Translate

wtorek, 31 maja 2016

CZY KTOŚ WIDZIAŁ MOJEGO DAN-DANA?

    Jutro Dzień Dziecka, muszę wziąć sprawy w swoje ręce i sam ukradkiem napisać post za babcię, bo ostatnio coś smęci.
Moje święto  jutro, a ja już poniosłem stratę. 
Nie mogę jeszcze się wysłowić, ale w myślach jestem "elokwentny". Ciekawe, po kim to mam? Jak zacznę mówić, to dopiero pogadamy!

    W tamtym tygodniu wróciłem z niedzielnej wycieczki od drugich dziadków z prezentem, o którym nic nie miałem wiedzieć. Mam około 2 i pół roku, więc łatwo mnie oszukać.  Prezent był jakiś dziwny, bo po wyjściu z samochodu tata ukradkiem wyjął go z bagażnika, a on pofrunął pod sufit garażu i tam już został. Był lekko owinięty, więc nie wiedziałem, co to jest.

     Wczoraj babcia, z którą mieszkam, pociągnęła za zwisający z prezentu sznurek i ..... to był dan-dan....!!!


     Wszyscy nazywają go traktorem, ale ja będę się swojej nazwy trzymał jeszcze trochę, dopóki nie przemówię (a to już tuż..tuż..). To jest najlepszy pojazd - zabawka. Mogę ich mieć caaaaały pokoik!

       Już miałem wyjść z dziadkiem na spacer z dan-danem, kiedy babcia ostrzegła dziadka, że balon jest napełniony helem. Nic mi to nie mówi. Miałem poczekać, aż babcia znajdzie wstążeczkę, żeby przywiązać  balona do mojej rączki. Nie wiedziałem, dlaczego. 

        Zastanawiam się, czy dziadek nie mył dzisiaj uszu, czy jest nieposłuszny, bo otworzył drzwi i wyszliśmy.  
        Na zewnątrz było jakoś szaro i wiatr się zerwał. Żałuję, że nie zabrałem wiatraczka. 
       Z tym balonem "dan-danem" to nie był dobry pomysł. Jestem silny jak lew, taką piosenkę mama odtwarza mi z laptopa, a tu wiatr wyrwał mi balonik z rączki i ten poleciał mi bardzo wysoko ponad domy, aż do chmur, tam gdzie samoloty codziennie latają. 
Dziadek stanął, jak wryty i tylko mnie przytulał, mówiąc:
   - To, nic, on pofruwa sobie i może wróci, a jak nie, to pomyślimy o innym prezencie.

   Wróciliśmy do domu. Pokazałem babci, dokąd pofrunął mój dan-dan, na chmury, z których już zaczął padać deszcz, a i jakieś głosy  stamtąd usłyszałem. Myślałem, że to dan-dan warczy i do mnie wraca, ale babcia powiedziała, że to grzmi i będzie burza.

    Ale padało! I światło się pokazywało na niebie. Jeszcze czegoś takiego w swym dwuletnim życiu nie widziałem.
Ale dan-dan nie wrócił. 

Słyszałem, jak rodzice i dziadkowie rozmawiają o Dniu Dziecka i jakichś prezentach. Może dostanę drugiego dan-dana?
Dwie i pół godziny trwała burza.

Wyjrzałem na taras, a tam jakiś bocian wylądował!


Słyszałem, jak ciocia kiedyś pytała rodziców, kiedy bocian przyniesie mi prezent? Czy są takie plany, bo mnie samemu smutno.

Może ten bocian mi na Dzień Dziecka  prezent przyniósł?


      Na obrazkach nosił chustkę z dziećmi, ale on nic w dziobie nie miał. Pobiegłem do mojego plastikowego, bardzo kolorowego domku na ogrodzie, może mi tam podrzucił, ale i tam nic nie było. 

    Może dlatego, że ja z tego domku zrobiłem sobie Toj-Toj. Pierwszy raz jak tam wszedłem, kiedy dziadek mi go złożył, to rodzice nie mogli mnie stamtąd wyciągnąć, tak mi się tam podobało.  Nie dałem się wyciągnąć stamtąd  nawet wtedy, kiedy był czas do toalety. Mama pobiegła po nocniczek, ale jak wróciła, było już po wszystkim. Teraz, co tam wejdę, to pielucha pełna. Ciocia mówi, że to odruch Pawłowa. 
Jaki tam odruch? Po prostu lubię tu siusiać i nie tylko.

      No to jak bocian mógł mi w takim miejscu zostawić jakiś prezent? Sam jestem sobie winien!

     Mówią, że to nie bocian, tylko czapla. Ma krótszy dziób i mniejszy ogon. A skąd ja to niby miałem wiedzieć. Nalatał się człowiek, co niemiara i ani dan-dana, ani dziecka. Nie mogli mi od razu wyjaśnić. Co ja, ornitolog jakiś jestem, czy co?

      A może ktoś widział fruwającego dan-dana? Nagrodę wyłoży dziadek.

     Jak nie, to prezentu w postaci balonu "dan-dana" napełnionego helem oczekuję od dziadka. To za karę, że nie słuchał babci. 
Babcia ma zawsze rację.
Piszę tego posta za babcię, to inaczej nie mogę się wyrazić ;-)

Ale żeby Dziadkowi nie było przykro, to niech posłucha swojego  ulubionego Bułata Okudżawę.
A Babcia  - swoją Sławę Przybylską 
Dziewczynka płakała, kiedy jej balonik uciekł, ale przecież ja jestem małym mężczyzną.

Śpiewają, że balonik wrócił, może i mój powróci?