Translate

sobota, 24 września 2016

PISZ DO MNIE LISTY


Woman at her Writing Desk by Warren B. Davis (1865 – 1928)


    Jeden z ciekawszych listów znalazłam  w repertuarze Kabaretu Starszych Panów, w wykonaniu Ireny Kwiatkowskiej. Tę nowszą wersję, już w wykonaniu młodszych aktorów, podaję niżej pod tekstem.

 LIST
 Deszcz pada w sennym płaczu rynien,
 odchodzę...
Tyś wszystkiemu winien.


Za kwadrans wrócisz 
i nad wanną parasol swój powiesisz:
„Anno, nie dokręciłaś wody w kranie”

A tu mój list! 
I rynien łkanie...
I ty czytając będziesz łkać.

O jedenastej pójdziesz spać,
Przed snem zażywszy waleriankę.
I już weselszy wstaniesz rankiem.

O jakżeś inny był przed laty,
 gdy pierwsze mi zrywałeś kwiaty,
I jakby zaklęć twoich skutkiem
 burza szalała nad ogródkiem.

Śmiało mnie wiodłeś między głogi,
 młody, namiętny i ubogi.
Gdy z ramion naszych plotłeś splot,
 za każdym kocham, ryczał grzmot!
I błyskawicy płonął knot,
 gdyś na me usta, usta składał.

Lecz już nie mówmy o tornadach...
Dziś próżno na prywatnym forum
 czekam na burzę i na piorun.
Piorunów żądać... o biedaczka...
 Od siąpiącego kapuśniaczka.

Deszcz pada....
W sennym płaczu rynien odchodzę.
Tyś wszystkiemu winien."

List (w spektaklu Smuteczek, czyli Ostatni Naiwni)



    Ten pan, zapewne, nie spędzał  zbyt dużo czasu z rodziną. Ale mógł przecież mieć dużo stresów w pracy, więc żądania żony, aby poświęcić więcej czasu uważał za nierealne.

 Współautorka książki "Złamać szyfr czyli jak zrozumieć małżonka"  - Mariola Wołohowiczowa -  miała przed sobą blog sprzed 300 lat. 
 Pisał go  niejaki Jan III Sobieski z wyprawy  na Wiedeń. Facet w każdym calu, mąż i ojciec, pracę miał stresującą bardziej, niż my dziś, ale  nie rozczulał się nad sobą, choć na odsiecz szedł przeziębiony, z ciągłym "głowy boleniem".

   Tyle problemów współpracownicy i kontrahenci zawalili ( zadbali o strusie pióra do strojów, a o strzelbie i o sprzęcie podróżnym zapomnieli); wyzwoleni wiedeńczycy zatrzymali Polakom prowiant; Jan i wojsko trzy dni nic nie jedzą; konie -   tylko  liście z drzew; rannych król leczy na własny koszt; lud zwykły po nogach całuje, a możni z zawiści lekceważą; pozwalają łupić swoich wybawców; łóżka na nocleg nie dają, choć bez odsieczy wytrzymaliby tylko parę dni.

    A on w listach opisuje żonie nie tylko bieżące wydarzenia, lecz także stroje, domy, obce zwyczaje - bo wczuwa się w kobiece potrzeb! A gdy był w kraju regularnie brał urlop i wiózł rodzinkę na działkę do Wilanowa, aby się wyłączyć z pracy i być tylko z bliskimi (...)

   Czekasz czułego słowa , jak Marysieńka Sobieska od swojego Jana? Chciałabyś dostawać od swojego ukochanego z delegacji takie listy, jak ona?  Listy, które przeszłyby  do historii i byłyby czytane kilkaset lat? To jak najbardziej normalne w przypadku kobiety, która ma bliską relację z mężem! 
Jest tylko małe "ale" ...

     Ale nie zadręczaj go tym zbytnio, jeśli wyjechał w jakiejś ważnej misji! Gdy idzie z odsieczą swojej firmie czy wspólnocie. Z lektury listów  Jana wynika, ze obok wsparcia i troski Marysieńka tez czasami czyniła mu wyrzuty."

   Pamiętaj, aby między spakowane ubrania włożyć jakiś miły liścik. Niech mąż wie, że może na Ciebie liczyć i ze o nim myślisz - i to nie z powodu prac, które musi wykonać w domu, ale po prostu brakuje Ci jego jako, osoby...

  Czekaj na niego piękna i stęskniona. Doceń, gdy pisze o tym, co przeżywa, ale nawet, gdyby nie robił tego wystarczająco obszernie - nie zaczynaj zrzędzić. Daj mu delikatnie do zrozumienia, co jeszcze chciałabyś wiedzieć." 

art by Igor Maykov

   Aaa..., zapomniałabym...
 Ciesz się, że stosując się do powyższych rad (bo Marysieńka obficie rozstanie wynagradzała Janowi ..i sobie...) nie musisz , jak  Marysieńka Sobieska, rodzić... kilkanaście razy.

Jan Sobieski z żoną i najbliższą rodziną - H. Gaskard







 A poza tym, kto dzisiaj jeszcze pisze listy?
E-maile, sms-y, gadu-gadu, Hangouts ...

sobota, 17 września 2016

CUDZE CHWALICIE

   
 I znów  tym razem odniosę się do niedawno "przerabianej" lektury.

     "Drogi Czytelniku, mężu swojej żony! 
Może ostatnio zostajesz w pracy po godzinach, by kończyć pilny projekt? I robisz to ze współpracownikiem, którym jest atrakcyjna kobieta? Odkrywasz, ze gdy szef Cię gnębi, ona współczuje i autentycznie podziwia Twoją fachowość. A może nawet rozumie Cię lepiej niż żona? Czujesz się doceniony jako mężczyzna. Aż wreszcie podwozisz ją, bo trzeba się przecież zatroszczyć...

     A może  jej małżeństwo właśnie przeżywa kryzys, mąż jej zupełnie nie rozumie i rozmowy z Tobą nie tylko niosą pocieszenie, lecz także pozwalają jej mieć nadzieję na uratowanie tamtego związku?

     (...)jeżeli zauważasz , że w wolnych chwilach wysyłasz do niej e-maile albo czujesz radość z waszego spotkania - to są dzwonki alarmowe!!!

       To nie znaczy, że się pomyliłeś, ale że... zaniedbaliście  w małżeństwie głębokie rozmowy i odsunęliście się od siebie. Porzuć myśli o "pomyłce" i natychmiast bierz się za remont (nawet generalny) Waszego związku!"

           Przyjaciel autorów cytowanej książki "(...) gdy  dziewczyny w pracy stawały za jego krzesłem i spontanicznie zarzucały mu ramiona na szyję, zawsze stanowczo wyzwalał się z uścisku i mówił, że na to sobie nie będzie pozwalał, bo jest żonaty. On wiedział - i nadal wie - że musi mieć się na baczności, żeby nie upaść. Jak jest napisane w Piśmie Świętym: "Tak więc ten, któremu się wydaje, że stoi, niech uważa, aby nie upadł" (1 Kor 10, 12)

Specjalnie nie podaję autorów cytowanej książki i jej tytułu, aby sprowokować Cię Drogi Czytelniku do przeczytania poprzedniego mojego odcinka bloga.

    A więc zawsze i wszędzie należy zachować bezpieczny dystans - poza specjalnymi wyjątkami :-)

     Często i kobiety ( aby nie pognębiać mężczyzn) potrafią w czasie trwania swojego małżeństwa zauroczyć się innym mężczyzną.

     "Taka żona może sądzić, że się pomyliła i wyszła za mąż za niewłaściwego człowieka. Że gdyby to był ten, którym jest oczarowana teraz - byłaby szczęśliwsza. Tymczasem pomyłką jest dopuszczanie takiej myśli! Nawet jeśli nie wybrałaś męża zbyt mądrze (zdarza się), to nigdy rozwiązaniem nie jest inny mężczyzna, ale praca nad Waszym małżeństwem!

    Gdybyś kiedyś poślubiła tego drugiego




 i z nim wpadła w szarzyznę codzienności, to Twój obecny mąż - okazjonalnie spotkany - wydałby Ci się księciem.

     Myśl o  "pomyłce" pojawia się wtedy, gdy zaniedbujemy małżeństwo: nie przebaczamy, nie rozwiązujemy konfliktów na bieżąco, nie zgłaszamy swoich potrzeb. I szybko znajduje się ktoś, kto to wykorzysta i zniknie - zostawi piętno grzechu, niesmak, poczucie winy, wstręt do samego siebie".
  

środa, 31 sierpnia 2016

MĄŻ KRUCHY, JAK DROGOCENNA WAZA

  
Rzymska ciemno-niebieska waza z białymi reliefami. Obiekt został znaleziony w roku 1837 w komorze grobowej, w Pompejach.

    Nie wszystkie książki otrzymane w prezencie czytam od ręki. Szczególnie poradniki, i nie mam tu na myśli gospodarczych, czasem muszą odczekać na swoją kolejkę. Ale z tym podarunkiem od dzieci nie zwlekałam. Bo ma podtytuł "Pół żartem, całkiem serio".

     Jest to książka napisana przez małżeństwo Mariolę i Piotra Wołochowiczów, którzy zbiór swoich tekstów w formie felietonów, pisanych kiedyś do Magazynu Familia, ubrali w książkę zatytułowaną "Złamać szyfr - czyli jak zrozumieć małżonka".

   Nie sądzę, że zaraz będziecie pędzić do księgarń lub zamawiać w internecie polecaną książkę. Dlatego przybliżę ją, cytując jeden z felietonów skierowany przez męża Piotra do żony :

    "...Twój mąż zapewne wydaje ci się bardzo twardy. Tak trudno z niego wydobyć pewne rzeczy, tak bardzo się pilnuje, by nie wyjść na głupiego. Nie rozczula się nad drobiazgami, tak jak Ty. Wydaje się, że jest w stanie tak wiele wytrzymać.

   Skoro bohatersko znosi  Twoje fochy, a nawet zrzędzenie i histerie - to właściwie dobrze. W ten sposób wyraża swoja miłość. Wiesz, że możesz na nim polegać. Ale o jednym musisz pamiętać: nie wykorzystuj tego,- bo choć on jest twardy, to jednocześnie jest też kruchy ( co zaskakujące: w zakładach psychiatrycznych jest więcej mężczyzn, i to oni częściej popełniają  samobójstwa).

  Czy wiesz, jak się otwiera orzech kokosowy? Sami kiedyś długo i bez skutku się męczyliśmy, robiąc to młotkiem i piłą elektryczną. A potem dowiedzieliśmy się, ze wystarczy ten orzech przez jakiś czas obstukiwać dokoła - i sam pęka. Dlatego nie lekceważ ryzyka daleko posuniętych zniszczeń, do których możesz doprowadzić, jeśli będziesz swojego męża tak stale "obstukiwać".

    Ty z natury jesteś bardziej delikatna, ale zarazem bardziej elastyczna. Zrozum jednak, że twardość Twojego męża w gruncie rzeczy przypomina nie tyle kamień, ile drogocenną wazę z porcelany sprzed setki lat.

   Pomyśl, jak zadbałabyś o taką wazę, gdybyś musiała ją gdzieś przewieźć? Mąż jest nieporównanie cenniejszy niż waza... "

NIE PRZECENIAJ JEGO   (męża) WARTOŚCI

Nie uważam, że od razu musisz mężowi prasować spodnie i koszule, kiedy teściowa przed ślubem stwierdziła, że ten obowiązek spada z Ciebie, bo w akademiku sam sobie prasował.  A może to studentki za niego to czyniły ?
To już jego broszka, niech teraz chwyta za żelazko, a ty ...  korzystaj z wolnego czasu. 




  Mąż nim się zabierze do prasowania spodni lub koszuli, najpierw musi się głęboko zastanowić, od którego rękawa  zacząć. Od lewego? ....  A może jednak od prawego?


Póki co, niech kombinuje. Nie rwij się do pomocy. Da chłopina sobie radę.


środa, 24 sierpnia 2016

WONNA CZARA




Witaj mi, witaj, wonna czaro mokki!
Kocham twą duszę, o płynny hebanie,
Aromatyczne pary twej obłoki,
Którymi buchasz w polewanym dzbanie,






Kiedy kipiące twych ziarn gotowanie
Cały glob ziemski czyni mą dzierżawą;



Oto spoczęłaś w białej porcelanie,
Arabskich pustyń córo, czarna kawo!


Animacja: Michele Giammaria (MIKI4)

Rzekł Wolter, mistrz picia kawy głęboki,
że masz być słodka jak dwu serc kochanie
I taka czarna jak smolne potoki,
I tak gorąca jak piekieł otchłanie.




Tak cię pijają chodzące w turbanie
Puszcz dzikie syny z fantazją jaskrawą!
 



O słodki, czarny, gorący szatanie,
Arabskich pustyń córo, czarna kawo!

 Antoni Lange "Kawa"


A jakie są zasady picia kawy w świecie arabskim?


"...  Kawa serwowana jest najczęściej z miseczką daktyli. Ten czarny napój podaje się  w maleńkich czarkach i napełnia tylko do połowy, bo napełnienie filiżanki po brzegi oznacza, ze gość jest niemile widziany. Tak długo dolewa się ją, dopóki gość nie powie – dość!



Filiżankę z kawą,  należy trzymać ostrożnie końcówkami  palców swojej prawej dłoni (pani na obrazku akurat jest leworęczna) i nie powinniśmy jej odstawiać na stolik (kawę, a nie panią). Filiżankę stawiamy na blacie dopiero wtedy, kiedy skończymy sączyć napój. 


U ludów zamieszkujących pustynię filiżanka jest napełniana dotąd, aż pijący nie przykryje ręką dzbanka, z którego napój jest nalewany, dając tym znak, że już więcej kawy sobie nie życzy. Nie bójcie się. Wrzątkiem was nie poleją :-)

Kawę  pije się też w lokalach – małych kawiarniach, w których część stolików jest wystawiona na zewnątrz. Przesiadują tam głównie mężczyźni, którzy dyskutują przy tradycyjnie zaparzonym napoju, często też popalając fajkę wodną. 
(Baby są od siedzenia w domu...)



Atmosfera jest senna, wszystko dzieje się powoli i ma się wrażenie, że z tego miejsca nikt nie ma zamiaru się ruszyć, bo i dokąd i po co?
Co jakiś czas podchodzi kelner, który dba o to, aby fajka nie zgasła, a napoju w naszej szklance nie zabrakło.

Odwiedzając takie miejsce, powinniśmy pamiętać, że wypicie więcej niż trzech małych filiżanek kawy może skończyć się źle, bo napój bardzo mocny, nieco inaczej parzony niż ten w Europie."

Kiedy wypijesz kawę połączoną z Red Bullem, to efekt będzie (w najlepszym razie) mniej więcej taki:

 

ale nie jestem pewna, czy ta wonna czara nie będzie ostatnią w życiu.







Źródła:

Happy Muslima - Polka w Emiratach

wtorek, 16 sierpnia 2016

ROZŚMIESZYĆ MONĘ


Fotografia: East News


Jak trafnie stwierdził F.M. Colby: "Ludzie przyznają się do zdrady, morderstwa, podpalenia, sztucznych zębów lub peruki. Niewielu jednak przyzna się do braku poczucia humoru" (za: Chapman i Foot, 1976) 

 Może nie chcemy się odkryć przed światem?

Z drugiej zaś strony nie chcemy, aby nas widziano jako "drętwych, ponurych i sztywnych".

  Goethe uważał, że człowiek pokazuje swój charakter najwięcej poprzez to, co uważa za śmieszne. 

Nie uważam ze istnieją osoby o całkowitym braku zmysłu, ale o takich, którzy posiadają indywidualną specyfikę tej cechy. Na ogół każdy ma subiektywne przeświadczenie o posiadaniu poczucia humoru. Większość,jeżeli już nie wszystkich, cechują dostosowane do ich cech temperamentu, wrażliwość i potrzeba kontaktu z komicznym bodźcem.

Szanujmy te cechy, pamiętając, że sa one naszym sprzymierzeńcem w zmaganiach z szarą codziennością.

 Może tym razem wezmę na warsztat Monę Lizę.
Tak, tę Monę Lizę, która rezyduje na salonach Luwru. Odwiedziłam ją, a i owszem.


 W roku 1981 skrywała się za szkłem pancernym, żeby  jej wdzięków nie naruszył żaden koneser sztuki. O złodziejach już nie wspomnę. I tak tkwi tam  do obecnej chwili. Niewzruszona, z tajemniczym uśmiechem, tajemniczego pochodzenia. Bo to tak na prawdę nie wiadomo, kto tą modelką był dla Leonarda. Czy była nią Lisa Gherardini, żona bogatego florenckiego kupca, który to  zamówił niewielki obraz nadający się do powieszenia w jadalni? 

 "...Obraz  "Mona Lisa" Leonarda da Vinci, powstawał przez około 15 lat i został ukończony w pierwszych latach XVI wieku. Słynny artysta i wizjoner pracował tak powoli, że zamawiający portret mąż Lisy miał odmówić zapłaty. Da Vinci zachował więc swoje dzieło dla siebie. Po śmierci Włocha w 1519 we Francji, obraz zakupił król Franciszek I. Mona Lisa na stałe trafiła do Luwru. Obecnie to jeden z najsłynniejszych, jeśli nie najsłynniejszy obraz świata, do którego ustawiają się długie kolejki turystów..."

 (żródło: http://www.tvn24.pl)


    "...Jest też teoria, że to Katarzyna Aragońska, księżna Mediolanu. Według innej - to matka Leonarda. Ostatnio pojawił się pogląd, że modelem był sam Leonardo. Ma na to wskazywać porównany komputerowo z autoportretami układ nosa, oczu, podbródka i czoła. Wartość eksponowanego w Luwrze dzieła jest trudna do oszacowania. Podczas pokazu w Waszyngtonie w latach 60. ubiegłego wieku ubezpieczono go na 100 milionów dolarów... "

(źródło:IAR/agkm)

Może już niedługo uda się rozwikłać zagadkę na podstawie próbek DNA, które naukowcy pobrali z kości leżących w małej krypcie pod podłogą bazyliki Santissima Annunziata. Aby dostać się do środka badacze wycięli dziurę w posadzce i weszli do środka, jako pierwsze osoby od ponad 300 lat.


Naukowcy mają nadzieję, że w krypcie są szczątki syna Lisy. Pobrane z kości próbki DNA zostaną porównane z próbkami pobranymi z kości trzech kobiet, pochowanych w pobliskim klasztorze. 




Jedną z nich wytypowano na Lisę, która zmarła tam jako zakonnica w 1542 roku. Gdy uda się wskazać, która z trzech pochowanych zakonnic (została nią po śmierci męża) jest matką mężczyzny pochowanego w krypcie pod katedrą, wtedy będzie wiadomo, że jest to Lisa del Giocondo z domu Gherardini. Według ustaleń badaczy, to właśnie ona pozowała artyście.
Następnym etapem śledztwa będzie odtworzenie wyglądu głowy kobiety na podstawie jej zachowanej czaszki. Uzyskany efekt zostanie porównany z obrazem wiszącym w Luwrze i być może da ostateczne potwierdzenie tego, że to właśnie jedna z zakonnic pozowała da Vinciemu.

I to byłoby tyle na temat realiów.
Teraz chciałabym przedstawić stanowisko samych Włochów do swojej słynnej damy. Jak wiadomo artyści tej narodowości uważają się za przedstawicieli wybrańców tej dziedziny sztuki, jakim jest malarstwo. To oni głownie tworzą społeczności artystyczne na Google+, do których należą tworzący i miłujący sztuki piękne z całego świata.  Piszę o tym z pewnym doświadczeniem, bo jestem członkiem kilku publicznych. Poznałam tam wielu sympatycznych uzdolnionych artystycznie ludzi, zawodowych artystów i amatorów. Wydawałoby się, że to ludzie wyjątkowo poważni (np. chirurg onkolog). Nic bardziej mylnego. 

Oni do swojej "Mony" podchodzą na luzie. Właśnie wczoraj, jedna z przemiłych osób, kulturalna, inteligentna artystka odpowiedziała swojemu równie wesołemu artyście pewnym obrazkiem. 

Jeden ze znajomych z Corporanea Cafe przywitał nas na wesołe dzień dobry gifem Mony. Ma na przemian  wyłupiaste oczy i pojawiający się koszmarny uśmiech wszystkich 32 krzywych zębów, tworząc przy tym guzowate policzki. Włosy na przemian ugładzone , by zmienić się w  sterczące, rozczapierzone, jak od magnesu. Nie będę tego publikować, bo gif przeznaczony jest tylko dla członków tej społeczności. Mogliby mnie za karę wyrzucić, a to już dla mnie nie byłoby śmieszne.

Odpowiedzią na ten gif było następnego dnia powitanie:

"Dissacrante . ..
buona serata "
  
czyli
" lekceważący... dobry wieczór "

obraz muralu, na którym Mona występuje nachylona, zwrócona tyłem, spoglądająca w stronę widza. Jedną ręką podtrzymuje długą suknię i odsłania ... gołą pupę. To tak, jakby Mona Lisa pokazywała całemu nadętemu światu naukowców i nie tylko... gdzie ma te dociekania na jej temat.




Zapytałam znajomą z G+, czy mogę go opublikować, bo może nadwyrężę jej tym opinię. Ależ skąd te moje obawy! Wyraziła zgodę z uśmiechem.

+ Teresa​ 
Certo,  Teresa! Puoi metterlo da te!
Buona notte 😘

A obraz muralu do Contemporanea Cafe przysłała ..... (nie będę podawać szczegółów personalnych)... pani z tytułem doktora. I ona ma naprawdę poczucie humoru, czego doświadczyłam osobiście, otrzymując od niej komentarze i pozdrowienia do moich wpisów w tej społeczności.  


Na temat Mony są już setki obrazków humorystycznych i gifów.

Oto kilka z nich:

Słodki uśmiech, proszę





Muszę zmienić fryzurę, na mniej uciążliwą...




No, jak się prezentuję w nowej fryzurce?

Czy nie przesadziłam z botoksem?

Nawet zorganizowano wystawę w muzeum w Mannheim, pokazującą podobne ciekawostki.



Gify z Moną:





A teraz piękna piosenka, którą czarująco zaśpiewa Nat King Cole



sobota, 13 sierpnia 2016

ZRELAKSUJ SIĘ


    Po dietetycznym śniadanku w towarzystwie żony   masz zamiar zostawić ją samą i



zaszyć się gdzieś, by  wreszcie się zrelaksować. Nie chcesz już słuchać wciąż tych samych rozpraw na temat przepisów kulinarnych i braku motywacji do "uzyskania płaskiego brzucha". Przy twoim obżarstwie marzyć o płaskim brzuchu? Można się uśmiać!

    Lepiej znajdź jakiś cichy zakątek i ochroń wysepkę czasu dla siebie. 
Ależ skąd? Nie ma takiej opcji!

 Kot też domaga się relaksu, nie tylko ty.




     No cóż, trochę zostałeś przeczołgany. Nie wiem, czy to czynny relaks czy bierny, ale możesz jeszcze nadrobić straty i uczynić to, co sam sobie zaprogramowałeś rano.


A chyba poranek nie był wydajny.

    Niby człowiek trochę sobie poćwiczył, ale i pot należałoby gdzieś zmyć. A tu, na placu sportowym, nie ma szans.






 Całe szczęście, że niektórzy mają baseny sportowe w pobliżu, na termach.

    Dobrze, że sąsiadka zablokowała żonę w domu. Nie byłaby zadowolona tym, co ci zwraca uwagę na basenie, a raczej -  kto.



    A do tego wydaje się  zachęcać cię do skoku. Nie do skoku w bok, od żony... wcale mi to do głowy nie przyszło!

    Co za ciało! Przy niej czujesz się jak grubas. Nawet trudno, aby zwróciła uwagę na twoje niezgrabne wdzięki. Ale musisz się jakoś zaprezentować. Cóż gruby, ale jaki zwinny!
 

   Wszystko byłoby w porządku, tylko z tą odwaga skoku do basenu sportowego... tak bez rozgrzewki?
 Już od razu wyobrażasz sobie, co byłoby, gdyby żonie ktoś doniósł, w jakim towarzystwie się obracasz

 Chcesz zadzwonić do domu, aby żoneczka obiad ci podgrzała, bo konia z kopytami ochotę masz zjeść. Coż to? 

 Nie ma zasięgu?


 Już ktoś doniósł żonie o pięknej kobiecie na basenie?


    A to dobrze. Nie będziesz się prosił. Sam sobie urządzisz obiadek na mieście.


 Przynajmniej nikt w domu nie będzie ci cholesterolu wypominał.


    Na deserek szkoda czasu. W swoim ogrodzie masz piękne jabłka. Kuszą przechodniów, ale do tej pory spoko. Wiszą sobie bezpiecznie na okazałym drzewku. Będzie z nich w tym roku szarlotka na całą zimę. Z lodami na gorąco. No i truneczek. Oj, rozmarzyłeś się.

   Tobie też by to się przydało. Myśli niemoralne na basenie krążyły, oj krążyły. Ale to tylko kuszenie rogatego. Możesz sobie darować.
   Ale pożegnaj się z szarlotką na gorąco, bo wystarczy ci wspomnienie z basenu i już się rozgrzejesz. 
  
   Wcale ci nie obiecuję, że przy tak zróżnicowanym relaksie nie odezwie się ze zdwojoną siłą „zgiełk wewnętrzny”: pojawią się natychmiast myśli o rzeczach niecierpiących zwłoki i sprawach, które cię niepokoją.
   
    Szkoda tylko, że... Marylin nie ma. Nie tylko ty za nią tęsknisz. Tyle lat minęło, a ona wciąż w pamięci. Rozmarzyłeś się?

  Nie, tego nie mogę ci zrobić. Dam ci jeszcze popatrzeć na aktoreczkę, żebyś miał się z czego spowiadać.

Zaraz zaraz, to ja z jednego ze swoich zawodów- nauczyciela muzyki, ( ekonomistę zostawmy na razie w spokoju) nie mogę zapomnieć o relaksowaniu się muzyką.
" ... Ciągła pogoń za pieniędzmi daje się nam we znaki, a jedyną rozrywką jest fotel lub kanapa po pracy. Czy ona nas odpręży? 

   Pewnie tak myślimy, jednak bardziej przyjazne dla naszego organizmu byłoby wyjście na koncert z muzyką relaksacyjną, aby choć raz poczuć stan, w którym pewnie dawno nie byliście. Organizatorzy nie robią tego tylko dla siebie. Ich głównym celem jest pokazanie szerszej publiczności, że odpoczynek, to nie cichy kąt we własnym mieszkaniu. Można wychodzić do ludzi, by wspólnie czerpać siłę i niesamowitą energię wsłuchując się w dźwięki instrumentów, jakie od lat uznawane są za relaksujące. Wystarczy jeden koncert, by nawet najbardziej zagorzały przeciwnik takiej muzyki zrozumiał jej przeznaczenie. Nasz mózg wręcz uwielbia tego rodzaju wysokie dźwięki chociaż my jeszcze o tym nie wiemy. Myślimy, że relaks, to święty spokój i bardzo się mylimy. Koncert, na którym poddajemy się muzyce relaksacyjnej należy do jednych z tych, jakie odbywają się na całym świecie..." 
Źródło: dobramuzykadosnu.wordpress.com

Jeśli nie lubisz chodzić na koncerty, a masz w domu instrument, to sam sobie pograj.

Tylko spokojnie...nie stresuj się ... to ma być relaks.
Zapomniałeś, jak to idzie?


Nie martw się, ja też nie grałam na skrzypcach od   bardzo   bardzo   dawna. Moje skrzypce najpierw pozbawiłam strun, później smyczka, aby nikt z moich gości nie próbował wymusić na mnie koncertu.
A więc nikt inny, jak ja, nie może cię lepiej zrozumieć. Przecież nie jesteś Paganinim i nie dajesz koncertu.