Krzyś.
Mój najmilszy uczeń w prowadzonej (między innymi zadaniami, takimi, jak: wych. muzyczne, plastyczne, chór, kólko muz.) II klasie szkoły podstawowej - w mojej jednorocznej karierze pedagogicznej. Tym bardziej go pamiętam, bo szkoła liczyła tylko od 300 do 500 uczniów.
Krzyś był ciemnowłosym chłopczykiem o wielkich piwnych oczach i rzęsach jak firanki. Nie zdążyłam jeszcze poznać rodziców moich wychowanków, bo był jeszcze okres przedwywiadówkowy. Zaczynała się kolejna lekcja po przerwie, maluchy już wyciszały się po hulankach na boisku, tylko Krzyś jakoś markotny. Podeszłam do niego, pytając, czy coś mu nie dolega.
Krzyś był ciemnowłosym chłopczykiem o wielkich piwnych oczach i rzęsach jak firanki. Nie zdążyłam jeszcze poznać rodziców moich wychowanków, bo był jeszcze okres przedwywiadówkowy. Zaczynała się kolejna lekcja po przerwie, maluchy już wyciszały się po hulankach na boisku, tylko Krzyś jakoś markotny. Podeszłam do niego, pytając, czy coś mu nie dolega.
- Wstydzę się, proszę pani, nie powiem.
Na usilną cichą prośbę, aby klasa nie słyszała, dowiaduję się, że jedna z moich koleżanek, nauczycielka, zaczepiła Krzysia z zapytaniem, dlaczego dzisiaj nie umył oczu.
- A ja naprawdę codziennie dokładnie się myję. Oczy też. Mamusia sprawdza.
Uspokoiłam Krzysia, bo znałam prawdę. W pokoju nauczycielskim koleżanka, zwracając się do mnie powiedziała:
- Przed chwilą mijałam Twojego Krzysia, ale chłopak ma oczy, jak dziewczyna! Takie wielkie, piwne, a jakie rzęsy!
To nie jedyny raz, kiedy Krzyś był zawstydzony, nie chcąc wyrazić swojego zakłopotania bezpośrednio przy klasie.
Na pytanie w czasie jednej z pierwszych lekcji :"Kim chciałbyś być, jak dorośniesz?", Krzyś jakoś dziwnie się kręcił w ławce. Paluszek raz niziutko podnosił, ale zaraz szybko opuszczał rękę z lekkim uśmieszkiem na ustach.
Zaintrygował mnie, więc wywołałam Krzysia "do odpowiedzi", ale on z lekkim oporem, cicho wyjaśnił:
- Ale ja się wstydzę.
- Dlaczego, Krzysiu? - pytam.
- Powiem pani, ale na ucho - szepcze. - Bo ja, proszę pani, to chciałbym być..... położną.
Zawód, jak każdy inny, ale dlaczego forma sfeminizowana i dlaczego Krzyś się wstydzi wyboru? A w ogóle skąd taki pomysł?
Chłopiec wyjątkowo zdolny, mógłby w przyszłości sięgnąć po różne zawody, a on akurat ma takie marzenie. No dobrze, myślę sobie, ale dlaczego nie użył słowa "ginekolog", pewno marzy mu się zawód lekarza.
Dowiedziałam się od innych nauczycieli, że dzieci mimo, że mają w dzienniku zapisane różne adresy zamieszkania, miejsce urodzenia wszyscy mają to samo. Pytam w pokoju nauczycielskim, co to za specyficzna miejscowość i gdzie jest położona.
- To jest adres Porodówki, za rogiem tej jedynej ulicy, już należącej do innej wioski. Właśnie tam pracuje, jako położna, mama Twojego Krzysia.
<><><><><>
Kiedy po około 20 latach spotkałam młodszego kolegę Krzysia, posła na sejm (później będącego premierem), który utrzymywał kontakty z urzędem, gdzie pracowałam, zapytałam o Krzysztofa. Chciałam się dowiedzieć, kim jest, jakie zdobył wykształcenie.
- To pani nic nie wie? - usłyszałam zdziwienie w głosie rozmówcy.
- Krzysztof nie żyje.
Zginął w wypadku samochodowym na skrzyżowaniu ulic w sąsiednim mieście.
- Krzysztof nie żyje.
Zginął w wypadku samochodowym na skrzyżowaniu ulic w sąsiednim mieście.
Już nie zapytałam o to, co mnie przed chwilą interesowało. Zamarłam. Głos uwiązł mi w gardle.
<><><><><>
Czy to ważne teraz, kim był?
Ważne kim teraz jest.
A tam, gdzie jest, może być każdym, kim tylko zechce.
Krzyś, mój Anioł o wielkich, piwnych oczach.
Krzysiu, Aniele mój, czy mnie jeszcze pamiętasz?
Krzysiu, Aniele mój, czy mnie jeszcze pamiętasz?
<><><><><>
W załączeniu:
Piosenka imiennika mojego Krzysia:
Piosenka imiennika mojego Krzysia:
Krzysztof Krawczyk - "Chciałem być..."