Translate

poniedziałek, 22 sierpnia 2022

ZAMIANA SIEKIERKI NA KIJEK...

 Nie da się ukryć,  nawet przed rodziną , że tej swojej kontuzji barku nadal nie wyleczyłam. Jestem "lekko niezręczna". I ta "niezręczność", jako słowo, ma rdzeń pochodzący od "ręki", a ja jestem praworęczna i nie mogę  w normalnych czynnościach przestawić się na sprawną lewą. Dlatego to tak długo trwa. Dzisiaj już (dopiero) zastosowałam maść przeciwzapalną, nie bacząc na to, że podnosi ciśnienie, a tego powinnam unikać.

Tok rozmów często toczy się właśnie w temacie zdrowia, a teraz ... masażu.

I tak moja jedna z córek opowiadała mi wczoraj, że jest biednym "opuszczonym klientem" przez świetną masażystkę w pewnym poznańskim salonie urody. Jak to ona mówi, jej masażystka "zaciążyła". Zadbała jednak o ciągłość zabiegów dla swoich klientek, informując je, że zastępować ją będzie Pani Magda. I jak to było w pewnym skeczu znanego kabaretu, należało to rozumieć:  "będzie pani zadowolooooona".



Córka wybrała się  do wspomnianego salonu, gdzie powitał ją "babochłop". Już miała się wycofać, ale przecież to nie o to chodzi... czasem pierwsze wrażenie wcale nie oznacza klęski. Dała zatem  szansę pani Magdzie. Konwersacja raczej jednostronna, powiedziałabym monolog, którego tematem były poprzednie jej klientki . Inteligencja  oraz  umiejętności fizykoterapii, na poziomie, jakby w zakładzie karnym nabyte.



Córka zostala położona na stole bez żadnych "wałeczków" ułatwiających utrzymanie właściwej i bezbolesnej pozycji przez masowanego. Pani Magda, pod koniec masażu zauważyła, że wałeczki nie były użyte, podłożyła je pod klientkę, ale stwierdziła, że to poprzednie  ułożenie bez podpórek jest własciwsze dla pozycji ciała 😠...  

To nie był masaż... To było sadystyczne okładanie łokciem,  tak silne, jakby to była jedna ze sztuk walki wschodniej. Moja pierworodna "poprosiła" o łagodniejsze traktowanie jej ciala, bo widocznie jest bardziej wrażliwa, niż pozostale klientki. Cudem wytrzymała to znęcanie się nad jej ciałem, wymagającym zupełnie innego podejścia, ale nie omieszkała po zejściu z łoża boleści co rychlej sprawdzić, czy wszystko w jej torebce ( dokumenty itp) znajduje się na swoim miejscu. Przez głowę jej przebiegła szatańska myśl, czy te zabiegi nie były odwróceniem uwagi od jakiegoś zamierzonego przestępstwa.

Serce jej się krajało, a krew kipiała, kiedy jeszcze za te cierpienia musiała sowicie zapłacić.

Słuchałam tego z niedowierzaniem... Moja córka nie skorzystała ze swojej  asertywności? Gdybym nie słyszała tego opowiadania z jej własnych ust nie uwierzyłabym.

W domu otrzymała telefon od właścicielki salonu, przypominający, że nie umówiła się na następną wizytę, a jest  właśnie "okienko" o 16 w poniedziałek za dwa tygodnie.  Pani Magda zresztą o to nie pytała, z czego  moja córuś była niezmiernie zadowolona. Właścicielka otrzymała odpowiedź, że jest to sezon urlopowy, plany wyjazdu ma jeszcze nie sprecyzowane... więc ... zgłosi się, kiedy zajdzie potrzeba.

O ... nie, dopóki nie wróci poprzednia masażystka, może to będzie nawet po dłuuuuugim urlopie wychowawczym, ... córka tam nie powróci. 

Co jednak zrobiła? 

Uprzedziła swoją koleżankę, której polecała masaż u poprzedniej masażystki. Cofnęła rekomendację salonu, ze względu na panią Magdę. Koleżanka jest po jakimś zabiegu operacyjnym, więc na szczęście nie planowała w najbliższym czasie żadnych masaży, ale była wdzięczna za ostrzeżenie.

I tu  córkę opanowały wątpliwości, czy raczej nie należało właścicielkę zapytać, czy sprawdziła na swoim "ciele" umiejętności pani Magdy, chociaż przez 10 minut. Najwidoczniej nie jest świadoma, co za specjalistkę zatrudnia. Trudno, to jej ryzyko zawodowe. Może opinia o umiejętnościach nowej masażystki uchroniłaby następne klientki, które mogą nie być tak cierpliwe.  Prawdopodobnie właścicielka salonu nawet nie zdaje sobie sprawy, że "zamieniła siekierkę na kijek".

Takie ugniatanie, uderzanie łokciem w miejsca, gdzie popadnie nawet jest gorsze, niż masaż wykonywany przez moją Toffi, która wpada na leżącego na podłodze mojego męża, pod okładami borowiny połczyńskiej, przykrytego pledami, aby utrzymać ciepło przez 15 minut. A po wykonaniu masażu Toffi natrętnie prosi drapiąc gdzie popadnie, a szczególnie łapiąc za ręce, prosząc o zapłatę, czyli mizianie po brzuszku. Zrobiła przecież wszystko, nawet nadprogramowo kosmetykę uszu. Wylizała wszystko...










A może z Toffi otworzymy taki salon 😀 ? - zapytała córka, kiedy jej pokazałam te zdjęcia i filmik.

Toffi też jest częstą klientką Salonu Pielęgnacji Zwierząt  "CZYSTA ŁAPKA", więc wie w czym rzecz.



Po wyjściu jest tak miluteńka i pachnąca, że nie można sie od niej oderwać.