Translate

czwartek, 10 maja 2018

ZŁOTO ROCKEFELLERÓW


Pewien Amerykanin - Dale Carnegie 

Dale Carnegie
- nie taki zwykły zjadacz chleba, bo przecież autor niejednego bestselera, kiedyś ciągle się martwił. Jednak pewnego wiosennego dnia zobaczył na ulicy coś, co w 10 zaledwie sekund oduczyło go na całe życie zamartwiać się. Nieistotne, jaka w szczegółach była przyczyna jego zmartwienia. Wystarczy tu zaznaczyć, że dopadł go krach finansowy.

"(...)Wlokłem się ( pisze Dale Carnegie) noga za nogą. Byłem przegrany. Straciłem wiarę w siebie i wszelką chęć do walki. I wtedy zobaczyłem człowieka, który nie miał nóg. Siedział na drewnianej platformie z przyczepionymi kółkami  do wrotek. Poruszał się odpychając dwoma drewnianymi kijkami. Spostrzegłem go w momencie, gdy przechodził przez jezdnię i właśnie usiłował unieść się, aby pokonać krawężnik dzielący go od chodnika. Kiedy unosił się, jego wzrok napotkał moje oczy. Uśmiechnął się i powiedział: "Dzień dobry panu. Piękny ranek, prawda?" Powiedział to z wielką mocą i uczuciem. Kiedy patrzyłem na niego, zrozumiałem, jak jestem bogaty. Mam dwie nogi.

 Mogę chodzić. Zrozumiałem, że skoro on może być szczęśliwy, radosny i pewien siebie bez nóg, ja tym bardziej muszę być taki(...)

Dziś na lusterku, przed którym golę się co rano, mam napisane następujące słowa:

Martwiłem się bardzo, ze nie mam butów,
Dopóki nie spotkałem na ulicy człowieka bez nóg

W wielu cromwellowskich kościołach w Anglii napisane są słowa:

"Myśl i dziękuj"

Słowa te powinniśmy wypisać również w naszych sercach: Myśl i dziękuj: Myśl o wszystkim, za co powinniśmy być wdzięczni, i dziękuj Bogu za hojność i wszystkie łaski(...)"


Detail of Votive Offering (Saint Sebastian), 1912,
by Ángel Zárraga (1886

A troski?
"Wszystkie troski wasze przerzućcie na Niego,
gdyż Jemu zależy na was"
1P5,7

Znana jest może niektórym Czytelnikom książka Jonatana Swifta "Podróże Guliwera"


Otóż autor tej powieści był największym pesymistą w literaturze angielskiej.
W swoje urodziny, ten desperat, aby dać wyraz swej dezaprobaty  swojego przyjścia na świat, ubierał się  na czarno i pościł.
Mimo to, że był niedościgniony w swym pesymizmie głosił, że szczęście i radość dają zdrowie.
"Najlepsi lekarze świata to Doktor Dieta, Doktor Spokój i Doktor Radość" - napisał.

Właśnie z usług Doktora Radość  możemy bezpłatnie czerpać. Jednak musimy się trochę wysilić i zwrócić uwagę na nieprawdopodobne  bogactwa, których jesteśmy właścicielami. Takich nie posiadał nawet legendarny Ali Baba. 

Przecież nie sądzę, abyś chciał sprzedać swoje oczy za milion dolarów. Ja cierpię na poważną chorobę oczu, wiem, coś o tym.

Ognian Kouzmanov

A na ile wyceniasz swoje dwie znużone całodniowym chodzeniem nogi?

Charalambos Papadopoulos

A ręce ? 
 
Alessandro Allori, Maria de' Medici, c.1555 3

A słuch? 

Gui Cambier

Ile zażyczyłbyś sobie dolarów za dzieci?

Abbott Handerson Thayer
  
A jaką cenę wystawiłbyś za rodzinę?
 
 John Everett Millais

Teraz podsumuj swoje aktywa.
Dale Carnege uważa, że nie zamieniłbyś ich nawet na całe złoto zgromadzone przez  Rockeffelerów, Fordów i Morganów razem wziętych.

a propos...
 Nie wspominajmy tu o ogłoszeniach typu : "sprzedam nerkę". To temat na odrębny post.
 

MYDLANA BAŃKA

Temat wydaje się lekki, niemalże ulotny. 
Jednak, jak często w moim blogu bywa,  delikatny wątek wplatam ukradkiem w  mocniejszą osnowę.

Air-Castles by Maxfield Parrish (1870 – 1966


Tym razem wspominam zabawy dziecięce, takie jak "gra w klasy".



Tę dziecięcą grę wspomina każdy do późnej starości.



Co ma do tego   puszczanie  tęczowych baniek z mydlin?

 Cierpliwości. 

Wspominałam już niejednokrotnie o moim schorzeniu oczu. Nic więc dziwnego, że fascynują mnie wszelkie historie ludzi o podobnych dolegliwościach, bohatersko kroczących przez życie bez utyskiwania na swój los. Wprost przeciwnie. Biorą z życia pełnymi garściami, co da się uchwycić, chociaż niekoniecznie zobaczyć.
 Tak więc ostatnio zafascynowała mnie książka Wanted to See (Chciałam zobaczyć) autorstwa Borghild Dahl, w której pisarka opisuje swoją historię.
Wzruszyła mnie ona do głębi. 
Urodziła się  w 1890 r z norweskich rodziców w Minnesocie. Od  wczesnego dzieciństwa cierpiała na ciężkie zaburzenia wzroku. Pomimo swej niepełnosprawności chciała uczestniczyć w codziennym życiu, zabawach dziecięcych.

"Miałam tylko jedno oko, a i ono było tak pokryte bliznami, że mogłam widzieć tylko przez małą dziurkę po lewej stronie. Książkę mogłam zobaczyć jedynie trzymając ją blisko twarzy i przesuwając gałką oczną jak najdalej w lewo" - pisze.
  Jak większość niepełnosprawnych, nie chciała , by okazywano jej współczucie. Jej marzeniem, jak większości rówieśników, było uczestniczenie czynne w grze w klasy (przyglądanie się - w jej przypadku- brzmiało nierealnie). Ona po prostu nie widziała oznaczeń narysowanych na ziemi. Kiedy dzieci zakończyły grę i udały się do swoich domów, ona kładła się na ziemi i przeczołgała z okiem tuż nad oznaczeniami. W ten sposób poznała na pamięć każdy fragment podwórka, miejsca gry w klasy. To uczyniło ją wkrótce mistrzynią w tej konkurencji.

Książki czytała, trzymając tak blisko oczu, że szorowała rzęsami po kartkach.


Skończyła 2 uczelnie: University of Minnesota i Columbia University.


Uczyła w wiejskiej szkole. Została w końcu profesorem literatury i dziennikarstwa. Napisała 17 książek.

"Ciągle jednak miałam w głowie obawę przed całkowitą ślepotą. Aby ją pokonać, przyjęłam radosną, niemal entuzjastyczną postawę wobec życia" - napisała w swojej książce.
Cudem w 1943 roku , kiedy miała 52 lata, dzięki operacji w słynnej klinice Mayo wzrok poprawił jej się 40-krotnie.
Nowy i ekscytujący świat otworzył się przed jej oczyma. Cieszyła się prostymi dla nas rzeczami, takimi, jak zmywanie naczyń, opady śniegu, taniec wróbli w powietrzu czy zmieniające się fazy księżyca.
To wszystko składało się dla niej w podniecający świat piękna. Myślicie, ze to nienormalne, polubić zmywanie naczyń?

Pewno znacie rożne obrazki ilustrujące ten temat (na końcu posta zamieszczę ich trochę), ale ad rem.

Oto, co pisała na temat zmywania naczyń:
"Zaczynam zabawę od spienionej wody w patelni. Zanurzam w niej rękę i wyjmuję kuleczkę złożoną z małych baniek. Trzymam je później pod światło i w każdej z nich widzę cudowne kolory miniaturowej tęczy".

Barbara Gulbinowicz

 Nad zlewem miała okno. Widziała przez nie wirujące, szare skrzydła wróbli unoszące się pośród gęsto spadającego śniegu.

 To wszystko sprawiało jej taką radość, że swoją książkę zakończyła słowami:
"Dobry Boże - szepczę -  Nasz Ojcze w Niebiesiech! Dziękuję Ci! Dziękuję Ci!"

A Ty, czy ja? 
Wyobraźmy sobie, że nie ma zmywarek, zlew pełen naczyń, za oknem zawieja, a wróble siadają na balkonie i brudzą.



Kto z nas dziękuję za to Bogu?

Mara Marina Czajkowska

Chodzimy po tym świecie jak ślepcy, nie dostrzegając wokół siebie piękna, a co gorsze, nie ciesząc się nimi.
Nie liczymy swoich błogosławieństw, jakimi obdarza nas Dobry Bóg.