Rodzice Kuby odsapnęli, dziadkowie zresztą - też. Piątku w barwach organizacji spółdzielców "Społem" w przedszkolu nie było. Na szczęście jeszcze tutaj rodzice mają coś do powiedzenia.
A maluchy przy pomocy rodziców czy nauczycieli (bez specjalnego udziału edukatorów) i tak dają sobie radę z pogłębianiem wiedzy anatomicznej w domu, przedszkolu czy szkole.
- A my dzisiaj z chłopakami (opowiadał z przejęciem i radością Kuba) podejrzeliśmy Kleopatrę (zmienione imię koleżanki z przedszkola). Kiedy weszła do toalety, to my się podkradliśmy , otworzyliśmy na całą szerokość drzwi i...
zobaczyliśmy siuśkę Kleo!
Akurat! Co te szkraby mogły zobaczyć? Ale bez reakcji cioci, pani wychowawczyni, się nie obyło. Podobno gra warta była świeczki, bo wciąż Kuba o tym wspomina.
Jednak trauma dla Kleo pozostanie długo, szkoda.
To już wiem, dlaczego mój wnuczek od kilku dni biegnie do przedszkola ze śpiewem na ustach.
W domu ostatnio bardzo interesuje się różnymi albumami,
|
little-boy-reading by James Chapin (1887 - 1975) |
a szczególnie albumem "Ciało Człowieka. Atlas". Wertuje na opak, bo bardzo chce poznać budowę człowieka od jego intymnej strony. Kiedy natknął się na interesującą go ilustrację, od razu dało się poznać, że ma to , czego szukał:
- Są! Są wreszcie cycki! (innych intymnych części też pilnie poszukuje).
Też coś... jakby cycków w życiu nie widział, powiem więcej, nie smakował z nich życiodajnego napoju. Przecież obraz matki karmiącej niemowlaka nie jest mu obcy. Już niejeden raz miał wyjaśniane, że przytulenie do piersi, to nie tylko po to, aby się mleczka napić, ale przede wszystkim, aby być w pobliżu kochającego bijącego serca mamy, czy babci.
|
Przytulam mojego wnusia ( 4 m-ce) |
Pobożne życzenie, aby na tym poprzestać, musiało być trudne, wręcz niemożliwe do zrealizowania, bo skoro zna piersi mamy, to powinno mu wystarczyć.
- Babciu, a ja twoich piersi jeszcze nie widziałem.
- Nic straconego, Kuba, jesteśmy z mamą do siebie podobne.
Kilka dni temu wczesnym rankiem, nawet bardzo wczesnym, kiedy jeszcze zaspana w negliżu chciałam wejść do swojej łazienki, tam już urzędował mój wnusio i kombinował coś w umywalce. Dlaczego nie w swojej, na górze?
- Babciu, ja zaraz jadę z tatą do babci Irenki. Tylko umyję swój balonik, bo upadł i ubrudził się.
Balonik był cały mokry i podłoga wokół umywalki również, ale przynajmniej jego głowa była sucha, bo z niej się kurzyło, że aż strach! Długo w stanie kłamstwa nie pozostawał.
- Babciu, chcesz zobaczyć eksperyment? Zobacz, jak wytryśnie z balonika woda, po napełnieniu. Tylko go nacisnę.
Tata przywołał go szybko do porządku, bo tego dnia prowadził wykłady w mieście swoich rodziców, więc czas naglił.
Ale wnusio jeszcze zdążył zapytać mnie, gdzie mam piersi. Rano nie jestem zbyt ogarnięta, i nie myślę tylko o stroju. Czy znów sprawy anatomii kobiecej go zaczęły interesować?
Nie.
Mój niedbały strój, nie uwypuklał moich wdzięków, a wnusio chciał sprawdzić swój wzrost.
Czy przerósł już newralgiczną linię babci piersi, czy daleko ma jeszcze do osiągnięcia pułapu jej brody? Przecież za kilkadziesiąt dni będzie miał 6 lat.
No i dlatego, że nie miałam na sobie odpowiedniego "rusztowania" dla moich krągłych wdzięków, strój był luźny, nie opinał "odnośników miary wysokości" - linia piersi była ciut niżej, niż w ciągu dnia. Wnusio, nie zorientowawszy się , wyprostował się, przylgnął do mnie i ... minął tę linię czubkiem głowy w szybszym tempie, niż należałoby się spodziewać po równomiernym rozwoju dziecka.
- Tata, huraaaa!!! Już minąłem babci piersi!
Cwaniak, mama jest wyższa od babci o 13 cm, więc na przeskoczenie "poprzeczki zawieszonej przez nią" trochę musi poczekać.
Tak uradowany, bez zbędnego ociągania się, pojechał do drugich dziadków pochwalić się swoim wzrostem.
Jak mało brakuje, aby dać trochę radości dziecku z samego rana, naładować go pozytywnie na cały dzień (tego akurat mój energetyczny wnusio nie potrzebuje) - dać trochę luzu "odnośnikom miary wysokości", pozwolić urwisowi na chlapanie wodą w łazience babci.
Nie będę już szerzej opisywać podglądania przez otwory w drzwiach łazienki umieszczone przy podłodze, osób przebywających wewnątrz. Kładł się na podłodze, ale sam się szybko ujawniał, co nie pozwalało mu cokolwiek zobaczyć.
Przecież nie będzie bez przerwy klocków układał.
Skąd my to znamy?
Ludwik Jerzy Kern
KLOCKI
"Kiedyś
dzieciom w prezencie kupowało się klocki.
Dziś
dzieci klocków nie chcą.
Dziś
chcą książkę Wisłockiej.
Gdy
zapytasz w tej sprawie małą Hanię czy Frania,
Mrukną:
- Klocki? To śmieszne!
Nam
czytuje już niania
Książkę
«Sztuka kochania»!
To
jest prawda.
Form
nowych ciągle w świecie się szuka.
Dziś
t y c h r z e c z y się dziadek może uczyć od wnuka.
Wnuk
o wiele wie lepiej niż lowelas dziadek,
Gdzie
całować korzystniej.
Czy
w policzek?
Czy
w zadek?
Wnuczka,
owszem, tak samo,
(Choć
przy rachunkach senna)
Wie,
która strefa ciała jest bardziej erogenna.
Oboje
ze swej babci podśmiewają się zdrowo,
Że
taka staroświecka.
Ma
poduszkę pod głową.
A
w ogóle to starzy nie są w sumie na fali,
Jakby
nigdy Wisłockiej w dzieciństwie nie czytali.
Rzeczywiście.
Bez
ciebie było smutno, Wisłocko.
Człek
nie wiedział, co robić wieczorami i nocką.
Romantycznie
próbował w księżycowym sztafażu
Po
omacku coś zdziałać.
Solo.
Bez
instruktażu.
Jeśli
chodzi o różne erotyczne delicje,
To
skazany był tylko na własną intuicję.
Tak
nam było. Rzecz można s t o s u n k o w o niełatwo,
Co
staraj się zrozumieć światła współczesna dziatwo.
A
klocki?
Co
z klockami, którymi zacząłem tak cudnie?
Klocki
zostaną dzieciom na starość,
Jak
im już całkiem wychłódnie."