W Studium Nauczycielskim znalazłam w jakimś czasopiśmie nuty z tekstem do pieśni „Słowiki, słowiki, uciszcie swój śpiew” - oczywiście na głosy. Cudo. Treść też jest wzruszająca.
Jak zwykle później, po latach dotarło do mnie, że skoro kompozytorem i autorem słów byli Rosjanie to słowiki miały uciszyć głos, aby żołnierze radzieccy mogli przespać się w okopach i wypoczęci mogli dalej walczyć z Polakami.
Hej, słowiki, słowiki, uciszcie swój śpiew –
niech żołnierze podrzemią wśród drzew.
Spokojnie śpią wśród drzew.
Spogląda wiosna słońcem w krąg,
dotarła w kwiatach aż na front.
I niepozorny ptasi trel
żołnierzom w noc odebrał sen –
to słowik świat wysławiał swój,
nie wiedząc, że dokoła bój.
Hej, słowiki, słowiki...
Bo czym dla ptaka wojna jest?
Dla niego cały świat – to pieśń
Żołnierze nie śpią nocy tej:
przypomniał im słowiczy trel
rodzinny dom, zielony sad
i kogoś, kto ich czeka tak.
Hej, słowiki, słowiki...
I znowu bój, gdy przejdzie noc,
już taki los, żołnierski los;
daleko od rodzinnych stron,
naprzeciw wróg, a w ręku broń.
Lecz każdy krok na polu walk
przybliża dom wśród smukłych malw.
Hej, słowiki, słowiki..
Ale przecież słowiki mogły przeszkadzać w nocy każdemu żołnierzowi, i na każdym froncie, w różnych okresach potyczek wojennych.
Póki co, myślałam, jak muzyk. Pieśń urzekła
mnie i zapragnęłam ją włączyć kiedyś do repertuaru chóru wtedy, kiedy zostanę
nauczycielem wychowania muzycznego. To było takie moje małe zobowiązanie.
Tu wykonanie oryginalne chóru Aleksandrowa, jeszcze wtedy Chóru Armii Czerwonej.
<><><><><><><><><><>
No i dotrzymałam zobowiązania.
Przez rok pracowałam w szkole
wiejskiej.
Uczyłam w szkole w klasach IV - VIII wychowania muzycznego, plastycznego, prowadziłam chór, zespół muzyczny i II klasę (a teraz nauczyciele narzekają na przeładowany czas pracy).
Uczyłam w szkole w klasach IV - VIII wychowania muzycznego, plastycznego, prowadziłam chór, zespół muzyczny i II klasę (a teraz nauczyciele narzekają na przeładowany czas pracy).
Zbliżał się czas festiwalu chórów szkolnych.
Poprzeczka dla mnie była wysoka. Moja poprzedniczka doprowadziła chór na
szczyt, więc ja musiałam go tam utrzymać.
Oprócz repertuaru
obowiązkowego przygotowałam m.in. jako dowolny - „Słowiki”. Jest to bardzo
trudny utwór. Mój chór wykonywał go na 2 głosy, bez solówki, a`capella. Trochę inna aranżacja, niż w chórze Aleksandrowa. Chłopcy
w siódmej i ósmej klasie byli przed mutacją. Właściwie nie powinni w tym wieku
już śpiewać, aby nie uszkodzić sobie strun głosowych, ale nie mogłam im
oraz ich rodzicom odmówić udziału w chórze.
Cała gminna społeczność była z
chóru bardzo dumna, zresztą nie dziwiłam się im, bo mieli z czego. Nie byli
gorsi od „miastowych”, a nawet ich poziom był wyższy. Jeden z chórzystów w
czasie eliminacji w szkole przy komisji powiatowej, uczeń piątej klasy, tak był
przejęty, że śpiewając z chórem, nie spuszczał ze mnie wzroku (chyba nie
chciał nawet mrugać), a na zakończenie - zasłabł. Tak bardzo wziął sobie do serca
moje zalecenie przed występem, aby podczas śpiewu skupić całą uwagę na
dyrygencie, czyli na moich gestach.
Porwałam się na coś
niewykonalnego przez zwykłe dzieci szkolne, ponieważ jest to utwór dla
dojrzałych, doświadczonych śpiewaków.
Zaufałam moim dzieciakom i
przygotowałam je tak, jak mogłam z całej duszy, a one mi się odpłaciły pięknym
wykonaniem.
Dyrygowanie chórem podczas
wykonywania tej pieśni można "przypłacić zawałem serca”. Dusza po
prostu wyje, przynajmniej moja.
Dzięki „Słowikom…” mój chór
został zakwalifikowany do udziału w festiwalu pieśni chóralnej i tam zajął
ponownie pierwsze miejsce. Utrzymałam więc poziom chóru w porównaniu do
osiągnięć szkoły z lat poprzednich i zaskoczyłam wszystkich, tj... złożyłam
wymówienie z pracy.
Podjęłam studia na SGPiS (SGH) i zmieniłam zawód na ekonomistę.
A co z muzyką?
Zostałam gitarzystką w żeńskim zespole wokalno – muzycznym. Grałam na elektrycznej gitarze solowej.
Nawet docenił mnie gitarzysta z zespołu towarzyszącego Jerzemu Połomskiemu, kiedy po wspólnych występach w Warszawie przekazał mojemu zespołowi swoją zapasową gitarę, pod warunkiem, że tylko ja będę na niej grać. Zaskoczyłam go sprawnym operowaniem dłonią, tzw. palcowaniem. Miałam przecież za sobą praktykę w 12-letniej grze na instrumentach strunowych.
Kiedy powiedziałam mu, że mój udział w zespole
trwać będzie tylko do września, ponieważ rozpoczynam studia i nie pogodzę
w tym samym czasie studiów, pracy i muzykowania – próbował się wycofać.
Na prośbę szefowej zespołu oszukałam go, że przemyślałam i zostanę w zespole,
godząc studia i występy ( oczywiście, za kłamstwo- wstydzę się).
Kiedy wracam do mojej
krótkiej, bo tylko rocznej kariery nauczycielskiej, to wspominam
„Słowiki”. To jedyna pieśń, którą „dyrygowałam” i śpiewałam sobie, często
leżąc już w łóżku, przed snem. Gdyby było możliwe, aby chór z tej wiejskiej
szkoły przenieść do mojego miasta, to byłabym uszczęśliwiona. Tego momentu i
tych wzruszeń bardzo mi brak. Byłam przecież też wychowawcą i nauczycielką
drugiej klasy. Żal mi było opuszczać te moje maluchy, które codziennie
rano pod moim oknem budziły mnie, wołając swoimi piskliwymi głosikami
„nasa paaani”.
Wówczas do pierwszej klasy
w tej szkole chodził pewien chłopiec, który po latach został posłem, a
następnie….. premierem. Niestety nie uczyłam go, bo klasy I-III miały
swoich oddzielnych nauczycieli.
<><><><><><><>
Po ukończeniu studiów
laryngolog zdiagnozował u mnie dziwną budowę strun głosowych. Są bardzo małe
między nimi odstępy. Stąd przy większym wysiłku głosowym, struny
zwiększając swoją objętość, dotykają do siebie i powodują odczucie
„duszenia”. Odczuwałam to podczas śpiewu solowego w chórze, w zespole, podczas prowadzenia lekcji , ale nie
znałam przyczyny.
A struny moje były od
najmłodszych lat mocno przeze mnie eksploatowane. Jest to cecha anatomiczna,
która nie pozwoliłaby mi kontynuować zawodu nauczyciela. Kłaniała mi się
potrzeba nauki emisji głosu. Niestety tego zabrakło nawet w Studium.
W porę zrezygnowałam z zawodu pedagogicznego, najważniejsze jest zdrowie.
Teraz nie śpiewam , nie nadużywam głosu. A przydałoby się pośpiewać kołysanki
wnukowi, a nie używać YouTuba. Poza tym w mojej nowej miejscowości jest
szkoła muzyczna, chór i mogłabym się gdzieś zaangażować, ale muszę sobie
odpuścić.
.......
PS
dodano w 2017r.
Zespół rosyjski (wojskowy) Aleksandrowa, który śpiewał pięknie "Słowiki" zginął w katastrofie lotniczej, lecąc na występy (do Syrii?) na Bliski Wschód :-( (oprócz jednego śpiewaka, który nie poleciał na ten nieszczęśliwy dla chórzystów rejs). Teraz słowiki niebiańskie mogą im śpiewać do woli. R.I.P.
.......
PS
dodano w 2017r.
Zespół rosyjski (wojskowy) Aleksandrowa, który śpiewał pięknie "Słowiki" zginął w katastrofie lotniczej, lecąc na występy (do Syrii?) na Bliski Wschód :-( (oprócz jednego śpiewaka, który nie poleciał na ten nieszczęśliwy dla chórzystów rejs). Teraz słowiki niebiańskie mogą im śpiewać do woli. R.I.P.