Translate

sobota, 23 listopada 2019

BARONESSA

Źródło: Pixabay

Czy mogę się określić wojownikiem, wolnym człowiekiem?
Jeśli chodzi o wojownika, to musiałoby mnie widzieć w tej roli moje otoczenie, bo sama oobiektywnie nie mogłabym potwierdzić.
Gdyby zapytano o to mojego męża, to potwierdziłby szybciutko, że umiem czasem zawalczyć nie tylko o swoje.
Jeśli mam określić, co dla mnie oznacza pojęcie "wolność", to lepiej będzie, jeśli posłużę się piosenką Marka Grechuty ( na końcu posta), bo podpisuję się pod nią obiema rękoma.
Wolności nikt mi nie zabierze, mimo pewnych dobrowolnie nałożonych na siebie przynależności do rodziny, a przede wszystkim  do Boga. Ale On dał mi wolną wolę. To ja wybrałam i czuję się w tym układzie swobodna, bo ciężarem byłyby ustalenia między nami, z którymi bym się nie zgadzała. Daję sobie prawo na dyskusję z moim Bogiem, kiedy zaskakuje mnie bieg wydarzeń w moim życiu i moich bliskich, ale wierzę, że to wszystko ma sens i prowadzi do właściwego celu. Nie jestem bezwolną kukłą, która czeka na bezustanne dary niebios. Modlę się, ale nie przestaję również działać, jakby wszystko ode mnie zależało.
W modlitwach potrzeba bezgranicznego zaufania.
W bardzo skutecznej nowennie pompejańskiej, po 27 dniach części błagalnej, zaczyna się następna, 27-dniowa modlitwa, ale nazwana już częścią dziękczynną.
Zawsze mnie zastanawiało na początku praktykowania tej modlitwy, że za wcześnie to dziękczynienie, przecież to dopiero połowa nowenny, przecież jeszcze nie widać oczekiwanych skutków modlitwy.
Ale w modlitwie, w tej drugiej części, już bezgranicznie ufasz, że zostałeś, czy zostaniesz wysłuchany, choć dla Twojego dobra, nie zawsze to zostanie już okazane. 

Modliłam się w swoim życiu kilka razy w tej formie. Jestem proszona przez niektóre osoby o modlitwy w ich intencjach, czasem wyjątkowych. 
Jedną z takich modlitw była prośba o adopcję dziecka, bo sprawa się przedłużała, małżonkowie długo już oczekiwali w Ośrodku Adopcyjnym na upragnione dziecko.
Nie jestem pewna, czy miałam jakiś wpływ na to, ale w dniu, kiedy skończyłam odmawiać I część modlitwy pompejańskiej, urodziło się dziecko, które trafiło do adopcji i to ono za 3 miesiące okazało się tym dzieciątkiem, które znalazło nowych rodziców, czyli tych, którzy prosili mnie o modlitwę. Kiedy przekazali mi tę informację z podaniem jego daty urodzenia, wróciłam do kalendarza nowenny i wiedziałam już, że następnego dnia po urodzeniu dziecka dziękowałam właśnie  za niego, nie wiedząc, że to ono  jest tym spełnieniem dla bezdzietnych małżonków, owocem modlitwy pompejańskiej.
To tak ku udowodnieniu, że jestem po trosze wojownikiem, choć pięściami nie walczę.

A wojownik oraz człowiek wolny to po frankońsku baró.
Jest to źródło dla hiszpańskiego słowa barónskąd i my, Polacy, zapożyczyliśmy swojego barona.
Jest to wg wszelkich słowników internetowych, i nie tylko, określenie dla tytułu szlacheckiego, ale ostatnio ma ono cechy negatywne. Baronem  nazywa się czasem osobę, która ma duże znaczenie w jakiejś dziedzinie lub na jakimś terenie z racji swojej zamożności lub powiązań politycznych.

I teraz mam pewne wątpliwości. 
Czy słusznie powinnam zatrzymać sobie tytuł baronessa?


by Giuseppe Amisani 

Skąd taka u mnie  megalomania?
Bo jestem czytelniczką zbioru 60 wierszy (raczej niezliczonej liczby, uwzględniając również te publikowane w Przekroju czy Szpilkach), a to upoważnia mnie do posługiwania się tytułem....

Może zacznę od początku.
W 1996 roku Wydawnictwo LITERATURA w Łodzi wydało  tomik poezji Ludwika Jerzego Kerna pt. "BIGOS" zawierający 60 wierszy. 



Nazwa tomiku  pochodzić może  od jednego z wiersza zatytułowanego "Bigos", albo od zróżnicowanej tematyki wierszy.

Te 60 wierszy,   zapewne nie bez sugestii samego autora, na 5 stronie ma taką zachętę:

1KOPA
czyli
4 MENDLE
czyli
5 TUZINÓW

WIERSZY
i
WIERSZYKÓW

Mam 100-procentową pewność, że to pomysł Kerna, ponieważ mój ulubiony poeta nie byłby sobą, gdyby nie zaprojektował ze Stefanem Berdakiem (projektantem okładki i ilustracji) również ostatniej okładki tego satyrycznego zbioru, w którym jest też wierszyk "Bigos" .

I tam, na końcowej okładce czeka nagroda, dla tych którzy czytają "od deski do deski".

Okładka końcowa tomiku wierszy L.J.Kerna "Bigos"

Smakowity ten bigosik Ludwika Jerzego Bigosiewicza-Bigosińskiego z Bigosowa i też dygnięciem, może już z racji wieku, nie takim głębokim, chciałabym za niego podziękować, ale, jak ja, jako konsument, mam się przedstawić, nie zatracając wybranej przez gospodarza formy?

I podobnie, jak u Pana Kerna, którego wciąz trapiły  pewne wątpliwości , mającego różne dylematy, czego wyraz dawał w tym właśnie tomiku poezji, mam prawo i ja, jako wychowanek ( wychowanica?) swojego literackiego idola, mieć dylemat.
 Czy autor nie przewidział, że "konsumentem tego bigosu" może być kobieta?

Skoro bywam w tej restauracji Pana Kerna, i  jestem  jego "gościnią" :))) 
( ostatni hit językoznawstwa)  
- to też mam się nazwać po męsku? 



Przecież nie mogę się tytułować "Bigosbaronową".
Baronowa to dla mnie już oznacza czyjąś przynależność. 
 To brzmi, jakby kobieta należała do kogoś,  bez swojej wartości, ze splendorem spływającym na nią z powodu bycia żoną   barona...inżyniera...generała...

inżynierowa -  tego doświadczałam niejednokrotnie

Wspomniałam, że jestem człowiekiem wolnym - baronem... w spódnicy.

Czy to małe przeoczenie poety, bo nie śmiem sądzić, że mogłoby być inaczej ?

Na szczęście jest  osobny tytuł dla kobiety noszącej tytuł szlachecki - baronessa.

A więc  dzisiaj, dla czytelników  tego posta, posługuję się żartobliwym tytułem nadanym przez mojego ulubionego satyryka, pozdrawiając moich Drogich Gości z całego serca

 Bigosbaronessa   Teressa of Poland
człowiek wolny


PS.
Zważywszy na różnorodność tematów, jakimi "karmię" swoich Drogich Gości na tym blogu, tytuł "Bigosbaronessa Teressa" pasowałby chyba lepiej niż "wczesna emerytka" , ale czy starzy "konsumenci" - bywalcy mojego bloga, trafiliby tu jeszcze, pod mój adres?
Nie, nie zrobię tego, bo dopiero nawarzyłabym sobie bigosu, który musiałabym do tego sama zjeść!


"Wolność" - Marek Grechuta - You Tube


Gdy widzisz ptaka w locie jak wolny jest
Jak płynie sobie, aż po nieba kres
Wiedz - niebo bywa pełne wichrów i burz
A z lotu ptaka już nie widać róż

Bo wolność - to nie cel lecz szansa by
Spełnić najpiękniejsze sny, marzenia
Wolność - to ta najjaśniejsza z gwiazd
Promyk słońca w gęsty las, nadzieja

Wolność to skrzypce z których dźwięków cud
Potrafi wyczarować mistrza trud
Lecz kiedy zagra na nich słaby gracz
To słychać będzie tylko pisk, zgrzyt, płacz

Bo wolność - to wśród mądrych ludzi żyć
Widzieć dobroć w oczach ich i szczęście
Wolność - to wśród życia gór i chmur
Poprzez każdy bór i mur znać przejście

Wolność lśni wśród gałęzi wielkich drzew
Które pną się w słońce każda w swoją stronę
Wolność brzmi jak radosny ludzi śmiech
Którzy wolność swą zdobyli na obronę -

Zwycięstwa, mądrości, prawdy i miłości
Spokoju, szczęścia, zdrowia i godności
Wolność to diament do oszlifowania
A zabłyśnie blaskiem nie do opisania

Wolność to także i odporność serc
By na złą drogę nie próbować zejść
Bo są i tacy, którzy w wolności cud
Potrafią wmieszać swoich sprawek brud

A wolność, to królestwo dobrych słów
Mądrych myśli, pięknych snów
To wiara w ludzi

Wolność
Ją wymyślił dla nas Bóg
Aby człowiek wreszcie mógł
W Niebie się zbudzić