednak towarzyszyć kolegom, dzwoniąc do nich, starając się utrzymywać kontakt. Nieprzypadkowo użyłem słowo "starając". Przy trzecim telefonie było już bardzo trudno zrozumieć, kto i co mówi. W każdym razie, jeśli zdrowie dziecka będzie wprost proporcjonalne do liczby wzniesionych toastów i ilości wypitego alkoholu, za jakieś sto trzydzieści lat na pierwszych stronach naszych gazet ukażą się tytuły w stylu" "Rekord pobity! Polak z Warszawy starszy od najstarszego Gruzina".

Oto krótki opis nie krótkiego świętowania narodzin małego Ignacego. 
Początek - piątek, godzina 20.00, poinformowano mnie, że teraz trwa "parapetówka". 
Na moje wyraźne zdziwienie mężczyzna, którego nie rozpoznałem po głosie (dokładnie tak samo brzmi silnik Diesla w kilkunastoletniej skodzie), powiedział: "No co? Opijamy parapet, przy którym będzie stało łóżeczko!"

W niedzielę, wczesnym popołudniem odbyły się "Otrzepiny kocyka", a kiedy zadzwoniłem koło 22.00, nie zrozumiałem ani słówa z tego, co mówił Diesel, ale słyszałem wyraźnie, jak w tle ktoś uderza szklaną butelką w plastik (później się okazało, że w wanienkę) i mówi: "Płyń po morzach i oceanach".

Pixabay.pl

Ignacy z mamą są już w domu.

Pixabay.pl

 Szczęśliwy tata całuje, przewija, cmoka, "tititituje". Każdego dnia rano szczególnie uważnie przygląda się buźce swojego synka. Wie, że to jeszcze za wcześnie, ale już nie może sie doczekać pierwszego ząbka. Wiadomo, będzie "ząbkowe". A potem uczci każdy kolejny. Cykl 20 imprez (bo tyle człowiek ma mlecznych) powtórzonych 32 razy (jak mleczne wypadną) (....)"

Pixabay.pl

Nie częstuj mnie tato słodyczami, sam nie jedz trufli, bo , jak śpiewają The Beatles, po truflach, mogą ci te zęby wypaść a 
... kto je będzie opijał? 
Od razu protezkę ci zafunduję (nie wiem, ile tam tych ząbków się w niej mieści...nieważne.. bardzo dużo!) tylko, kto to opije za jednym razem tyle zębów? 

W refrenie tej piosenki tak jest napisane:

"Możesz tego jeszcze nie czuć, ale kiedy ból przenika cię na wskroś, wtedy poczujesz jak słodycz wypełnia twoją głowę. Wiesz, że to, co jesz, jest tym, kim jesteś, a to, co teraz jest słodkie, nabierze smaku goryczy". 
Jeszcze mocniej wybrzmiewa końcówka refrenu: 
Ale wkrótce wszystkie (zęby) będą musiały być ci wyrwane – po trufli Savoy…

"Savoy Truffle" (Lyrics) 💖 GEORGE Fest ॐ Dhani Harrison



Mam propozycję na świętowanie narodzin dziecka w obecnych warunkach. Można pójść za wzorem Wochów, gdzie pępkowin, jako takich nie obchodzą, natomiast zawieszają kokardy, tradycyjnie różowe dla dziewczynki i niebieskie dla chłopca, na drzwiach wejściowych do domu, na balkonie, oknie i innych eksponowanych miejscach. Ale skąd teraz wziąć te kokardy?