Translate

piątek, 5 lutego 2016

SARAGOSSA, BUTLA Z UCHEM - VI odc."Wojaże..."

           
W Saragossie spędzamy bardzo mało czasu. Zwiedzamy miasto z autokaru, natomiast więcej czasu poświęcamy na bazylikę, uważaną za pierwszą na świecie świątynię Maryjną, ze względu na zachowanie w niej kolumnę ( hiszp. el pilar - kolumna, filar), na której według tradycji Maryja - żyjąc jeszcze w Jerozolimie - ukazała się w ciele apostołowi Jakubowi  2 stycznia 40 r.


W środku  sanktuarium znajduje się jaspisowa kolumna z XV-wieczną figurką Madonny z Dzieciątkiem.





 Miłą dla nas niespodzianką była suknia, w jaką  odziana była Madonna z następującą dedykacją:

        "Venimos a Ti, Virgen Maria... que te acercas a todos,abrazas a todos, y consuelas meternalmente a todos"

  w wolnym tłumaczeniu:

 "Przychodzimy do Ciebie, Maryjo Dziewico, aby  zbliżyć się do siebie, objąć wszystkich i wszystko i pocieszyć wszystkie matki".

       Według legendy (jak podaje Wikipedia) w pierwszych latach Kościoła , Jakub Apostoł próbował ewangelizować Caesaraugusta (dziś Saragossa), ale jego starania odnosiły mały efekt. Zniechęcony chciał wracać do Jerozolimy, ale objawiła mu się Matka Boża na słupie, niesionym przez aniołów i poleciła mu nie poddawać się. Powiedziała:
     "Synu, to miejsce jest przeznaczone do oddawania Mi czci. Dzięki tobie na moją pamiątkę ma tu być wzniesiony kościół. Troszcz się o tę kolumnę, na której ja jestem, ponieważ mój Syn, a twój Mistrz, nakazał aniołom, aby przynieśli ją z nieba. Przy tej kolumnie postawisz ołtarz. W tym miejscu, przez moją modlitwę i wstawiennictwo, moc Najwyższego dokonywać będzie niezwykłych znaków i cudów, szczególnie dla tych, którzy będą Mnie wzywać w swoich potrzebach. Kolumna ta będzie stać tutaj aż do skończenia świata".
Wg tradycji to ten sam słup, który znajduje się  sanktuarium.

 <><><><><><><><><>


      A teraz wolny czas dla turystów. Wyruszam na poszukiwanie dobrego hiszpańskiego wina, nie oddalając się zbyt daleko od autokaru. Bez specjalnego wysiłku znajduję sklep, w którym zatrzęsienie tego napoju. Proszę sprzedawcę o  słodkie czerwone wino, ale też sama rozglądam się po półkach, bo oprócz smaku interesuje mnie sama butelka.




Zauważam pękatą butlę z uchem z etykietą przedstawiającego Hiszpana, ubranego w stylu manieryzmu, który wygląda jak francuski muszkieter. Nie znam hiszpańskiego, nie będę szukać drobniutkich napisów, zapytam: 
         - Whether it  i a sweet wine?
odpowiada, potakując:
         -  Dulce, dulce, seniora!  Słowo dulce to jedno z niewielu słówek hiszpańskich, jakie znam. 

         Zadowolona wracam do autokaru, trzymając jedną ręką ucho butli,  drugą podtrzymując  jej dno , aby donieść wino w całości. 

        Nie trudno domyśleć się, że zaraz ruszyła pielgrzymka po słodkie wino, jeszcze w takiej butli! 

          Po ich powrocie autokar rusza  dalej. Jeden z pasażerów chowa swój pakunek pod fotel na podłodze. Na następnym postoju, ale chyba dopiero na campingu, postara się wino lepiej zabezpieczyć. 

        Kierowców mamy świetnych, bez żadnej kolizji przejechali już z nami  pół Europy. Na trasie trzeba przecież raz zwolnić, innym razem nagle przyhamować. W pewnym momencie po autokarze rozniosła się woń kwasu. Korek nie wytrzymał tego chlebotania do przodu, do tyłu i zbuntował się. Nabywcy win z ekskluzywnymi butlami spojrzeli wymownie na mnie.

      A czy ja kazałam im papugować? W Toledo też biegali moim śladem!
Przecież miało być dulce.  Przynajmniej zostanie na pamiątkę piękna butla z ekskluzywną etykietą. Przeleją sobie w nią w domu jakiegoś "J-23" a goście i tak będą podziwiać hiszpańską Sangrię :-)