Translate

sobota, 1 stycznia 2022

WYRZUTY STAREGO CYFERBLATU


(Obraz z cyklu "Pod pozorem codzienności"
by Edward Szutter)

Czy  wczoraj czas o 24. zatrzymał się, aby za sekundę, czyli dzisiaj, 1 stycznia biec od nowa?


Nie chciałabym być tak rozrzutna, bo gdzieś tę sekundę, która mi została dana do przeżycia gubić nie powinnam. Nawet, gdyby mój stary zegar odmówił posłuszeństwa, to ten w mojej klatce piersiowej chodzi, jak na razie, nomen omen, "jak zegareczek" w stałym rytmie. Jest przecież po "remoncie". Każdy z nich w pewnym momencie potrzebuje wymiany części na nowe, ale cóż ... nic na tym świecie nie jest na tyle doskonałe, aby nie mogłoby być lepsze. 

Chyba, że człowiek... stworzony do doskonałości... to nic, że zęby nam wylatują i włosy gubimy, wymawiając to Stwórcy. Nie zagłębiam się bardziej, żeby nie wspomnieć o innych z wiekiem ułomnościach. Może inaczej nie chcielibyśmy ustąpić miejsca nowym pokoleniom? Przecież nieraz mówimy: Mam tego wszystkiego dość... Z takim podejściem żądamy nieśmiertelności? W takim razie jedziemy na tym samym wózku. Rodzimy się, aby w końcu umrzeć.

Ale poczyniłam wywody na Nowy Rok...

Nie nie wyrzucam niczego, nawet tego starego zegara i kontynuuję życie z nową perspektywą. Ja w swoim antycznym zegarze mam nowoczesną baterię. Taka hybryda... Inaczej się nie dało.

Tak poradził mi zegarmistrz. Podobno części do niego są niedostępne. Przystałam na to, ale serce się krajało i krwawi nadal, kiedy patrzę na niego (na zegar, a nie zegarmistrza), na  bezszelestne wskazówki, bezwładnie  zwisające  wahadło. Zegar ścienny nie wydający gongu, jak dawniej,  co pół godziny.. Cyferblat spogląda na mnie z ogromnym wyrzutem... Jak na to zezwoliłaś... Jak mogłaś....


Nawet człowiek w śpiączce znajduje się w lepszej sytuacji, bo jeśli ma wokół siebie kochającą rodzinę, to nie musi obawiać się eutanazji. Zawsze jest nadzieja, że kiedyś się obudzi i wcale nie musi być roślinką. Właśnie wczoraj czytałam informację o kobiecie, która wybudziła się ze śpiączki, twierdząc, ze wszystko podczas swojego stanu "uśpienia" słyszała. Teraz tylko rehabilitacja odpowiednia i nadzieja na wyzdrowienie.

Mój zegar... gdybym tak bardzo się postarała... i znalazła odpowiedniego zegarmistrza "z powołania", może powróciłby do lat swojej świetności. Musiałabym znaleźć zegarmistrza, który nie liczyłby na wielkie dochody w swoim zawodzie, bo zapłatę otrzymywałby z "miłości i pasji do tego rzemiosła oraz z ekscytacji codziennym chodzeniem do pracy" . To cytat z wywiadu z młodym zegarmistrzem z Birmingham w The Guardian.

Sęk w tym, że mój "osobisty zegarek" dany mi przez Stwórcę, za długo chodzić już nie będzie, a młodsze pokolenie już takiego sentymentu do ściennej  pamiątki rodzinnej nie ma. No cóż... przecież do grobu go sobie nie zabiorę, gdzie czasu się nie liczy.

art by Konstanty Szewczenko

art by Noel Shaw

art by Sergej Fedenko

art by Józef Urban

art by Pier Leone-Gezzi

art by Norman Rockwell

Jeśli, Mój Drogi Gościu, myślisz, że już nie uświadczy na rynku młodych ludzi , tak zdolnych i cierpliwych, jak ci staruszkowie na  obrazach powyżej, no to się mylisz...


Na dowód mam poniższy materiał z The Guargian



Rzemieślnicy

Sztuka zegarmistrzowska – na zdjęciach

Mistrz zegarmistrza i antykwariusz w swoim rodzinnym warsztacie w sercu Jewellery Quarter w Birmingham


Wszystkie fotografie wykonał Christopher Thomond . Edytowane przez Nataszę Rees-Bloor
Główne zdjęcie: Uczennica Heather Fisher w warsztacie

piątek 22 lut 2019 07:00 GMT 
Ostatnia modyfikacja: środa 23 września 2020 r. 15.18 BST

Mąż i żona Craig i Rebecca Struthers odnawiają  zabytkowe zegarki oraz projektują i tworzą własne zegarki.


Warsztat mieści się w budynku należącym niegdyś do wynalazcy i inżyniera Jamesa Watta. „Będąc Brummiem, który mieszkał na tej samej ulicy i dorastał na opowieściach o Jamesie Watt i Matthew Boulton – pracować na miejscu tak ważnego miejsca – ten budynek jest wyjątkowym miejscem” – powiedziała Rebecca.



Klasyczny mechanizm Omega, który został ponownie uruchomiony w warsztacie Struthers.




Para tworzy własne zegarki, ale nadal wykonuje renowacje. „Kontynuujemy prace renowacyjne, które są dla nas chlebem i masłem, które utrzymuje nas na powierzchni. Każda nowa komisja może zająć do dwóch lat, a kiedy robisz wszystkie badania i rozwój, rzeczy, za które nie dostajesz pieniędzy, musisz robić coś innego, aby utrzymać się przy życiu, dopóki nie skończy się praca" - powiedział Craig.



Rebecca miała zaledwie 17 lat, kiedy zaczęła kształcić się jako jubiler i złotnik. Od tego czasu z powodzeniem ukończyła wspólne kursy horologiczne British Horological Institute i HND, DGA w zakresie klasyfikacji diamentów i uzyskała tytuł magistra z historii sztuki i projektowania, który dostosowała do horologii antykwarycznej, ponieważ w Wielkiej Brytanii nie istniał żaden taki specjalistyczny kurs. czas. W 2017 roku została pierwszym zegarmistrzem w historii Wielkiej Brytanii, który uzyskał tytuł doktora zegarmistrzostwa.



Zaprojektuj rendering niektórych swoich projektów zegarków, w tym najnowszego projektu firmy, o nazwie Project 248, który jest ich pierwszym wewnętrznym mechanizmem. Projekt potrwa dwa lata, a oni będą współpracować z około 30 innymi rzemieślnikami, aby wykonać zegarek.



Projekt 248 powstał z koncepcji dwóch umysłów, czterech rąk i tokarki 8mm (ich pierwsza tokarka). „W ten sposób zaczęliśmy działać i co zaczęło się dla nas koniecznością, ponieważ po prostu nie było nas stać na nowy zestaw. Uwielbiamy pracować z tymi maszynami i musimy przywrócić wszystkie maszyny, zanim zaczniemy używać ich do produkcji zegarków. Wszystkie są postaciami i to naprawdę wpływa na nasz proces twórczy. Bez nich nasze zegarki nie wyglądałyby tak samo. Mamy teraz wyjątkową tożsamość i wiele byśmy stracili, gdybyśmy postąpili inaczej” – powiedziała Rebecca.



Jednak para martwi się o przyszłość Dzielnicy Biżuterii, która została opisana przez English Heritage jako „skarb narodowy”. Opuszczone budynki zamieniono w mieszkania, a pozostałe firmy stoją w obliczu wzrostu czynszów od właścicieli lub sprzeciwu nowych sąsiadów w związku z hałasem, jaki wytwarzają ich fabryki i warsztaty.



Podczas niedawnej wystawy, której byli kuratorami, Craig i Rebecca spotkali wielu lokalnych mieszkańców, którzy od lat mieszkali w Dzielnicy Biżuterii, którzy powiedzieli, że nie wiedzieli, że coś tam faktycznie powstaje. – Po prostu myśleli, że to urocze imię czy coś. Widzą sklepy jubilerskie i po prostu myślą, że nazwa pochodzi od nich. Nie zdają sobie sprawy, że sklepy pojawiły się dopiero w latach 80., wcześniej była to tylko produkcja, niegdyś największy ośrodek wytwarzania biżuterii na świecie”.



„Wszyscy jesteśmy współzależni, tak tradycyjnie działała Dzielnica Biżuterii. Miałeś swojego grawera obok złotnika, obok swojego setera, obok swojego montera i rzucającego, i wszyscy przesyłają między sobą pracę.



Para twierdzi, że w okolicy panuje wielki duch wspólnoty. Pojedynczo firmy są małe, z niskimi rotacjami i niewielką liczbą pracowników, ale jako zbiorowość polegają na sobie nawzajem i czerpią korzyści z bliskości. Jeśli ta sieć zniknie, może to spowodować problemy.



„Niedaleko jest sprzedawca metali nieżelaznych i nie ma niczego, czego by nie wiedzieli o metalu, a my możemy po prostu zejść do ich warsztatu i wyjaśnić, że próbujemy zrobić coś o określonych właściwościach i określonym rozmiarze, i zapytać ich, co zalecają, ale istnieje niebezpieczeństwo, że te połączenia zostaną utracone”. 
Na zdjęciu: kolekcja antycznych klejnotów z rubinów i szafirów do zegarków



Uczennica Strutherów, Heather Fisher, pracuje nad renowacją zegara na desce rozdzielczej w samochodzie Sunbeam z lat 30. XX wieku. Heather dołączyła na ostatnim roku studiów licencjackich z horologii i została nagrodzona stażem w funduszu stypendialnym Queen Elizabeth, co pozwala jej kontynuować tam pracę w pełnym wymiarze godzin.



„Tam, gdzie kiedyś były setki ludzi wykonujących te zawody, teraz jest ich bardzo niewielu, a niektórzy przechodzą na emeryturę i nikogo nie szkolą. To trudne, bo najpierw trzeba znaleźć młodą osobę, która pasjonuje się branżą, ale potem jak Cię na nią stać i jak jej płacić, skoro nie zarabiają na tobie? To ogromne zobowiązanie i chociaż możesz uzyskać finansowanie stażu, to wszystko w minimalnej stawce nieco ponad 3 GBP za godzinę. Pracując w supermarkecie można zarobić więcej, niż szkoląc się na mistrza rzemiosła i myślę, że to smutny stan rzeczy.


Craig przy stole, przywracając zegarek Rolex Rebberg z lat 20. XX wieku.


Większość klientów Struthers znajduje się w Wielkiej Brytanii, ale powoli baza klientów rozszerza się na Europę i poza nią. Rebecca mówi, że ich klienci rozumieją proces i angażują się. „Przychodzą do warsztatu, a my czasami odwiedzamy ich lub wyślemy im e-mailem aktualizację lub zdjęcie części ich zegarka, która jest produkowana lub odnawiana”.



Craig odkrył zegarmistrzostwo w 2004 roku po latach spędzonych na zabawie klasycznymi samochodami, motocyklami i skuterami. Studiując w szkole biżuterii Birmingham Institute of Art and Design, zyskał reputację dzięki niewiarygodnej cierpliwości, pracując przy skomplikowanych naprawach skomplikowanych zabytkowych zegarków.


Craig pracuje z niemiecką frezarką Wolf Jaan o pseudonimie Albert, która pochodzi z około 1910 roku.



Wytworzenie ramki koperty zegarka przy użyciu Barney, angielskiej tokarki Pultra 10 mm z lat 50. XX wieku. Craig mówi, że w dzisiejszych czasach istnieje tendencja do porzucania ręcznej strony rzeczy i patrzenia w stronę najnowszych technologii. „Byłoby znacznie lepiej, gdyby ludzie mogli mieszać te dwa elementy, ponieważ wtedy zaangażowałoby się serce i duszę twórców, a następnie maszyna wyjęłaby niektóre elementy, które niekoniecznie muszą być wykonywane ręcznie”.



Rebecca dodaje: „Tracimy wiele tradycyjnych umiejętności w tej branży oraz w branży jubilerskiej i innych tradycyjnych rzemiosłach, takich jak lutowanie, przekłuwanie piłą i piłowanie. Brzmi to głupio, ale ludzie albo nie wiedzą, jak to zrobić, albo nie mają cierpliwości, żeby przez cały dzień siedzieć i pilnować czegoś lub pracować cały dzień nad jednym zadaniem. Niektóre z tych umiejętności wymagają od siedmiu do dziesięciu lat nauki do poziomu wymaganego nawet do bycia mistrzem.


Kolekcja ręcznie robionych narzędzi czeladniczych zegarmistrza z lat 70. XIX wieku, do użytku których przystosowują się Strutherowie.



Pierwsza tokarka firmy, 8-milimetrowa nazwana Ray, na cześć człowieka, który był mentorem dla Craiga po ukończeniu studiów. „Ray pracował u Mercera, producenta chronometrów, i przychodził raz w tygodniu do warsztatu w piwnicy, który wtedy miałem, i udzielał mi niewielkich informacji i wkładu w swoje 60 lat w zawodzie.



Rebecca mówi, że w zostaniu niezależnym zegarmistrzem nie chodzi o nagrody finansowe. „Zawsze mówię studentom, że jeśli chcesz zarobić dużo pieniędzy, nie zostań niezależnym zegarmistrzem, ale otrzymasz zapłatę z miłości i pasji do tego rzemiosła oraz z ekscytacji codziennym chodzeniem do pracy”.

Jeśli  oczekujesz jakiegoś akcentu muzycznego, to zapraszam 

tutaj

do starego posta, a tam też na  temat czasu  będzie mowa. 

invention-of-time-
jorgo-photography-wall-art-gallery