Translate

wtorek, 2 sierpnia 2016

RADOŚĆ SERCA WYCHODZI NA ZDROWIE




      Czas płynie, czuję się winna znowu rozweselić moich Drogich Czytelników.

    Dlaczego akurat uparłam się na przekazywanie i prowokowanie radości? 

Bo jest napisane w najmądrzejszej księdze świata:

"Radość serca wychodzi na zdrowie,
duch przygnębiony wysusza kości."
(Prz 17,22

To tyle pouczeń na początek. Resztę zostawię sobie na zakończenie. 

Czy mam się czym radować? 
Zwykłym dniem. 
- Że mnie coś boli, kiedy się obudzę, bo to oznacza, że jeszcze co najmniej jeden dzień mi darowano, chociaż nie wiem ile godzin. 
- Wschodzi słońce, śpiewają ptaki - co za radość!
- Leje deszcz! - poleżę sobie dłużej w łóżku, niech sobie sama rodzinka śniadanko przygotuje.


Ciekawe, czego tam mąż szuka? Lodówka zapełniona po sufit, ale rybki nie ma? 
A nie trzeba było wczoraj iść na połów, jak to robił Szymon Piotr, zanim został świętym?




Chyba takiej wielkiej ryby z synem nie złowi ?


 Niestety, ta dwójka  nie zdobędzie produktów na śniadanko.



 Myślicie, że po takim dłuższym polegiwaniu w łóżku wstaję, jak królowa?



   Ależ skąd!
Czuję się wtedy, jak znudzony mops.



   Dobrze, że jeszcze kawę mam na podorędziu, bo  dalej kimałabym na kanapie.

 A przecież coś trzeba w końcu  zjeść.



    Więcej chętnych w rodzince mam na naleśniki, bo rybka jakoś źle  się kojarzy  mojej rodzince. 

Kiedyś nakarmiliśmy wnuczka łososiem, ale  w efekcie nie było nam tak wesoło.

Łosoś miał być filetowany, ale malec w ekspresowym tempie znalazł się w Poznaniu na ostrym dyżurze. Może nie w tak ekspresowym, bo służbę zdrowia mamy lajtową. 

   Nie mogliśmy jakoś, z własnej tępoty, domyśleć się, że wrzask, aczkolwiek krótki, choć donośny był skutkiem nadepnięcia sobie łososiem na wyżynający się ząbek, a nie z powodu domniemanej ości.

   A co chłopczyk pozwiedzał przy okazji różne obiekty opieki zdrowotnej, zanim go ostatecznie wujek laryngolog z lusterkiem na czole obejrzał, to było jego. 
Nawet, podobno był, niesłychanie, niesłyszalny, jak to wujek laryngolog ocenił. 

   A że członkowie rodziny przez ten czas przeżywali, i ci co mu wycieczkę po ośrodkach i szpitalu fundowali oraz ci, co w domu paznokcie obgryzali, musieli dostać za swoje. 

   Co to tak trudno było domyśleć się, że dziąsła ząbkującego malucha bolą jak...

  Ale wtedy, gdyby mi jakiś laryngolog uwagę zwrócił, nawet w cywilizowanym miejscu, to nie ręczyłabym za siebie.



    Teraz już mały mądrala może coś z łaski swojej wyartykułować. Przynajmniej siusiu i kupę umie "zgłosić", chociaż do  czujności zobowiązany jest opiekun, ktokolwiek nim miałby być w danej chwili. 

   Nawet, wstyd się przyznać, ale pozwolił sobie potrzebę swoją samodzielnie załatwić pod czereśnią. 

   Jakie oburzenie tym wywołał! A przecież powinni się starsi cieszyć! 
Sam sobie umie ściągnąć i podciągnąć spodnie i majteczki. Pieluchę tylko na noc ma zakładaną. Przecież pójdzie do przedszkola po wakacjach


   A tu, dziecko chciało się popisać samodzielnością i tyle rabanu. 
Dziadek prowadzał go po ogrodzie, nie wiedząc, co z brudną pupą zrobić, tata latał do łazienki babci po papier toaletowy.




   Mama na piętro po czyste majtki ( bo trochę po majtkach i piętach poleciało)  tak szybko pobiegła, jakby po poręczy zjeżdżała. 



 I tempo, tempo... Tylko dziadek w normie. Przecież muchy wnuczka nie zjedzą. Sama natura. 

Babcia oczekiwała dziadka z wnuczkiem na tarasie, aby w odpowiednich, intymnych warunkach, dokonać poprawy higieny malca, ale wnuczek  wskazał palcem, gdzie stoi ławka, bo tam cała, według jego życzenia, operacja musiała być dokonana. 

Mama w tym czasie sprzątała pod czereśnią, chociaż przecież wnusio chciał tylko drzewko urzyźnić. 



Babcia bezstresowo uprała na świeżo, to co trochę nieświeżo pachniało.

I znów, kochany wnusio dziadków, mógł brudzić się w ciemnym piasku, robić puf, puf, czyli dym z komina, który w wyobraźni dziecka bucha z parowozu.

<><><><><>

 I to by było tyle radości, a teraz obiecane kilka zdań na jej temat.
 Zaczerpnę je z książki, już wcześniej cytowanej - Sarah Young "Jezus jest blisko. Czerpać nadzieję z obecności Jezusa".

"Możesz czerpać radość ze świadomości, że jestem blisko. Gdy mężczyzna i kobieta są w sobie zakochani, często jedno w drugim budzi to, co najlepsze. Sama bliskość ukochanej osoby może załagodzić frustrację i wypełnić cię radością, jeśli połączysz się ze Mną w miłości.Możesz to zrobić, na przykład dziękując Mi za Moją nieustającą przy tobie obecność i niesłabnącą miłość. Gdy życie cię przytłacza, skieruj swoje myśli na Mnie i   rozważ    Moje łaski. Raduj się!

Radujcie sie zawsze w Panu:
jeszcze raz powtarzam: radujcie się!
Niech będzie znana wszystkim ludziom
wasza wyrozumiała łagodność:
Pan jest blisko!
Flp 4,4-5

(...) 
Raduj się, śpiewając Mi w nocy, gdy z troską nad tobą czuwam. Jeśli nie możesz zasnąć, wykorzystaj ten czas, by poszukać Mojego oblicza i cieszyć się Moją spokojną bliskością. Gdy wspominasz mnie na posłaniu i myślisz o Mnie podczas  twoich czuwań, więź między nami jest najczulsza i najbliższa. Czy śpisz, czy czuwasz, jestem zawsze przy tobie. Bo w istocie jestem Bogiem twego życia.


Radosne serce cię uzdrowi - duchowo, uczuciowo i fizycznie.