Kuba
dzisiaj dłużej spał niż zwykle. Śnił mu się kosmos, a to za
sprawą przyklejonych na suficie nad łóżkiem świecących w
ciemności gwiazdek. Sam je przyklejał, a kiedy po zaciemnieniu
pokoiku rozbłysły niby prawdziwe rozgwieżdżone niebo, zawołał
„łaaaaał!!!!”
Ale
już widno. Ranek . Dziś nie idzie do przedszkola. Z kuchni słyszy
mamę. Śpiewa nieznaną dla niego piosenkę o jakimś koniku i to na
biegunach. Wie, że są zimne bieguny z pingwinami, z igloo, a
przede wszystkim biegun kojarzy mu się ze św. Mikołajem. Ale co ma
konik do biegunów. No, żeby jeszcze renifery, no to by zrozumiał.
Wsłuchał
się bardziej, kiedy wszedł do kuchni.
Mama śpiewała karaoke.
Wiedział, co to jest to karaoke, bo ma taką płytę, na której
jest jego najulubieńsza na ten moment piosenka „Co wyczynia Bartek
Koniczyna”. Ale on jeszcze się nie odważył śpiewać w ten
sposób. Woli sobie sam śpiewać, kiedy ma ochotę. Kiedy jadą
samochodem, to prosi mamę lub tatę, aby wciąż puszczali ją od
nowa.
A
ten konik, o którym mama śpiewa to zwykła zabawka, taka mała
huśtawka. Podobno może rozkołysać i rozbawić. A jeszcze jedno,
chyba najważniejsze – jest drewniany, a nie z plastiku, jak prawie
wszystkie zabawki.
Takiego
konika podobno ma babcia, mama Taty. To jeszcze zabawka cioci, kiedy
była mała. On jest bardzo stary i trochę zniszczony. Nie ma
ogona. Kuba koniecznie musi go dosiąść. On już wie, jak to się
robi. Najpierw bawił się w dosiadanie konika na ściętym balu drewna. Nawet kask miał na głowie, skąd to wie, że głowę trzeba chronić? Widział już kiedyś strój dżokeja.
Starsza kuzynka Marysia
zabrała go kiedyś na swoją jazdę konną. Wsadzili Kubę nawet na
siodło, trzymała go przed sobą Marysia. Nie mieli wyjścia, bo z
takim żalem spoglądał na prawdziwe koniki z za ogrodzenia, że nie może ich
dosiąść, aż żal im się Kuby zrobiło i zmiękło serce panu od
koników.
art by Donald Zolan, animacja: Irina Marinina/Mira1/ |
Jak dorośnie, to chyba się zapisze do tego klubu i będzie
z Marysią się ścigał. Tylko, czy nie rozśmieszy jej tym pytaniem?
Tylko
czy wolno się ścigać?
To jest pytanie, które zada Marysi przy
najbliższym spotkaniu. Żeby tylko nie zapomniał. Chyba nie, bo jak
do tej pory, to babcia pyta Kubę o coś, czego nie pamięta, a on
jakoś wszystko wie. Taki „pamiętnik”. Niby nie słyszy, bo w
tym czasie się bawi, ale sobie w pamięci zapisze i jak ktoś
zapomni, to on wygrzebie szybciutko z tej swojej dziecięcej jeszcze
głowinki.
W poprzednią niedzielę wybrał się na rowerach z rodzicami ( ma 4 i pół roku) i to owłasnych siłach ( na swoim małym rowerku) dojechał 4 km do pałacu, gdzie przejeżdżał się karetą ciągnioną przez jednego konia. Chyba z tej radości, że taka go czeka rozrywka, nie narzekał w czasie podróży. O dziwo, również powrót był "gładki" i na następny dzień nie było "zakwasów". A przecież pokonał w sumie 8 km. Jak dotąd, jest to jego rekord życiowy. Chyba czas najwyższy aby sprawić mu większy rowerek.
W poprzednią niedzielę wybrał się na rowerach z rodzicami ( ma 4 i pół roku) i to owłasnych siłach ( na swoim małym rowerku) dojechał 4 km do pałacu, gdzie przejeżdżał się karetą ciągnioną przez jednego konia. Chyba z tej radości, że taka go czeka rozrywka, nie narzekał w czasie podróży. O dziwo, również powrót był "gładki" i na następny dzień nie było "zakwasów". A przecież pokonał w sumie 8 km. Jak dotąd, jest to jego rekord życiowy. Chyba czas najwyższy aby sprawić mu większy rowerek.
You Tube: Urszula - Konik na biegunach