Translate

niedziela, 11 lipca 2021

PIĘKNO STAREJ CERAMIKI W NAPRAWIE

 Wczoraj Kuba miał nadmiar energii i podczas przygotowywania przeze mnie obiadu ( kiedy na blatach kuchennych szafek jest największe zagęszczenie przedmiotów) on postanowił zrobić sobie w tym czasie eksperyment. Zabrał pusta torebkę po curry, na której ściankach coś tam jeszcze było przylepione. Wlał do niej trochę wody i próbował przelać do naczynia szklanego, który używam do kawy, zamiast filiżanki, kiedy mam  ochotę na większą porcję napoju.

Nie było wielkim zaskoczeniem, kiedy usłyszałam najpierw chrzęst tłuczonego szkła, a zaraz potem przyciszone:

 Niechcący, przepraszam...

Nigdy nie okazywałam, swoim małym dzieciom też, dezaprobaty w momencie stłuczenia jakiegoś przedmiotu. Dziecko i tak ma wystarczający stres w danym momencie. Ileż to bombek choinkowych poszło i naczyń z serwisu miśnieńskiego w moim życiu, nie zawsze z mojego powodu.

Kuba później poszedł z tatą na plac zabaw , a kiedy wrócił, podszedł do mnie nieśmiało i wręczył mi ... bardzo podobną szklankę, jedynie była niższa i szersza od tej stłuczonej. Nawet lepsza do kawy, niż ta poprzednia. Stwierdził, że widać od razu było, że naprawa przez sklejanie nie wchodziła w rachubę.

Postanowiłam wykorzystać te inspiracje do napisania na temat naprawy ceramiki, tym bardziej , że już kiedyś widziałam obraz ilustrujący to zagadnienie. Zdaje mi się, że podobny post już kiedyś na moim blogu powstał, ale kto by spamiętał tytuł, aby do niego ponownie dotrzeć. Ja juz  mam z tym trudności 😀

 Obejrzałam dokładnie, bo używając nawet lupy, obraz Wiliama Verplancka Birneya przedstawiającego pewnego rzemieślnika. Nie trudno było domyśleć się, nawet nie powiększając obrazu, że zajmuje się naprawianiem ceramiki, ale chciałam dokładnie obejrzeć jego miejsce i sposób pracy.

William Verplanck Birney
(American painter) 1858 - 1909

Naprawianie naczyń użytkowych znane jest ludzkości od dawna. 

Wydaje nam się, że to my, współcześni, wymyśliliśmy recykling. Niestety, nie możemy sobie tego przypisać za zasługę. To raczej wyrzucanie rzeczy częściowo zużytych lub uszkodzonych jest naszą mentalnością. 

Naprawa nie zawsze była związana z podejściem praktycznym, aby ponownie przedmiot służył do dalszego użytku, ale czasem ze względów estetycznych. Niektóre naczynia w czasie naprawy nawet zyskały na wartości i służyły właścicielom do niezbyt subtelnego podkreślenia ich bogactwa,  statusu, mimo, że uszkodzone.

 W początkach lat 80-tych, kiedy Irak posiadał jeszcze nienaruszone zasoby różnych przedmiotów swojej kultury, można było przywozić różne pamiątki także ceramiczne. Teraz byłyby to tylko...skorupki. Ja z tego  rocznego pobytu męża mam pamiątkową ceramikę, ale ... chińską. Mimo, podróży, jaką ta ceramika odbyła z Chin do Iraku, następnie do Polski, a tu przeprowadzkę z Mazowsza do Wielkopolski ... wciąż jest w całości. Wiem, że nie ma ona wielkiej wartości handlowej, ale ma za to ogromną wartość emocjonalną. Tam w Iraku zostałaby zniszczona podczas ostatniej ich wojny, a mnie przypomina czas rozłąki z mężem. Oczywiście tych pamiątek irackich mam więcej, ale ta  wspomniana jest na użytek tematyki tego wpisu.


Gdyby jednak pękła, to raczej ze względu na ażur, jaki jest zastosowany w misie, nie mogłaby być zastosowana technika zszywki... już nie praktykowana od wieków.


Historia głosi, że wybitny władca wojskowy w XV-wiecznej Japonii miał jeszcze starszą chińską misę pokrytą seledynem, która pękła. Był tak cenny i kochał go tak bardzo, że wysłał go do Chin na wymianę. Niestety jego rzadkość była tak duża, że ​​wymiana była niemożliwa, więc zamiast tego Chińczycy go naprawili. Wrócił do władcy z otworami wywierconymi przez każdą stronę każdej przerwy i metalowymi zszywkami wbitymi w te otwory, utrzymując w ten sposób fragmenty razem. Ta mechaniczna chińska technika naprawy ceramiki, znana również jako „naprawa nitów”, ostatecznie rozprzestrzeniła się na zachód do reszty Azji przez Jedwabny Szlak.

Tradycyjna japońska miseczka do herbaty naprawiona techniką kinstugi. Źródło HARAGAYATO- WIKIMEDIA COMMONS - CCBY 4.0

Sarah Barack, kierownik działu konserwacji i starszy konserwator obiektów w Cooper Hewitt, Smithsonian Design Museum, dzieli naprawy ceramiki na dwa główne podejścia: zewnętrzne i wewnętrzne. Zszywki były zewnętrzne, bardzo widoczne, ponieważ nie leżały równo z resztą powierzchni. Ponieważ ceramika była często wystawiana, niezależnie od tego, czy była używana, czy nie, to pozornie prymitywne rozwiązanie mogło zostać uznane za brzydkie. Ale według Baracka zależy to od tego, w jaki sposób naprawiana ceramika została wyeksponowana. — " Nity, które widziałem, na przykład, znajdują się zazwyczaj na zewnętrznej — spodniej stronie — płyty. Więc te zszywki nie były widoczne z przodu”, mówi. „Gdybyś nie pokazywał obiektu dookoła, tak naprawdę nie widziałbyś ich z tyłu”.

Nie zastosowałabym także wzmocnień srebrem czy złotem, ani laki ze sproszkowanym złotem (kintsugi).
Chyba potraktowałbym miskę  raczej ... klejem, w zależności od tego,  ile i jakie byłyby te uszkodzenia. W najgorszym razie wylądowałaby miseczka, niestety w segregowanej części kosza na śmieci.


Kleje są bardziej wewnętrznym sposobem naprawy niż zszywki i bardziej subtelnym niż kintsugi (które samo w sobie jest techniką klejenia). Występują w wielu formach – od szpachli, przez farby, po „pasty do porcelany” – i zazębiają mikropory odsłonięte przez pęknięcie. Być może nie jest zaskoczeniem, że ta metoda zawsze była bardziej dostępna dla ludzi do samodzielnego wykonania, bez konieczności zlecania pracy specjaliście.

„Istnieje wiele XVIII-wiecznych przepisów (które w tamtych czasach często określano mianem „paragonów”) na „kleje do porcelany”, które ludzie mogliby wytwarzać w domu, aby naprawiać swoją ceramikę”, mówi Kuettner. W Ameryce kolonialnej przepisy te były drukowane w czasopismach gospodyń domowych i innych publikacjach. Ulepszony Almanach Hutchina , opublikowany w Nowym Jorku, opublikował przepis na „przekroczenie dobrego cementu do naprawy potłuczonych Chin lub okularów”. Alternatywnie w sprzedaży dostępne były gotowe kleje. Pewien człowiek, Anthony Lamb, zareklamował swoją „Putty do naprawy Chin” w Connecticut Journal w 1779 roku.

W szczególności do naprawy porcelany Barack mówi, że często używano mieszanki oleju lnianego i białej farby ołowiowej. „To odwzorowuje delikatność powierzchni porcelany i nadaje jej rodzaj połysku” – mówi. „A od wewnątrz mogła być wypełniona tynkiem, aby utrzymać to wszystko razem”. Z drugiej strony starożytna ceramika była prawdopodobnie łatana naturalnie dostępnymi substancjami. „Bitum, naturalna żywica, był starożytnym klejem, który był znany” – dodaje Barack. Dziś natomiast profesjonalni konserwatorzy używają nowoczesnych materiałów, takich jak żywice epoksydowe i kleje odwracalne.

Porcelanowy czajniczek z około 1735 roku, z wymienionym srebrnym dziobkiem, mocowaniem na naprawioną pokrywkę i łańcuszkiem.Porcelanowy czajniczek z ok. 1735 r. z wymienionym srebrnym dziobkiem, mocowaniem na naprawioną pokrywkę i łańcuszkiem. KOLONIALNA FUNDACJA WILLIAMSBURG
Jeśli wzbudziłam zainteresowanie sztuką naprawy zniszczonej ceramiki, opisując pokrótce ten temat , to proponuję w całości przeczytać i obejrzeć ilustracje  tutaj w Atlas Obscura.
A jeśli już znajdziesz stary dzban, a do tego jeszcze nie dziurawy, to życzę Ci... wychyl z niego łyk... wina za swoje i moje zdrowie 😀
PIWNICZKA
Śpiewa: Sława Przybylska
Muzyka:Ladislav Staidl 
Tekst: Ola Obarska

Do piwniczki drogę znam
W której nam podadzą wina dzban
Stary dzban
Siądziesz tuż tuż obok mnie
Usta nam przybliży płomień świec
Płomień świec

Wino budzi miłość, to się wie
Serce głośniej zacznie bić
Przytulisz może mnie, och
Gdy wypijesz aż do dna
Wino zaróżowi twoją twarz
Moją twarz...

Wino budzi miłość, to się wie
Serce głośniej zacznie bić
Przytulisz wreszcie mnie
Jak to dobrze, że twój chłód
W winie się rozpływa, chłopcze mój
Chłopcze mój...