Translate

czwartek, 15 lipca 2021

ZESPÓŁ MOEBIUSA

Będę samokrytyczna. Moje ostatnie wpisy "schodzą na psy"...

Może są tacy Goście mojego bloga, którzy jego poziom oceniają  tak już od dawna. Mam nadzieję, że to tylko wyjątki. 

Nie, nie dam tej satysfakcji, bo miałam na myśli, m.in. moją Toffinkę (Toffi), o której już 2 wpisy popełniłam.


Otrzymałam dziś w darze od starszej córki książkę, która ma mi pomóc stworzyć dom dla pieska z pełną wzajemną relacją.

     

Mottem do pierwszego rozdziału zostało przez autorkę wybrane oto takie:

"Aby właściwie nacieszyć się psem , nie wystarczy po prostu nauczyć go być prawie człowiekiem. Chodzi o to, by otworzyć się na możliwość stania się po części psem."

Edward Hoagland

Jak widać w podtytule, tematów w tej książce jest dość dużo, potwierdzonych pięknymi ilustracjami.

 Zajmę się pokrótce "Komunikacją międzygatunkową, bo jak pisał Michaił Bułhakow : " Język może ukryć prawdę, ale oczy - nigdy!"

"Więź łącząca człowieka i psa jest wyjątkowa. Naukowcy odkryli, że relacja ta ma cechy wspólne z więzią macierzyńską, a wzajemne nawiązywanie kontaktu wzrokowego może być jednym ze sposobów wyrażania uczuć pomiędzy nami a  naszymi czworonogami. Za potrzeby bliskości, tworzenia tej specyficznej więzi odpowiada oksytocyna, tak zwany hormon miłości i przywiązania.

(...)  O tym, że rozpoznają  emocje na naszych twarzach świadczą badania przeprowadzone przez naukowców z Wiednia.

W typowym eksperymencie 11 psów najpierw poddano treningowi. Na ekranie dotykowym zaprezentowano im tylko górną lub dolną połowę twarzy ( szczęśliwą albo zagniewana) i nagradzano je za dotknięcie pozytywnego lub negatywnego bodźca. W dalszej kolejności sprawdzano zdolnośc zwierząt do klasyfikowania nowych obrazków z ludzka mimiką, innych niz te, które były wykorzystywane w fazie szkolenia. Okazało się, że psy potrafiły wybrać gniewną lub szczęśliwą twarz, co by oznaczało, że nie tylko mogą sie nauczyc rozpoznawać ludzka mimikę, ale także przenosić wiedzę zdobytą podczas szkolenia na nowe twarze. 

Badacze sugerują, że psy uświadamiają sobie, że uśmiechnięte lub gniewne usta oznaczają to samo, co uśmiechnięte czy gniewne oczy. Wynika to prawdopodobnie z "sięgania" do wspomnień związanych z "prawdziwymi" emocjami  ujawniającymi się na ludzkich twarzach.

Zdaniem naukowców wyniki tego eksperymentu stanowią dowód na to,  że psy są zdolne do  odczytywania emocji widocznych i innego gatunku. Potrafią obserwować ludzi, przewidywać reakcje innych ( nie tylko przedstawicieli swojego gatunku) i dostosować do sytuacji własne zachowanie. Prawdopodobnie jest to wynik faworyzowania tej umiejętności przez ludzi, a także samego psiego doświadczenia - przez lata wspólnego życia psy miały i mają nadal okazję, by poznawać ludzką mimikę, a tym samym nauczyć się ją rozróżniać."

I tu doszłam do meritum sprawy. 

Mimika twarzy.

Ogromnie żal mi tych piesków, które spoglądają w twarze swoich pań, panów celebrytów i ... i niczego z ich egoistycznych, narcystycznych lic wyczytać nie mogą? 

Dlaczego?

Botoks... to on sprawia, ze mimika jest ograniczona, "zamrożona" , a czasem twarz przybiera diaboliczny wyraz przez uniesienie nadmiernie brwi ("mefisto face")

A może to nie botoks ale Zespół Moebiusa?

Już wyjaśniam..

Zespół Möbiusa (ang. Moebius syndrome, MBS) – rzadki zespół wad wrodzonych (niekiedy traktowany jak sekwencja malformacyjna), na którego obraz kliniczny składa się szereg zaburzeń neurologicznych. Ludzie z tą chorobą nie mogą się uśmiechać, marszczyć brwi, mrużyć oczu i poruszać nimi.

Było to dawno... dawno temu, bo w 1907 roku.
W Hammerstein Victorian Theatre w Nowym Jorku, latem,   na scenie  zaczęła pojawiać się performerka pod pseudonimem Sober Sue.


często nazywana „dziewczyną, która nigdy się nie śmiała”.


Producenci teatru zaoferowali nagrodę w wysokości 1000 dolarów każdemu, kto potrafił wywołać uśmiech na Trzeźwej Sue swoim zabawnym przedstawieniem. Na początku ludzie z publiczności wchodzili na scenę i robili śmieszne miny lub opowiadali swoje najlepsze dowcipy, ale im się to nie powiodło, twarz Sober Sue pozostała poważna. Słynni komicy tamtych czasów zaczęli podejmować wyzwanie i wykonywali swój najlepszy materiał, ale Sober Sue nigdy się nie śmiała ani nawet nie uśmiechała.


Tłumy się powiększały, nie na scenie, ale na przerwie, żeby zobaczyć, czy ktoś zdoła sprawić, by Sue chociaż się uśmiechnęła.

Później ujawniono, dlaczego nikt nie był w stanie zmusić Trzeźwej Sue do uśmiechu. Sue nie mogła się śmiać ani nawet uśmiechać, gdyby chciała. Cierpiała na paraliż twarzy. A cała sprawa była oszustwem, aby zmusić najlepszych komików do pojawienia się w teatrze i zasadniczo za darmo.

Wiele szczegółów na temat Sober Sue jest wciąż nieznanych i nie ma po niej żadnych zdjęć. Uważa się, że Sue naprawdę nazywała się Susan Kelly i cierpiała na zespół Mobiusa. Zespół jest rzadkim stanem charakteryzującym się osłabieniem lub porażeniem wielu nerwów.


Czasem dobrze jest , aby ktoś zamroził sobie mimikę, aby nie obrażać swymi wyzywającymi grymasami bliźniego. 


Ale ta bezczelna mina
Jeremi Przybora
Śpiewa Wiktor  Zborowski


Jakże słodko śpi dziecina –
taki widok gniew rozpuszcza.
we śnie też go nie opuszcza!...

Z rysów trochę przypomina
on zmarłego mi braciszka…
małolata bazyliszka!...

Mógłbym kochać go jak syna –
byt zapewnić mu bezpieczny.
Gdyby nie ta kpiąca mina –
drwiący uśmiech zębów mlecznych!...

Krokodyla, sukinsyna,
bym darował mu pomału,
ale ta bezczelna mina
doprowadza mnie do szału!...

I w tym nie ma mojej winy,
żem mu katem, a nie wujem,
tylko – tej bezczelnej miny,
którą tak mnie prowokuje!




Źródła:
Google.com
https://www.chonday.com/girl-who-never-smiles-sober-sue

http://liryka-liryka.blogspot.com/
Pinterest