Translate

czwartek, 14 kwietnia 2016

MĄDROŚĆ DZIADKÓW



    Nadchodzą sądne dni!
    Dziadek opuści nas na całe 3 tygodnie!
Wreszcie doczekał się skierowania na leczenie sanatoryjne. Będzie to jego trzeci taki wyjazd. W pierwszym, w Połczynie - Zdroju nawet przez kilka dni towarzyszyłam mężowi, jako gość SPA. W następnym, ani w tym, który nastąpi nikt mnie już nie widział i na pewno nie zobaczy. I to nie dlatego, że tym razem w Lądku Zdroju. Nic nie mam przeciwko tej pięknej miejscowości. Ale pamiętacie (zwracam się do wiernych moich Czytelników), jaką gehennę przeżyłam w Połczynie ? Jeśli nie, to proszę wrócić do posta "Suchy masaż".

   A co tu będzie się dziać na miejscu, podczas nieobecności dziadka, to tylko jeden Bóg może wiedzieć. 

Tyle obowiązków trzeba będzie przejąć.. A kto zastąpi wnusiowi dziadka?

Kto będzie małego szkraba  przynosił babci rano do łóżka w wielkiej torbie zakupowej?
Kto będzie woził taczkami? 



Kto będzie latał na czworakach po mieszkaniu, trzymając na własnych plecach 15 - kilogramowego dzieciaka?



    A przecież to dziadek miał zawieźć wnusia na wieś i powozić traktorem (jeśli tylko właściciel traktora zaryzykuje).



  A kto przyniesie na własnych ramionach  malucha ze spaceru, który uprze się, że już ani jednego kroku nie zrobi na własnych nóżkach, tak jak ta psinka na obrazku?


   No i teraz nie dziwi fakt, że nieposłuszny zaleceniom lekarzy i rodziny, dziadek, jedzie leczyć schorzenia kręgosłupa. 

     To wszystko przez  Miłość. 
Ale trzeba jeszcze tę Miłość podeprzeć Mądrością, której dziadkowi przecież nie brakuje, o tym jestem święcie przekonana.

     Przytoczę poniżej słowa Jezusa z "Poematu Boga Człowieka" Marii Valtorty. Papież Pius XII po przeczytaniu jej pism stwierdził: "Opublikujcie tę pracę w formie, w jakiej została napisana. Nie ma potrzeby wydawać opinii o jej pochodzeniu. Kto przeczyta, ten zrozumie..."

"Mądrość budzi twórcze natchnienie w życiu swoich synów i bierze w opiekę tych, którzy jej szukają... Kto ją miłuje, miłuje życie, a kto dla niej pracuje, rozraduje się jej pokojem. Kto ją posiada otrzyma dziedzictwo życia... kto jej służy będzie posłuszny Świętemu; kto ją miłuje, jest wielce umiłowany przez Boga... Jeśli w nią uwierzy, posiądzie ją w dziedzictwie, które przejdzie na jego potomstwo..." 

Dalej Jezus mówi o swoich dziadkach:

Św. Anna i św.Joachim -Wikimedia

"... Od  młodości po grób mądrość rodziła w Moich dziadkach natchnienie  do miłego Bogu życia. Stała się dla nich, jak osłaniający przed gwałtownością rozpętanych żywiołów namiot, który chroni ich przed niebezpieczeństwem grzechu. Święta bojaźń Boża jest korzeniem drzewa mądrości, które z niego wyrasta ze wszystkimi swoimi gałęziami, aby dojść do szczytu miłości, cichej w swoim pokoju, do miłości połączonej ze spokojem w swoim bezpieczeństwie, miłości niezachwianej w swojej wierności, miłości wiernej w swojej intensywności, miłości całkowitej, wspaniałomyślnej i aktywnej świętych".

   Czy potrafię zastąpić dziadka?

  Fizycznie, na pewno nie. Miłości mi nie brakuje. Mądrości? Tylko Bóg wie. 
  Ale roztropności to chyba nie tylko mnie zabrakło. Starałam się malucha załatwić przebiegłością.
Od pewnego czasu codziennie dostawał od babci ciasteczko. Domagał się jednak dwóch. Wzięłam się na sposób i zakupiłam herbatniki z 2 naklejonymi czekoladowymi misiami na jednym ciasteczku.


To go zadowoliło. Przyszły jednak ciemne chmury dla dziecka, kiedy słodycze należało odstawić z dnia na dzień.
   
    Jak wytłumaczyliśmy odstawienie słodyczy?
   "Misie urosły i poszły sobie zamieszkać w ZOO. Odwiedzimy je później".
   O dziwo, ale dziecko to kupiło.
Tylko teraz, jak czegoś nie ma, to według niego, poszło sobie do "zioo".

   Do "zioo" wysłali rodzice malucha również Babę Jagę, jak zorientowali się, że po opowiedzeniu o niej bajki, wnusio, jakoś dziwnie się przyglądał babci i pytał:
" Ła baba?" 
Muszę się dobrze przyjrzeć w lustrze. Czy ja jestem zła baba i wyglądam jak Baba Jaga?





   Wtedy szybko tłumaczyli, że w tym domu, ani w domu tej drugiej babci, nie ma złej baby. Zła baba była tylko w bajce i od razu wysłaliśmy ją  do ZOO. Teraz tam mieszka.

   Mimo wszystko on bardzo podejrzliwie na mnie patrzy i z uśmieszkiem na ustach pyta:

a baba?", powtarzając to po kilkakroć.

   A ja przecież z sercem na dłoni do niego i paluszków mu nie obgryzam, choć tak słodko wyglądają! Nawet  go nie tuczę.

 
   I jak teraz mam wybrać się, pod nieobecność dziadka, z wnuczkiem do  ZOO, bo bardzo się tego domaga?
 
   Misie może  w ZOO  pokażę mu, ale jak zacznie szukać tej Złej Baby i jej nigdzie nie znajdzie, a zamiast tego jakąś pustą klatkę? 

   Czy nie spróbuje jej zapełnić swoją babą? Już raz mnie z dziadkiem przecież zamknął na (patrz post: "Nie tylko ściany mają uszy") tutaj 

Wtedy wszystko już zgadzałoby się. Ła Baba też jest w ZIOO.