Translate

piątek, 16 sierpnia 2019

OCZYMA DZIECKA czyli KUBA W OWIŃSKACH- cz.1


Rodzice nie pozwolili mi obejrzeć czwartej bajeczki. Jestem wkurzony!
 Dlaczego? 
Bo słyszałem już tyle razy, że dbają o moje zdrowie? 
Pytają wciąż, czy chcę mieć zdrowe oczy. No pewno, że chcę. Przecież to normalne, że są zdrowe. Wszyscy mają zdrowe, tylko nie babcia. Wtedy mamusia obiecała mi, że zamiast bajeczek w telewizji zorganizujemy wycieczkę w takie dziwne miejsce, gdzie uczą się i wychowują niewidome dzieci.  Ale przecież  teraz są wakacje, ja też do przedszkola nie chodzę. No właśnie, bo park ten można zwiedzać tylko wtedy, kiedy nie korzystają z niego te dzieci. 

Tata sprawdził w internecie, kiedy można ten park zwiedzać:
Godziny otwarcia Parku Orientacji Przestrzennej dla zwiedzających:
Goście indywidualni:
• poniedziałek – piątek w godzinach 9.00-11.00
• sobota – niedziela oraz święta w godzinach 10.00-16.00

Okres wakacyjny (lipiec, sierpień):
• codziennie w godzinach 9.00-18.00
Grupy zorganizowane:
• wymagana rezerwacja telefoniczna lub mailowa,

 Słyszałem, jak mama z tatą zapraszali babcię, aby z nami pojechała, spędzi tam miło czas i nawet nazwę zapamiętałem - Park Orientacji Przestrzennej, czasem nazywają go Ogrodem Zmysłów. Zdobył pierwszą nagrodę w konkursie 7 cudów Funduszy Europejskich w Polsce. A nazwa tej miejscowości taka dziwna - Owińska. Pojedziemy samochodem. To 12 km od Poznania.


Gdy tylko zajechaliśmy, od razu skierowaliśmy się do kościoła. Auto zostawiliśmy na parkingu kancelarii kościelnej, bo zaraz za ogrodzeniem jest ten park.

Najpierw poszliśmy do kościoła, bo dzisiaj święto. Już tu byłem wcześniej, chyba rok temu, na ślubie wujka Maurycego.

Dzisiaj przed ołtarzem leżała dynia, ogórki, pomidory i różne takie (wtedy były tylko piękne kwiaty). Czegoś takiego, to w naszym kościele nie widziałem. U nas jest porządek. Kto to wysypał i tak nabałaganił w świętym miejscu! Nie będę rodziców pytać o to, bo już wiem. Mam być cicho i nie rozrabiać. 




Ludzie przynieśli swoje kwiatki i zioła z ogródka do poświęcenia, a my tak się spieszyliśmy, że nawet niczego  nie zerwałem, a przecież  też podobne kwiaty mamy na działce. 
Ksiądz chlapnął nawet mnie wodą święconą prosto w oko, ale i tak nie wiem, czy będę dziś grzeczny. Przecież przyjechałem rozrabiać na placu zabaw. 

Ten park jest zaraz za kościołem.


Weszliśmy przez bramę, ale żadnych biletów nie było. Wszyscy wpisali się na listę, ale ja nie wpisywałem swojego imienia - Kuba, a przecież potrafię. Może nie zmieściłbym tych swoich liter w linijce. Każda moja litera oddzielnie skacze. 

Łaaaał !!!
Ale piękny ogród i jaki duży! My takiego nie mamy. 












Nawet był taki program Maja w ogrodzie. Babcia go oglądała i tutaj będzie cytat:


Cały ten ogród ma sprawić, by dzieci mogły poznać wygląd i funkcjonowanie roślin przez cały sezon wegetacyjny: pąki, liście, kwiaty… Dzieci mogą wszystkiego dotknąć. Ciekawy jest dla nich na przykład czyściec wełnisty (Stachys byzantina) – bywa nazywany „kocimi uszkami”. Ciekawa jest też kostrzewa Gautiera 'Teddybear'.

Wiele roślin, jakie znajdują się w parku, opisano i zapatrzono w specyficzne tabliczki. Zawierają one oczywiście nazwy: polską i łacińską ale także kolor kwiatów i liści. Cała ich powierzchnia pokryta jest dodatkowo przeźroczystą warstwą plastiku, na której można odczytać znaki w alfabecie Braille’a. Tabliczki zawsze umieszczane są niejako we wnętrzu rośliny i są bardzo stabilne, aby można było się na nich oprzeć. Zsuwając dłonie po słupku w kierunku ziemi napotyka się właściwy gatunek rośliny.

Babcia od razu pobiegła nad staw z fontanną. Poprosiła tatę, żeby jej cyknął fotkę. Mama mówi, że to mostek zakochanych, że babcia tęskni za dziadziem, który dzisiaj pojechał gdzie indziej.



Powiedziała, że przyjedzie tu jeszcze z dziadziem, bo bardzo jej tu się podoba.


A teraz uważajcie. Będę pokazywał plac zabaw i orientacji przestrzennej, a ja jestem gaduła. Będę duuuużo opowiadał. Ciocia Karolina w przedszkolu mówi, że mi się buzia nie zamyka. A tu taaaaki duży plac zabaw! Na żadnym osiedlu takiego nie widziałem!
Muszę się wdrapać na te liny, póki nie ma innych dzieci przede mną.








Śmiejemy się z babcią, że wyglądam , jak pająk na pajęczynie. Dobrze, że nie powiedziała, że wyglądam jak Zyzuś Tłuścioch. Niedawno pokazywała mi w internecie, jest taka nazwa. Bo ja lubię pająki. Ale jakby tu tak mnie nazwała, to inne dzieciaki  pękłyby ze śmiechu. I może by mnie tak zaczęły nazywać?

 Ale te liny wysokie!!!

Poprosiłem babcię, żeby stanęła przy tej wieży z lin , zobaczę, o ile wieża jest większa od niej.


Chyba trochę babcia się nudzi, bo zaraz usiadła. Mówi, że dzisiaj bardzo gorąco i zaraz pójdzie do chłodu na ławkę. Najwyżej będzie mi robić fotki.


Tu jest dużo więcej takich lin , są takie z gniazdami, Zaraz tam wejdę do jakiegoś. Do jednego wpraszała się jakaś starsza dziewczyna. Mało jej tych gniazd? Musi do tego samego, co ja? Ja byłem tu pierwszy! 
Jej tata powiedział ze śmiechem do jej mamy: "Popatrz, jak to młodzi teraz wcześnie chcą zakładać wspólne gniazda. I to nasza Helenka!"
A ja mam dość  Helenek. Jest ze mną w grupie taka Helena. Tata poucza mnie, że trzeba być dżentelmenem i z nią też się  bawić. Czym? Lalkami? Psuje nam budowle, które układamy z chłopakami. Tata śmieje się do mamy, że Helena się do mnie zaleca. Teraz wakacje, to mam z nią spokój. A tu do gniazda pcha się znów Helena. Worek się rozpruł, czy co?





A na tej pajęczynie  dziewczynki robiły sobie sesję zdjęciową. Pewno mają bloga, jak moja babcia. Na statystę się nie załapałem. Żeby jakiś film kręcili o Złomku, albo podobny, to ja chętnie!


Chciałem wejść do tej kuli, ale najpierw niech pobawi się jakiś obcy tata. Uwiesił się z boku, widać go z lewej strony. Chyba fajny jest . Ciekawe do czego namówię dziś swojego tatę. A może wszystkich , i mamę, i nawet babcię.  




Już wiedziałem, co zrobię. Zobaczyłem takie deski surfingowe.
Najpierw wziąłem na warsztat, tak mnie dziadzia uczył, ale ja długo mówiłem" warstat", trudne słowo, wziąłem na warsztat - tatę, ale na deskę czerwoną.


Tata mówi, że udzielam mu instruktażu. Drugie też trudne słowo, ale ja już jestem duży i daję sobie radę.




Trochę się chwiał, ale złapał za chwilę równowagę.


Jak to mama zobaczyła, zaraz do nas przybiegła.


Chyba mamę też przećwiczę.




Ratunku!
 To nie ja wołam, to mama traci równowagę!
A tak się starałem :(((


Za którymś razem jednak się udało.  Jestem z siebie dumny :)))

Tadaaaam!!! 
To mama się cieszy.



Mama tańczy po "hawajsku"



Ale jeszcze sztuką jest zejść z tak chybotliwej deski. Ale od czego ja tu czuwam:)



Dziadzia czasem mówi, że skoro wszyscy coś robią, to babcia też.
Ale ja się boję babci uczyć, bo jak sobie nogi i ręce połamie, to co powie dziadzia, jak wróci. Niech lepiej tata babcię uczy. Ja zwiewam.
O tym, jak babcia wchodziła na tę deskę, to lepiej, żeby świat nie widział :)))
Wreszcie równowagę złapała!



Babciu!!! 
Ostrożnie:)


A jednak babcia wyszła (???) z tego cała i niczego sobie nie uszkodziła :)
Zaraz powysyłała fotki do swoich sióstr na WhatsApp . Do  dziadka nic nie wysłała, żeby nie zemdlał. Tylko wyjechał na 1 dzień, a babcia takie gimnastyki odstawia!
Jedna z cioć odpowiedziała:
"Super babcia :) "

No i babcia trochę się ożywiła, nawet zaproponowała nam obiad w restauracji. Mamy iść tam, gdzie byłem z rodzicami na przyjęciu weselnym  wujka Maurycego.



Ja z rodzicami szliśmy jak najszybciej, bo byliśmy głodni, a babcia jeszcze przed wejściem robiła zdjęcia. 



Jeszcze babcia nie zdążyła napodziwiać się, jak ładnie wygląda wejście, kiedy dowiedzieliśmy się, że wszystkie miejsca zarezerwowane.
Dostaliśmy adres innej restauracji, tam kilka miejsc było wolnych, bo jakaś dziewczynka miała przyjęcie. Było dużoooo gości i dostała też duuużo prezentów. Odwijała je z opakowań i wszystkim gościom pokazywała. Ja siedziałem tyłem, nie widziałem tych prezentów, ale mnie dziewczyńskie zabawki nie interesują. Wolę samochody, roboty, gry. 
Ale sala była ładna! Na serwetkach była nazwa restauracji.



A teraz idę spać, bo dzisiaj tak się nahasałem, a tu jeszcze dużooo do opowiadania. Nie idę jutro do przedszkola, to dalszy ciąg będzie jutro. Babcia narobiła zdjęć dużo. Przygotujcie się, bo jak widzicie, ciocia Karolina miała rację. Jestem gaduła. Dobrej nocy :)))

A, jeszcze chwilunia, poczekajcie...
Jutro moje opowiadanie ukaże się tutaj albo szukajcie w oddzielnym następnym poście.