(fot. Katarzyna Milewska) |
Nie chcemy pozwolić, aby rdza opanowała nas, licząc na ospałość wiosenną oraz różnego rodzaju hashtagi typu #pozostań w domu. Ja osobiście chętnie ćwiczę z jakąś grupką z tv, kiedy towarzyszy temu rytmiczna muzyka i humor. Poza tym... spacerki lub delikatny spacer po działce czy krótki, ale zrywny berek z wnuczkiem.
Ten ostatni bohater domu nie ma żadnych szans do nakłonienia mnie do innej wspólnej aktywności rekreacyjnej. Długo on tego nie żałuje, ale za to dostaje mi się od niego w niewybredny sposób.
Od razu głośno, tj. na słyszalność kilku okolicznych działek i trzech okalających uliczek prowokując mnie wydziera się, że babcia, to chyba już staruszka, bo nie ma siły biegać.
Ten ostatni bohater domu nie ma żadnych szans do nakłonienia mnie do innej wspólnej aktywności rekreacyjnej. Długo on tego nie żałuje, ale za to dostaje mi się od niego w niewybredny sposób.
Od razu głośno, tj. na słyszalność kilku okolicznych działek i trzech okalających uliczek prowokując mnie wydziera się, że babcia, to chyba już staruszka, bo nie ma siły biegać.
- Dziadziuś, a ile to babcia ma lat?
Tu nadzwyczaj usłużnie dziadzia informuje małolata, choć uważam zupełnie niepotrzebnie, bo on ma bardzo dobrą pamięć, po czym ten wnusio, z niekłamaną radością i swadą, ogłasza ze śmiechem wszem i wobec,
- A moja babcia ma ....72 lata!!!!!!
Hallo!!! Czy wszyscy słyszą????
- A moja babcia ma ....72 lata!!!!!!
Hallo!!! Czy wszyscy słyszą????
I nie ważne czy 2 lata w tę stronę czy 5 w tamtą, tu już nie chodzi o dokładność ani mnie, ani dziadkowi, ani chyba jemu, bo jak się ma dziesiąt lat, to i tak bardzo dużo w porównaniu z jego wiekiem.
Ja już z tarasu migiem (szybko) i migowo (językiem dla głuchoniemych) wskazuję, jakbym chciała "czule wyszeptać":
- Zamilcz! - kładąc palec na ustach, już nie wspominając o Rodo.
O to jest woda na młyn dla niego.
Teraz jeszcze donośniej, bo może przypadkiem ktoś nie dosłyszał, swoje obwieszczenie jeszcze bardziej nagłaśnia. Babcia migiem pokazuje stukanie się w czoło - wiem, to nie wychowawcze, bo sama już nie raz się doświadczyłam, że nie należy dzieciakowi pokazać, co cię irytuje, bo wykorzysta pędrak przy najbliższej okazji.
Z tatą można pobawić się zupełnie inaczej.
Można z łatwością 190 cm chłopa o słusznej wadze namówić na jazdę dziecięcym gokartem. Oczywiście kilka okrążeń (bez obijania kolan) da się zrobić i nawet wygramolić na koniec z tego pojazdu, ale za to ile naprawiania gokarta ma później dziadek?
Opony nie wytrzymują takiego ciężaru, ośki zresztą też. Nie zapytali dziadka, czy ten projekt bezpieczny?
No nie...
A czy dziadek, niby taki rozważny, czasem nie da się wkręcić przez wnuka?
Może opowiem to rymem:
Babciu dzisiaj na huśtawce
Będą z dziadkiem różne harce
Zaproszę go do zabawy
Bo dziś jest taki niemrawy
Lubię skakać wprost z huśtawki
Z wyskokiem na łono z trawki
Ale także wykopyrtnąć
Razem z dziadkiem kozła fiknąć
Babcia woła dajże spokój
Kości złamiesz mężu ty mój
Nie dla ciebie taka gratka
Wnuczku nie podpuszczaj dziadka.
Oj nie trzeba długo czekać
Wnuczek nie chce wcale zwlekać
Huśtawka pod niebem prawie
I obaj leżą na trawie
Babcia szybko fotki cyka
Dziadek tak szybko nie znika
Na kolanach się gramoli
Chyba jednak coś go boli
Plecy całe w suchej trawie
Wytarzał się na murawie
Kto ze śmiechu się zanosi
Ten kto dziadka tam zaprosił
Z borowiny bierz kompresy
I zakładaj ciepłe dresy
Słuchaj dziadku babci czasem
Bo dostaniesz baty pasem
To przenośnia znasz mnie przecie
To z humorem tak się plecie
Szybko ciebie wyleczymy
I przygodę zakończymy
Z tego można wysnuć mylnie wniosek, że ja to już wcale, ale to bezwarunkowo w swoim wieku nie wsadzam swoich 4 liter na huśtawkę. Przecież nie muszę wszystkim w rodzinie udowadniać, że ... jeszcze mieszczę się w "siodełku" huśtawki.
Podobno zmieścić się i umościć tam swoje siedzenie to nie największa sztuka, ale bez szwanku wydostać się z tego... to już bywa różnie. Ja, co prawda, takiego przypadku nie miałam, ale inna pani, to i owszem.
Podobno zmieścić się i umościć tam swoje siedzenie to nie największa sztuka, ale bez szwanku wydostać się z tego... to już bywa różnie. Ja, co prawda, takiego przypadku nie miałam, ale inna pani, to i owszem.
A tutaj inne rozrywki rekreacyjne w naszej rodzinie.
Nie wiem, czy czasem nie namalowałam wizerunku malca, który króluje w rodzinie i poprawia sobie koronę na głowie.
Nie wiem, czy czasem nie namalowałam wizerunku malca, który króluje w rodzinie i poprawia sobie koronę na głowie.
Rzecz ma się zgoła inaczej. Wychowywany jest ...normalnie. Wie, że jeśli coś zbroi, chccący czy przypadkowo i narobi szkody, powinien ja naprawić, . Dziadek uczy go od małego majsterkowania. Naprawiał już dwa , a może trzy lata temu zamek u furtki.
Najpierw obserwuje dziadka, uczy się, a dalej już sam bierze sprawy w swoje ręce.
Kilka dni temu naprawiał przy pomocy dziadka schody, po których zjeżdzał różnymi pojazdami z tarasu.
Z babskich spraw też coś umie, np, piec ciasto, robić zupy , kawę w expresie, szyć ręcznie i maszynowo i wiele innych czynności.
Koszenie trawy opanował...kilka lat temu :)
Teraz opanowuje jedną z bardzo ważnych funkcji w rodzinie - starszego brata, a naszą rolą jest to, aby nie poczuł się rodzinnym Big Brotherem.
Koszenie trawy opanował...kilka lat temu :)
Teraz opanowuje jedną z bardzo ważnych funkcji w rodzinie - starszego brata, a naszą rolą jest to, aby nie poczuł się rodzinnym Big Brotherem.
Jeśli chcesz poćwiczyć, a przy okazji zrzucić kilka kilogramów, których do tej pory wrzuciłaś na siebie, siedząc w domu to polecam:
"Gimnastyka na kanapie..." tutaj.
Gdyby ten wpis wywołał chęć dalszego czytania, to proponuję stary mój post na temat huśtania
pt. "Huśtaj mnie, huśtaj, psiajucho" tutaj