"Było, jak co wieczór,
Wznowił mi ten ból się.
Przyszedł lekarz, potrzymał
Jakieś proszki na poty.
- Czy to groźne? -spytałem
- Ale jedno doktorze
Mi się nie podoba,
Skąd właśnie u mnie
Tak kosztowna choroba?
No i spytał czym prędzej
- Czy w pańskiej rodzinie
Nie miał już ktoś pieniędzy?
Rzuciłem jemu
Spojrzenie niewinne
- Nie miał, panie doktorze,
To u nas rodzinne.
Jakaś dziedziczna
Wręcz epidemia,
Mój dziad po pradziadkach
Potem z mężczyzny
To szło na mężczyznę
Aż zaraziliśmy
Całą ojczyznę"