O tej porze nie zamierzam męczyć Was swoimi postami "tematycznymi". Pragnę jedynie życzyć Wszystkim moim Czytelnikom, którzy goszczą na moim blogu, bez względu na to, czy zamieszczają komentarze, czy nie
W
swoim życiu zmieniałam około 10 razy miejsce zamieszkania, w tym 6
razy wspólnie z rodzicami. Przez te pierwszych 6 przeprowadzek
zawsze towarzyszył nam pewien sakralny obraz i stary zegar.
Do obecnego domu, który być może jest już ostatnim przystankiem w moim życiu, przywędrował również ten pamiątkowy zegar z lat przedwojennych.
Myślę,
że w pierwszych dniach niemowlęctwa zainteresował mnie ten mebel
wiszący na ścianie, jego nieustanny tykot i dzwonki co pół
godziny. Zegar przedtem był własnością niemieckiej rodziny. Pisałam już wcześniej na temat tego zegara i zegarów ogólnie tutaj Przeszedł on podobny los do mnie samej , jako osoby. Jego wnętrze kilka lat temu należało "wyleczyć" , podobnie, jak moje serce. Ja działam przy wspomaganiu baterii i dwóch przewodów doprowadzonych i zakotwiczonych w sercu (stymulatora serca), a zegar ma też wewnątrz baterie i niestety wahadło już nieruchome, a zegar jest niemy - nie dzwoni i nie tyka. Jednak wskazówki określają właściwy czas. Reasumując, jest w gorszym stanie, niż ja, bo mnie jeszcze krtań nie odmawia posłuszeństwa. Chociaż... dolegliwości mam na tyle, że solo w chórze już nie pociągnę. Kiedyś potrafiłam pokazać swojemu chórowi, którym dyrygowałam, jak ma wyglądać głos prowadzacy, solowy z towarzyszeniem tego chóru. Jako solistka w zespole też nie dałabym teraz rady nawet przy najczulszym mikrofonie. Głosu na nikogo, mimo buzującej czasem we mnie złości... też nie podniosę. Struny głosowe mają już pewien mankament, o czym nie bedę się już tu rozwodzić. Co swoje to już w życiu wyśpiewałam... na scenie też. Przynajmniej nie męczy mnie już trema, która była nieodłączna.
Nigdy
nie pytałam rodziców, skąd w naszej rodzinie znalazła się
reprodukcja obrazu Giowanniniego Bellini w pięknej drewnianej ramie, z
inkrustacją w winogronowe zaowocowane gałęzie.
Madonna with Doves Art Print by Giovanni
Obraz,
w którego blasku (a nie w cieniu), wychowywałam się, roztaczał
w pokoju niewysłowione ciepło, spokój, dawał poczucie
bezpieczeństwa, przynależności do tej rodziny , jaką Giowanni Bellini uwiecznił. Bo czyż nie jest to sielski obraz Dzieciątka karmiącego
gołębie, które ufnie zjadają ziarna z małej dłoni, oraz jakby w
cieniu Dzieciątka, ale w zasięgu ręki, siedząca Matka gotowa zawsze
przyjść z pomocą?
Samo
otoczenie - dom, dzban przy schodach i bezpieczna ściana okalających
z boku drzew, wydawało mi się pejzażem tak naturalnym, że miałam
go w wyobraźni, nawet wtedy, kiedy wychodziłam z domu za próg.
I
kiedyś tego obrazu zabrakło. Nagle. I to w momencie, kiedy przyszło
mi pożegnać jedną z najukochańszych osób, bo taka kolej życia. Należy pamiętać, że człowiek nie może przywiązywać się do myśli, że wszystkich i wszystko mamy dane raz na zawsze. Bóg
zabrał mi tatę. Odchodził powoli, pół roku. Zdążyłam , jak i
moja rodzina, przygotować się na to odejście, aby bolało nas jak
najmniej.
Zadbałam,
aby chronić moją mamę przed samotnością, mimo że opierała się
bardzo, aby nie opuszczać swojego dotychczasowego domu. Kiedy za
kilka dni dostała temperatury, wykorzystałam moment, aby zabrać
ją do siebie. Przecież wymagała opieki. Nie miała już żadnych
argumentów. Dom i tak w końcu planowaliśmy sprzedać i to ja
miałam się mamą zaopiekować.
Dom
stał tylko dwa dni bezpiecznie. W trzecią noc został okradziony z wielu przedmiotów, bardziej lub mniej cennych, choć dla nas majacych subiektywnie bezcenną wartość, bo sentymentalną. Obraz nadzwyczajniej zmienił swoje miejsce, do którego należał ponad 65 lat.
Czego
najbardziej żałowałam?
Obrazu
, może powiesiłabym w pokoju w moim ówczesnym domu, w którym mama
mieszkała jeszcze 5 lat. Czułaby , że po przeprowadzce niewiele
się zmieniło. I tak postarałam się, aby istotne meble z jej
pokoju przewieźć i stworzyć dawną atmosferę.
Ta
reprodukcja obrazu Giowanniego w końcu nie musiałaby pozostać u
mnie, bo mam jeszcze 3 siostry. Nieważne, gdzie on wisiałby, ale
zawsze spoglądając na niego, czułoby się tę
kilkudziesięcioletnią opiekę Matki Bożej z Dzieciątkiem i
ciągłość swojego żywota.
Już
od 10 lat moi kochani Rodzice są razem i mam nadzieję - znajdują się w miejscu, gdzie święta Rodzina przebywa w oryginale.
Ciekawa
jestem, gdzie i u kogo obraz teraz wisi i jaką rolę pełni dla tej
osoby czy rodziny. Jeśli wzbudza takie same jak u mnie uczucia i
sprawia podobne poczucie bezpieczeństwa, to wybaczam złodziejowi.
A w najbliższych godzinach... też zmiana, tym razem... daty... Jeśli macie czas, to proszę zajrzyjcie jeszcze tutaj. Mimo, że pisałam to rok temu, to wciąż aktualne.
Wszystkim gościom mojego bloga życzę,
wg potrzeb,
status quo,
jeśli taki jest wymarzonym stanem rzeczy
albo...
zmiany na lepsze, jeśli w marzeniach są piękne cele do osiągnięcia w Nowym Roku
I znów w tę noc we śnie występowałam jako bosonoga dziewczyna.
To nie nowość dla mnie, często te sny w niekomletnym stroju miewam od dzieciństwa. Pisałam już o tym wcześniej tutaj .
Niektórzy różnie takie sny interpretują, że może spada mi ciśnienie i stopy są mniej dokrwione, przez co bardziej je czuję, lub mam jakieś kompleksy, które dają o sobie znać w nocy, kiedy mózg robi remanent z dnia całego.
Nieważne, jaka jest tego przyczyna, ale nie lubię, kiedy w fabule sennej idę, jak to dziś w nocy, na randkę, jako młoda dziewczyna, w białym garniturze i w ostatniej chwili spostrzegam, że gdzieś zapodziałam buty. Reszta snu, to poszukiwanie jakichkolwiek butów, niekoniecznie pasujących do garnituru. Oby tylko przykryć te bose stopy! I fabuła już się nie rozwija w wątku ewentualnego spotkania , a jedynie na poszukiwaniu tych... kapci. Jeszcze nigdy sen nie zakończył się w ten sposób, że znalazłam te upragnione buty.
Może dlatego mam cały arsenał obuwia w domu. Może podświadomie bronię się, abym nie została bosa. A jak wszyscy wiemy, przecież na końcu drogi i tak zostawimy wszystko, a pójdziemy boso.
Tymczasem kobietki przed Sylwestrem przygotowują sobie buty idealne do tańca, chociaż wejście w szpilkach na salę, to jest to.
Później można już wyciągnąć jakieś wygodne balerynki. W tym roku hołubców wywijać już nie będę, bo już w życiu swym dość ich nawywijałam. Teraz mogę je tylko powspominać w niebieskich brokatowych balerynach na nogach.
Będę się w nie dłużej wpatrywać, to może choć w tę noc sylwestrową we śnie będą "przyklejone" do mych stóp.
SZEWCZYK - w wykonaniu Wandy Warskiej Tłumaczenie: Henryk Roztworowski Kompozytor Rudi Revil (oryginał:Françis
Lemarque - Le petit cordonnier)
Szewczyk
chwat, mały chwat Bardzo,
bardzo tańczyć chciał Prędko
butki szył i o balu śnił Mała
ślicznotka szła, zobaczyła butki dwa Spodobały
się, zaraz kupić chce Butki
te nie będą kosztowały cię Ale
zlituj się, ze mną tańczyć chciej Oj,
szewczyku, jesteś głupi Szczęście
chcesz za butki kupić Oj,
szewczyku miły, szczęście, szczęście To
nie taka prosta rzecz Rzekła
mu w końcu tak Niech
to będzie szczęścia znak Butki
będą me, z tobą tańczyć chcę Szewczyk
zbladł, cały drżał Już
się o swe szczęście bał Lecz
wystroił się, na bal szybko mknie Ale
gdy do damy piękny ukłon słał Powiedziała:
nie, w tłum wmieszała się
Oj,
szewczyku, jesteś głupi... Ujrzał
ją pośród par, na buciczki rzucił czar Jak
zepsuty bąk wciąż wiruje w krąg W
oczach jej widać lęk, a dokoła huczy śmiech Do
białego dnia dziwny taniec trwa Ach,
to szewczyk rzucił na mnie biedną czar Patrz
na moje łzy, ty szewczyku zły Zlituj
się, szewczyku miły Tańczyć
dłużej nie mam siły Oj,
szewczyku, odwróć czary, czary Już
przy tobie zostać chcę Mój
szewczyku, serce boli Chcę
się poddać twojej woli Mój
szewczyku, całe życie, życie W
twych ramionach tańczyć chcę
Kiedy poszukiwałam piosenki o szewczyku natknęłam się na piękny wiersz Bolesława Leśmiana - piosenkę wykonywaną w Piwnicy Pod Baranami przez Aleksandrę Maurer. Obłędny szewczyk kuternoga zamierza uszyć buty dla Boga, aby w niebie nie chadzał boso i stóp nie ranił o błękity :
SZEWCZYK
Słowa:
Bolesław Leśmian, muzyka Jerzy Wysocki
W
mgłach daleczeje sierp księżyca
Zatkwiony
ostrzem w czub komina,
Latarnia
się na palcach wspina,
W
mgłach gdzie kończy się ulica.
Obłędny
szewczyk kuternoga
Szyje
wpatrzony zmór odmętny
Buty
na miarę stopy Boga,
Co
mu na imię Nieobjęty
Błogosławiony
trud,
Z
którego twórczej mocy
Powstaje
taki But
Wśród
takiej srebrnej nocy.
Panie
obłoków, Panie rosy,
Naści
z mej dłoni dar obfity.
Abyś
nie chadzał w niebie bosy
I
stóp nie ranił o błękity.
Niech
duchy, paląc gwiazd pochodnie,
Powiedzą
kiedyś w chmur powodzi,
Że
tam, gdzie na świat szewc przychodzi,
Bóg
przyobuty bywa godnie.
Błogosławiony
trud,
Z
którego twórczej mocy
Powstaje
taki But
Wśród
takiej srebrnej nocy.
Dałeś
mi, Panie, kęs istnienia,
Co
mi na całą starczy drogę.
Przebacz,
że wpośród nędzy cienia
Nic
ci, prócz butów dać nie mogę.
W
szyciu nic nie ma oprócz szycia,
Więc
szyjmy , póki starczy siły!
W
życiu nic nie ma oprócz życia,
Więc
żyjmy, aż po kres mogiły!
"Szewczyk" w wykonaniu Aleksandry Maurer w Piwnicy Pod Baranami
Wciąż się uczę. I życie będzie mi wciąż dostarczać wiedzy do końca moich dni, z tym, że nie jestem pewna, czy będę w każdym jego momencie w stanie świadomie przyswajać nowe informacje i doświadczenia. Ale teraz spoglądam w przyszłość z zaciekawieniem, a ta obecna nauka to nie spoglądać za siebie. Z praktyką jeszcze nie najlepiej, ale dzisiaj też jedno z takich ćwiczeń mam dla siebie. Po prostu nie sprawdzę, czy w przeszłości pisałam na swoim blogu ( a jeśli tak, to w jakiej ujęłam formie) o trzech siostrach, którym na imię: WIARA, NADZIEJA I MIŁOŚĆ.
Nawet, gdyby taki podobny post już był, to przynajmniej nie miałby takich ilustracji. Ten post jest już 450 z kolei. Któżby spamiętał wszystkie tytuły? Te siostry, o których piszę są, jak to najczęściej bywa w rodzinie, podobne, ale przecież nie są klonami.
(trzy obrazy art by Ken Hamilton) W Pierwszym Liście Św. Paweł Apostoł pisze do Koryntian 1 KOR 12, 31-13.8A Tak więc trwają wiara, nadzieja i miłość - te trzy, z nich zaś największa jest miłość. W skrócie można za Św. Pawłem powiedzieć, że gdybym miał: wszelką możliwą wiarę, tak, iżbym góry przenosił, a miłości bym nie miał, byłbym niczym. Nadzieja, choć bez niej żyć się nie da, też musi ulec wielkości swojej siostry Miłości. Pięknie o tych trzech siostrach napisał i śpiewał Bułat Okudżawa. Poniżej tekst w tłumaczeniu Michała Jagiełło;
TRZY SIOSTRY
Zaciągnijcie
w oknach zasłonę błękitną Siostro, proszę nie wpuszczać
lekarzy za próg. Oto
trzej wierzyciele zjawili się przy mnie. Wiara,
Miłość, Nadzieja — po swój przyszły dług. Chętnie
zwróciłbym długi i nowe i stare, Ale
w trzosie dziurawym ni grosza na dnie... Nie
bądź smutna, nie złorzecz, nie gniewaj się Wiaro, Jeszcze
wielu dłużników wszak masz oprócz mnie. Patrzeć
w twarz nie ośmielam się swym wierzycielom. Chcę
z pokorą i skruchą im przypaść do rąk. Nie
bądź smutna, nie gniewaj się matko Nadziejo, Jeszcze
twoi synowie na świecie tym są! Ku
Miłości posyłam niepewne spojrzenie, Znad
wezgłowia łagodny dobiega jej głos: —
Rozdawałam
się sama w twoim imieniu, Nic
nie jesteś mi winien. Dostałam już dość. Za
twych uczuć i wzruszeń porywy namiętne, Za
szaleństwo, co spokój odbiera i sen. Odpłaciła
mi ludzka obmowa z procentem, Przecież
wiesz, że za dobro odpłaca się złem. Rozgrzeszony
zasypiam w szarości przedświtu, Po
pościeli plamami rozlewa się brzask. Siostry
trzy, żony trzy, trzej sędziowie Kredytu
ostatniego udzielić mi chcą jeszcze raz. Siostry
trzy, żony trzy, trzej sędziowie Kredytu
bezzwrotnego udzielić mi chcą jeszcze raz. Bułat Okudżawa - "Trzy siostry" -You Tube
Kończy się rok. Często dokonujemy bilansu swojego życia mijającego roku.
Może to nie jest zgodne z zasadami ekonomii, ale warto zrobić bilans korzystny minionego czasu.
Taki , korzystny, ale bilans dnia, proponuje w swojej książce: "To mi się uda. Recepta na świadome i dobre życie" - Bernhard Geue.
Przecież rok to tylko odcinek czasu, więc mogę zaryzykować, by wyobrazić go jak inny , mniejszy odcinek , czyli jeden dzień.
art by Andrius Kovelinas -Joy of life
I odwrotnie, te same zasady przyjęte do rozliczenia dnia przyjąć można również do roku.
Jesli bowiem jesteśmy nadmiernie sceptyczni każdego dnia, to przecież tak samo będziemy widzieć siebie w podsumowaniu roku.
Jeśli budzimy się rano i "wstajemy lewą nogą", to od razu boimy się, że cały dzień będzie fatalny.
art by Miroslav Yotov, 1977 ~ Bulgarian painter, Surrealist painter..
Nie możemy zakładać już 1 stycznia, że przez cały rok czekają nas niepowodzenia.
Animacja; Irina Marinina/MIRA1/
Nauczmy się bilansować każdy dzień wg "recepty"
Bernarda Geue.
Mnie też to się przyda, bo jak dotąd, jeszcze "korzystnego" bilansu nie sporządzałam.
Wieczorem uświadomcie sobie wszystkie ważne pozytywne, neutralne i negatywne doświadczenia minionego dnia (w tej kolejności!)
Dorośli ludzie skłaniają się do koncentracji na smutnych stronach życia i (rzekomych lub faktycznych) niepowodzeniach. Nie powinniście w ten sposób fałszować waszego osobistego bilansu osiągnięć i dlatego zalecam starannie podejść do wieczornej retrospektywy dnia. Pozwólcie, żeby wszystkie ważne wydarzenie pokazały się Wam jak na rewii, i starajcie się podkreślić doświadczenia, które przyniosły zadowolenie i zakończyły się sukcesem.
W kryzysowych momentach życia należy ograniczyć się do pozytywnych i neutralnych przeżyć
Jeśli źle się Wam powodzi, to oznacza, że prawdopodobnie koncentrujecie się za bardzo na tym, co negatywne i niosące ze sobą zagrożenie - nawet jeśli tego nie chcecie lub się przed tym bronicie. Jeśli zatem Wasz dzień jest wypełniony nadmiarem zwątpienia albo krytyki, to wieczorny bilans powinien stać się leczącą równowagą: co mi się udało zdziałać? Co, mimo wszystkich przeszkód, udało mi się załatwić? Z kim miałem dobry kontakt?
Koniecznie ustalić na następny dzień pozytywny, osiągalny cel
Przeszłość jest niezmienna. Niezależnie od tego, czy przeżywamy trudne czasy czy chwile najwyższej formy, gdy chcemy poprawić jakość naszego życia, spojrzenie w przyszłość jest niezwykle ważne. Każdy codzienny bilans powinien zatem kończyć się przerzuceniem mostu do jutra. Postanówcie zatem zrobić w ciągu najbliższych 24 godzin coś, cojest przyjemne i możliwe do realizacji: odwiedzić biuro podróży, przygotować się na następną lekcję hiszpańskiego lub zaplanować po pracy przyjemną godzinę przy herbacie. Polecam to również wtedy, a nawet szczególnie wtedy, gdy liczymy się z dużymi trudnościami lub problemami z ludźmi.
Następnego dnia rano po obudzeniu należy w pierwszej kolejności przypomnieć sobie o tym celu
Zacznijcie każdy dzień od idei napawającej odwagą i energią, która to idea posiada tę zaletę, że można ją zrealizować. Gdy wrócicie w myślach do rozważań z poprzedniego wieczoru, wzmocni się automatycznie Wasze pozytywne nastawienie - żaden problem nie przeszkodzi Wam wtedy wziąć od życia to, co sobie zaplanowaliście.
Przez regularne stosowanie tej metody można poprawiać własny obraz świata
Odpowiedź na pytanie o sens i wartość swojego życia znajduje się między innymi w długim łańcuchu codziennych bilansów życiowych. Co wieczór macie wolny wybór: czy chcę dzisiejsze godziny spisać na straty traktując je jako nieudane, czy chcę uznać je za inwestycję w przyszłość i zachować w pamięci jako powodzenie? Korzystajcie z każdej okazji, by obronić się przed niszczącymi myślami i wywrzeć pozytywny wpływ na rozwój swojego charakteru.
W tym roku w sezonie grzewczym zdjęłam dywan z podłogi. Jest podgrzewana, to po co dywan miałby kumulować całe ciepło?
Miałam trochę duszę nad ramieniu, obawiając się, czy czasem goście (domownicy też), nóg nie połamią, bo podłoga z płyt o wysokim stopniu glazury czyhała na ewentualne ofiary.
Żeby nie było, jak w poniżej zaprezentowanym wierszu, bo każda płytka w podłodze (w wierszu:"klepka w parkiecie") ma taki błysk, że można w mym domu "polecieć na pysk" :)))
Pinterest
Tańców żadnych nie przewiduję, więc mam nadzieję, nie przysporzę ortopedom pacjentów. Ponieważ zbliża się sylwester , a po nim karnawał, przygotowałam jako przestrogę dla balujących na salonach, wierszyk Ludwika Jerzego Kerna o śliskiej podłodze w sali balowej.
giphy.com
Przyda się może instruktaż, jak podnieść łatwo i bezpiecznie partnerkę w tańcu, aby z nią razem nie upaść, a także ... aby lumbago nie uziemiło partnera.
"Mój pierwszy bal" w wykonaniu Ewy Bem - YouTube
Słowa: Agnieszka Osiecka
Muzyka: Franciszka Leszczyńska
Ze szkolnego mundurka, z pokoiku na piętrze, Z fotografii z warkoczem, ze spacerów na wietrze, Coraz mniej dziś pamiętam, coraz rzadziej się śmieję, Pozostało mi jedno wspomnienie Mój pierwszy bal, Te walczyki leciutkie jak świerszcze, pierwszy bal, Czyjeś oczy wesołe, na szczęście pierwszy bal. Bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą, I walczyki co jeszcze się śnią. Mój pierwszy bal, sentymentalny bal, troszeczkę żal, Mój pierwszy, jedyny bal.
Na cóż dawne ulice, kalendarze, powroty, Po co tyle tęsknoty, ja ci wierzę: nie trzeba Kiedy patrzę na ciebie, nie pamiętam już o tym, Tylko tyle, a ty się nie gniewaj Za pierwszy bal, Za walczyki leciutkie jak świerszcze. Pierwszy bal, Za te oczy wesołe, na szczęście. Pierwszy bal, Bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą, I walczyki co jeszcze się śnią. Mój pierwszy bal, Sentymentalny bal, Troszeczkę żal, Mój pierwszy, jedyny bal.
Jeszcze tyle jesieni nas odmieni, zamieni, Przejdą style i mody, i zabraknie urody. Coraz więcej jest cienia, blakną stare wspomnienia, Tylko jedno się wcale nie zmienia: Ten pierwszy bal, Te walczyki leciutkie jak świerszcze. Pierwszy bal, Czyjeś oczy wesołe na szczęście. Pierwszy bal, Bal z myszką, bal z łezką, bal za mgłą, I walczyki co jeszcze się śnią. Ten pierwszy bal, Sentymentalny bal, Troszeczkę żal, Ten pierwszy, ostatni bal.
Czy jesteśmy na tyle otwarci, aby nasi potomkowie po naszym odejściu mogli powiedzieć, że znali nas, tak od środka, i nie o wnętrze anatomiczne tu chodzi?
Nie każdy jest blogerem, a już zupełnie wyjątkowi są pisarzami, czy poetami, których dzieła za życia były , czy są opublikowane. Inną sprawą jest, czy czytane, bo publikacja, to jeszcze nie wszystko.
Ernest Bryll zostawił WIERSZ NA WIGILIĘ z 2011r., jako jeden z ostatnich napisanych przed odejściem o kolędowaniu:
Na onej górze już świecą się zorze Idzie do nas światło Narodzenia O dziwimy się w sobie: – ach to być nie może Jakież wielkie rzucamy cienie?
Tacy mali i w takim zwątpieniu Aż się nosem zaryłeś w ziemię A tu cienie na skrzydłach ogromnych Ulatują do Bożego domu
Trzeba ruszyć. Od cienia już się nie urwiemy Jedną mamy duszę a ta poszła w zorze Jak w mazura. No, to co? Trzaśniemy Podkówkami jak to w polskiej ziemi Choć buty za duże może
Narodzonemu tańczymy i gramy Jak to w polskim kraju, pod wiatr i po grudzie A kolędami dźwigamy sami Co jest w nas utytłane w trudzie
Strach, czy się domyje smród nawet jasnością Ale szoruj skórę aż do krwi, do kości Ucz się śpiewać kolędę świetlistą, Choćby głosem niezupełnie czystym
Jeden z ulubionych poetów, Wojciech Młynarski, wydawało się, że wszystko, co stworzył za swojego płodnego pod względem literackim życia, opublikował... tak wydawało nam się, jego fanom.
A tu niespodzianka!
Przysłowiowe szuflady twórców są czasem miejscem, które kryją jeszcze wiele niespodzianek.
Otóż syn Wojciecha Młynarskiego, Jan Młynarski odkrył jeszcze kilka nie publikowanych wierszy.
Tak o tym czytamy na okładce do płyty "Kolędy na cały rok"
Kilka miesięcy po śmierci Taty odważyłem się otworzyć teczki z jego maszynopisami, które rzetelnie archiwizował przez lata. Może chciałem pobyć z nim sam na sam, bo nie mieliśmy zbyt wielu do tego okazji. Może chciałem go lepiej poznać. Znalazłem kolędy. Równie piękne jak te staropolskie śpiewane od pokoleń w każdym domu. Celebrowane niezależnie od tego, czy ktoś wierzy w Cud Betlejemski, czy nie. Wiedziałem, że napisał jedną kolędę. Nie wiedziałem, że jest ich dużo więcej. Wszystkie kolędy, które udało się zamieścić na niniejszej płycie, mówią o tym, co było dla Taty tak ważne, chociaż czasem tak trudne do zdobycia. O wybaczaniu, o nadziei i nade wszystko o samotności, na którą w Święta Bożego Narodzenia nie powinno być miejsca w żadnym domu i żadnym sercu. Oddając tę płytę w Państwa ręce, życzę wszystkiego tego, o czym pisał tata w swoich kolędach. Niech przesłanie zawarte w nich nie opuszcza Państwa przez cały rok. Niech święto będzie każdego dnia.
Wiersz na Boże Narodzenie
Wojciech Młynarski
Takie prościutkie przemyślenie
Na święta w głowę mi się wwierca
Że każde Boże Narodzenie
To jest pytanie o stan serca
Gdy złączy nas stajenka cicha
Czujemy jedną chwilę małą
Że nasze serce jeszcze dycha
Że nie ze wszystkim nam stwardniało
Że został mały punkt, szczelina
Że się choć jedna iskra złoci
Od której nagle sie zaczyna
Płomyk nadziei i dobroci
Spójrz, znowu mamy po lat siedem
W kolebce Panna Syna pieści
W krąg jest inteligencka bieda
Ale stół biały wszystkich zmieści
Jest przy nim nas gromadka liczna
I chociaż goło, lecz wesoło
I twoja matka - jaka śliczna
Ściska sie z Tobą pod jemiołą
Pamiętasz to, poczułeś dreszcze
To znaczy, że nie zginiesz w tłumie
Wzruszyłeś się, pożyjesz jeszcze
I sercem parę spraw zrozumiesz
Bo jest w tym chyba jakaś racja
Że święta w białych pól kobiercu
To jest magiczna operacja
Czyniona na otwartym sercu
Z tym sercem zawsze stara bieda
Stwardniałe stare, ciężko chodzi
Więc taki zabieg mu się przyda
Na święta, gdy się Chrystus rodzi
Nim się kłopotów zwali tyle
Co zawsze były, są i będą
Otwórz swe serce i na chwilę
Spróbuj podleczyć je kolędą...
Wykonuje kolędę Grzegorz Turnau
I ty spróbuj podleczyć serce kolędą...
Powiesz, że "nie masz słuchu, głosu"?
Na to też lek znaleźć można w kolędzie następnej z tej samej płyty.
KOLĘDA WOŁKA Z OSŁEM
Wojciech Młynarski
Tej kolędy słowa proste
Ułożyli wołek z osłem
Nieśmiało se przyklęknęli
Jak umieli zabuczeli
Hej kolęda, kolęda
Józef syknął na gadzinę
Obudzicie mi Dziecinę
Takim basem, drodzy moi
Kolędować nie przystoi
Hej kolęda, kolęda
Lecz Maria ich obroniła
Każda nuta Panu miła
I dlatego niech u żłoba
Osioł z wołkiem stoją oba
Hej kolęda, kolęda
Choć nie jesteś więc Carreras
Pomyśl o tym sobie nieraz
I się nie wstydź tej Dziecinie
Śpiewać zanim nocka minie
Hej kolęda, kolęda
Gdy kolędy wiodą tony
Niezawodne barytony
Dołącz do nich głos nieśmiały
Usłyszy cię Jezus mały
Hej kolęda, kolęda...
Teraz już wiadomo, skąd w pastorałkach jest używane określenie głosu "hucenie i bucenie".
art by Juan Ferrándiz Castells
Zaraz po powrocie wnuka z gościnnych występów u Babci Irenki wyjaśnię mu etymologię słów do kolędy
O... nie... oświeciło mnie. On musi być wyciszony. To raczej kolęda "Lulajże, Jezuniu" jest raczej wskazana przed snem.
Jest jeszcze jedna opcja.
Babcia Irenka przetrzyma swych gości na tyle długo, aby wnusio w drodze powrotnej zasnął w aucie. Wtedy już w swoim domku zostanie "na śpiku" przeniesiony na łóżko i dalej śpi. To wcale nie oznacza, że nie może im się w nocy obudzić, już wyspany, jak szczygiełek i z pastorałką na ustach "Hejze ino dyna, dyna, narodziła się Dziecina" i z kołderką w rączkach, wepchnąć się rodzicom do łóżka.