Translate

poniedziałek, 25 stycznia 2016

SUCHY MASAŻ

      Dzisiaj obchodzi się Ogólnopolski Dzień Walki z Depresją.
 Mój Drogi Czytelniku, nie daj się tej chorobie, chociaż pogoda dzisiaj pod zdechłym Azorkiem.
      Przeczytaj mój post i uśmiechnij się, proszę.

><><><><><><><><><><
      Wybrałam się na kilka dni odpoczynku do SPA w Połczynie - Zdroju. Mój mąż był tu od dwóch tygodni w sanatorium, dochodził do siebie  po przebytej operacji kręgosłupa. Korzystał z różnych  zabiegów przysługujących kuracjuszom. Ja natomiast, byłam w hotelu, w tym samym kompleksie, ale na innych zasadach, jako gość hotelowy. Miałam również do wyboru 3 zabiegi dziennie po konsultacji z   lekarzem sanatoryjnym, w ramach opłaty za pobyt w SPA.
       Ze względu na schorzenie oczu, byłam ostrożna w dobieraniu różnego rodzaju masaży i kąpieli. W końcu wybrałam wspólnie z lekarzem  najbardziej łagodne. Jednym z nich miał być masaż suchy.

        Przygotowałam się zgodnie z regulaminem. Weszłam do gabinetu zabiegowego. W sali  po jednej stronie przy drzwiach stało łóżko nakryte  jednokolorowym płótnem. Pomyślałam sobie, że może jest zdezynfekowane po ostatnim zabiegu  i czeka na następny. O ludzka naiwności! Na drugim leżał kuracjusz, łóżko było aktywne, masaż trwał, trzecie łóżko było wolne bez nakrycia. Po przeciwległej stronie  ustawione było czwarte  łóżko. Tam też już ktoś korzystał z masażu,  a obok stało biurko, przy którym coś pisała masażystka, odwrócona tyłem do drzwi. Po usłyszeniu, że ktoś wszedł do sali odwróciła się, pytając o nazwisko i ręką niedbale wskazała w stronę trzech łóżek, abym się położyła na jednym z nich i znów odwróciła się plecami do mnie.

        Były wolne pierwsze i trzecie. Ja stojąc oparta przy pierwszym zrozumiałam, że mam zająć właśnie to, tym bardziej, że na przedłużeniu ręki pielęgniarki, wskazującej kierunek były jednocześnie trzy łóżka, w tym również ono. Dlaczego miałam opuścić pierwsze i udać się na trzecie?

       Zdjęłam klapki, ustawiłam obok łóżka na podłodze i przez kilka sekund kombinowałam, jak się ułożyć. Miałam  siąść przekładając najpierw lewą nogę, ale pomyślałam, że spróbuję, tak jak dama wsiadająca do samochodu, najpierw usadowić pupę, a później przeciągnąć nogi. I tak ustawiłam się tyłem do brzegu łóżka  i ….. runęłam w przepaść z nogami w górze. Leżałam wśród metalowych rurek, kabli i innych wystających metalowych urządzeń, przykrytych materiałem tuż przy podłodze, nie wyczuwając bynajmniej spodziewanego miękkiego wodnego materaca, jęcząc i zastanawiając się, co się stało. Muszę się poprawić, słowo ,,leżałam,, wskazywałoby na pozycję leżącą, a ja powykrzywiana, jęczałam  nad wyraz zaskoczona całą sytuacją.

      Pani masażystka aż krzyknęła ze strachu,  obawiając się, że już jestem w kilku  kawałkach. Już nie siedziała przy biurku. Podbiegła do mnie, wołając:
       -  O Boże!  To nie to łóżko! Przecież wskazywałam na trzecie! Pierwsze jest wyłączone z eksploatacji, specjalnie nakryte i czeka na naprawę – tłumaczyła się.

         Dlatego nie ma materaca napełnionego wodą, a lądowanie było tak spektakularne! Nie wiem, w jaki sposób dwaj kuracjusze nie podusili się ze śmiechu. Mnie też to rozbawiło, nie ukrywam.  Cudem nie złamałam kręgosłupa.  Z pomocą wystraszonej masażystki wygrzebałam się z tych meandrów mechanicznych przykrytych tkaniną. Odczuwałam ból  pośladków. Udawałam, że nic mnie nie boli. Pani  chyba nie wierzyła, bo  wciąż dopytywała, jak się czuję. 

     Właściwie powinnam mieć już dość  rekreacji na ten dzień, ale postanowiłam kontynuować masaż. Udałam się do trzeciego łóżka, ostrożnie przymierzyłam się, czy pod sobą wyczuwam materac na wysokości kolan. Jest !!!! – ucieszyłam się i ostrożnie ulokowałam na nim moje sponiewierane członki.
        Nie wiem, czy udało się rozmasować obolałe miejsca, ja jednak w duchu krztusiłam się ze śmiechu wspominając to, co było przed chwilą i czy warto pochwalić się mężowi pierwszymi osiągnięciami w SPA. To był  mój  chrzest sanatoryjny. Widocznie coś przeczuwałam, kiedy nie dawałam się wcześniej namówić na żadne leczenie sanatoryjne.
        - Dziś tylko masaż perełkowy może mi pomóc – pomyślałam. Nie wiedziałam, że i tam trzeba się wskrabać do wanny.

        Następnego dnia masażystka widząc mnie znów spytała:
        - No jak się Pani  dzisiaj czuje,  nic nie boli? Jakie to wielkie szczęście, że tylko tak się skończyło.  Przecież mogła się Pani połamać .
        Tym razem już od razu skierowałam się do właściwego łóżka. Wałki w materacu przesuwały się od stóp do karku i z powrotem. Gdy osiągały wysokość karku uświadomiłam sobie, że tuż nad karkiem znajdują się płaty wzrokowe. Czy w takim razie ten rodzaj masażu jest wskazany przy jaskrze? Przecież zgłosiłam lekarzowi w sanatorium kwalifikującemu mnie do zabiegu, jaką mam dolegliwość. Czy to aby bezpieczne? Chyba muszę mu zaufać. Za każdym razem, kiedy wałki podjeżdżały pod kark, ja przezornie unosiłam głowę. Co to za przyjemność, myślałam sobie.  

    Masaż miał trwać określoną ilość czasu. Na zakończenie masażu wałki ,,spływały,, do poziomu wyjściowego, zatrzymując się. Należało 1  minutę odczekać,  po czym można było wstać.     Masażystka obsługiwała jednocześnie trzy osoby.  To jej zadaniem było kontrolowanie czasu. Urządzenie normalnie samo wyłączało się. Co prawda ostatnio zerkając na zegar,  widziałam   pozostające  5 minut do końca zabiegu, jednak przygotowana byłam, że wszystko jest tym razem sprawne.  


   W oczekiwaniu na zakończenie masażu odczułam, że wałek normalnie kursujący wzdłuż całego ciała w materacu  wibrował, zatrzymując się w jednym miejscu,  w okolicy obolałych  pośladków. Tak trwało 2 lub 3 minuty ponad planowany czas. Kiedy zwróciłam uwagę masażystce, ona też odczuła, że chyba czas już upłynął.   Ręcznie zatrzymała urządzenie. Pech mnie prześladował. Jakaś część urządzenia po prostu odmówiła posłuszeństwa i dlatego moja pewna część  obolałego ciała doznała zbyt nachalnego, nadprogramowego masażu.

         Nastąpił trzeci, ostatni dzień zabiegu.
   Pani masażystka uznała, że w związku z perturbacjami, jakie mnie dotknęły przez te dwa dni, jako zadośćuczynienie  doda mi do czasu  masażu 5 minut gratis. No cóż, kobieta chciała jak najlepiej zrehabilitować się. Przyjęłam to bez specjalnego entuzjazmu ,  ale tym razem położyłam się na czwartym łóżku . Będę 5 minut dłużej unosić głowę, z obawy o wzrok. Odprężyć się na tym łóżku będzie trudno- pomyślałam.  Dotrwałam bohatersko do końca bez kolizji. 

        Jaki mam kolor włosów? Co z tego że jestem…… blondynką, ale naturalną. O nie….. nie z tych głupich dowcipów. Kruczowłose i rudzielce nie dostawały dodatkowych punktów za kolor włosów w czasie rekrutacji na studia. Skąd ta fałszywa opinia, że są mądrzejsze?   Zazdrość. Po prostu zazdrość!


      A ja mam czasem pecha i wcale nie mam zamiaru z tego tytułu rozpaczać.