"Do Dnia bez Przekleństw pozostało jeszcze 37 dni co stanowi 1 miesiąc i 7 dni.
17 grudnia przypada Międzynarodowy Dzień bez Przekleństw. ( w tym roku niemożliwy w Polsce do zrealizowania, bo jak na razie przechodzimy piorunującą epidemię, podobną do choroby Tourette`a z objawem koprolalia , czyli patologiczną, nie dającą się opanować potrzebą wypowiadania nieprzyzwoitych słów lub zdań, przekleństw lub obelg kierowanych do obcych - przypis T.Cz.)
Dla niektórych dużym wyzwaniem bywa wyartykułowanie jednej wypowiedzi bez przekleństw, nie mówiąc już o powstrzymaniu się na cały dzień od bogatego repertuaru tzw. „brzydkich wyrazów”. Ideą Dnia bez Przekleństw jest zwrócenie uwagi na czystość i piękno polskiej mowy, która nie potrzebuje wulgaryzmów, by trafnie i dosadnie wyrażać emocje. Bo właśnie w celu zredukowania napięcia ludzie przeklinają najczęściej. Co więcej, zespół naukowców z angielskiego Keele University odkrył, że przeklinanie – zwłaszcza spontaniczne, jako reakcja na bodziec – redukuje fizyczne odczuwanie bólu. Jednak pomimo, iż przekleństwa istnieją tak długo, jak sam język, są one powszechnie uważane za objaw prymitywizmu i braku kultury. Nie wszędzie można więc sobie pozwolić na mocniejszą „wiązankę” – w niektórych krajach można za to słono zapłacić, a w ekstremalnych przypadkach nawet trafić do aresztu na 15 dni – jak pewien ukraiński uczeń, który nadużywał wulgaryzmów na internetowym czacie. Przekleństwa, tak jak cały system języka, ewoluują. Na przykład, nacechowane pejoratywnie słowo "dziwka" jeszcze kilkaset lat temu było neutralne i oznaczało dziewczynę. Słowo "dupa" z kolei oznaczało niegdyś po prostu zagłębienie. Z czasem zaczęło odnosić się prawie wyłącznie do zagłębienia w ludzkim ciele i dziś uznawane jest za niecenzuralne – choć daleko mu do prawdziwych polskich wulgaryzmów, które w najbardziej skrajnych przypadkach mogą pełnić nawet funkcję przecinka."
https://www.kalbi.pl/dzien-bez-przeklenstw
Nawet do przysłów polskich weszło powiedzenie, że ktoś "klnie, jak szewc". Na tych biednych szewców zrzucano wszelkie przywary, bo funkcjonowało też powiedzenie "pije , jak szewc". Wg opinii krakowskiego szewca Antoniego Wodniaka (Gazeta Krakowska, 16.11.2011), o szewcu mówiło się kiedyś tak: "Poniedziałek szewskie święto. Szewcowi robić się nie chciało, to szedł balować. We wtorek robiło się poprawiny, a w środę majstra urodziny. W czwartek Boże Ciało, w piątek znów robić się nie chciało. A w sobotę wypłata i taki szewski tydzień. "
Te dwie przywary ( przekleństwo i pijaństwo) na ogół chodzą w parze. Aby już Polakom nie dokładać, bo przykłady przekleństw i wulgaryzmu są teraz "w dobrym tonie" ( nie moim, zaznaczam), a zaczęłam o Międzynarodowym , nie tylko Polskim Dniu bez Przekleństw, to poszperałam trochę w wiadomościach archiwalnych dotyczących celebrytów zza oceanu.
Rzecz będzie o córce b.brytyjskiego premiera Churchilla , Sarah.
Sarah Millicent Hermiona Touchet-Jesson, baronowa Audley, zdecydowała się na karierę w showbiznesie, gdy była młoda, i jako Sarah Churchill pojawiła się w filmach takich, jak All Over the Town (1949), Fabian of the Yard (1954) and Serious Charge (1959) , a także w dziesiątkach filmów telewizyjnych.
To nie był jedyny raz, kiedy Churchill dostała się do aresztu za pijaństwo. Ogólnie rzecz biorąc, prowadziła ekstrawaganckie życie, które przyćmiło jej karierę aktorską i zirytowało jej ojca. Pisała o tych kwestiach w swojej autobiografii "Keep On Dancing" z 1981 roku, której tytuł nawiązuje do jej wczesnych lekcji tańca i późniejszej chęci zostania chórzystką.
Poniższe zdjęcia przedstawiają Sarah aresztowaną w Los Angeles za pijaństwo (1958).
Sarah Churcill: "W porządku. Wszystko jest w porządku. Jestem spokojna. Powiedziałam, że jestem spokojna!" |
Hollywoodland
JEJ DZIEŃ W SĄDZIE
"Wysoki Sądzie, mój klient prosi o kontynuację w następnym tygodniu. Nadal jest trochę skacowany."
"Wysoki Sądzie, mój klient prosi o kontynuację w następnym tygodniu. Nadal jest trochę skacowany."
Sarah Churchill jest w znacznie lepszej formie niż wtedy, gdy ją ostatnio widzieliśmy. Tutaj pojawia się w sądzie w Los Angeles w 1958 roku na rozprawie dotyczącej pijackiego fiaska sprzed kilku nocy.
Całe szczęście, że zdjęcia z posterunku policji nie zostały wprowadzone jako dowód. Sędzia powiedziałby: „Wow, byłaś zawiana po czubek głowy, prawda? Trzydzieści dni w więzieniu. Kolejny!"
Dlaczego medium Hollywoodland zajmowało się tym i podobnymi problemami, upubliczniając takie żenujące fotografie w swoich reportażach?
Nie opisuję ty i nie pokazuję pozostałych spraw związanych z celebrytami w Los Angeles. Ten incydent był jednym z wielu. Na koniec Hollywoodland wyjaśnia:
"Nie czepiamy się (Sarah) Churchill. Pokazaliśmy Ci wiele ujęć miejsc zbrodni i występów sądowych oraz skomentowaliśmy o nieograniczonym dostępie, jaki mieli wtedy fotografowie. Chcieliśmy dzisiaj pokazać, jak wyglądał ten nieograniczony dostęp i czym były cyrkowe sądy w Los Angeles dla celebrytów. "
Proponuję jeszcze w temacie "przekleństw" swój humorystyczny post, pt : "Motyla noga i wciórności"