Translate

wtorek, 26 stycznia 2016

IDŹ NA CAŁOŚĆ !


      Sesja egzaminacyjna w Studium Nauczycielskim tuż, tuż. Nie wszystkie zaliczenia skompletowane. Niektórych chyba nie uda się załatwić. Grupa studentów zakłada się z jednym wątpiącym w pomyślność uzyskania zaliczenia z matematyki. Jeśli się uda, szczęśliwiec  przebiegnie w slipkach  wokół akademika. Ale to jest sesja zimowa. Właśnie o to chodzi. Nie byłoby zabawy w czerwcu. Na razie zima jest łagodna.

      Tymczasem dni mijają. Wieczory spędzane w akademiku już nie są takie głośne, a co więcej, wyraźniej niż kiedy indziej słychać poranne i wieczorne śpiewy sióstr zakonnych, które zajmują piętro akademika.

     Budynek dawniej cały należał do zakonu żeńskiego. Jednak w latach powojennych pozostawiono do użytkowania siostrom  piętro oraz na dole ze szczytu pałacu kaplicę. Pozostała część budynków , takich jak baraki mieszkalne  oraz budynek kuchenny  należy już do akademika. Cały teren jest parkiem. W  wydzielonej części tego terenu siostry zakonne prowadzą gospodarstwo rolne.

         Studenci mieszkają w pałacu. Szefowa akademika zajmuje pomieszczenie z oddzielnym wejściem. Studentki muszą godzić się na zamieszkiwanie w baraku, dzieląc miejsca z uczennicami liceum pedagogicznego. Wszystkie pomieszczenia tak w pałacu, jak i baraku są bardzo zniszczone.

       Dziś jest  mroźny , śnieżny wieczór.  W jednym z pokoi garstka chłopaków ślęczy nad skryptami, gdy z hukiem wpada współlokator, wołając: "zaliczyłem, zaliczyłem!"
W tym momencie skrypty rozleciały się po sali, a żakowie mili, wygłodzeni imprezek, przypominają szczęśliwcowi o zakładzie.

      Ten tłumaczy się, że jest okropnie głodny, zmarznięty, że może nie dzisiaj, taki mróz, a może jeszcze nie zda egzaminu, to dopiero zaliczenie, szkoda więc zdrowia marnować przed czasem. Nie pomaga ! Litości nie uświadcza od niewyrozumiałych kolegów.

     Studenci dbają, aby widownia była pełna. Dopisują dziewczyny z baraków. Koledzy pomagają mu się rozebrać, organizują pochodnię i wypychają go za drzwi. Sami stoją w kurtkach i kożuszkach na tarasie pałacu, a studencik skulony z zimna zaczyna biec wokół pałacu przy ogólnym aplauzie. Nie udaje  się ukryć zgorszenia zakonnicom, które zaciekawione hałasem wyglądają ze swojego balkonu.

        A student zawstydzony, że obserwatorami są dziewczyny i zakonnice marzy tylko, aby jak najszybciej okrążyć pałac, wbiec na taras, do pokoju  i dać nura pod kołdrę.

         A tu  niespodzianka!

     Gdy zjawia się od frontu pałacu, nikogo na tarasie już nie ma. Czy mu się śni? Drzwi do pałacu zamknięte.  Nagle chłopcy i dziewczyny wyglądają z za okien i zapraszają go do następnego okrążenia:


        - Idź na całość! Idź na całość!    

      O, nie, tego już za dużo! Co prawda nie zakładał się na ilość okrążeń, ale co za dużo, to niezdrowo. I to dosłownie.  Skręca do baraku, wyrzuca pochodnię i wparowuje do pierwszego z brzegu pokoju dziewczyn.