- Cześć, Daga. A nie wybrałabyś się ze mną do kina ?
- Cześć . A słyszysz, jak mówię? - odzywa się w słuchawce jakiś dziwny głos.
- Przepraszam, czy dodzwoniłam się do Dagmary? - upewniam się.
- Tak, tak, to ja, ale trochę kontuzjowana i mówię niewyraźnie.
- A co cię znowu dopadło?- dopytuję.
- Wiesz, nie mogę mówić, ale napisałam ci na Facebooku, żebyś przejrzała pocztę ode mnie, ale skoro nie odpalałaś wczoraj laptopa, to dzisiaj przeczytaj ode mnie maila, tam ci opisałam. Za długo bym musiała cierpieć. Nie mogę poruszać swobodnie ustami.
- Współczuję ci, Daguś, i szybko sprawdzam pocztę.
Za zgodą Dagmary (imię koleżanki zmienione), upubliczniam treść e-mail. Zmieniłam na jej prośbę również imiona męża i córki.
Po wyjściu z samochodu w podziemiach galerii handlowej, nie oglądając się, skierowałam się do windy prowadzącej na ostatnie piętro, gdzie znajduje się sala kinowa. Parę metrów przed windą ustawioną w takiej szklanej klatce z drzwiami z obydwu boków, stanęłam przed przednią szybą tejże klatki i odwróciłam się. Zdziwiło mnie, że za mną nie ma Piotra i Marty, ale za chwilę spostrzegłam ich w odległym wejściu na schody. Marta zaczęła kiwać ręką, żebym do nich przyszła, a ja, żeby oni przyszli do mnie, bo tędy będzie szybciej.
W końcu machnęłam ręką - a niech sobie idą, ja pojadę windą. Tak sobie pomyślałam i odwracając się zauważyłam wsiadające do windy osoby, więc w te pędy, żeby zdążyć z nimi, ruszyłam z impetem do przodu - ze zdziwieniem zatrzymując się na szybie. Odrzuciło mnie. Złapałam się za twarz i pochyliłam do przodu. Krew kapała na posadzkę. Podbiegło małżeństwo z trojgiem dzieci. - Ojej, nic się pani nie stało? Potrzeba chusteczek, ja nie mam - mówiła kobieta. Ja w tym czasie, w poszukiwaniu chusteczek, jedną ręką grzebałam w torebce, drugą zakrywałam usta i nos. Będąc w szoku, nie czułam bólu, ale za to martwiłam się, czy mam jeszcze przednie zęby. - Są, są - ucieszyłam się, sprawdzając językiem. - Tylko jakieś drętwe.
Podbiegła już Marta (widziała mnie tylko od momentu, gdy trzymałam się za twarz). Pomyślała, że ktoś może mnie pobił. Za nią przybiegł Piotr.
Na szczęście krew
krótko leciała. Zaczęłam po pewnym czasie odczuwać ból nosa, ale nie tak bardzo, przednie zęby naruszone -
nie mogę nimi gryźć, myślę, że za kilka dni wrosną - warga dolna od wewnątrz
przecięta, kolano napuchnięte.
Kiedy siedząc w
fotelach, przed seansem pomyślałam, że idę na "Zjawę", a sama wyglądam jak zjawa, trudno było mi powstrzymać się od śmiechu. Wyglądało to tak, jakbym jako główna bohaterka filmu, uczestniczyła w jego prapremierze. Nie czułam się najlepiej, ale z
filmu nie zrezygnowałam, bo Piotr patrzył na mnie ze strachem blady jak
papier, a Marta ciągle pytała, czy nie kręci mi się w głowie. Liczyłam na
to, że film ich rozerwie.
Mieliśmy nawet
zrobić zdjęcie szyby, bo tam nie było żadnej naklejki, która kazałaby takiej ofierze jak ja zastanowić się nad ewentualnym przejściem przez nią, ale
daliśmy spokój, bo nic nie złamałam.
Kto wie...., czy za
chwilę na YouTube nie ukaże się filmik z kamery przemysłowej o tym, jak klientka
szturmuje kabinę windy?"
" A z tymi szybami, to jednak trzeba uważać. Ja też kiedyś w galerii przed witryną jubilera, chciałam dokładnie obejrzeć kolekcję umieszczoną w dolnej szklanej gablocie, tuż przy szybie zewnętrznej. Teraz dziwię się sobie, że wówczas nie widziałam zewnętrznej szyby.
Próbowałam nachylić się, aby być bliżej szyby gabloty, nie zauważając, że od kolekcji dzielą mnie 2 szyby. Walnęłam nachylona głową w szybę zewnętrzną i nakryłam się nogami tak, jakbym robiła przewrót do tyłu. Oprócz wstydu i późniejszego guza nic mi się nie stało.
Gdyby umieścili coś na szybie zewnętrznej, to przecież wystawa w gablotach nie byłaby widoczna, a tak to obsługa jubilera, wiedząc, że i tak szyba jest bardzo odporna ma ubaw, bo może nie ja jedna pokazuję im podeszwy moich butów, nie wspominając co jeszcze.
Próbowałam nachylić się, aby być bliżej szyby gabloty, nie zauważając, że od kolekcji dzielą mnie 2 szyby. Walnęłam nachylona głową w szybę zewnętrzną i nakryłam się nogami tak, jakbym robiła przewrót do tyłu. Oprócz wstydu i późniejszego guza nic mi się nie stało.
Gdyby umieścili coś na szybie zewnętrznej, to przecież wystawa w gablotach nie byłaby widoczna, a tak to obsługa jubilera, wiedząc, że i tak szyba jest bardzo odporna ma ubaw, bo może nie ja jedna pokazuję im podeszwy moich butów, nie wspominając co jeszcze.
Daga, jesteśmy koleżankami, a nasze wspólne wpadki wyglądają tak, jak byśmy były niewydarzonymi siostrami".
<><><><><><><>
Dziś Dagmara rozmawiała ze mną już wyraźniej, a i zęby jakby ustabilizowały się.
Cóż, do kina pójdę trochę później, może jednak znajdę chętnego tym razem wśród najbliższych. Zapewnię ich, że nie będę oglądać w galerii żadnej nowej kolekcji u jubilera.