Translate

sobota, 11 kwietnia 2020

O WŁAŚCICIELU AUTA, CO TYLKO NA ZASTRZYKI JEŹDZIŁ

(Pixabay.pl)

Opony w samochodzie wymienione z zimówek na letnie. Chyba się pospieszyliśmy, bo w okienku tv informacja o przymrozkach w przyszłym tygodniu i śliskiej powierzchni. Czy to dla mnie osobiście jakaś różnica? Przecież ja nie prowadzę samochodu. Mąż  objęty ( ja też) przez rodzinę kwarantanną, nawet do sklepu nie wybierze się autem. 

Święta w okrojonym towarzystwie i na miejscu.



Ciekawa jestem, czy właścicielka poprzednia naszego auta, mieszkanka Paryża (z nazwiska brzmiącego po arabsku), jeździła osobiście tym samochodem, kim była z zawodu, czy tylko była jego "dokumentacyjną panią". Nie mieliśmy możliwości skontaktować się bezpośrednio z nią, więc nie było sensu pytać o te dane osoby, która prowadziła transakcję sprzedaży. Pewno prawdy i tak byśmy się nie dowiedzieli. 
Teraz transakcje przeprowadza się w salonach sprzedaży markowych aut, gdzie interesuje nas stopień "wypasienia" danego auta, a gdzieś na placu istnieje jakiś komisik aut używanych.

W książce, do której przez koronawirus jestem przywiązana, bo nie mam szans zwrócić jej do biblioteki (z czego jestem niezmiernie zadowolona - książka ta jest skarbnicą humoru i satyry) autor, czyli Artur Andrus,  w rozdziale "Bezwypadkowy i garażowany" zwrócił się do słuchaczy swojej audycji radiowej z pewną prośbą. 
 Zapytał o doświadczenia, wspomnienia związane z zakupem używanego samochodu. 

"(...)Dostałem setki listów (...) Bardzo często pojawiał się w nich motyw zachęty do kupna poprzez informację, kto był poprzednim właścicielem auta. Najczęściej mówi się, że auto "po kobiecie", "po dziadku, który jeździł tylko do kościoła" (stąd niski przebieg0, ale zdarzały się też "od starego Niemca, który tylko na zastrzyki jeździł".


I tutaj mogłabym dodać urywek listu, który lekko i z humorem zakończyłby ten wpis, ale.... jak mam Was pozbawić tego, co autor jeszcze przytoczył z tej niemalże setki otrzymanych odpowiedzi na zadany temat. Wybaczcie, że będzie dłużej, ale ...warto do końca dotrwać. Na końcu nawiążę do "starego Niemca, który tylko na zastrzyki jeździł".



"(...)Przemek: Spotkałem się z ciekawym zwrotem odnośnie do samochodu: Garażowany, przeważnie na wolnym powietrzu.

(...)

Miłosz: Kupowaliśmy starego mercedesa. Na pytanie
ojca: "Czy to cacko bierze olej?" pan szydząco spojrzał na tatę i odpowiedział: " a co ma ( tu nieestety, nieparlamentarne słowo), dawać?"
(...)
Jakub: Znajomy naprawiając samochód, rozbierał licznik i tam odnalazł  karteczkę z napisem: "Ja cofnąłem o 80 tysięcy".
XX:Jestem mechanikiem i z tego powodu znajomi dość często proszą mnie o konsultacje na temat upragnionego auta. Jednym z moich ulubionych dowcipów jest stwierdzenie: bierz go, jest w dobrym stanie, wszystkie cztery ćwiartki niebite. Miny sprzedających są naprawdę ciekawe w takich chwilach.
L:Komis, auto z ogłoszenia - bezwypadkowe. Jadę. Auto ma wyrwane przednie koła. Rozmowa:
- Miał być bezwypadkowy.
- Jest.
- Ale ma koła powyrywane...
- ?
- Bezwypadkowy, proszę pana, to jest jak nie było ofiar podczas zderzenia... A to jest "stuknięty", a nie wypadkowy, bo nikt nie ucierpiał!

Inny słuchacz wyjaśnił, że "wypadek" jest dopiero wtedy, kiedy policja przyjeżdża, i że można mieć tysiąc stłuczek i bezwypadkowy samochód.
(...)
Łukasz: Znalazłem kupca na auto, które po wycieczce zostało w lesie, bo tam odmówiło współpracy. Wyśpiewałem wszystko: że bite, że krzywe, że poskręcane drucikami, bierze 21 oleju na 100 km i ogólnie ledwo co trzyma się kół. Kupujący stwierdził: Nie szkodzi, to dla żony."

Pan Artur Andrus na koniec rozdziału tak problem skwitował, nawiązując do "starego Niemca" :

Szkoda że pan Łukasz nie zapytał, kim żona jest z zawodu. Bo może na przykład jest pielęgniarką i za parę lat ten samochód będzie sprzedawany jako "po kobiecie, która tylko na zastrzyki jeżdziła".

Źródło: Andrzej Andrus- "BLOG osławiony między niewiastami"

O tym , jakim jestem kierowcą i dlaczego nie ma mnie w dokumentach auta ( bo co by mąż mówił przy sprzedaży go, gdzie niby jeździłam... do galerii na zakupy?



 Jeździłam autem , oczywiście... ale z szoferem  - mężem... "Auto po kobiecie, co tylko czasami do galerii po kiecki jeździła") tutaj

Gdyby humoru było jeszcze za mało, to zapraszam na wpis traktujący o moich umiejetnościach prowadzenia samochodu.
"Autko z szoferem, proszę" 
tutaj