Translate

sobota, 24 lutego 2018

SYMULANT

    Chory mężczyzna w domu -  to prawie stan agonalny. Lekki stan podgorączkowy, a dom staje na nogach.



     Ale niech tylko żona zdecyduje się iść do apteki po syrop dla biedaczyny, on ... w pełnej świadomości zachrypniętym głosem, nie zapomni, niby od niechcenia, dodać:
-  A.... kup, kochanie, przy okazji piwko, zrobisz mi grzańca, może się wypocę. Tylko nie jedno, weź od razu 2, a może lepiej 3, najlepiej... 5. 


Lepiej jednak spisać żonie dłuższą listę. I to raczej nie będą leki.

A jeśli coś umknęło pamięci, to zawsze można jeszcze żonie przypomnieć przez telefon.

   No...  chyba teraz szybko nie wróci. 
W spokoju można sobie obejrzeć igrzyska olimpijskie.  Tylko tak bez piwa? 

      Z tym symulowaniem lepiej nie przesadzać. Lekarze nie zawsze trafiają z diagnozą.
    W 1972 roku amerykański psycholog David Rosenhan opublikował  pracę naukową pt "Zdrowy w chorym otoczeniu". Opisywał w niej eksperyment przeprowadzany w szpitalach psychiatrycznych. Zebrał 7 ochotników: studenta psychologii, lekarza pediatrii, malarza, gospodynię domową i 3 psychologów. Ochotnicy specjalnie się przygotowali, nie myjąc się wcześniej, nie używając kilka dni wcześniej pasty do zębów, przebrani w brudne ciuchy, dzwonili do szpitala, że słyszą nieokreślone głosy.

      Przyjęto ich do szpitala. Nie rozpoznano wśród nich ani jednej zdrowej osoby.
6 z 7 usłyszało diagnozę schizofrenii,  a 1 -  stan depresyjny.

      Już nie wspomnę, że uczestnicy obawiali się w szpitalu pobicia i gwałtów, że należało ustanowić prawnika na wszelką ewentualność.

    Wynik eksperymentu w następnym szpitalu, który się zarzekał. że oni na pewno takiej plamy nie dałby... był jeszcze gorszy. 

    Ad rem...
Nie należy symulować....
A nuż lekarz postawi inną diagnozę, niż sobie symulant zaplanował?



Jak już symulujesz, to nie rób z siebie cierpiętnika, bo zdiagnozują depresję, chociaż zbytnia wesołkowatość.... też może zaprowadzić nie tam, gdzie planujesz.

Źródło: Faktopedia.pl