"Mężczyźni proszę panią, samoluby
Dla męża babsztyl dobry jak jest gruby.
A kobieta kocha dietę,
Bo ubóstwia mieć sylwetę
Niby bluszcz
Po cholerę mnie ten tłuszcz?!
Z natury mam figurę Wenus z Milo
Plus, minus, znaczy plus piętnaście kilo.
I nie wyjdę między ludzi
Aż mi znowu się odchudzi
Tu i tam.
To, co więcej od niej mam.
Przez pierwszy miesiąc czuję taki głód,
Potem nie.
Lecz za to w lustrze co dzień nowy cud,
To się wie.
Gdy zaczną topnieć biodra i ramiona,
Już czuję się jak nowonarodzona.
Proteiny, białka, skrobie -
Kiedy tego mam na sobie
Coraz mniej,
No to jasne, że mi lżej.
To wszystko tylko kwestia silnej woli.
Bez tłuszczu tylko trzeba i bez soli.
Gdy herbata nie słodzona i sałata nie solona,
To jest grunt - zaraz pani traci funt.
Niech pani w domu nic a nic nie pieprzy,
Bo pieprz najgorszy - ocet jest najlepszy.
Na śniadanie - przepis prosty -
Pomidorek, dwa, trzy tosty.
No i cóż, i to, proszę pani, już.
Lunch, wtedy właśnie jeść się bardzo chce.
Otóż, nie! Jedna pastylka witaminy D jako `autre`
Oliwka, śliwka, gruszka, pół jabłuszka,
Cytrynka, dekserynka i pietruszka,
Pomidorek, czasami dla odmiany tościk
I marynowany rydz.
I już proszę pani, nic.
Kolacja, byle tylko bez kalorii.
Bo kaloria jedna - śmierć całej historii.
Galaretkę sobie zrobię,
Niech się trzęsie jak w chorobie.
No i cóż? I to , proszę pani, już.
Odchudzać się , to wielki trud.
Lecz, jeśli kiszki skręca głód,
To na to też dla pani radę mam:
Niech pani w nocy, na wszelki wypadek,
Do łóżka weźmie pudło czekoladek,
Bułkę z szynką i rolmopsem,
Albo pajdę chleba z klopsem
Albo dwie! I niech pani w nocy żre!"
Autor tekstu: Marian Hemar "Dieta"