Dość oryginalny strój kobiety z początku XIXw... Zapewne nie adekwatny z preferowanymi obecnie na bal sylwestrowy, ani na dzisiejsze domówki.
A jeśli już o strojach kobiecych zaczęłam i to nie współczesnych, to zawiodę Cię , Mój Drogi Gościu, na drogi muzealne. Najpierw Galeria Sztuki Walkera w Liwerpool, a później do Holandii - Muzeum Staphorst i inne.
No tak... Liverpool to może częściej odwiedzane miejsce, ale np. gmina w Holandii Staphoorst?
Muzeum Staphorst oferuje mnóstwo okazji do odkrycia bogatej kulturowo przeszłości i teraźniejszości tamtego miejsca i tam znalazłam między innymi (wirtualnie) odpowiedź na nurtujące mnie pytanie związane z pewnym miniaturowym tryptykiem.
Kiedy zobaczyłam tryptyk (poniżej) Cecil Jay, anglo-amerykańskiej malarki miniatur zaczęłam się zastanawiać, dlaczego te trzy obrazy stanowią "wspólnotę".
Nie wiem, czy większość zwiedzających muzea lub przeglądających galerie np. Google zwraca uwagę na szczegóły, bo może przeważa odbiór ogólny dzieła czy arcydzieła jakiegoś malarza. Może przeważają emocje zwiedzających
... ale są też artyści czy koneserzy sztuki i czasem odkryją detal, który przykuwa ich uwagę.
Animacja: Michele Giammaria/MIKI4/
Joern McArt
Wracając do tryptyku...
Proponuję zerknąć na głowy kobiet z tych trzech obrazów. Wszystkie panie, bez względu na wiek, mają dziwną biżuterię na głowie. Tak, tak... to biżuteria, a nie wałki do układania fryzury 😀, jak u tej małej elegantki, szykującej się na bal.
Animacja: Irina Marinina/MIRA1/
Od razu domyśleć się można, nawet nie znając biografii artystki (mieszkała bowiem przez pewien czas w Holandii), że panie są przedstawione w swoich tradycyjnych strojach dla kobiet, zwłaszcza w północnych prowincjach Holandii. Ta dziwna biżuteria pierwotnie była częścią stroju cywilnego, który został przyjęty w strojach regionalnych.
Początkowo kolczyki do ucha, (a według dzisiejszej mody - tylko ciut przy duże 😀) były metalowym wspornikiem, aby utrzymać czapki na właściwym miejscu.
Zakładano je na spodnią czapkę i zapinano na niej luksusową wierzchnią czapkę. Z biegiem czasu kolczyki do uszu stały się wizytówką. Z przodu kolczyków wystawały zdobione złote blaszki lub loki.
Szpilki do czapek służyły do mocowania kapeluszy.
Przypinka do kapelusza ze zbiorów Muzeum Zuiderzee, Enkhuizen
Termin żelazna głowa jest używany w stroju Scheveningen . W takim przypadku ozdoby znajdują się nad czołem.
Kolczyki ze złotymi płytkami (Ameland)
Koronczarka by Cecil Jay
Szeroki złoty kolczyk do ucha, który był noszony we Fryzji około 1870 roku, jest kulminacją trzywiecznego rozwoju. Pod koniec XVI wieku w Holandii modny stał się wąski metalowy wspornik do mocowania kapelusza do głowy. Końcówki z ozdobnym guzikiem spoczywają na policzku, który w efekcie został lekko wciśnięty. Stał się biżuterią wykonaną ze srebra lub złota. Jednak znaleziono również kolczyki wykonane ze złoconej miedzi. Około roku 1650 żelazko do ucha wyszło z mody, ale na wsi i np. w sierocińcach żelazko do ucha pozostaje częścią stroju. Jest to forma posagu. Aż do czasów francuskich fryzyjskie żelazko do ucha niewiele się zmienia. Opaska lekko się rozszerza, a zdobiony guzik przybiera kształt ptasiej głowy lub gryfa .
Ekspozycja Museum Staphorst
Dopiero w XIX wieku w Holandii pojawiły się różne formy ucha jako specyficzna część holenderskich strojów regionalnych. W Zdjęciach strojów, obyczajów i obyczajów z lat 1803-1807 nie ma wzmianki o żelazie do uszu wśród kobiet z Fryzji. Po tym, jak niezależne dotąd regiony Republiki Zjednoczonych Niderlandów znalazły się pod jednym reżimem w okresie francuskim , pojawiła się w regionach potrzeba zachowania własnej tożsamości. We Fryzji zużycie żelazka do uszu jest kultywowane i podlega własnemu rozwojowi. Dobrobyt jest wielki, więc kolczyki do ucha stają się coraz większe. Ponadto dużą niemiecką czapkę zastępuje peleryna lub czepek welonowy , pod którym kolczyk był bardziej widoczny.
Kolczyki ze złotymi lokami (Spijkenisse, ok. 1900)
W ciągu stulecia wąski pas staje się coraz szerszy, pąki stają się większe i bardziej płaskie i przybierają kształt doniczki. Około 1850 r. pastor i pisarz Joost Hiddes Halbertsma obawiał się, że rosnące żelazko do uszu może w końcu przypominać hełm. To się stało. W 1870 r. żelazko ucha urosło do swoich największych rozmiarów i prawie otoczyło głowę.
Komplet kolczyków srebrne pozłacane okresy 1830-1870, Muzeum Dokkum
Różne kolczyki do uszu
w Muzeum Zuiderzee
https://www.modemuze.nl/collecties/oorijzer
Kolczyk z "nabijającymi", lutowanymi kolcami. Został wykonane w 1909 roku przez E. Drosta w Staphorst. Nosiła go dziewczyna w wieku od 7 do 13 lat ze Staphorst...
Srebrny kolczyk do ucha ze złotymi lokami i złotymi markerami. Ten kolczyk nosiła kobieta lub dziewczyna o bogatym pochodzeniu. Złote znaczniki i nity były zarezerwowane tylko dla kilku zamożnych rodzin. Kolczyk został wykonany w 1954 roku przez F.G.A. Drost w Staphorst. W pierwszych dziesięcioleciach swojej pracy używał pieczęci mistrzowskiej matki, A.J. Wybór Drostu. Znak jej mistrza był znakiem adaptowanego mistrza jej męża, który zginął podczas II wojny światowej: A.O. Drożdż.
Jeszcze wspomnę kilka słów o tym, jak osoby zwiedzające muzea lub związane zawodowo z tym miejscem odbierają emocjonalnie oglądane obrazy czy w ogóle jakiekolwiek inne eksponaty.
Otóż ta piękna grafika w tym poście,
...tak, to ta:
przedstawiająca piękną kobietę, nazywaną Staphorster ( od miasta Staphorst) występuje jako model, na którym upięty jest kapelusz ze złotymi kolczykami.
Pewien fotograf Henk Jonkvorst, związany ze Staphort, prowadzący bloga „Henk`s Fotospace” wraz z tą fotografią przedstawioną wyżej (której jest autorem) zamieścił w jednym z postów wiersz, który tak przetłumaczyłam:
Moja piękność Staphorster nosi srebro kolczyki, złote loki i ekscentryczną czapkę (kępkę ?)
Uderzyły mnie Twoje piękne tajemnicze oczy i włosy melancholijne spojrzenie
W przelocie pogłaskałem przez chwilę Twój ciepły policzek podczas braku nadzoru
https://knakkie30.wordpress.com/2015/03/
Z Wikipedii o metalowej biżuterii (kolczykach) Holenderek
Mutsbellen – biżuteria w formie
dekoracyjnych wisiorków przypinanych do czepka (stąd ich nazwa: od
muts – czepek). Przypominały kolczyki, ponieważ noszone były
parami i wieszane po obu stronach twarzy
Oorijzer – metalowy, srebrny lub
złoty element nakrycia głowy, występujący w różnych częściach
Holandii. Przyjmował różne kształty, w zależności od miejsca
oraz okresu historycznego; począwszy od wąskiej obręczy, a
skończywszy na formie kasku pokrywającego całą głowę. Służył
do mocowania czepka na głowie lub miał charakter czysto dekoracyjny
(na przykład w Staphorst).
Schelpmuts – rodzaj czepka, którego
kształt przypominał muszlę. Noszono go w Arnemuiden w Zelandii.
Był jednym z kilku elementów nakrycia głowy, które składało się
także z białego czepka spodniego, niebieskiego lub czarnego (w
okresie żałoby) czepka środkowego oraz oorijzer.
I wreszcie w tym roku skończy się gonitwa za ... no właśnie... za czym lub za kim?
Tak przez cały mijający już rok goniliśmy i goniliśmy, często bez opamiętania, bez podobieństwa do wilka z rosyjskiej kreskówki, bo ten ... wiadomo... ma konkretny i niezmienny cel - chce dopaść zająca .
Wszyscy, zdaje się, chcieliby w tym roku, ale niestety, to już się nie ziści, bo dni za mało, dopaść tego cholernego wirusa i krzycząc za nim: "Czekaj! Ja ci pokażę!" - ("Nuuu, pagadi!"- fonetycznie po rosyjsku), jak w tej kreskówce, której kadr jest "wstępniakiem" graficznym. Ten pomysłowy "zajączek" wciąż nas jednak wyprzedza, a czasem skutki są opłakane i to dosłownie.
A w ogóle czy tak wszyscy jednakowo traktujemy to zakończenie roku?
Czy to jakiś przymus ogólnej wesołości w Sylwestra, kiedy ktoś akurat pokonuje w tym momencie swój życiowy zakręt i najchętniej zaszyłby się pod kocem i przebudził w Nowym Roku?
Dla wielu osób może to być moment frustracji, bo to ktoś kogoś rozlicza z ewentualnych osiągnięć lub zarzuca, że ich nie miał lub nie w należytym stopniu, jak inni. Czasem życzy czegoś niemożliwego do osiągnięcia, wiedząc świadomie, że rani daną osobę takimi "wrednymi" życzeniami, np. bezpłodnej kobiecie, jak najszybszego macierzyństwa, a może wreszcie... a może w nadchodzącym roku.... itp.
Jednak bez względu na to, czy preferujemy huczne obchodzenie Sylwestra czy nie, to przełom roku i tak nastąpi, chociaż co pewien czas, jak serwowanie odgrzewanych kotletów, jacyś wróżbici przepowiadają koniec świata właśnie... w Sylwestra.
W zależności od kraju i tradycji, świętować można na różne sposoby.
Za Gazetą Krakowską, podaję informacje poniżej:
"(...) Co kraj to… Sylwester. Warto zatem przyjrzeć się jakie zwyczaje i tradycje w żegnaniu minionego roku i jednoczesnym witaniu nowego goszczą w innych europejskich regionach. Odmienne i jednocześnie ciekawe pomysły mogą stać się doskonałą inspiracją do zaplanowania własnego dnia 31-go grudnia, a więc…
Hiszpańskie winogrona
Nie tylko dojrzewają w kraju wiecznego słońca, ale także są symbolem ostatniego dnia grudnia. W sylwestrowy wieczór zazwyczaj do północy zostaje się w gronie rodzinnym, następnie w momencie wybicia godziny dwunastej, każdy zjada po kolei 12 winogron. Przy każdym owocu należy pomyśleć jedno życzenie. W przypadku nie praktykowania tej zasady rok może okazać się niezbyt pomyślny. W Hiszpanii ważny jest także pierwszy dzień nowego roku, kiedy do stołu podawane jest tradycyjne śniadanie w formie smażonych ciasteczek z gorącą czekoladą.
Big Ben razy dwanaście
Najbardziej rozpoznawalny zegar świata to jednocześnie gwiazda londyńskiego zwieńczenia roku. Równo o północy Big Ben sygnalizuje wszystkim rozpoczęcie nowego roku i zaprasza do zabawy w świetle kolorowych fajerwerków malujących niebo tuż nad Tamizą. To nie koniec atrakcji! Po hucznych zabawach, kolejnego dnia odbywa się jedna z większych parad witających Nowy Rok. Można tutaj spotkać akrobatów, tancerzy i muzyków. Z pewnością nie można się nudzić!
Noworoczny fromage
Francuski sylwester to podobne wydarzenie do tego, które dość dobrze znają Polacy. Młodzież bawi się w klubach, natomiast osoby starsze odwiedzają wystawne bale i bankiety. Istotna jest tutaj kuchnia. Na stołach nie może zabraknąć ostryg, szampana i oczywiście… słynnych serów! Dzień 1-go stycznia obowiązkowo musi rozpocząć się na popularnych Polach Elizejskich.
Włoski karnawał
To chyba najbardziej hucznie obchodzony Sylwester w całej Europie. Skoro Włosi słyną z gorącego temperamentu, nietrudno się domyślić, że zabawy muszą być z przytupem! W wieczór 31-go grudnia wszyscy wychodzą na ulicę i świętują do białego rana. Organizowany karnawał jest bardziej zbiorem spontanicznych wypadów i pomysłów niż konkretnie zaplanowanego działania. Każdy przebiera się w co chce, za kogo chce i także bawi się… jak chce! Istnieje także przesąd, iż czerwona bielizna u kobiet zaowocuje znalezieniem męża w nadchodzącym roku. Niewątpliwie jednak wszechobecny entuzjazm i radość uczestników wręcz zaraża optymizmem i dobrym nastawieniem.
Potłucz talerz po duńsku
Dania, podobnie jak inne państwa, ma swoją sylwestrową potrawę której nie może zabraknąć w ostatni dzień roku. Jest to specjalne ciasto zwane „kransekake”. Oprócz kuchennych zwyczajów, jednym z ciekawszych jest… tłuczenie talerzy. Rzucanie i łamanie jak największej ich ilości symbolizuje dużą liczbę przyjaciół. Duńczycy także zbyt dosłownie traktują powiedzenie „wejść skocznie w Nowy Rok” i gdy wskazówki pokażą północ autentycznie zeskakują z krzeseł.
Styczniowy sylwester w Moskwie
W Rosji o dziwo, Sylwester obchodzony jest kiedy indziej, a mianowicie z 13-go na 14-go stycznia. Jest to stosunkowo spokojny dzień w porównaniu z wyżej wymienionymi hucznymi zabawami. Nasi wschodni sąsiedzi zazwyczaj obchodzą go w gronie rodziny i przyjaciół, obdarowując się prezentami i składając sobie najlepsze życzenia noworoczne. A wspomniane prezenty przynoszone są przez… Dziadka Mroza i Śnieżynki. Rosjanie najczęściej świętują na świeżym powietrzu – zarówno w dużych, jak i małych miastach. A co ciekawe, w związku z zakazem wnoszenia alkoholu oraz szklanych naczyń, świętujący po prostu nie spożywają szampana. (...)"
Nowy York - największa impreza sylwestrowa na świecie
Fot. Materiały prasowe
Times Square to jedna z najbardziej znanych lokalizacji w Nowym Jorku i na świecie. Tradycja sylwestrowej zabawy w tym miejscu ma już ponad 100 lat. W 1904 roku zorganizowano tu pierwszą imprezę sylwestrową, połączoną z otwarciem siedziby New York Timesa. Około miliona nowojorczyków i turystów niezmiennie co roku gromadzi się na skrzyżowaniu Siódmej Alei i Broadwayu, aby tłumnie świętować wejście w nowy rok. Na scenie pojawiają się największe gwiazdy muzyki, a kolorowa kryształowa kula ważąca aż 6 ton odlicza ostatnią minutę przed północą, zsuwając się z masztu na gmachu przy Times Square. O północy nad Manhattanem rozbłyskują setki imponujących fajerwerków, a na plac zrzucana jest aż tona kolorowego confetti wraz z życzeniami spisanymi przez uczestników zabawy.
SYDNEY – DRUGA NAJWIĘKSZA IMPREZA
NA ŚWIECIE
Fot. Materiały prasowe
Druga pod względem wielkości impreza sylwestrowa co roku odbywa się w Sydney. Tu Nowy Rok mieszkańcy i turyści witają zdecydowanie wcześniej niż w innych zakątkach świata. Doskonała pogoda i wysoka temperatura pozwalają cieszyć się nadejściem nowego roku na plażach i jachtach. Kulminacyjnym punktem sylwestrowej imprezy jest oczywiście słynny pokaz fajerwerków na Sydney Harbour obok Sydney Opera. Widok sztucznych ogni rozświetlających niebo nad operą i odbijających się w wodach zatoki to obrazek znany na całym świecie. Największy i najdłuższy, bo 12-minutowy, pokaz fajerwerków pochłania aż 4 miliony dolarów, a do jego przygotowania wykorzystuje się 6 barek i blisko 30 000 efektów specjalnych. Po pokazie na zatoce można podziwiać paradę podświetlonych łodzi.
RIO DE JANEIRO – PRZYWITANIE NOWEGO ROKU NA PLAŻY
Fot. Materiały prasowe
W sylwestrowy wieczór prawie trzy miliony ludzi zbiera się na rozświetlonej plaży Copacabana. Liczne atrakcje, zespoły, tancerze oraz gorące rytmy samby i wspaniała pogoda sprawiają, że Brazylijczycy i mieszkańcy innych krajów bawią się szampańsko do rana. Słynna impreza „Reveillon” to największy i najbardziej szalony sylwester na świecie. Brazylijczycy w ostatnią noc roku oddają cześć bogini morza. Lokalni mieszkańcy rzucają do wody kwiaty, nad brzegiem zostawiają prezenty oraz dekorują swoje łodzie. Należy pamiętać o jednej z podstawowych zasad – tradycja nakazuje w sylwestrową noc ubierać się na biało, aby zapewnić sobie dobrobyt i przyjaźń ludzi w nowym roku, i unikać czarnych elementów stroju. Oprócz bieli warto mieć na sobie kilka innych kolorów: zielony (symbol zdrowia), złoty i żółty (symbol pomyślności) oraz czerwony (symbol miłości). Oczywiście o północy tłum zgromadzony na plaży może podziwiać pokaz fajerwerków.
DUBAJ – SYLWESTER Z ROZMACHEM
Fot. Materiały prasowe
Zjednoczone Emiraty Arabskie słyną ze szczególnego rozmachu. To miejsce, gdzie wzniesiono najdroższe budowle świata, najwyższe budynki, stworzono imponujące centra handlowe i bajeczne sztuczne wyspy. Również sylwester w Dubaju można uznać za jedną z najbardziej imponujących imprez, w której główną rolę gra najwyższy budynek na świecie – Burj Khalifa. Wokół imponującej budowli zbierają się tłumy mieszkańców i turystów, aby świętować nadejście nowego roku. Główną atrakcję wieczoru jest spektakularny pokaz sztucznych ogni. Rekordowa ilość fajerwerków na niebie robi piorunujące wrażenie. Jeśli zatem ktoś marzy o sylwestrze z pirotechnicznym rozmachem, z pewnością powinien spędzić tę noc w Dubaju.
A polskie tradycje?
HONGKONG, CZYLI NAJWSPANIALSZY POKAZ SZTUCZNYCH OGNI
Fot. Materiały prasowe
Sylwester w Hongkongu to przede wszystkim osiem minut zapierającego dech w piersiach pokazu fajerwerków nad Victoria Harbour, czyli lokalnym Times Square. Pokazy pirotechniczne najlepiej ogląda się z barów w Lan Kwai Fong, z Avenue of Stars w Tsim Sha Tsui w Kowloon lub podróżując łodzią. Orientalny Hongkong to jedno z najwspanialszych miejsc na żegnanie starego i witanie Nowego Roku.
EDYNBURG – CZTERODNIOWE ŚWIĘTO
Fot. Materiały prasowe
Szkocja świętuje nadejście nowego roku aż przez cztery dni. W Edynburgu od 29 grudnia do 1 stycznia odbywa się coroczny festiwal Hogmanay (czyli „ostatni dzień roku”), który przyciąga tysiące Szkotów i turystów z różnych krajów. Wejście w nowy rok celebruje się w Edynburgu bardziej niż Boże Narodzenie – to najważniejsza i najhuczniejsza szkocka uroczystość. Przez kilka dni, w ramach festiwalu, odbywają się koncerty, parada z pochodniami oraz imponujący, uważany za jeden z najefektowniejszych na świecie pokaz sztucznych ogni. Imprezę zamyka pokaz tradycyjnego szkockiego tańca ceilidh na Princes Street Gardens.
Podczas serfowania po necie, aby cos znaleźć do dzisiejszego wpisu natknęłam się na stronę, która w nazwie powołuje się na patrona kierowców (bynajmniej nie piratów drogowych). Nie będę ewangelizować, nie obawiajcie się, mam inny do tego blog.
A więc prosto z mostu... było tak podczas wczorajszego obiadu:
Rozmowa toczyła się na temat rodziny. Wnusio wtrącił, że on nie będzie zakładał rodziny, będzie mieszkał zawsze z rodzicami.
A to maminsynek jeden 😀
Nie o to chodzi, babciu, bo ja chcę być piratem drogowym.
???😮😨
... przecież ja się nigdy nie ożenię , bo żona upominałaby mnie zawsze całą jazdę autem: za szybko jedziesz, zwolnij i takie tam...
No to kiedy ja mógłbym rozwinąć prędkość? Przecież ja będę piratem!
Masz rację. Po co oddzielne mieszkanie piratowi, nawet kawalerowi, przecież tacy ludzie mają już zapewnione lokum w celi więziennej , z okienkiem w kratkę, za szybką jazdę, czy za spowodowanie wypadku.
Już nie wspominałam o tym, ze to mieszkanie bywa na "osiedlu strzeżonym ze spacerniakiem", bo dzieci w jego wieku , chociaż mogą mieć poczucie humoru, to jednak sarkazmu jeszcze nie łapią.
Nie przekonałam wnusia, a może jednak... On jest przekorny. Wie, że w ten sposób zwraca na siebie uwagę.
W takim razie wracam do tej strony św. Krzysztofa
Drogi Gościu...
Jeśli nie znasz pieśni religijnych, to też nie szkodzi, abyś wiedział, w czym rzecz...
JAZDA SAMOCHODEM I PIEŚNI DLA RÓŻNYCH PRĘDKOŚCI JAZDY
Wykaz pieśni, które należy śpiewać podczas jazdy samochodem, gdy rozwija się następujące prędkości:
ŚWIĘTY KRZYSZTOF jest z tobą, tylko do prędkości 120 km / godzinę
Przy większych prędkościach, swoje miejsce oddaje ŚWIĘTEMU PIOTROWI !
Panie mój.... ile to pieśni będę musiała wnuka nauczyć, aby odciągnąć go od wyboru drogi życiowej😀
Jeśli chodzi o mnie , to zapewniam, ze nie wychowuję swojego wnuka na bajkach z serii "Wilk i zając" , chociaż sama je kiedyś (oj... kiedy to było...) uwielbiałam.
Dla przypomnienia, jedna z nich, nawiązująca do tematu wpisu.
Wilk i Zając- " Na drodze"- YouTube
Ciekawa jestem, skąd ten mój wnusio podsłuchał dziadka, jak to jestem przeszkodą w rozwijaniu prędkości jazdy przez mojego męża. Teraz wnusio jeszcze przeze mnie zostanie starym kawalerem. Przecież bloga mojego nie czyta, ale... słuch ma dobry.
W zamyśle miałam tytuł inny: "Napchać się do syta".
Ale nie o takiej dosłowności mowa tu będzie 😀bo z przepełnionym brzuchem trudniej filozofować...
Właśnie odnalazłam perełkę w YouTube. Ktoś, kogo cenię wyraził swoją opinię na temat gatunku ludzkiego w ogóle. No i co ja mam zrobić, kiedy wcale nie potrafię mu zaprzeczyć i to wcale nie przez sympatię, jaką do Niego czuję, jako aktora, ale człowieka ogólnie.
Kto to taki?
Piotr Fronczewski, który podpiera swoją opinię cytatem ks. Prof. Józefa Tischnera - filozofa.
"Jest , moim zdaniem - cytuję za P. Fronczewskim -coś dziwnego w gromadzie ludzkiej, mianowicie, mam nadzieję, że gatunek się degeneruje.
Coraz mniej ludzkiej wrażliwości, czułości i umiejętności poświęcania się drugiemu człowiekowi,
Coraz mniej jest osobowości, indywidualności, autorytetów, a jeżeli są, to w mniejszości. Z człowiekiem jest w ogóle dziwna rzecz.
Jest bardzo ładny, mądry fragment w książce Prof. Józefa Tischnera:
"O człowieku nie można powiedzieć, że jest, poniewaz jest w fazie ciągłego stawania się. To stawanie się leży w tym, aby człowiek z osoby, jaką jest przez swą naturę stał się osobowością. To znaczy, aby doszedł do pełni swoich sił duchowych, fizycznych i umysłowych. I im bardziej człowiek staje się osobowością, tym bardziej staje się człowiekiem".
Nie podobają mi się ci ludzie, którzy uważają się za wielkich, wszechwiedzących, niemal wszechmogących, a prawda według mnie - twierdzi Piotr Fronczewski - jest inna. Mianowicie, są ludzie tacy, którzy są utkani z materii świetlistej. To są ludzie honoru, męstwa, odwagi i pokory. Ludzie umiejący słuchać drugich, przyznając im rację. Potrafią przyznawać się do błędu i bić się w piersi. Potrafią stawać w obronie słabych.
I są także ludzie zrobieni z łajna, słomy i zbutwiałych desek.
Najważniejsze... mieć
Najważniejsze... żreć
Najważniejsze... napchać się do syta
I to jest , Tomciu, ( Tomasz Betka) właściwie wszystko, w każdym razie w wielkim skrócie, co nie podoba mi się w dzisiejszym świecie.
Ten tekst zanotowałam, wsłuchując się w jego interpretację na poniższym videoclipie:
Lamentacje nad śmiercią pierworodnych w Egipcie by Charles Sprague Pearce
art by Maina Boniface
art by Charles West Cope
art by Emile-Auguste Hublin
Aby nie rozstawać się w smutku, życzę Ci, Drogi Gościu
spotykania empatycznych ludzi na swojej drodze, nawet, gdyby miał nim być nawet dentysta
Animacja: Michele Giammaria/MIKI4/
Jeśli Ci zaschnie w gardle, albo będziesz mieć poświątecznego kaca, to oby barmanka nie wywiesiła kartki: "Brak piwa", jak ta ponizej :
Niech Cię Pan Bóg chroni przed zachłannymi egoistami
... no i obyś nie trafił , kiedy już, nie daj Panie, znajdziesz się na zabiegowej sali, na chirurga "typu Jaś Fasola", bo taki empatii mieć raczej nie będzie.