Translate

piątek, 12 lutego 2016

MNIEJ POSTÓW W POŚCIE



Mniej postów (mam na myśli moje "artykuły" blogowe) w Wielkim Poście. 


  Takie postanowienie zaaplikowałam sobie jako wyrzeczenie się czegoś, co bardzo lubię. 
No bo lubię! Co mam siebie i Was oszukiwać. Lubię pisać. Może nawet powinnam dosadniej określić stopień tej czynności.

     Posłużę się tu przykładem małego, bo 3 letniego synka przyjaciół. 
W zasadzie był niejadkiem, ale w towarzystwie, to i owszem, zjadłby wszystko to samo, co widzi u innych na talerzu.  

     
Odwiedzał sąsiadów w różnych porach dnia, miał tam kolegę w swoim wieku. Trafiając  na porę śniadaniową, zobaczył na talerzu twarożek ze szczypiorkiem i od razu zadeklarował:

"Ja chorernie lubię ten scypiorek!".

    Tak mu się to określenie spodobało (bo  widział reakcję dorosłych), że użył je w następnej sytuacji. Kiedy zszył sobie palec zszywaczem ojca i był już po zabiegu, na radę pielęgniarki, aby nie bawić się takimi przyrządami taty, bo to nie zabawka, też odpowiedział:

"Ale ja chorernie lubię się bawić zsywacem i dziurkacem taty".  


      No to teraz wiecie jak ja lubię (w jakim stopniu) pisać te posty  - CHORERNIE.

    Piszę je również dlatego, aby zdążyć zostawić kilka luźnych słów moim potomkom, którzy są "zarobieni" i nie czytają wcale mojego bloga. Może kiedyś wnukowie pomyślą, że ich babcia też była normalną dziewczyną, kobietą z marzeniami, pilną obserwatorką i uczestniczką stosunków międzyludzkich. Póki mi wzrok pozwoli, biegnę przed siebie. Na razie ostrość niezła, gorzej z polem widzenia.


     Moja koleżanka Ewa stwierdziła, że jest tak zapracowana (a wierzę jej, bo wrobiłam ją sama w moje zastępstwo), że nie ma czasu czytać mojego bloga. 




   Obiecuje, że jak tylko się wyrobi, to .....na pewno, tymczasem czyta jej mąż i sądzi, że muszę bardzo dużo czasu spędzać przy komputerze (27 dni od założenia bloga - 52 opublikowane posty). 

   
Otóż nie, jest w błędzie! Pisanie posta zajmuje mi niewiele więcej czasu, niż czytanie go. Chyba, że wydłuża się przy wyszukaniu i wklejaniu zdjęć. Dochodzi wtedy jeszcze 3-5 minut. 

     Na strunowych instrumentach muzycznych palcowanie szło mi dużo szybciej, niż na klawiaturze laptopa (może dlatego, że nie jestem klawiszowcem), ale jak to śpiewa Andrzej Grabowski:


Ja wam mówię: jest dobrze,
Jest dobrze, jest dobrze,
Ale nie najgorzej jest.