W pewnym mieście mały Tadek
Zwany był: Tadek – niejadek!
Skąd ta nazwa? A to dobre!
"Bo jedzenie jest niedobre!"
Mama ręce załamuje:
"Może Tadzio coś spróbuje?
Mam pysznego pomidora…"
Pokazuje jej ozora!
Babcia również próby czyni:
"Może marchew, zupę z dyni?
Mam świeżutki kalafiorek…"
Tadek czuje już odorek!
Wnuczek spędza sen dziadkowi.
"Cóż by Tadek zjadł?" – się głowi.
"Może kotlet, pierś z indyka?"
Wnuczek tylko nos zatyka!
Ich sąsiadka, jej trzy grosze:
"Może płatki, kasze, groszek…?"
Wszystko na nic! Głową kręci.
Tadeusza nic nie nęci!
Stryj go zabrał na wędrówkę.
Nie namawiał go ni słówkiem.
"Nie chcesz jadać? Twoja sprawa.
Może chociaż z mlekiem kawa?"
A wieczorem przy schronisku
Siedli razem przy ognisku.
Tadek schwycił kijek w dłonie:
"Do ogniska z pętkiem gonię!"
A że głodny, z głodu tupał,
Chętnie dwie kiełbaski schrupał!
Jaki wniosek? Post, wysiłek
I smakuje ci posiłek!
Napisane przez: Praczuk
Morgan Westling |
Morgan Westling; |
Ten ostatni obrazek przypomina mi thriller: