W Saragossie spędzamy bardzo mało czasu. Zwiedzamy miasto z autokaru, natomiast więcej czasu poświęcamy na bazylikę, uważaną za pierwszą na świecie świątynię Maryjną, ze względu na zachowanie w niej kolumnę ( hiszp. el pilar - kolumna, filar), na której według tradycji Maryja - żyjąc jeszcze w Jerozolimie - ukazała się w ciele apostołowi Jakubowi 2 stycznia 40 r.
W środku sanktuarium znajduje się jaspisowa kolumna z XV-wieczną figurką Madonny z Dzieciątkiem.
Miłą dla nas niespodzianką była suknia, w jaką odziana była Madonna z następującą dedykacją:
"Venimos
a Ti, Virgen Maria... que te acercas a todos,abrazas a todos, y consuelas
meternalmente a todos"
w wolnym tłumaczeniu:
"Przychodzimy do Ciebie, Maryjo Dziewico, aby zbliżyć się do siebie, objąć wszystkich i wszystko i pocieszyć wszystkie matki".
Według legendy (jak podaje Wikipedia) w pierwszych latach Kościoła , Jakub
Apostoł próbował ewangelizować Caesaraugusta (dziś Saragossa), ale jego starania
odnosiły mały efekt. Zniechęcony chciał wracać do Jerozolimy, ale objawiła mu się Matka Boża na słupie, niesionym przez aniołów i
poleciła mu nie poddawać się. Powiedziała:
"Synu, to miejsce
jest przeznaczone do oddawania Mi czci. Dzięki tobie na moją pamiątkę ma tu być
wzniesiony kościół. Troszcz się o tę kolumnę, na której ja jestem, ponieważ mój
Syn, a twój Mistrz, nakazał aniołom, aby przynieśli ją z nieba. Przy tej kolumnie
postawisz ołtarz. W tym miejscu, przez moją modlitwę i wstawiennictwo, moc
Najwyższego dokonywać będzie niezwykłych znaków i cudów, szczególnie dla tych,
którzy będą Mnie wzywać w swoich potrzebach. Kolumna ta będzie stać tutaj aż do
skończenia świata".
Wg tradycji to ten sam słup, który znajduje
się sanktuarium.
<><><><><><><><><>
A teraz wolny
czas dla turystów. Wyruszam na poszukiwanie dobrego hiszpańskiego wina, nie
oddalając się zbyt daleko od autokaru. Bez
specjalnego wysiłku znajduję sklep, w którym zatrzęsienie tego napoju. Proszę sprzedawcę o słodkie
czerwone wino, ale też sama
rozglądam się po półkach, bo oprócz smaku interesuje mnie sama butelka.
Zauważam pękatą butlę z uchem z etykietą przedstawiającego Hiszpana, ubranego w stylu manieryzmu, który wygląda jak francuski muszkieter. Nie znam hiszpańskiego, nie będę szukać drobniutkich napisów, zapytam:
Zauważam pękatą butlę z uchem z etykietą przedstawiającego Hiszpana, ubranego w stylu manieryzmu, który wygląda jak francuski muszkieter. Nie znam hiszpańskiego, nie będę szukać drobniutkich napisów, zapytam:
- Whether it i a sweet wine?
odpowiada, potakując:
- Dulce, dulce, seniora! Słowo dulce to jedno z niewielu słówek
hiszpańskich, jakie znam.
Zadowolona wracam do
autokaru, trzymając jedną ręką ucho butli, drugą podtrzymując jej dno , aby donieść
wino w całości.
Nie trudno domyśleć
się, że zaraz ruszyła pielgrzymka
po słodkie wino, jeszcze w takiej
butli!
Po ich powrocie autokar rusza
dalej. Jeden z pasażerów chowa swój
pakunek pod fotel na podłodze. Na następnym postoju, ale chyba
dopiero na campingu, postara się wino lepiej zabezpieczyć.
Kierowców mamy
świetnych, bez żadnej kolizji przejechali już z
nami pół Europy. Na trasie trzeba przecież raz zwolnić, innym razem nagle
przyhamować. W pewnym momencie po autokarze rozniosła się woń kwasu. Korek nie wytrzymał tego chlebotania
do przodu, do tyłu i zbuntował się. Nabywcy win z ekskluzywnymi butlami spojrzeli wymownie na mnie.
A czy ja kazałam
im papugować? W Toledo też biegali
moim śladem!
Przecież miało być dulce. Przynajmniej zostanie na pamiątkę piękna
butla z ekskluzywną etykietą. Przeleją sobie w nią w domu jakiegoś "J-23" a goście i tak będą podziwiać hiszpańską Sangrię :-)