Translate

niedziela, 25 sierpnia 2019

PÓŹNA STYLIZACJA czyli W JEDNYCH BRĄZOWYCH SPODNIACH


Nie wiem, czy wszystkim jest znane pewne powiedzenie stosowane w sytuacji, kiedy ktoś traci wszystkie dobra materialne. 
Znacie?
"Został w jednych spodniach!"
Z tego wniosek, że bankrutem mógł być tylko mężczyzna :)
Przecież pan zawsze był głową domu. Ciekawe, co powiedzianoby o zbankrutowanej kobiecie?
Czyli zostańmy na razie przy mężczyznach.
"Został goły i wesoły".  
Ale dlaczego wesoły, skoro już goły? 
Chyba to już śmiech wariata, czyli śmiech osoby, która z rozpaczy postradała zmysły, w ten sposób reagując na własne bankructwo.
    To dlaczego ja dzisiaj miałam sen, że zostałam przy jednych spodniach i to konkretnych, brązowych?
Przecież jeszcze jako emerytka nie zbankrutowałam i póki ZUS istnieje, jakoś tam leci.

Już wyjaśniam. 
Wczoraj rano cała nasza rodzinka, ja z mężem w jednym samochodzie, córka z  swoim mężem i synkiem - w drugim, wybraliśmy się do Mosiny. Kilkadziesiąt minut jazdy.
Tego dnia córka z rodziną miała zaplanowany jeszcze jeden wyjazd wyjazd - do Krainy Zabawy Bogilu oddalonej o 50 km od naszego miejsca zamieszkania. Miałam zaproszenie od wnuczka, aby się z nimi tam wybrać. Dziadek chciał pozostać w domu i ściąć trawę na działce. Co prawda, nie napracował się, bo kosiarka nawaliła. Ja nie byłam jeszcze zdecydowana. Okazało się, że wnusio zrobił babci kawał i od razu z Mosiny jechał prosto do Bogilu, nie wracając przedtem do domu. Babcia została postawiona przed faktem dokonanym i nie przygotowana na wycieczkę w dniu, jak się później okazało upalnym, została porwana bezpośrednio z Mosiny tak, jak stała: w brązowych spodniach, brązowej bluzce z długim rękawem i narzuconym na nią ponczem. Na nogach korki na wysokim koturnie. 

Po drodze na stacji paliw już zdjęłam  bluzkę, pozostawiając ponczo.
 Niestety nic innego już  nie dało się ze mnie ściągnąć, aby nie wywołać zgorszenia u maluczkich i nie tylko :)

Spodnie:Orsay, ponczo:Zara, byty: prywatny butik obuwniczy

Najbardziej dawały mi się we znaki ... spodnie.
Bogilu znajduje się w Wiosce ( wieś nazywa się, nomen omen, Wioska) i jest położona koło Grodziska Wielkopolskiego.

Część atrakcji znajduje się na powietrzu, część w namiotach.
Myślałam, że wyzionę  ducha już w czasie podróży, choć działała w aucie klimatyzacja. A co mówić tam na miejscu?
Hale wysokie, ale przydałaby się tam jakaś wentylacja. Skąd te dzieci mają tyle niespożytych sił?
Mój wnusio, oczywiście, nakręcony, jak bączek, wolałby zażywać uciech niekontrolowanych. Oto dowód, kiedy krzyczy w moją stronę, kiedy kręcę filmik: "Babcia nie może robić zdjęć, Niedozwolone!" No i co tu zrobić, byłam w kropce, ale szybko mama Kuby mi to zezwolenie dała, ku niezadowoleniu wnuka.


Biegał między krokodylem a statkiem Victoria, ale nie po równej drodze, jednak przez wielki, pod sam sufit  - stożek.


Próbowałam go spacyfikować... wachlarzem. Na chwileczkę jedną może się udawało, ale płonne moje nadzieje.





I Kuba zwiał...



Inne atrakcje , jak wioska smerfów czy koleje - nie interesowały go.

Z przyjemnością wyszliśmy na zewnątrz. 
Oczywiście gokarty - to coś co bardzo odpowiada Kubie, ale nie samodzielna jazda. 

Za nic nie chciał jechać na gokarcie dwuosobowym, to jest takim dla osoby starszej  z dzieckiem. Jak to on, Kuba, który potrafi się ścigać! 
No i wyzwał babcię na pojedynek.
Będziemy się ścigać!


Czy ktoś widział babcię Kuby na torze, bo coś długo jej nie widać? Charakterystyczne brązowe spodnie i wysokie korki, klapki na nogach?

Co? Klapki leżały na torze, a babcia też leżała?

Ogłoszenie, tak wyglądała przed startem:



Alarm odwołany!



Wszystko przez te buty, które mi w trakcie wyścigu spadły z pedałów i musiałam trochę czasu stracić, aby znów do porządku i dalszej jazdy wrócić.

A na koniec Kuba jeszcze się obraził, bo o 17 ej już wyruszyliśmy do domu (babcia musiała  w domu zaaplikować sobie krople do oczu). I tak od 10.  do 17. w takim rynsztunku, to cud, że mój stymulator nie odmówił posłuszeństwa. I tak byłam ugotowana!

A Kuba czuł się tutaj, jak ryba w wodzie, chociaż nie wiem dlaczego, babci do tej zabawy nie zaprosił :)
Trochę go rozumiem, po co robić obciach?



I stąd taki sen? 
To, co mi najbardziej w ciągu tego dnia ciążyło, przyśniło się w nocy.
Spodnie...długie... brązowe... i wcale nie takie cienkie ani przewiewne!
A marzyły mi się w Bogilu krótkie spodenki, podkoszulka na szelkach i sandałki !!!

No więc, gdybym miała tylko te spodnie ( ale mam na myśli strój od pasa w dół), bo o reszcie nie było mowy we śnie :) -  to skompletowałabym je sobie w taki oto sposób:


bluzka: Orsay, przód atłasowy

Dekolt bluzki z tyłu matowy uciągliwy poliester

Żakiet: Ewa Minge, len złocony z aplikacją



Żakiet: Oleg Casini, wełna

Bluzka: rękodzieło


Blezerek: Intimate


Żakiet lniany,  dopasowany,dół z tyłu rozkloszowany, Maria Leone


Żakiet lniany: MR Natural Collection

Bluzka lniana MOC FOSH