Translate

piątek, 30 sierpnia 2019

GUZIK Z PĘTELKĄ


Nie, nie, nie...
Na robótkach ręcznych się nie znam ( jeśli obrazek kogoś zmylił).
Doceniam rękodzieła, ale stworzone przez obdarowanych tym talentem.
To trochę nieuczciwe z mojej strony, że w tytule jest pętelka, bo wcale o niej samej, ani w komplecie z guzikiem, nie mam zamiaru pisać. Przecież nie mogłam zatytułować tego wpisu GUZIK PRAWDA,   bo zaraz odczytany zostałby  jako ... gówno prawda . Takiego określenia użył kiedyś w swojej "Historii filozofii po góralsku" sam  ksiądz profesor Józef Tischner, więc trochę ucywilizował je ( określenie ). 
Wg niego są trzy prawdy: "świento prawda, tys prawda i gówno prawda".
Wiem, wiem... ja nie jestem profesorem, więc mi nie wypada.

A chcę pisać o guzikach, różnych guzikach. I o samym  słowie,  jak i przedmiocie, który jest tym słowem nazwane.

 Pętelka, skoro w tytule zaistniała,


to i wspomnieć  o niej muszę, guzik jest z nią w  parze, ale przecież niekoniecznie, bo przecież może być z dziurką lub istnieć samodzielnie jako element dekoracyjny.

Nie rozumiem dlaczego guzik jest tak zrównany z nicością. Guzik, czyli nic. Określenie dla jakiegoś wymysłu, niezgodnego z najczystszą prawdą. A jeżeli prawda nie jest nieskazitelnie czysta, to popadając w skrajność ( bo zakładamy, że nie mamy półprawd), to musi zaraz być ubabrana w nieczystościach i stąd to dosadne określenie "gówno prawda". 

Można być tak biednym, lub chwilowo spłukanym  i płacić ... guzikiem, bo tylko to akurat jest w kieszeni. Nic z niej wartościowego nie wyciągniesz, najwyżej...figę z makiem.

 Dalej spodziewaj się ... trochę informacji na temat guzika i nie tylko w aspekcie szwalniczym, choć trochę obrazków takich też będzie (chyba, że... guzik mojego Gościa to   obchodzi). Wytrwali w czytaniu posta dowiedzą się o najważniejszym guziku. 


To ten guzik ( to jeszcze nie jest mowa o najważniejszym guziku... spokojnie) zwrócił moją uwagę, kiedy buszowałam w secondhandzie. Nie zastanawiałam się długo nad kupnem tego lnianego żakietu.



O udrękach panów podczas przyszywania guzików ...  pisał onegdaj Ludwik Jerzy Kern.


    Przyszywanie guzika
    To przyjemność jest dzika,
    Zwłaszcza dla stuprocentowego mężczyzny.
    Przyszywa, a potem cały
    Wygląda jak z pola chwały,
    Nic tylko rany na nim
    I blizny.


    Męczy się przy tym,
    Stęka,
    Z wysiłku mdleje mu ręka
    I dziwne esy floresy wyczynia jego dłoń.
    Żaden wódz,
    Żaden marszałek
    Nie wpadł jak dotąd na ten kawałek,
    Że igła w ręku mężczyzny
    To taka groźna broń.

    W związku z tym myśl nachalna,
    Prosta, a jakże genialna,
    Po moim mózgu skika,
    Żeby mężczyzn,
    Zwłaszcza żonatych,
    (Mniej zamożnych można na raty),
    Ubezpieczać od przyszywania guzika.

A oto kilka przykładowych kolorowych guzików znalezionych w sieci.

Guzik czeski Zlota waźka- Źródłó: MBbeads

Guzik czeski. Źródłó: MBbeads

Guzik folk łowicki czarny- Źrodło FOLKSTAR

Znalazłam jednak bardzo pozytywne znaczenie słowa "guzik".
 Wyborcza.pl, nadając tytuł dla swojego artykułu o pracach nad wynalazkiem chemicznego środka na zablokowanie rozwoju choroby alzheimera, użyła takiego zdania: "Medyczna bomba" - odkryto chemiczny guzik,  który zatrzymuje alzheimera". tutaj

Coraz poważniej tu objawia się ten nasz guzik. 
Nie jest taki nieważny, bo skoro już użyto słowo "bomba", to nie sposób nie wspomnieć o tym najważniejszym guziku na świecie, podobno ukrytym w bardzo ważnej walizce, a tak naprawdę nazwanej "nuklearną futbolówką".

Żródło: Polimaty.pl

"Jest czarna, waży 20 kilogramów i zawsze znajduje się w pobliżu prezydenta Stanów Zjednoczonych (...) zawiera klucz do unicestwienia naszej cywilizacji. Jest przy tym zaskakująco łatwa w obsłudze..."

No i , jak mówią, zawiera "czerwony guzik".
I tu mogłabym użyć określenia księdza profesora Tischnera, ale powiem ... guzik prawda.  
" Wbrew temu, co widać w filmach, nuklearna futbolówka nie ma "czerwonego guzika" zapoczątkowującego atak. 
Służy przede wszystkim nawiązaniu kontaktu z wojskowym centrum dowodzenia i potwierdzeniu tożsamości prezydenta. Oprócz tego daje mu do ręki menu celów, zawierające różne scenariusze uderzenia jądrowego. 
Istnieje też druga atomowa walizka - dla wiceprezydenta, na wypadek, gdyby głowa państwa nie mogła pełnić swoich obowiązków."

(...) W torbie znajduje się  (...) plastikowa karta  z nuklearnymi kodami dostępu, nazywana "biszkoptem" (ang." biscult"). Prezydent ma ją ciągle w pobliżu. Chyba, że  nazywa się Bill Clinton. Ten w  2000 roku przez kilka miesięcy nie miał bowiem dostępu do swojego " atomowego ciasteczka" - jego adiutanci gdzieś je "zapodziali".  Gdyby w tym czasie wrogie mocarstwo nuklearne zaatakowało USA, nie byłyby one w stanie odpowiedzieć"

Zdaje się, że powinnam jeszcze wyjaśnić, dlaczego torba ma nazwę nuklearnej "futbolówki".  Otóż nazwa wzięła się od projektu pierwszego planu Stanów Zjednoczonych o kryptonimie "Dropkick". A "dropkick" to najzwyczajniejsze kopnięcie  wykonywane w futbolu amerykańskim.

Teraz już po usłyszeniu słowa guzik, mamy w wyobraźni ciut więcej niż... guzik z pętelką.

Ale dla niektórych osób, najważniejszym guzikiem na świecie może być zupełnie inny, nie ten atomowy.

Guziki mają swoje miejsce w historii. 
Były niemymi świadkami wojennych tragedii, czasem pamiątkami po  skrycie straconych, przeznaczonych na zapomnienie, ale przetrwały i często są jedynymi pamiątkami i namacalnymi dowodami  ofiary złożonej przez bohaterów dla Ojczyzny.

Taki guzik z Katynia -  dla rodziny straconego dziadka, ojca, syna,  męża czy brata to najcenniejsza  relikwia.

Żródło: Mały Gość Niedzielny Najważniejszy guzik na świecie.

GUZIKI
autor - Zbigniew  Herbert\
[ Pa­mię­ci ka­pi­ta­na Edwar­da Her­ber­t]


Tyl­ko gu­zi­ki nie­ugię­te
prze­trwa­ły śmierć świad­ko­wie zbrod­ni
z głę­bin wy­cho­dzą na po­wierzch­nię
je­dy­ny po­mnik na ich gro­bie

są aby świad­czyć Bóg po­li­czy
i uli­tu­je się nad nimi
lecz jak zmar­twych­stać mają cia­łem
kie­dy są lep­ką cząst­ką zie­mi

prze­le­ciał ptak prze­pły­wa ob­łok
upa­da liść kieł­ku­je ślaz
i ci­sza jest na wy­so­ko­ściach
i dymi mgłą ka­tyń­ski las

tyl­ko gu­zi­ki nie­ugię­te
po­tęż­ny głos za­mil­kłych chó­rów
tyl­ko gu­zi­ki nie­ugię­te
gu­zi­ki z płasz­czy i mun­du­rów

Guzik polski Powstanie Listopadowe - Źródło: Wikipedia

fot. poniżej

Guziki herbowe - Żródło:Superguzik



Źródłó: 1.Świat Wiedzy, 9/2019. Technologie. Czy ta torba może zniszczyć świat?
2. Poezja.org


czwartek, 29 sierpnia 2019

ŁAMANIE ZASAD

Amisz - Pixabay.com

"Tam, gdzie przecinają się wszystkie granice i spotykają się wszelkie sprzeczności, zaczyna się życie" - Friedrich Hebbel

Niektórzy  uważają, że zasady są po to, aby je łamać.
Przeciwnicy tej postawy nie zgadzają się z takim podejściem do tematu. Cechuje ich niezłomność. Ale im jesteśmy dla siebie surowsi, tym bardziej smakuje nam łamanie tych zasad.
Są jednak i tacy, którzy uważają ( i nawet tak czynią), że można sobie robić po prostu ... wakacje od zasad. 

A jeśli już mowa o wakacjach, to gdzie najlepiej spędzić je, pomijając zasady? 
Przykładem tu będzie ... Floryda, a dokładniej Pinecraft, mała dzielnica Sarasoty.

Pewna grupa religijna, wspólnota chrześcijańska, Amisze,   dotarła przed laty z Niemiec  na północ Ameryki.

Źródło: Pixabay.com
Znana jest z bardzo surowych zasad. Jednak i oni tęsknią za "urlopem" od przyjętych i stosowanych przez siebie reguł.

Na co dzień rezygnują z elektryczności, telewizji, telefonów, internetu, czy samochodu  (nawet rowery w wielu ich osadach są surowo zakazane).

Te surowe reguły raz do roku (na kilka tygodni) są rozluźniane na czas przebywania na wakacjach w Pinecraft.

My Sarasota  Florida  Photography by Dagmara Niedzielski ,Źródłó: Imgrum

My Sarasota Florida Photography  by Dagmara Niedzielski , Źródło: Imgrum


Aby tego doświadczyć, raz w roku przebywają 2000 km w autokarach (nie wolno im latać samolotami). U siebie podróżują powozami konnymi.


Źródło: Pixabay.com

Tu, w Pinecraft, mogą zażyć tych wszystkich przyjemności, których są na co dzień pozbawieni, a więc, np. jedzą lody (u siebie nie mają zamrażarek) 

Photo: Bill Coleman Źródło Pinterest

jeżdżą na rowerach, skuterach, korzystają z telefonów,  smartfonów, telewizji (mieszkają w hotelach). 

Chodzą na koncerty, organizują sobie imprezy sportowe.

Źródło: Pinterest
Kobiety pokazują włosy wystające spod chust, a nawet wiszące kolczyki, co byłoby niemożliwe w ich życiu codziennym. 

Źródło: Pinterest

Źródło: Pinterest
 Przychodzi jednak czas, kiedy wakacje dobiegają końca, co jest najbardziej przykre dla dzieci. Dorośli Amisze jednak, mimo wystawiania się co roku na pokusy sprzeczności - chętnie wracają do codzienności, bo tak widzą swoją drogę do zbawienia (...), zauważając przy tym, co robią z nimi swobody, do jakich nie nawykli.

Autor artykułu o Amiszach  opublikowany w Świecie Wiedzy tak pisze o radości, jaką dają sprzeczności:

" (...) Wielu z nas chce dożyć starości w zdrowiu, stworzyć szczęśliwy związek, być dobrymi rodzicami, odnieść sukces zawodowy - mając stale kontrolę nad tymi celami. 
Ale jak  wspaniale jest w drodze wyjątku zachować się inaczej!
Choćby praca była dla nas ekstremalnie ważna, możemy na przykład wziąć bezpłatny urlop i na  jakiś czas wycofać się ze społeczeństwa, w którym liczy się tylko sukces.
 Możemy odłożyć wszechobecną potrzebę bezpieczeństwa na jeden dzień na bok i odważyć się na wędrówkę ambitnym górskim szlakiem. "Duch sprzeczności i pociąg do paradoksów tkwi w nas wszystkich" - pisał kiedyś Johann Wolfgang Goethe. Wzbogaćmy zatem swoje życie o paradoksy i pozwólmy sobie się nimi cieszyć! "

Nie należę do chrześcijańskiej grupy religijnej, którą tworzą Amisze, ale jestem katoliczką i też mam pewne zasady, które są dla mnie drogowskazem. 
To Dekalog. 
I nie naginam go do każdej sytuacji dowolnie, nie stosuję zasad wybiórczo, nie przyjmuję tych, które są  dla mnie w pewnych sytuacjach wygodne, a także nie odrzucam tych, które są w stosowaniu trudniejsze od pozostałych. Nie widzę w nich sprzeczności. Ale urlopu od swoich zasad - dekalogu -  nie  biorę. 
Wprost przeciwnie - zabieram go również ze sobą na urlop do stosowania, jak co dzień. Dekalog nie ciąży mi i w żaden sposób mnie nie ogranicza. Bo nie mam pragnień, które chciałabym zaspokoić w sprzeczności  z nim.
Oczywiście, nie jestem święta, ale staram się, jak mogę :)


Źródło: Świat Wiedzy. Człowiek. "Gdzie Amisze spędzają urlop? Reportaż z raju  na Florydzie". 9/2019



NASZA PRZYSZŁOŚĆ TO NIEZNANY KURS

Ster - Pixabay.pl

Embarcacao...
Zakochałam się w tej piosence, wykonanej jako duet Cesarii Evora z Kayah. Właśnie dlatego, że to duet, współgranie dwu wspaniałych głosów. To ten typ utworów muzycznych, które jak to ja określam na własny użytek, a teraz już publiczny - "rozdziera mi serce".

Nawet, jeśli nie rozumie się tekstu, to i tak na pierwszy dźwięk już chwyta za serca osoby nadwrażliwe.
Dla tego najpierw, proszę przyjmijcie moją propozycję: posłuchajcie (nawet z zamkniętymi oczyma), a wówczas  lepiej można wsłuchać się w harmonię  tych dwu altów. 
Drugi raz, kiedy już wraz z obrazem będziecie słuchać tej piosenki , z tekstem, porównacie sobie swoje wyobrażenia z wyobraźnią twórców całego wideoklipu

Zresztą obraz i tekst  zaproponowany w wideoklipie też jest wymowny.



Nie tylko cierpienie jest na świecie,
Ale, jak można uwierzyć w szczęście,
Patrząc w te smutne oczy,
Które tak samotnie toną we łzach?
Na statku naszego losu
Chcemy dobrego sternika,
Co zdąży na czas opuścić żagle przed burzą
I wyrwie nas z głębokich objęć fal rozpaczy.
Pewnie upragniony ląd w oddali
Będzie jak zwykle złamaną obietnicą,
Bo marzenia rodzą się w porcie iluzji,
A coś z niego ciągle wypędza nas w morze.
Nasza przyszłość to nieznany kurs, 
Ale ty , wietrze, wiej w żagle
I kieruj naszym statkiem w stronę horyzontu,
Tam, gdzie spokojny i jasny brzeg,
Chociaż go jeszcze nie widać.

Źródło:Writer(s): KATARZYNA (AKA KAYAH) ROOIJENS, TEOFILO CHANTRE
Lyrics powered by www.musixmatch.com


poniedziałek, 26 sierpnia 2019

I ZNÓW CI NIC NIE BĘDZIE WOLNO

Źródło: Pixabay.com

Każdemu z nas, w każdym etapie życia, nie tylko dzieciom, czegoś nie wolno.
Najbardziej buntowniczo do zakazów i nakazów ustawiają się, oczywiście, dzieci i młodzież. Ale starsi nie są od tego wolni, w zależności od sytuacji, która często wymaga asertywności, lub stawania w opozycji do nieakceptowanych przez nich nakazów.

OT - ŻYCIE
(satyra Mariana Załuckiego)

W chłopięcym już to stwierdzasz wieku,
że świat ci robi wciąż na przekór.
Na drodze życia już od razu
nie - znaki zakazu.
Nie wolno piłką rzucać w okno.
Nie wolno w majtki, bo ci zmokną.
Nie wolno ciastek kraść mamusi.
Nie wolno patrzeć na Jędrusik.
Nie wolno chodzić ci, boś dziecko,
Na tę filmową twórczość szwedzką.
Nie wolno kłamać w życia wiośnie.
Nie wolno kląć - aż się dorośnie.
Nie wolno palić ani pić -
bo wciąż ci mówią:
"Wstydź się, wstydź!"
A gdy w wiek męski zdołasz zmienić
tę młodość szkolną i mozolną -
wolno ci będzie
się ożenić
i znów ci nic nie będzie wolno!

Przypomina mi się piosenka "Nie wolno mi" (Non Ho L`eta), którą śpiewała  Rena Rolska, ale także Anna German (po włosku)

Nie wolno mi, nie wolno mi kochać ciebie. Nie wolno mi przy tobie być nawet we śnie. Mówią, że mam za mało lat, żeby wiedzieć, czy to już jest prawdziwa miłość, czy nie. Niech sobie mówią - cóż obchodzi mnie cały świat? Ty wiesz o tym, że bardziej cię kocham każdego dnia. Nie wolno mi, nie wolno mi przyjść do ciebie, więc piszę list - nie czekaj mnie, nie przychodź dziś. Chcę jeszcze raz, tysięczny raz ci powiedzieć, że kochać cię będę, choć nie wolno mi. Niech sobie mówią - cóż obchodzi mnie cały świat? Ty wiesz o tym, że bardziej cię kocham każdego dnia. Nie wolno mi, nie wolno mi przyjść do ciebie, więc piszę list - nie czekaj mnie, nie przychodź dziś. Chcę jeszcze raz, tysięczny raz ci powiedzieć, że kochać cię będę, choć nie wolno mi.


Anna German -" Non Ho L`eta" - YouTube



A tu dodaję ( zainspirowana komentarzem Ani.O)  - zaktualizowany urywek, który mówi o tym, ze dorośli ograniczeni są tym, co im " wypada".



Ada! To nie wypada!
(słowa : Jerzy Jurandot
komp. Zygmunt Wiehler)

Wciąż się martwi biedny tatek,
Co ma począć, nie wie sam.
Taki jak ja gagatek,
Nie lada to kram.
I po każdej nowej psocie,
Gdy go dręczy wyczyn mój,
Płaczą z nim wszystkie ciocie
I babcia, i wuj.
Ada, to nie wypada!
Tak być nie może, trudna rada!
Na widok wszystkich twoich fantastycznych psot
Aż oblewa zimny pot.
Ada, to nie wypada!
Co rusz to wybryk, maskarada,
Te eskapady dzikie i figle psie.
Co ty robisz? Zmiłuj się!
Pannie z twojej sfery
W tym wieku za mąż czas,
Ty zaś masz maniery,
Jak sztubak z niższych klas...
Ada, to nie wypada!
Gdzie wychowanie, gdzie ogłada?
Ten, kto by cię małżeństwem uszczęśliwić chciał,
Po tygodniu wpadnie w szał!
Wiem, ma racje biedny papa,
Lecz gdy mnie ogarnia bzik,
Trudno, przepadło, klapa,
Nie wstrzyma mnie nikt!
Nie ma

Loda Niemirzanka - Ada! To nie wypada! - YouTube


Jak już wspomniałam,  zakazy występują od dzieciństwa. 

Źródło: Pixabay.com

Takie jest życie...
Np. dziś od rana młody był nadzwyczaj aktywny i "niechcący" strącił na podłogę, dopiero co napoczęte przeze mnie 3 haustami, cappuccino w szklance specjalnie do niego przeznaczonej, którą sobie 2 lata temu wypatrzyłam w pewnej galerii. A że podłoga z glazury - efekt był przewidywalny. Kawa na podłodze (całe szczęście, że nie na otwartym laptopie), na krzesłach i mnóstwo szkła. Jednak padło pytanie ze strony młodego, czy była to, babciu, twoja ulubiona szklanka. Oczywiście, że nie, Kuba... Nawet jej nie lubiłam... Była taka jakaś ... bez wyrazu... 
Ufff, babciu, ulżyło mi. Przecież to tylko rzecz, prawda?

Po takim komunikacie z mojej strony, stres nie miał prawa nawet zbliżyć się do Kuby. 
Jednak ten moment upadającej szklanki z rozlewaną po drodze kawą i nazbyt głośny chrzęst tłuczonego szkła do przyjemnych dźwięków dla mnie, a co dopiero dla dziecka, nie należy.
Wnuczek w tym przypadku nie usłyszał od babci:
Kuba, NIE WOLNO kręcić się przy stole. Przecież wystarczy łokciem niechcący pociągnąć za obrus przy odwracaniu się i nieszczęście gotowe. Można się poparzyć kawą.
Przecież on to wszystko wie. To naprawdę był przypadek.
To nic. To tylko rzecz...

Temu dziecku i tak dużo mniej wolno, niż jego rówieśnikom. Jest wychowywany przez rodziców i dziadków z sercem, ale i z rozumem jednocześnie. Myślę, że nie brakuje mu również należytej swobody i radości, jaka dziecku do rozwoju jest potrzebna, a o tym jego mama wie doskonale. Jest pedagogiem,  tutorem, nauczycielem akademickim i certyfikowanym edukatorem pozytywnej dyscypliny.
(Aktualnie prowadzi warsztaty dla rodziców. Można też wysłuchać jej na żywo na FB na stronie @ObdarowanaMama )



Ad rem. 
Pozwoliłam Kubie  rozładować emocje w trochę dziwny sposób: mimo, że upały wypaliły trawę i właściwie nie ma co kosić (a właśnie dzisiaj kosiarka dotarła z naprawy) - to jednak niech trochę pokosi, skoro to bardzo lubi. Normalnie - podskakiwałby przy każdym zakręcie, niczym bohater filmu "Tańczący z kosiarką". 


Zaraz potem znów coś odstawił, czego nie było wolno. Namówił mamę, aby położyła się na leżaku, po czym energicznie rozłożył go ponad jego możliwości... oczywiście  możliwości tego leżaka, bo sam Kuba to , o ho ho... możliwości ma ogromne... do psikusów.
Zostawiając mamę z nogami w górze, żebrzącą o sprowadzenie pomocy, przyszedł powolnym krokiem do salonu babci, położył się na kanapie, po czym od niechcenia oświadczył, że właśnie chyba rozleciał się leżak.  Po dłuższej chwili, ze stoickim tonem dodał, że mamusia chyba sama nie da rady wstać, bo to pod nią ten ... mało wytrzymały leżaczek... się rozkraczył (a właśnie miałam go sobie zabrać nad morze).

Wybiegłam, mijając młodego i rzuciłam się do pomocy zrezygnowanej już córce, że kiedykolwiek jej jedynak tę pomoc sprowadzi.

Oto zdemolowany leżak z pokruszonym plastikowym stelażem. 
To nic... to tylko rzecz :)


 Samego incydentu i poszkodowanej, oczekującej pomocy mamy Kuby nie sfilmowałam, wybaczcie, wszak nieludzkim by było od tego zaczynać, a dopiero nad pomocą się zastanawiać.


niedziela, 25 sierpnia 2019

PÓŹNA STYLIZACJA czyli W JEDNYCH BRĄZOWYCH SPODNIACH


Nie wiem, czy wszystkim jest znane pewne powiedzenie stosowane w sytuacji, kiedy ktoś traci wszystkie dobra materialne. 
Znacie?
"Został w jednych spodniach!"
Z tego wniosek, że bankrutem mógł być tylko mężczyzna :)
Przecież pan zawsze był głową domu. Ciekawe, co powiedzianoby o zbankrutowanej kobiecie?
Czyli zostańmy na razie przy mężczyznach.
"Został goły i wesoły".  
Ale dlaczego wesoły, skoro już goły? 
Chyba to już śmiech wariata, czyli śmiech osoby, która z rozpaczy postradała zmysły, w ten sposób reagując na własne bankructwo.
    To dlaczego ja dzisiaj miałam sen, że zostałam przy jednych spodniach i to konkretnych, brązowych?
Przecież jeszcze jako emerytka nie zbankrutowałam i póki ZUS istnieje, jakoś tam leci.

Już wyjaśniam. 
Wczoraj rano cała nasza rodzinka, ja z mężem w jednym samochodzie, córka z  swoim mężem i synkiem - w drugim, wybraliśmy się do Mosiny. Kilkadziesiąt minut jazdy.
Tego dnia córka z rodziną miała zaplanowany jeszcze jeden wyjazd wyjazd - do Krainy Zabawy Bogilu oddalonej o 50 km od naszego miejsca zamieszkania. Miałam zaproszenie od wnuczka, aby się z nimi tam wybrać. Dziadek chciał pozostać w domu i ściąć trawę na działce. Co prawda, nie napracował się, bo kosiarka nawaliła. Ja nie byłam jeszcze zdecydowana. Okazało się, że wnusio zrobił babci kawał i od razu z Mosiny jechał prosto do Bogilu, nie wracając przedtem do domu. Babcia została postawiona przed faktem dokonanym i nie przygotowana na wycieczkę w dniu, jak się później okazało upalnym, została porwana bezpośrednio z Mosiny tak, jak stała: w brązowych spodniach, brązowej bluzce z długim rękawem i narzuconym na nią ponczem. Na nogach korki na wysokim koturnie. 

Po drodze na stacji paliw już zdjęłam  bluzkę, pozostawiając ponczo.
 Niestety nic innego już  nie dało się ze mnie ściągnąć, aby nie wywołać zgorszenia u maluczkich i nie tylko :)

Spodnie:Orsay, ponczo:Zara, byty: prywatny butik obuwniczy

Najbardziej dawały mi się we znaki ... spodnie.
Bogilu znajduje się w Wiosce ( wieś nazywa się, nomen omen, Wioska) i jest położona koło Grodziska Wielkopolskiego.

Część atrakcji znajduje się na powietrzu, część w namiotach.
Myślałam, że wyzionę  ducha już w czasie podróży, choć działała w aucie klimatyzacja. A co mówić tam na miejscu?
Hale wysokie, ale przydałaby się tam jakaś wentylacja. Skąd te dzieci mają tyle niespożytych sił?
Mój wnusio, oczywiście, nakręcony, jak bączek, wolałby zażywać uciech niekontrolowanych. Oto dowód, kiedy krzyczy w moją stronę, kiedy kręcę filmik: "Babcia nie może robić zdjęć, Niedozwolone!" No i co tu zrobić, byłam w kropce, ale szybko mama Kuby mi to zezwolenie dała, ku niezadowoleniu wnuka.


Biegał między krokodylem a statkiem Victoria, ale nie po równej drodze, jednak przez wielki, pod sam sufit  - stożek.


Próbowałam go spacyfikować... wachlarzem. Na chwileczkę jedną może się udawało, ale płonne moje nadzieje.





I Kuba zwiał...



Inne atrakcje , jak wioska smerfów czy koleje - nie interesowały go.

Z przyjemnością wyszliśmy na zewnątrz. 
Oczywiście gokarty - to coś co bardzo odpowiada Kubie, ale nie samodzielna jazda. 

Za nic nie chciał jechać na gokarcie dwuosobowym, to jest takim dla osoby starszej  z dzieckiem. Jak to on, Kuba, który potrafi się ścigać! 
No i wyzwał babcię na pojedynek.
Będziemy się ścigać!


Czy ktoś widział babcię Kuby na torze, bo coś długo jej nie widać? Charakterystyczne brązowe spodnie i wysokie korki, klapki na nogach?

Co? Klapki leżały na torze, a babcia też leżała?

Ogłoszenie, tak wyglądała przed startem:



Alarm odwołany!



Wszystko przez te buty, które mi w trakcie wyścigu spadły z pedałów i musiałam trochę czasu stracić, aby znów do porządku i dalszej jazdy wrócić.

A na koniec Kuba jeszcze się obraził, bo o 17 ej już wyruszyliśmy do domu (babcia musiała  w domu zaaplikować sobie krople do oczu). I tak od 10.  do 17. w takim rynsztunku, to cud, że mój stymulator nie odmówił posłuszeństwa. I tak byłam ugotowana!

A Kuba czuł się tutaj, jak ryba w wodzie, chociaż nie wiem dlaczego, babci do tej zabawy nie zaprosił :)
Trochę go rozumiem, po co robić obciach?



I stąd taki sen? 
To, co mi najbardziej w ciągu tego dnia ciążyło, przyśniło się w nocy.
Spodnie...długie... brązowe... i wcale nie takie cienkie ani przewiewne!
A marzyły mi się w Bogilu krótkie spodenki, podkoszulka na szelkach i sandałki !!!

No więc, gdybym miała tylko te spodnie ( ale mam na myśli strój od pasa w dół), bo o reszcie nie było mowy we śnie :) -  to skompletowałabym je sobie w taki oto sposób:


bluzka: Orsay, przód atłasowy

Dekolt bluzki z tyłu matowy uciągliwy poliester

Żakiet: Ewa Minge, len złocony z aplikacją



Żakiet: Oleg Casini, wełna

Bluzka: rękodzieło


Blezerek: Intimate


Żakiet lniany,  dopasowany,dół z tyłu rozkloszowany, Maria Leone


Żakiet lniany: MR Natural Collection

Bluzka lniana MOC FOSH