Przecież jestem emerytką! Chcę wreszcie odpocząć. Ze wstydem muszę przyznać, że stwierdzenie iż "żadnej pracy się nie boję", jak Irena Kwiatkowska , powiedzieć nie mogę. To ja specjalistką byłam od zatrudniania. Że też SGH taki lekki kierunek w moich młodzieńczych latach wymyśliło! Za to będę tej uczelni wdzięczna do końca świata, a nawet i w niebie.
I tak lekko nawiązałam do spraw kadrowych i nieba. Najlepiej będzie, jak przedstawię to wierszem, jako, że w tym miesiącu odkryłam "powołanie do poezji".
Stworzyłam nawet na swoim profilu w Google+ "Teresa Cz." "Kolekcję Dziecięcą", w której zamieszczam napisane przeze mnie wierszyki z gifami. Wystarczy kliknąć na zdjęcie tej blondynki w koku w prawym górnym rogu, na stronie, w której teraz jesteście - to dla nowicjuszy ta uwaga :-))), a już na mojej stronie będziecie.
Ad rem
Rzecz opisuję, która miała miejsce wczoraj i do obecnej chwili mnie rozśmiesza. Wyjaśnię tylko określenie "na glebie"
Jest to pozycja wnuka 4,5 letniego , leżącego na kolanach z wystawioną gołą brudną pupą, opartego przedramieniami na dywaniku podłogi w toalecie. Pozycja podobna, jak przybierał do snu, kiedy był mały.
Art by Donald Zolan |
To pozycja oczekującego wnuka na dokonanie "końcowych" czynności higienicznych przez mamę, tatę czy babcię. Nie daj Boże, jeśli tak jest w przedszkolu. Trzeba to sprawdzić, czym prędzej!
On twierdzi, że jest tak samo, ale nie we wszystko małemu filozofowi należy wierzyć. Mały umie wodę spuścić i umyć ręce, ale na tym umiejętności, czy chęci w tym zakresie się kończą. Ale, ale... Podciągnąć gatki też potrafi.
BABCIU, KUUUUUPA!
Babciu, kupa! - wołasz, chcesz do
toalety.
A czy musisz pytać czynić gwałtu
rety?
Ponad cztery lata chwalisz się tym
wszędzie
Jaki samodzielny chłopak teraz
będziesz
Pędź więc szybko chłopcze, toaleta
czeka,
potrzebującego przyjmie tam człowieka.
Chyba sam dasz radę, chcę odpocząć
wreszcie.
Czy podcierać pupę długo będę
jeszcze?
„Tak - rzecze mój wnuczek, czując
się w potrzebie
Za te perspektywę niebiańskiej roboty
Sprałabym mu tyłek za jego głupoty.
Patrząc z innej strony, takie małe
lenie
pracują na ziemi na moje zbawienie.
Jak się tam dostanę, nie będę
hostessą,
Ale też na pewno nie pissuardessą.
Gdy higiena pupy była dokonana,
Tajemnica nieba została wyznana.
Resztę sprostowania obrazu zaświata
Niech wykona mama albo nawet tata.
Wnusio chciał mieć i w niebie wygodę, a przy okazji załatwiłby babci nie tylko wejściówkę ale nawet pracę. Taki mały, a już kadrowiec. Rodzinne. A gdzie konkurs? Tak po znajomości?
Jak do tej pory dziecko miało wiedzę, że w niebie nic nie boli, można mieć wszystkie zabawki, o jakich się tylko zamarzy, słodycze bez wydzielania itp.
Taka wizję sobie stworzył po śmierci bardzo schorowanej i zbolałej za życia mamy zaprzyjaźnionych dzieci. Dostał informację, że tam, gdzie teraz ciocia przebywa nie cierpi już bólu. Do tego doszły anioły i spełnianie próśb modlitewnych. Teraz uważa, że nawet dla dzieci jest tam wyjątkowo dobrze. Powiedzenie o niebo lepiej, ma specjalną wymowę. Rodzina uważa, aby nie rozpędził się za bardzo, bo wyraża chęć jak najszybszego tam dostania się, aby osiągnąć to, czego tu rodzice mu zabraniają.
Małego "filozofa" trzeba jak najszybciej sprowadzić na ziemię, aby nie spowodował jakiegoś nieszczęścia. Takie dawne ostrzeżenie " Nie baw się małymi bateriami od samochodzików, bo połknięcie może skończyć się nawet śmiercią" wg niego może też być furtką do nieba. Sam to wydedukował. Byłam przerażona. Okazuje się, że pojęcie śmierci i nieba musi być ostrożnie dziecku dawkowane w zależności od stopnia jego rozwoju emocjonalnego.