Translate

piątek, 12 kwietnia 2019

PRAGNIENIE A WYOBRAŹNIA



Upływało już kilka dni, od czasu kiedy wypadało ponowić zaproszenie znajomych do siebie na kawę. Dwukrotnie termin został odwoływany z powodu dziwnych przeciwności: a to angina mnie dopadła , innym razem nieplanowany, acz nagły wyjazd męża  w celach zawodowych. 

Bez większego namysłu mąż wziął w ubiegłą sobotę sprawy w swoje ręce i bez porozumienia ze mną wykonał telefon, zapraszając gości na piątek, czyli dzisiaj, na godz. 16.
I zaczęło się!
Jak to piątek?
Dlaczego nie ustaliłeś terminu ze mną? Przecież dentystę mam tego dnia! Nie zdążę wrócić.
Po rozliczeniu godzin i minut, przy dobrym sprężeniu, może....
Ale nadszedł czas, kiedy ksiądz w niedzielę w ogłoszeniach przypomniał o corocznej  ekstremalnej drodze krzyżowej właśnie na ten piątek. Mateczko Kochana, a toć to pragnienie męża, aby w tym roku też w niej wziąć udział! Czeka na niego 40 km nocnej trasy!
Jak pogodzi to z wizytą, która może przeciągnąć się do późnego wieczora?
Nie, trzeci raz wizyty nie odmówi...
To samo jakoś się rozwiąże...

I tu ... wczoraj... telefon.
Przeprasza znajomy, że niestety, nie przyjdą w piątek. Pękła mu szczęka (sztuczna szczęka ) i nie chce się w takim stanie pokazywać pani domu (maczo bez zębów? :-)  Naprawa trochę potrwa. Umówi się na spotkanie trochę później.

Chyba mąż nie modlił się o taki przebieg sprawy, bo jest życzliwym człowiekiem. On po prostu uważał, że sprawy tak się potoczą, że  jednak na tę drogę i tak  wyruszy. 
Chcąc pokonać ten kłopot, zaangażował własną, kierowaną naukowo wyobraźnię, mając pewność, że nastąpi wszystko, cokolwiek jego wyobraźni wyda się prawdą.
Przyznam, że każdy z nas na swój sposób z osobna  rozmyślaliśmy, że dobrze byłoby, aby nasi przyszli goście sami przesunęli termin na każdy inny, byleby nie był to piątek, bez względu na przyczynę? Ale sami z tą inicjatywą do nich nie chcieliśmy zadzwonić. Sprawa miała  się sama rozwikłać.

W Ewangelii wg św. Mateusza czytamy: "Jeśli dwaj z was na ziemi zgodnie o coś prosić będą, to wszystkiego użyczy im mój Ojciec, który jest w niebie."(Mt 18,19). 

Co to znaczy? Czy nie chodzi tu o harmonijne połączenie albo zgodę świadomości i podświadomości co do jakiejś idei, pragnienie  lub wyobrażenie?


Joseph Murphy w swojej książce "Potęga podświadomości" pisze:

"...O tym, jak  pokonywać sprzeczności między pragnieniem a wyobraźnią, mówi przykład jednej z moich znajomych. Marzyła ona o przyjaznym zażegnaniu pewnego sporu prawnego - jej wyobraźnia lubowała się jednak w wizjach niepowodzenia, strat, upadłości i nędzy. Chodziło tu o zawikłany problem prawniczy, którego rozwiązanie zdawało się odsuwać w nieskończoność.

Na moją propozycję zaczęła co wieczór przed snem wprawiać się w trans i przywoływać radość i ulgę, jaka odczułaby po szczęśliwym zakończeniu procesu. Wiedziała, że to wyobrażenie musi zgadzać się z pragnieniami. Przed zaśnięciem wyobrażała sobie siebie w ożywionej rozmowie z adwokatem. I zawsze kazała mu wypowiadać słowa: "Sprawa znalazła ze wszech miar zadowalające rozwiązanie i zdołano uregulować ją polubownie poza sądem". Gdy tylko w dzień dopadał ją dawny strach, natychmiast w umyśle wyświetlała sobie ten film. Wkrótce bez trudu umiała sobie wyobrazić głos, gestykulację i uśmiech adwokata. Scene te powtarzała tak często, aż całkowicie utrwaliła sie ona w jej umyśle i wyobraźni. I rzeczywiście - po paru tygodniach adwokat zadzwonił, że stało się zgodnie z jej życzeniem.

Pora tu wspomnieć słowa psalmisty:
"Niech znajdą uznanie słowa ust moich i myśli mego serca przed Tobą, Jahwe, moja skało i mój Zbawicielu" (Ps19,15)

Niech twoje myśli i uczucia "znajdą uznanie", a siła i mądrość podświadomości uwolni cię od choroby, zniewolenia i cierpień"
....
"Twoim najsilniejszym atutem jest wyobraźnia. Wyobrażaj sobie tylko rzeczy dobre i piękne. Ty i Twój los jesteście tym, czym twoje myśli i wyobrażenia.
W stanie podobnym do snu sprzeczność między świadomością a podświadomością jest najzupełniej wyłączona. Tuż przed zaśnięciem wyobrażaj sobie zawsze z radością spełnienie pragnień. Zasypiaj spokojny i budź się radosny."

Skoro już post jest na ukończeniu, zostało mi jedno: wyobrazić sobie, że mój mąż przebywa swoją drogę w spokoju, idzie właściwą trasą, jest pełen energii, ma odpowiednią pogodę, wygodne buty.

Dlaczego nie używam w swojej wyobraźni i werbalizacji słów:
"nie błądzi, nie jest znużony, nie obciera nóg?"
 Podświadomość nie zna słowa "nie".

Dostaje zadanie: błądzić, znużenie, obtarcie nóg... i Przyjmuje do realizacji.

W ubiegłym roku pobłądził, nie znając dobrze trasy i nadrabiał kilka kilometrów, odczuwał przeogromne znużenie i odgniótł paznokcie u nóg.

W tym roku wszystko będzie inaczej. Widzę go i wspieram modlitwą. A nie jestem w tym odosobniona. Mamy dzieci, które tatę wspierają. Oprócz laterenki, która oświeca mu drogę,  mam nadzieję, że prowadzą go aniołowie , przynajmniej 2, jego i mój, który dostał takie ode mnie zadanie. A na nim jeszcze sie nie zawiodłam.