Było już kilka dni temu na moim blogu Podhale, były oscypki i miś, który miał prze(**)ane. Niby góry, a słownictwo... z nizin. Jednakże te sprawy fizjologiczne nie dotyczą tylko dołów. Znaleźliśmy się, jako społeczeństwo w trochę kłopotliwej sytuacji, a nazwałabym ją nawet ... żenującą.
Toalety w miejscach publicznych w dobie pandemii.
Sama zaobserwowałam wczoraj, będąc w szanowanej instytucji samorządowej w Poznaniu, kiedy jeden z petentów płci męskiej poprosił recepcjonistkę o kluczyk do toalety. Widocznie był częstym bywalcem tego budynku i niejednokrotnie z podobnych usług wcześniej korzystał.
I tu... zapora, nie tylko słowna.
" Niestety, obecnie nie udostępniamy toalet"
Pan zrobił dziwną minę, jakby pigwy skosztował, oczekujący w kolejce z resztą też miny nietęgie mieli.
Ktoś półżartem dodał:
"A czy wokół budynku krzewy są pod zasięgiem kamer?"
Jego sąsiad:
"A niechby i z satelity podglądali, to jak przyciśnie człowieka..."
Żal mi się zrobiło pana w potrzebie, bo był w wieku, kiedy nawet prostata mogłaby mu szwankować. Bardzo szybko budynek ten opuścił. Może miał niedaleko do domu, a jeśli nie? Samorząd obsługuje nie tylko mieszkańców Poznania, ale też ludziska całego powiatu poznańskiego.
Kto wie, czy czasem nie nadejdzie moda na wożenie w swoich autach przenośnych toalet. Już je widzę w tych wypasionych brykach. Ileż to dyndających drzewek o zapachu leśnym należałoby przed szybą zawiesić, chociaż... podobno, ludzie zakażeni covidem mają uszkodzone powonienie. Wreszcie skończyłoby się podrywanie... na brykę.
Wypasiona bryka
Adam Kwiatek
Piękna sylwetka, wypasiona bryka,
uliczkami małego miasteczka pomyka.
W niej, wypasiony, zarozumiały kierowca,
wyglądający, jak pełny zbiornik - bombowca .
Siedzi nadęty, gumę do żucia cmoka,
wygląda zupełnie - jak na jajach kwoka.
Już z samej miny, można wywnioskować,
że przyjechał na podryw, coś tu upolować.
I tyle w tym wpisie o podrywaniu, dalej wracam do sprawy "żenującej".
Ostatnio "zaczytuję się" w satyrach Mariusza Parlickiego. I w temacie toalet też znalazłam odpowiednią satyrę.
Dytyramb na cześć Latryny
Mariusz Parlicki
Zeusy, Dionizosy, czy też Apolliny -
bóstwa te nic niewarte,
gdy nie ma Latryny,
albo też, gdy Latryna
od środka
na skobel
zamknięta,
a ja biedak już wiem co wnet zrobię,
lecz nie wiem gdzie,
bo wokół tylko ta jedyna,
tak wielce upragniona przeze mnie -
Latryna.
Na cześć Latryny skaczę
(tak z nogi na nogę),
w drewniane drzwi kołaczę,
krzycząc, że nie mogę,
po pomoc olimpijskie bogi wołam święte,
tymczasem z wnętrza słyszę
okrutne
- Zajęte!
Czekam.
Nareszcie wolna!
No cóż,
poniewczasie,
a ja
wiem, że zbyt długo
żyć bez niej nie da się.
Wcześniej, nie przewidując jeszcze wystąpienia pandemii w poście tutaj
pisałam m.in.
(...) Ale i o przyziemnych sprawach ... jeśli nie można wytrzymać i przebierasz z nogi na nogę, to do toalety wchodząc, czym otwierasz?
Dobrze... lekcja odrobiona (mimo, że szkoły nieczynne)... łokciem.
Dobrze byłoby, gdybyśmy i tu mieli dodatkowy łokieć na ten użytek, ale to już moje pobożne życzenie.
Kristian Schuller, Bal Harbor
Takie, niestety nadeszły czasy.
Dawniej, w latach sześcdziesiątych mieliśmy inne problemy.
(Źródło: Kwartalnik Przekrój , 7 sierpnia 1965r. Archiwum)
Proponuję na koniec jeszcze inny swój stary post o toaletach - trochę humorystycznie
Kto by przypuszczał, że na moim blogu znajdzie się również tematyka kulinarna. Nie wspomnę o opisywanych wcześniej kłopotach z pieczoną kaczką.
W poprzednim poście o owczych serkach pisałam, bez wspominania o dodatkach do nich (nie licząc notek w komentarzu).
A więc pominęłam różnej maści wina, winogrono, żurawinę itp.
A co do serów owczych stosują m.in. Hiszpanie?
Na portalu InteriaKobieta znalazłam informacje o...pigwie, takiej "polskiej cytrynie".
Nie o Genowefie Pigwie (niezapomnianej postaci kabaretowej). Ona chyba lepiej w jesienne dni rozgrzałaby nas bardziej, niż herbatka z pigwą.
Zastanawiam się, czy na koniec tego wpisu nie dać szansy tej Genowefie Pigwie...
Jeszcze mam czas na dokonanie decyzji 😏
"(...)Nadaj polskiej jesieni smak gorącej Hiszpanii
Nalewka czy syrop to najpopularniejsze w Polsce sposoby przetwarzania owoców pigwy. Tymczasem południowcy z Hiszpanii mają swój własny, pigwowy specjał - Dulce de membrillo. To rodzaj pigwowej galaretki lub serka, który przygotowuje się gotując owoce z wodą i cukrem, a następnie wlewa do prostokątnej formy. Zastygniętą galaretkę kroi się następnie w plastry. Dulce de membrillo tradycyjnie je się z hiszpańskim owczym serem manchego. (...)"
Jak wykorzystać na polskim stole to Dulce de membrillo do naszych serów?
"(...)Delikatnie podpieczone kromki pełnoziarnistego chleba tostowego świetnie zgrają się z samodzielnie wykonanym Dulce de membrillo i serem o wyrazistym smaku - pleśniowym, serem korycińskim czy oscypkiem (...)"
Czy tylko z serami?
"(...) Hiszpański przysmak na złocistym toście skomponuje się też z wyrazistą, słoną szynką dojrzewającą pokrojoną w cieniutkie paseczki.
Pigwowy specjał - Dulce de membrillo /materiały prasowe
Słodkości przede wszystkim
Międzynarodowe eksperymenty kulinarne z pigwą w roli głównej to świetny pomysł. Klasyka w postaci pigwowej konfitury, wzbogacona o nuty rozgrzewającego imbiru czy cynamonu obroni się jednak zawsze. - Najlepszym tego przykładem jest ciasto drożdżowe. Bez względu na to, czy z dodatkiem sera, masy kakaowej czy najbardziej tradycyjne z kruszonką, w połączeniu z owocową konfiturą smakuje zawsze wyśmienicie (...)
Pigwową konfiturę możemy jednak wykorzystać też jako nadzienie do słodkich, jesiennych deserów. Ciasto w 15 minut? Z gotowymi spodami tortowymi to żaden problem. Wystarczy, że posmarujemy je grubą warstwą przygotowanej wcześniej konfitury pigwowej i zapieczemy przez chwilę pod bezową pianką z białek, by cieszyć się smakiem jesiennego deseru..."
Czytaj więcej na https://kobieta.interia.pl/kuchnia/news-pigwa-polska-cytryna-w-twojej-jesiennej-kuchni,nId,2445926#utm_source=paste&utm_medium=paste&utm_campaign=chrome
Jeśli nie musisz kupować tego owocu na bazarku, bo masz własny krzew, jak ja, pigwowiec japoński, to czekają już Cię zbiory. Owoce nabrały pięknego cytrynowego koloru. Już dzisiaj skosztowałam herbatki z pigwą. Pokroiłam ją wcześniej w cieniutkie paseczki, zasypałam cukrem i odstawiłam do puszczenia soku. Mniam.... sto razy smaczniejsze i obfitsze w vit. C, niż zagraniczna cytryna.
Kręgosłup od zbierania pigwy nie boli mnie, bo już na obecnym miejscu zamieszkania nie mam drzewka pigwy gruszkowej, ale krzew. Drzewko zostało wycięte przez nabywcę mojego poprzedniego domu z ogrodem. Miało owoce wielkości dużych gruszek.
A wracając do dolegliwości kręgosłupa spowodowanych pracą przy zbiorach owoców, przytoczę wiersz Mariusza Parlickiego, pt:
Jesienny Optymizm
Piękna jesień - oczywiście -
z drzewa lecą złote liście.
Jak poleje i jak pizdnie,
człowiek na nich się poślizgnie.
Złamią nogę starsze panie
na żołędziu, lub kasztanie,
a do nieba przez klinikę
pójdą struci sromotnikiem.
W sadzie jabłek co nie miara.
Gdy je zerwie moja stara,
będzie jęk i płacz w chałupie,
że ją łupie w kręgosłupie.
Piękna jesień - oczywiście -
na gumiaki zmieniam klapki
i jak głupi grabię liście,
zbieram pigwy do herbatki.
art by Anna Pokora
Obrodziły. Zbieram, zbieram...
Cukier drogi. Z tej przyczyny
takie cierpkie ciągle zżeram,
przez co stroję kwaśne miny.
W takim razie, aby tę minę "osłodzić" jednak zaproponuję tę Genowefę Pigwę.
"Niech mówią, co chcą - dobrze lub źle - byle w ogóle mówili".
Taką maksymę uknuli ludzie pragnący rozgłosu, bywalcy salonów, gwiazdy.
A gdyby zwierzęta miały głos, czy pragnęłyby, aby o nich źle mówiono?
Takimi "gwiazdami", stały się ostatnio dziki, które opuszczają gremialnie swoje knieje i pchają się na salony, jakimi wydają im się ludzkie zagrody, ulice miejskie, parki czy po prostu śmietniki.
Osiągnęły to, co chciały, a do tego jest o nich głośno. Byleby nie było w końcu za głośno od wystrzeliwanego w ich kierunku śrutu.
O innych zwierzętach mających "parcie na szkło", już wiadomo od lat, to niedźwiedzie w naszych polskich górach. Oglądaliśmy je czasem w relacjach telewizyjnych.
Jest wśród nich , stara niedźwiedzica, która ma wśród górali ... "prze(**)ane", łagodniej określając: "przechlapane".
Na tym etapie wpisu jestem jeszcze taktowna, ale , jak przejdę do cytatów, to wybaczcie..., będą mówić o mnie źle.
Przytoczę zatem historię tej niedźwiedzicy, choć autor,
Mariusz Parlicki (poeta, prozaik, satyryk, autor tekstów piosenek, krytyk literacki, eseista) utwór ten osnuł na "oscypku". Przestrzegał takich, jak ja, ceprów, aby byli uważni przy zakupach serków.
Mnie jednak bardziej żal jest pewnej niedźwiedzicy, niż naiwnych turystów, do których też się zaliczam. Nie posądzam autora wiersza ( bajki) o brak serca wobec zwierząt, bo przecież niedźwiedzicę jednakże "nieszczęsną" był nazwał.
OSCYPEK
Mariusz Parlicki
Żył na Podhalu pewien gazda,
co owce miał i dom z ogródkiem,
w domku kwaterki dla tych z miasta,
no a w ogródku zrobił budkę.
W budce dla ceprów miał ciupagi,
swetry i kierpce, rzeźby z lipki,
no a poza tym różnej wagi
własnej roboty miał oscypki.
- Co to oscypek? - gdy górala
zapyta ktoś, ten mu odpowie:
- to taki serek co ma tłuszczu
i soli równo, po połowie.
Biznes się kręcił dosyć kiepsko,
rzadko wpadały jakieś dutki,
bo gazda większy niż do handlu
miał do gaździny ciąg i wódki.
Poza tym biedny miał chałupę
przy mało uczęszczanym szlaku,
więc często w troki brał swą dupę
i się opalał na leżaku.
No a oscypki dojrzewały
w tej budce, leżąc przez miesiące,
i aromatu nabierały,
moczył je deszcz i grzało słońce.
Po deszczach kiedyś tak namokły,
że gazda zaczął pytać żonę,
czy by oscypków tych nie mogli
nazwać - "góralskie mascarpone".
Gdy wyschły na pieprz od promieni
słońca, to gazda nie dowierzał,
jak się oscypek szybko zmienił
w twardy i kruchy ser - parmezan.
- Cicho bądź, konkurencja nie śpi,
lepiej byś głośno się tak nie darł,
jeszcze są całe i bez pleśni,
ale już jadą, niczym cheddar.
Po pewnym czasie te oscypki
zaczęły barwę mieć roquefort'a,
a gdyby dodać je do pizzy
to daję słowo: - gorgonzola.
Aż raz oscypki wszystkie zjadła
zła niedźwiedzica i boleści,
dostała takich, że przepadła
i brak jest o niej dotąd wieści.
O tej nieszczęsnej niedźwiedzicy,
różne pogłoski są puszczane,
lecz zgoda jest w tej okolicy,
że niedźwiedzica ma przesrane.
A ty turysto aby (...) nie mieć,
nie kupuj w budce pośród lipek
oscypków, które cudzoziemiec
tylko wziąć może za oscypek.
To wszystko mogło mieć miejsce wówczas, kiedy najstarsi górale oraz stare niedźwiedzice, a także naiwni turyści i cudzoziemcy nie słyszeli o euro-oscypkach.
Wtedy jeszcze "(...)proces ‘pucenia’ (wytwarzania) oscypka (był taki sam) od wieków. Tak samo robili go dziadowie i pradziadowie współczesnych baców.
Szałas (Źródło: Portal Górski)
Odlewanie żertycy (Źródło: Portal Górski)
Ugniatanie oscypków (Źródło: Portal Górski)
Niektórzy narzekają (artykuł pisany przed zalegalizowaniem oscypka przez Unię Europejską - przyp. T.Cz.), szczególnie urzędnicy i inspektorzy Sanepidu, że oscypki produkowane są w niehigienicznych warunkach. Bacowie na takie dictum oburzają się. Warunki są prymitywne, ale przestrzegają zasad higieny. Zresztą oscypkiem nikt się jeszcze nie zatruł. ( oprócz tej nieszczęsnej niedźwiedzicy?- przyp. T.Cz.) Wszystkie naczynia i narzędzia są codziennie myte a płótna służące do cedzenia prane. ‘Rosół’ (solanka) jest cedzony, aby usunąć drobiny sera i różne paprochy. Podłoga bacówki jest zmywana na mokro zwłaszcza, że coraz częściej deski pokryte są linoleum. Przed przystąpieniem do pracy, baca i juhas myją dokładnie ręce aż powyżej łokci w gorącej wodzie.
(...)
Siekiera, motyka, piłka, szklanka.......
Jeśli nawet Unii i Ministerstwu Rolnictwa uda się zdelegalizować oscypek to bacowie zejdą do zbrojnego w ‘ferule’ podziemia. A tradycja przemytu w narodzie jest silna. Amerykańskie lotniskowe służby bezpieczeństwa musiały nauczyć się odróżniać oscypki od granatów przeciwpancernych ukrytych w bagażU podróżnych ze Starego Kraju. Poległ w boju Sanepid, bo baby z paraoscypkami stoją wszędzie. Ani okupant ze swoimi rekwizycjami, ani władza ludowa z kontraktacją nie dały mu rady. Tak trzymać.
Jedynie nieopłacalność produkcji serów owczych przy braku popytu na mięso, skóry i wełnę jest w stanie zagrozić bytowi oscypka. Bo jak znikną z hal owce to nie będzie owczego mleka, a ja na ‘krówski’ oscypek patrzę krzywym okiem(...)"
(Źródło: Portal Górski. "Euro-oscypek")
A jak z tym oscypkiem, a raczej euro-oscypkiem jest teraz?
W ubiegłym roku kupowałam różnej wielkości i smaku serki, które przypominały oscypki. Sprzedawał je góral (?) prosto z samochodu pod domem wypoczynkowym w górach. Nie sprawdzałam czy certyfikacja była, za to cena wysoka , jak te góry. Ale jak wracać z Podhala i nie przywieźć oscypka, choćby to była tylko "gołka" (ser z mleka krowiego)?
Teraz już nie pamiętam, czy takie parametry miał chociaż jeden serek:
Nazwa oscypek może być stosowana tylko i wyłącznie w odniesieniu do wyrobów wyprodukowanych zgodnie z przepisami i tylko tradycyjnymi metodami. Oscypki można sprzedawać w okresie wypasu owiec, czyli od maja do października. Tradycyjny ser owczy musi mieć wrzecionowaty kształt, długość od 17 do 23 cm, średnica sera w najszerszym miejscu powinna wynosić do 6 do 10 cm, a waga od 0,6 do 0,8 kg. Barwa skórki oscypka musi być słomkowo-lśniąca lub jasnobrązowa z delikatnym połyskiem.
Art by Tomasz Wiatr - Góral - ołówek 2015
art by Tomasz Wiatr - Portret górala II - ołówek 2014
Słonecko juz zasło za górami
Słonecko juz zasło za górami
Pozegnoł sie górol, górol sie pozegnoł z turnickami 2x
Ależ łapczywie ta dziewczynka je winogrono. Jak znam dzieci, to pesteczki będą porzucone wokół niej. Przecież znajduje się w ogrodzie. Zapewne niejedna winorośl w tym miejscu w przyszłym roku wykiełkuje.
Na tę okoliczność, trochę przeze mnie wykreowaną, przedstawię utwór Bułata Okudżawy.
Autora chyba nie muszę przedstawiać. Tego barda chyba zna niejeden miłośnik muzyki. Tym razem jest to pieśń pochwalna życia. Nie znaczy to, że można przy niej radośnie podskakiwać, o nie...
To trochę taka gruzińska dumka śpiewana nie tylko przez samego kompozytora i autora tekstu, ale również przez innych wykonawców, takich jak Sława Przybylska czy duet Andrzej Korycki i Dominika Żukowska.
Piosenka Gruzińska (Winogronowa Pesteczka)
Wykonanie Sława Przybylska
Małą pestkę winogron w tej ziemi gorącej zasadzę,
Pocałuję winorośl, by kiście dojrzałe wnet rwać,
I przyjaciół w swym domu, i miłość w mym sercu zgromadzę,
Bo inaczej to po cóż na ziemi tej wiecznej mi trwać?
Chodźcie, goście, niech każdy, czym zechce, się u mnie uraczy,
Prosto w oczy powiedzcie, kim jestem i kim się mam stać.
Król niebieski mi wszystkie przewiny i grzechy przebaczy,
Bo inaczej to po cóż na ziemi tej wiecznej mi trwać?
Cały w ciemnej czerwieni, zaśpiewa mi dzisiaj Dali,
W czerni, bieli swej, głowę pochylę, by tak przed nim stać,
I posłucham, i umrę z miłości ogromnej i z żalu,
Bo inaczej to po cóż na ziemi tej wiecznej mi trwać?
A gdy zmierzch się zakłębi, zmiatając do cna wszystkie kąty,
Niech przypłyną ze snu, żebym mogła na jawie je znać,
Orzeł biały i bawół błękitny, i pstrąg jasnozłoty,
Bo inaczej to po cóż na ziemi tej wiecznej mi trwać?
Bo inaczej to po cóż na ziemi tej wiecznej mi trwać?
Autor tekstu: Bułat Okudżawa, tłum. Tadeusz Lubelski Kompozytor: Bułat Okudżawa
Wykonanie oryginalne: Bułat Okudżawa (1967)
Andrzej Korycki i Dominika Żukowska - Piosenka Gruzińska
Oryginalne wykonanie: Bułat Okudżawa)
Spulchnię
ziemię na zboczu i pestkę winogron w niej złożę
A
gdy winnym owocem gronowa obrodzi mi wić
Zwołam
wiernych przyjaciół i serce przed nimi otworzę...
Bo,
doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Zwołam
wiernych przyjaciół i serce przed nimi otworzę...
Bo,
doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Więc
- czym chata bogata! Darujcie, że progi za niskie
Mówcie
wprost, czy się godzi siąść przy nas, ucztować i pić
Pan
Bóg grzechy wybaczy i winy odpuści mi wszystkie...
Bo,
doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Pan
Bóg grzechy wybaczy i winy odpuści mi wszystkie...
Bo,
doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
W
czerni swej i czerwieni zaśpiewa mi znów moja Dali
Runę
w czerni i bieli do stóp jej, niech przędzie swą nić!
I
o wszystkim zapomnę, i umrę z miłości i żalu...
Bo,
doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
I
o wszystkim zapomnę, i umrę z miłości i żalu...
Bo,
doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Więc
nim mrok się zakłębi i cienie po kątach się splotą
Niech
się ciśnie do oczu, niech wiecznie pozwoli mi śnić
Płowy
bawół i orzeł srebrzysty, i pstrąg szczerozłoty...
Bo,
doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Płowy
bawół i orzeł srebrzysty, i pstrąg szczerozłoty...
Bo,
doprawdy, czyż warto inaczej na ziemi tej żyć?
Bułat Okudżawa , tłum. Andrzej Mandalian
Gdybym jeszcze nie wszystkich usatysfakcjonowała, to pozwolę sobie jeszcze na ...Bułata Okudżawę, bo cały splendor spływa na autora piosenki o bardzo mądrym tekście.
Zaczyna się od małego ziarenka ... a kończy na Wszechmocnym, który kiedyś z warości życia, z miłości rozliczy, przebaczając w końcu, bo jakie ma wyjście, skoro sam jest Miłością.
Edward Debat-Ponsan Adolf William Bouguereau
Ach ta maleńka pesteczka... jaki owoc na końcu przynosi! Czyje apetyty wzmaga...
LIS I WINOGRONA
Przełożył na podstawie bajki Fontaina - Ludwik Jerzy Kern.
Lis
pewien, łgarz i filut, wychudły, zgłodniały,
Zobaczył
winogrona, rosnące wysoko.
Owoc, przejrzystą okryty
powłoką,
Zdał się Lisowi dojrzały;
Więc rad z uczty,
wytężył swoją chudą postać,
Skoczył, sięgnął, lecz nie
mógł do jagód się dostać.
Wprędce przeto zaniechał
daremnych podskoków,
I rzekł: «Kwaśne, zielone, dobre dla
żarłoków.»
Morał bajki - jeśli nie możesz czegoś zdobyć, odpuść sobie, niech to będzie niby twój wybór, a będziesz zdrowszy.
A smakoszom, nie żarłokom, już chyba ślinka leci na taki widok:
Trudno wchodzi się w czyjeś buty. I to nie tylko o numer obuwia przecież chodzi,
Żeby jednak zrozumieć drugiego człowieka, bez podjęcia takiej próby raczej będzie trudno. Zastanawiałam się, jak czuje się wdowa po muzyku. Czy większy żal pozostaje po nim, czy też po jego muzyce? Oczywiście, zakładam, że za życia nie maltretował jej rzępoleniem w dzień i w nocy.
Należę do starszego pokolenia, zatem i Kabaret Starszych Panów pamiętam, jak przez sen, bo jeszcze to nie był główny nurt moich zainteresowań, ale... nie mogę zaprzeczyć, że rozbawiał mnie i chętnie do niego wracam.
Nie pamiętam jednak historii pewnego kupletu, skąd w jednym z odcinków "Niespodziewany koniec lata" na scenie znalazła się wdówka z ogromnym futerałem (trumną?) na kontrabas. Podobno szanowny, już świętej pamięci małżonek tej sympatycznej wdówki był kontrabasistą, ale za życia nie oszczędzał się... szarpał, szczypał, dusił wciąż ten bas.
A gdy zgasł i już mi nie chrzęści, To złamał bas serce mi na części. Z bólu się ja na ścianę pnę i w rozpacz brnę, I szaty mnę, i klnę ten bas!...
To już wiadomo... to żałoba po kontrabasie.
A może ona na tej scenie wyszła z tego futerału?
Jak to się zaczynało?
Starość nie radość...
Kabaret Starszych Panów oparty był na "niespodziewanych wizytach różnych oryginalnych gości".
Tym razem taki performans:
SZARP PAN W BAS - Barbara Krafftówna (Kabaret Starszych Panów) - YouTube
Szarp pan w bas, bo jak pan nie szarpie, To krew się w nas sączy zimnym karpiem, Rwij pan bas! Aż wyrzężę, że już pas!... Szarp pan w bas, bo gdy pan go szarpie, To krew wre w nas, rytmu charczą harpie, Wal pan w bas i łup pan, skub pan, drób pan w bas! Jak pies, warczysz basie, struna w czasie,
Gdy pan ją w werwie rwie.
Jak bies, bas mnie kusi, gdy pan go dusi I kark mu zgrabnie dla mnie mnie!... Wal pan w bas, bo jak pan nie wali, To pusto w nas jak w nieczynnej sali, Szczyp pan w bas i szarp, i mnij, i duś pan bas!...
A gdy zgasł i już mi nie chrzęści, To złamał bas serce mi na części. Z bólu się ja na ścianę pnę i w rozpacz brnę, I szaty mnę, i klnę ten bas!...
Kontrabas to taki instrument trochę pękaty o niezgrabnym kształcie. Jest dla niektórych za duży ze swoim wielkim smyczkiem, z wysokością pudła. Do tego jego brzmienie... Bardzo niskie.
Jak tu wydobyć z niego szybkie tempo, jak popisywać się efektowną grą?
art by Andrius Kovelinas
A jednak... byli i są nadal wirtuozi gry na tym instrumencie, chociażby , jak Domenico Dragonetti (XVIIIw.) czy współczesni - np. Miloslaw Gajdos.
"Domenico Dragonetti udowodnił, że smyczkowy olbrzym jest nie tylko łagodny, ale też piekielnie sprawny."(Hi-Fi)
Miloslav Gajdos plays Monti's Czardas - YouTube
Czy pamiętacie piosenkę Młynarskiego o zakochanym kontrabasiście?
Już o opublikowaniu tego posta, moja niezawodna przyjaciółka Irena przypomniała mi na FB tę piosenkę, więc ją jeszcze wstawiam, jako uzupełnienie. Dziękuję za owocną współpracę, Irenko :)
JESTEŚMY NA WCZASACH - Wojciech Młynarski - You Tube
Za oknami noc, w górach śniegu moc okrywa wszystko
czort jedyny wie, co rzuciło mnie w to uzdrowisko.
Na parkiecie tłum, wczasowiczów tłum spleciony gęsto,
siedzę tutaj sam, a przed sobą mam orkiestrę męską.
Typ, co szarpie bas wie, że nadszedł czas, gdy w kimś na bańce
czuła struna drgnie i rozpoczną się góralskie tańce.
Jest górala wart taniec, gdy masz fart, gdy dziewczę kwili.
Z basem typ to wie, więc uśmiecha się i już po chwili:
Dla sympatycznej panny Krysi z turnusu trzeciego
od przystojnego pana Waldka: bucio! bucio!
Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach,
w propieniach słonecznych opalamy się.
Orkiestra przygryfa sykocznego begina,
to nie twoja fina, sze podryfam cię...
Ta panna Krysia, panna Krysia królowała na turnusach nie od dzisiaj,
a każdego roku właśnie o tej porze przyjeżdżała tu, do pensjonatu "Orzeł".
Kuracjuszy rozmarzony wzrok śledził wciąż jej każdy gest i krok.
Za oknami noc, w górach śniegu moc na drzewach wisi,
czort jedyny wie, że basista też się kocha w Krysi...
Wie jedyny czort, co kosztuje to, by wciąż od nowa brać kontrabas i
tłumiąc pożar krwi tak anonsować:
Dla sympatycznej panny Krysi z turnusu trzeciego
od sympatycznego oczywiście niewątpliwie pana Mietka: bucio! bucio!
Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach,
w propieniach słonecznych opalapy się.
A panna Krysia, panna Krysia z panem Mietkiem, co się tuż przed chwilą przysiadł
przemierzała wzdłuż i wszerz parkietu przestrzeń, ale nigdy nie spojrzała ku orkiestrze,
skąd basisty rozmarzony wzrok śledził wciąż jej każdy gest i krok.
Za oknami noc, w górach śniegu moc okrywa wszystko,
cały turnus śpi, a wśród innych śni i nasz basista,
że dokoła szum, na parkiecie tłum, przy czołach czoła,
a on rzuca bas i ma w oczach blask i głośno woła:
"STOP ORKIESTRA!!!
Teraz... dla sympatycznej panny Krysi... z turnusu trzeciego... ode mnie...
Panno Krysiu... kocham panią!... Wszystko...
" Ha ha ha ha ha ha ha ha!!! Co to się działo, co się działo!
Uzdrowiska pół ze śmiechu sie skręcało i skręciło
by do końca biednych ludzi, gdyby wreszcie się basista nie obudził...
Bo miewamy często głupie sny, ale potem się budzimy i:
Dla sympatycznej panny Krysi z turnusu trzeciego
od sympatycznego niewątpliwie, pana Waldka: bucio! bucio!
Jesteśmy na wczasach w tych góralskich lasach...
Ponieważ miałam usatysfakcjonować trzy pokolenia, to nie pozostaje mi nic innego jak przedstawić coś współczesnego z dziedziny muzyki, gdzie kontrabas też gra znaczącą rolę.
Rolling in the Deep - Adele (violin/cello/bass cover) - Simply Three
Pozostali mi jeszcze milusińscy.
Dla nich mam filmik:
Tom Cat Is You Is or Is You Ain't My Baby from Tom & Jerry Solid Serenade - YouTube
Ale żeby maluchom za bardzo oczy nie naświetliły się, polecam nowość na rynku wydawniczym, przeznaczoną dla wieku od 5 do 105 lat "Ściskam w pasie, kontrabasie" Doroty Gellner.
Wydawcą jest BAJKA, a recenzja tej książki wprost zachęcająca do kupna, jeśli ma się za cel edukację muzyczną dziecka.
Ta książka to prawdziwy przebój! Skomponowany przez Dorotę Gellner, Damę Orderu Uśmiechu i prawdziwego wirtuoza pióra! Muzyka – dźwięcząca w brzmieniu słów i rytmie opowieści – natychmiast wpada w ucho. Śmieszne króciutkie historie o instrumentach i ich nie zawsze utalentowanych (ale jakże oddanych swej pasji) właścicielach – pokochają czytelnicy od lat 5 do 105! A aranżacja? Wyborna! Na znakomitych ilustracjach Marcina Minora można przyjrzeć się i prawdziwym cymbałom, i zapomnianej już nieco pianoli... albo odszukać swój ulubiony czy też mniej znany instrument.
Cudowna zabawa słowem a zarazem dowcipne zapoznanie małych słuchaczy ze światem instrumentów i instrumentalistów (ech, te godziny ćwiczenia... aż „czasem dość ma grania Frania”...). I życiem, w którym tak ważna jest muzyka (choć „spod Klary zgrabnej ręki wciąż fałszywe płyną dźwięki”). Bez przesady można powiedzieć, że to książka, w której wszystko gra!
Na zakończenie trochę jazzu. Co tam Tom Jerry i jego "Is You Is Or Is You Ain't My Baby"
Tego posłuchajcie:
Flash Mob Jazz - Is You Is Or Is You Ain't My Baby
Mam dziewczynę, która zawsze się spóźnia Za każdym gdy jesteśmy umówienia na randkę Ale ją kocham Tak kocham ją
Będę chodzić aż pod jej bramę By zobaczyć, czy się w tym połapię Bo chcę ją Zamierzam ją poprosić
Czy ty jesteś, czy nie jest moją ukochaną? Sposób w jaki się zachowujesz ostatnio sprawia, że zaczynam wątpić Że jesteś nadal moją ukochaną Wydaje się, że płomień w twym sercu się wypalił
Kobieta jest istotą, która zawsze była osobliwa Właśnie wtedy, gdy jesteś jakiejś pewien Dowiesz się, że ona już odeszła i dokonała zmian
Czy ty jesteś, czy nie jest moją ukochaną? Może kochanie znalazłaś kogoś nowego Albo czy moja kochana nadal jest prawdziwie moja?
Czy ty jesteś, czy nie jest moją ukochaną? Może kochanie znalazłaś kogoś nowego, albo czy moja kochana nadal jest prawdziwie moja?