Dzisiaj u nas było trochę inaczej. Wczoraj Kuba otrzymał od cioci kurtkę moro, ciepłą, zimową i od razu nabrał ogromnej chęci, aby w niej szaleć na rowerze. Trochę stonowano zapał dziecka tłumacząc, że jeszcze zdąży na testowanie prezentu, kiedy chłody nadejdą. Dzisiaj jednak było chłodniej, zatem argumenty słabsze i rodzice zezwolili na strój moro.
Trochę zwątpili w trafność decyzji, bo przegrzanie może być przyczyną choroby. Dziadek, który wraz z wnukiem na rowerze swoim szalał, rywalizując z nim na przekraczanie prędkości oraz stosując różnego rodzaju ekwilibrystykę, miał za zadanie sprawdzać, czy zza kołnierza wnuczka jakowaś para się nie wydobywa. Byłby to sygnał, że "pokoleniowa olimpiada" rowerowa kresu musi dokonać.
Całe szczęście, że nie są od siebie zależni na śmierć i życie, tak jak w wierszu Andrzeja Waligórskiego, Dreptak ze swoim małym synkiem Tadziem, stanowiąc nieodłączną parę.
Nigdy nie wiadomo w życiu, kto, kiedy, samotnie, czy w grupie odejść będzie musiał, dołączając do istniejącego tam rodzinnego łańcuszka, tworząc jedno z ogniw. Można tylko z tradycji tego żywota (nie licząc chorób i wypadków) przypuszczać, że starsi poprzedzają młodszych.
ŁAŃCUSZEK
Andrzej Waligórski
Raz jesienią, chyba w listopadzie,
Kiedy świat stał się brudny jak szmatka
Tata Dreptak ze swym synkiem Tadziem
Wybrał się na grób Dreptaka - dziadka.
Był to sobie grobek jakich wiele,
Wyrósł na nim powój, czy też rzepak
Albo może jakieś inne ziele
I pisało: Tu spoczywa Dreptak.
Brzydkie chmury goniły po niebie,
Na cmentarzu było mało osób...
Tata stanął i spojrzał przed siebie
I za siebie - w bardzo dziwny sposób.
I zobaczył coś w rodzaju szlaku,
Albo drogi, która była i będzie.
Stały przy niej nagrobki Dreptaków,
I Dreptaki stały przy nich wszędzie.
W każdej parce był mały i wielki,
Wszyscy mieli miny frasobliwe,
A na tacie się zatrzęsły szelki
Bo znienacka się poczuł ogniwem.
Obraz zniknął, a oni zostali.
Tata synka po główce pogładził
I powiedział poprawiając mu szalik:
- Żebyś mi się nie przeziębił, Tadziu...
Gdyby Dreptak był bardziej przezorny i podzielił się swoją wizją z Tadziem, miałby zapewnioną niesamowitą opiekę na starość, wszak parę tworzą na śmierć i życie. Ale czy to takie oczywiste? Młodzież dzisiaj ma w ustach wulgarne hasła, Tadziu może też, ale nie przytoczę ich tutaj, nie tylko dlatego, że prof. Bralczyk ich nie pochwala. Spodziewam się, jakie określenie wygra w konkursie na słowo roku. Gdzieżby oczekiwać w takim razie teraz empatii, u przedstawiciela tej "elity młodzieżowej" - Tadzia Dreptaka. Raczej tata Dreptak może szybciej spodziewać się na starość... eutanazji.
( wszelka zbieżność opinii na temat eutanazji z wypowiedziami "ojca dyrektora" jest przypadkowai niezamierzona - dopisane na skutek komentarzy do tego posta 😀 )
Zaraz.. zaraz... skoro to para... to i Tadziowi Dreptakowi taki koniec jest pisany. Skoro parę tworzą, to wspólnie dołączyć powinni do łańcuszka.
I cały wywód wziął w łeb.
Autor tego utworu nie przewidział, że w 2020 roku Tadziu nie będzie chodził na żaden cmentarz na grób dziadka. Nie ma dla niego żadnej świętości.
PS
03.11.2020 godz. 21.00
Zostałam może źle zrozumiana, skoro w komentarzu pod tym postem koleżanka pisze, że przykro, że mam takie niepochlebne zdanie o młodzieży.
Nie uogólniałabym oceny młodzieży do wyrażonego przypadku przysłowiowego Tadzia Dreptaka.
Wyjaśnienia udzieliłam w odpowiedzi na komentarz, ale skoro tam nie ma możliwości technicznych na załączenie zdjęć, czynię to niżej, jako wzór tej pozytywnej młodzieży, z której przykład brać należy.
W komentarzu wkradł się błąd - nie "bratanek", ale "siostrzeniec", jednak to chyba nie wnosi różnicy w dowodzie .
Jest okazja do wyjaśnienia, kto to jest ten Dreptak, bohater satyr Andrzeja Waligórskiego, niejednokrotnie goszczący na moim blogu.
Otóż sam mistrz wyjaśni, proszę posłuchajcie.
Andrzej Waligórski - Kto to jest Dreptak - YouTube